Laska maga ma na czubku gałkę
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 06 2011 22:04:20
Komentarz autorki: Ten fic jest wynikiem głupwaki. Jest OOC. Jest napisany beznadziejnie. Ale mam nadzieję, że jest śmieszny. Piosenki "Laska maga ma na czubku gałkę" oraz "I tylko jeża przelecieć się nie da" wzięłam od Terry'ego Pratcheta, rzecz jasna.


-No to, utknęliśmy - ocenił sytuację Syriusz, opukując drzwi. - Wygląda na to, że nas zasypało.
Snape z zasady nie dowierzał Blackowi, podszedł więc do drzwi osobiście i parę razy nacisnął klamkę. Klamka jako taka ruszała się we właściwy sposób. Drzwi nie ruszały się w ogóle.
-Co jest na zewnątrz? - spytał.
-Gruzy, a co sobie wyobrażasz?
-Nie wiem, może ty wiesz?
-Na twoim miejscu zacząłbym się zastanawiać, jak się stąd wydostać.
-Podczas gdy ty usiądziesz sobie wygodnie i będziesz myślał nad sposobami gnębienia uczniów?
-To nie moja wina, że nie rozumieją najprostszych instrukcji - Snape wzruszył ramionami. - No jak, masz jakiś pomysł, Black?
-Jak mam mieć jakikolwiek pomysł, skoro nie dałeś mi czasu, żebym się nad tym zastanowił. Cholera, ani okna, ani nic. Ooooo, znalazłem!
-Wyjście?
-Nie. wyjścia nie ma, za to znalazłem wino.
-Żartujesz.
-Nie, mówię poważnie. Wylądowaliśmy w piwniczce na wino.
-No to przynajmniej mamy co robić zanim nas ktoś odkopie.
-Nie ma mowy, nie piję z tobą.
-No to daj flaszkę, sam się napiję.
-Białe czy czerwone?
-No no, czyżbyśmy mieli nawet wybór?
-Jacy "my", ja nie piję.
-Twoja strata... - odgłos otwieranej butelki - dobre wino.
-Nie będę cię stąd pijanego wynosił na plecach.
-Nie licz na to, ze się upiję.
-No tak, po tylu eliksirach musiałeś się uodpornić.
-Co ty insynuujesz, Black?
-To, co wszyscy wiedzą. Że jesteś uzależniony od własnych wytworów.
-Ach tak? A znasz jeszcze jakieś ciekawe plotki na mój temat? Chętnie posłucham.
-Zaraz... Że dajesz lepsze oceny uczniom, którzy są dla ciebie mili...
-A jak kogoś dręczę, to znaczy, że mi nie uległ? Wiem do czego zmierzasz, Black. Zapomnij. Pottera nie tknąłbym kijem od miotły.
-Kijem od miotły? Skąd u ciebie takie pomysły? - słychać otwieranie innej butelki.
-Aaaaa, więc jednak zdecydowałeś się napić się ze mną.
-Nie z tobą. Widzisz, siedzę pod przeciwna ścianą. No i musiałem przepić pomysł z kijem od miotły.
-To była przenośnia, Black, powinieneś się wstydzić, powinieneś się leczyć, jesteś zboczony! Boże, kij od miotły... cholera, gdzie tu jest jakaś druga butelka... O, dzięki. Kij od miotły...
Chwila ciszy.
-Black, mam nadzieję, ze nie rozważasz zastosowania kija od miotły?
-Na kim? Na tobie? Nie jestem jeszcze aż tak pijany.
-Dobrze, że siedzisz po drugiej stronie piwnicy.
-Nie martw się, sama myśl, że mógłbym... Brrrrr, musze się napić.
-Cholera, zaczyna mi się kręcić w głowie...
-To wino jest mocniejsze od twoich eliksirów, co?
Chwila ciszy.
-Snape?
-Co?
-Znasz jakieś pijackie piosenki?
-Nie. To nie ja piłem z kolegami bimber pod trybunami na boisku do Quiddicha.
-Ty sukinsynu! To ty na nas doniosłeś!
-A ja.
-Ja ci zaraz!...
-Black...
-Co?
-Chcesz mi przyłożyć pełną butelką.
-Aaa, racja, trzeba ją opróżnić... Co to ja miałem...?
-Czy znam jakieś piosenki. Nie znam.
-Nauczyć cię?
-No możesz.
-A więc, ta piosenka nazywa się "I tylko jeża przelecieć się nie da".
-Że co?
-Jeża. Przelecieć.
-Wiedziałem. Jesteś zboczeńcem. I zoofilem.
-Jestem animagiem, chciałbym przypomnieć. Umiem zamienić się w psa. Psa, w przeciwieństwie do jeża, raczej da się przelecieć, chciałbym zauważyć
-Nie sądzę...
-Snape, co oznacza ta mina?
-Znasz inną piosenkę?
-Znam. To idzie tak: "Laska maga..."
-Co?!
-Laska maga. Wiesz co to jest laska?
-Nooo, wiem... I co z tą laską?
-"...ma na czubku gałkę."
-Acha... To co, śpiewamy?
"Laaaaska maaaaga ma na czubku gaaaaaaałkę!"
-Zaraz, Snape, właściwie o jaką laskę tu chodzi? Ja mam różdżkę...
-Laska, to zdaje się takie mugolskie określenie na ładna dziewczynę... o, taką...
-Aaa... Ale czemu ona ma takie duże... no wiesz?
-Wiesz, ona je sobie jakoś powiększają, zdaje się... coś sobie wszywają pod skórę...
-Snape, przestań, niedobrze mi! Geez, gdzie ta butelka... A, właśnie, miałem ci przyłożyć... co jest z moimi nogami?!? Cholera, nie wypiłem aż tyle!
-Założysz się? Która to butelka?
-Jedna, druga... słuchaj, Snape, tak mi się cos przypomniało... miałeś kiedys takie urocze gatki w króliczki... nadal je nosisz?
-Hej! Chcesz oberwać?
-O co ci chodzi, były urocze... Ale teraz pewnie są na ciebie za małe...
-Nie utyłem, jeśli o to ci chodzi, ty chamie.
-Mógłbym być pewien, gdybyś nie nosił takich workowatych szat.
-Nie licz że ją zdejmę. Jestem poważnym nauczycielem w poważnej szkole magii...
-...i pijesz cudze wino prosto z butelki.
-To sytuacja wyjątkowa.
-Wyjątkowo mógłbyś się rozebrać. A wiesz co? Ja myślę, że jednak nie o taką laskę chodzi...
Dźwięk rozpinanego zamka.
-A o jaką...! Mój Boże! Black! Czy ty nie masz wstydu?!
-Nie, kiedy jestem pijany...
-Zapnij się, nie jestem dość pijany, żeby podziwiać cię w całej twojej okazałości.
-A kiedy będziesz dość pijany? Cholera, chyba mi się zamek zaciął...
-Hej, co robisz?!
-Pomóż mi z tym zamkiem...
-Dobra... hej! To był pretekst, tak?
-Coś w tym rodzaju... Teraz łaskawie zdejmiesz tą szatę, czy mam ci pomóc?
-A czy ty łaskawie puścisz moją rękę?
-Wolałbym nie...
-Doskonale czuję, co być wolał.
-Ładnie się czerwienisz.
-A co ty byś zrobił na moim miejscu?
-Wykorzystał sytuację?
-Nie, dziękuje, puścisz mnie wreszcie?
Mlaszczący odgłos, trwający dość długą chwilę.
-No, wspaniale, Black, ale wolałbym nie mieć potem zapaskudzonej rę...
Kolejne mlaszczące odgłosy. Tudzież odgłosy dające się zidentyfikować jako jęki, westchnienia i tym podobne...
Pewien czas później:
-Cholera, Snape, znasz jakieś zaklęcie na kaca, bo czuję, ze będę miał strasznego...
-A ty znasz jakieś lekarstwo na bolący tyłek?
Kiedy jakiś czas później pozostali członkowie Zakonu Feniksa odnaleźli zaginionych zastali ich zablokowanych w piwnicy na wino, która wygląda jakby działy się w niej rzeczy straszne... Woleli nie pytać...