Dług 2
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 06 2011 20:58:03
Nielicznym, którym uda się przez to przebrnąć składam gratulacje ^^" Jednak nie gwarantuję pozostania przy zdrowej psychice :) (Jeśli ktokolwiek jeszcze ją ma).



Jounouchi siedział na parapecie i tępo wpatrywał się w okno. Starał się sprawiać wrażenie skupionego i doszczętnie pochłoniętego tym bezsensownym zajęciem. Był sam w pokoju, więc trudno powiedzieć przed kim udawał. Zachowywał się tak, jakby bał się, że jego myśli ulatniają się z jego głowy, mieszają z powietrzem i złośliwie wylatują na korytarz, na dwór i jeszcze gdzieś dalej. Próbował zamknąć im drogę u samego źródła. Oczy śledziły spływające po szybie krople niczym jakieś niezwykłe zjawisko. Dudniący deszcz rozsadzał mu czaszkę, drażniąc każdy nerw i doprowadzając do wściekłości. Przed oczami stawał mu cały czas ten sam obraz.
Gdy po raz kolejny wbrew sobie pomyślał o ustach Seto zbliżających się do jego ust, wzdrygnął się mocno.
-Do cholery!!!- w nagłym porywie złości uderzył pięścią w okno, które tylko zadrżało przy niespodziewanym ataku. Nie potrafił się uspokoić. Chciał wyżyć się na czymś, aby móc w końcu racjonalnie myśleć. Energicznie zeskoczył z parapetu i kilka razy przeszedł pokój, poczym na powrót usiadł tam, gdzie poprzednio. Wolno wypuścił z nozdrzy powietrze, jakby miał nadzieję, że wraz z nim pozbędzie się wszystkich zbędnych emocji. Podparł sobie czoło dłonią.
Kaiba go pocałował. Taka była prawda. Dlaczego to zrobił?? To pytanie odbijało się echem w głowie chłopaka. Nie umiał znaleźć żadnego wyjaśnienia usprawiedliwiającego to, co zaszło. Przecież. byli wrogami. Przecież. Westchnął cicho. Żadne słowa nie mogły mu tego wytłumaczyć. Jounouchi po tym zdarzeniu ledwo dotarł do domu. Nawet teraz nie doszedł całkiem do siebie. Denerwowało go zachowanie tego bogatego, zadufanego w sobie człowieka. Doskonale znał swoje możliwości i wiedział, że wszystko może mu ujść bezkarnie. Nawet to, co odważył się zrobić wczorajszego wieczoru. Jednak Jounouchi'ego najbardziej dręczyło coś innego. Nie potrafił zapomnieć tego, co wtedy czuł. Chciał przestać o tym myśleć, schować gdzieś w głębi umysłu i uciec jak najdalej. Rozkosz, która rozlewała się wtedy po jego ciele nie pozwalała wyrzucić się z pamięci. Bliskość Kaiby, tak nieoczekiwana i bezpośrednia sprawiała mu przyjemność. Nie mógł zaprzeczyć, że było inaczej. Wmawianie sobie, że odczuwał jedynie wstręt i niechęć nie miało sensu.
Jednak ta krótka słodka chwila była niczym w porównaniu do tego, co przeżywał teraz. Czuł się okropnie. Dręczyły go pytania, na które nie znał odpowiedzi.
Wiedział, że przez takie gdybanie nic nie osiągnie. Gdy pomyślał sobie, że rozmyśla nad swoimi uczuciami do Seto Kaiby wydało mu się to śmieszne i żałosne. On pewnie zrobił to dla zabawy, a taki "pomysł" był efektem jego spatrzonego poczucia humoru. Miał gorsze problemy i to właśnie na nich powinien się skupić. Nadal nie miał pieniędzy.
Zaczął się zastanawiać czy istnieje jeszcze jakiś sposób, aby je zdobyć. Przeciągnął się i oparł głowę o okno. Było nieszczelne i zimno z dworu przeszywało jego ciało. Postanowił być realistą. Zdobycie takiej kwoty w ciągu tygodnia nie było możliwe. Musiałby wygrać na loterii albo wziąć udział w jakimś bzdurnym teleturnieju. Nigdy nie miał przesadnego szczęścia. Szansę miał może jedną na milion. Zamknął na chwilę oczy. Nie potrzebował wiele czasu, aby podjąć decyzję. Spojrzał w stronę drzwi. Potem rozejrzał się po swoim pokoju. Nagle wydał mu się obcy i nieprzyjemny. Potem pomyślał o swoim przesiąkniętym alkoholem ojcu, który jak zwykle zajmował się wlewaniem w siebie tego zabójczego, odurzającego płynu. Nie czuł się w żaden sposób związany z tym miejscem ani z tym człowiekiem. Z przyjaciółmi pozostanie w kontakcie, to nie stanowiło żadnego problemu.
Wstał, lecz tym razem w konkretnym celu. Wyjął z szafy swój plecak i szybko spakował niezbędne rzeczy, karty oraz zdjęcie siostry. Niczego więcej nie potrzebował. Założył kurtkę i przeszedł do przedpokoju. Ojciec był zbyt zajęty sobą, aby to zauważyć. Jounouchi cichaczem wymknął się z domu, do którego postanowił już nigdy nie wracać.

***
Szedł wolno, bo pośpiech w tej sytuacji nie miał żadnego znaczenia. Nie wiedział, dokąd może pójść. Miał jedynie nadzieję, że przestanie padać zanim się ściemni. Nie miał pieniędzy ani nie znał żadnego miejsca, w którym mógłby spędzić noc. Nie dbał o to. Chciał iść przed siebie i nie myśleć o celu swojej podróży. W rzeczywistości pragnął uciec od swoich problemów i od życia, które nie mogło mu nic zaoferować. Tylko czy zdawał sobie sprawę, że nie jest w stanie uciec na długo? Może nie wiedział, że problemy pozostawione na pastwę losu rosną do niewyobrażalnych rozmiarów i mogą zgnieść ich właściciela?

***

Włóczył się przez cały dzień. Mijał sklepowe wystawy, przechodniów, zaparkowane przy chodniku samochody. Deszcz zmienił się w lekką mżawkę. Drobne krople z czasem przesiąkły jego ubranie sprawiając, że było mu chłodno i nieprzyjemnie. Wilgotne powietrze niosło z sobą orzeźwienie i spokój. Miasto tego dnia było ospałe. Jounouchi wtapiał się w tłum ludzi, którzy gdzieś szli bądź skądś wracali. Wszyscy byli pochłonięci swoimi myślami i nikt nie zwracał na niego uwagi. To mu odpowiadało.
Zbliżał się wieczór. Znudzony i przede wszystkim zmęczony doszedł do parku. Jakaś mała dziewczynka poślizgnęła się na śliskim chodniku i przewróciła się. Zaczęła żałośnie łkać jak zapewne łkały setki tysięcy innych dzieci w takich sytuacjach. Jounouchi chciał jej pomóc, lecz uprzedził go tęgi mężczyzna, który musiał być jej ojcem.
-Nala, nic Ci nie jest?!
Dziecko odrobinę się uspokoiło i spojrzało na człowieka oczami pełnymi łez.
-Wszystko w porządku? No to chyba możemy wracać- pomógł dziewczynce wstać i otrzepał jej sukienkę poczym oboje zniknęli gdzieś za drzewami.
Jounouchi jeszcze chwilę patrzył za nimi. Nie miał ochoty iść dalej. Usiadł na najbliższej ławce i dopiero teraz poczuł, jaki jest wykończony. Miał wrażenie, że już nie będzie w stanie się podnieść. Ciało wyraźnie domagało się odpoczynku.
Oparł głowę o jedną z drewnianych desek. Przymknął oczy. Zaczynał wątpić w sens swojego działania. Czuł się samotny i zagubiony. Oddałby wiele, aby ktoś powiedział mu jak ma postąpić. Czuł, że powoli oddala się od tego wszystkiego zapadając w słodki, beztroski sen. Gdy już prawie spał, rozbudził go znajomy głos.
-Już nie zajmujesz się szukaniem pieniędzy?- Kaiba siedział tuż obok niego. Patrzył przed siebie jakby nie był zbyt zainteresowany rozmową lub szukał czegoś wzrokiem w oddali.
Jounouchi raptownie podniósł głowę. Tak, to rzeczywiście był CEO. Poczuł się dziwnie. Serce zaczęło tłuc się w piersi jak szalone wbrew jego właścicielowi. Nie rozumiał, co się z nim dzieje. Nie potrafił stłumić tego w sobie.
-Co Ty tu robisz?- zapytał tylko.
-Podziwiam piękno przyrody. - wysyczał złośliwie. Te słowa w jego ustach zabrzmiały jak naprawdę dobry żart. - Z resztą, mogę być gdzie chce i kiedy chce.- dodał nieco łagodniej.
-Myślałem, że taki wielki człowiek ma lepsze rzeczy do roboty niż tkwienie w parku w taką przeklętą pogodę.- Jou nie mógł się powstrzymać od sarkazmu. Nie był na niego zły. Chyba używał złośliwości z przyzwyczajenia.
-A ja myślałem, że taki sprytny i wyszczekany gość ma lepsze pomysły niż uciekanie z domu.
Blondyn drgnął zdziwiony, gdy to usłyszał. Spojrzał na niego pytająco, lecz ten nadal patrzył w dal, a wyraz jego twarzy nie zdradzał kompletnie nic.
-Skąd o tym wiesz?!
-Ja wiele wiem.- odparł z nieukrywaną satysfakcją.
-Taak?- Jou uśmiechnął się głupawo- To z pewnością wiesz też, dlaczego uciekłem?
Seto przeniósł na niego spojrzenie.
-Bo nie umiesz sobie poradzić i gnasz do przodu chcąc zostawić wszystko za sobą.
Chłopak momentalnie spoważniał. Rozchylił lekko usta, jakby w zamyśleniu. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. W dodatku czuł na sobie parę tych błękitnych oczu, które przewiercały go na wylot.
-Racja?- zapytał, choć oboje doskonale wiedzieli, że to, co powiedział, było prawdą.
-Może i tak. Ale co Ciebie to obchodzi? O ile mnie pamięć nie myli, to Ty dbasz tylko o siebie?
Jounouchi czuł, że jeśli nie powiedziałby czegoś takiego, to lada moment doszłoby do zwierzeń. Nie chciał się przed nim otworzyć, choć w gruncie rzeczy potrzebował tego.
-A czy ja powiedziałem, że się o ciebie martwię? Odpowiedziałem tylko na twoje pytanie.
Słowa Kaiby wprowadziły Jounouchi'ego w zakłopotanie. Zupełnie zapomniał o zadanym przez siebie pytaniu.
-Nie. Ja wcale nie myślałem.- starał się wybronić, lecz kłamstwo jakoś ciężko przechodziło mu przez gardło.
-Nie mówiłem, że tak myślisz.- po tym krótkim zdaniu Jou zupełnie już nie wiedział, co powiedzieć.
Gorąco na policzkach, które poczuł, świadczyło o rumieńcu, który musiał się tam pojawić. Oddałby wszystko, żeby go stamtąd usunąć.
-NO BO NIE MYŚLĘ!- wrzasnął- Jak w ogóle mogłeś pomyśleć, ze myślę?!
Na twarzy Seto pojawił się wredny uśmieszek. Skrzyżował ręce na piersiach.
-To, że nie myślisz, nie ulega żadnym wątpliwościom.
-Debil.- mruknął cicho, lecz tak, że brunet zdołał to usłyszeć. Jednak raczej nie przejął się tym zbytnio.
Zapadło milczenie, głównie przez to, że Jou był potwornie senny i nie miał ochoty na dalszą rozmowę. Poza tym nadal czuł się zawstydzony i wolał już się nie odzywać, aby nie powiedzieć znowu czegoś głupiego.
Przez chwilę siedzieli tak bez ruchu, każdy zapatrzony w swoją stronę. Jounouchi'emu obraz przed oczami rozmazywał się i wirował. Zaczynał tracić świadomość. Głowa ciążyła mu niemiłosiernie, więc bez namysłu oparł ją na ramieniu Seto. Poczuł zapach perfum i ciepło, które zdawało się być najcudowniejszym fragmentem tego zimnego, ponurego dnia.
-Cholerny, głupi debil.- wyszeptał nieświadomy, że cokolwiek mówi i zasnął szybko i słodko jak dziecko.

***
Jounouchi leniwie otworzył oczy. Mocniej wtulił głowę w purpurową, aksamitną poduszkę. Kołdra, która go okrywała była ciepła i miękka, a łóżko duże i wygodne. Nie miał zamiaru wstawać. Przewrócił się na drugi bok. Usłyszał jakieś kroki, ale zignorował je. Było mu zbyt dobrze, aby zwracać uwagę na cokolwiek. Pomyślał sobie, że z pewnością umarł i trafił do raju. Mógł leżeć w tym wspaniałym cieplutkim łóżku przez całą wieczność.
Nie ruszałby się z miejsca jeszcze długo, lecz poczuł jak burczy mu w brzuchu. Był niesamowicie głodny. Niechętnie usiadł i przeciągnął się. Przetarł oczy. Powoli zaczynał trzeźwo myśleć. Zaraz, zaraz. On jest jak najbardziej żywy, a to wcale nie jest raj. Rozejrzał się wokoło. Przepiękny, bogaty wystrój aż raził w oczy.
Kaiba znów pojawił się niewiadomo skąd, zupełnie jakby wyrósł spod ziemi.
-Widzę, że już się obudziłeś. Zapewne jesteś głodny?- Seto pstryknął palcami i do pokoju weszła kobieta niosąca srebrną tacę z jadłem i piciem.
Najwyraźniej była niezadowolona, że musi być na nogach o takiej porze. Wnioskując po widoku za oknem trwał środek nocy.
Kobieta podeszła do Jou ze zgorzkniałym wyraz twarzy, lecz kiedy zobaczyła jego minę ledwo zdołała powstrzymać wybuch śmiechu. Tylko lekki uśmiech zdradzał jej rozbawienie. Nie powiedziała jednak nic, bo nie za to jej płacono, tylko obsłużyła gościa.
"Nie, ja nie jestem w raju. Ja muszę być w zakładzie dla obłąkanych i właśnie przechodzę jakiś wyjątkowo dziwny odjazd wywołany nadmiarem leków psychotropowych."- takie oto myśli zaprzątały głowę ogłupiałego chłopaka.
Spojrzał najpierw na Seto, a potem na służącą z wyrazem twarzy, jakby ktoś mu powiedział, że został ojcem. Zapach pochodzący z przepysznie wyglądającej potrawy kusił nozdrza Jounouchi'ego. Jednak bał się zacząć jeść, wciąż się zastanawiając czy nie zwariował. Kobieta zdążyła już wyjść, podczas gdy on nadal nad tym dumał.
-Myślisz, że chcę Cię otruć?- Seto siedział na krześle znajdującym się niedaleko łóżka z nogą założoną na nogę. Miał na sobie granatową koszulę nie zapiętą do końca i z postawionym kołnierzem.
Chłopak zdecydował się na pierwszy kęs i w ciągu jakiejś minuty wszystko zniknęło z talerza. Wówczas kobieta weszła po raz drugi, aby odebrać brudne naczynia.
Jounouchi wygodniej ułożył się w posłaniu. Czuł się dziwnie leżąc w łóżku Kaiby. To wszystko działo się zbyt szybko, nie był w stanie nadążyć za biegiem wydarzeń. Błękitne oczy wpatrywały się w niego cały czas, aż trudno mu było znieść to spojrzenie.
-Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś?- zapytał w końcu.
-A co, miałem Cię tam zostawić? Jeszcze ktoś by cię zarżnął, Yugi wpadłby w depresję, przestałby grać i na zawsze zostałbym pozbawiony możliwości pokonania go.
-Aha.- odburknął blondyn, jakby to wszystko wyjaśniało.
Na myśl, że niedługo będzie musiał wynieść się stąd i szukać schronienia, coś ścisnęło go w żołądku. Pomyślał, że będzie lepiej, gdy pójdzie jak najszybciej. Nie chciał zostać wyrzuconym, a poza tym im dłużej będzie siedział w tym pięknym domu, tym trudniej będzie mu wyjść. Choć to nie tylko o dom chodziło.
-Dzięki. No to już pójdę.- Jounouchi z trudem wygramolił się z łóżka.
Na twarzy Seto pojawił się wyraźny zawód. Chłopak go zaskoczył. Zaczął się zastanawiać czy nie był dla niego zbyt oschły. Co mógł myśleć? Zastanawiał się właśnie jak powinien postąpić i jakie kroki należy teraz podjąć, gdy Jou zaczął coś do niego stękać.
-Ehm.- chłopak stanął przy siedzącym na krześle CEO. -Zanim pójdę chciałbym cię o coś zapytać.
Kaiba podniósł głowę. Po raz pierwszy patrzyli sobie prosto w oczy. Jounouchi użył wszystkich sił, aby wydobyć głos z gardła.
-Dlaczego. mnie wtedy pocałowałeś??- zapytał cicho.
W pokoju zawisło milczenie tak wyraźne, że słyszeli tylko swoje oddechy. Oboje czuli się nieswojo.
Katsuya nie mógł dłużej znieść tej nerwowej atmosfery. Czuł się jak ostatni idiota i miał wrażenie, że pali się ze wstydu.
-Albo nie ważne.- rzucił szybko, odwrócił się na pięcie i udał w stronę drzwi.
Kaiba wstał i złapał go za rękę. Jounouchi spojrzał na niego pytająco.
-Nie idź.- pragnął, aby te słowa sprawiły, żeby został. Wiedział jednak, że to może być za mało.
Ujął w dłoń jego brodę i pocałował go. Pocałunek był równie gorący jak wtedy, lecz niósł z sobą więcej słodyczy. Tym razem blondyn odwzajemnił pieszczoty. Delikatnie muskał język partnera jednocześnie pozwalając mu na penetrowanie swoich ust. Nie zauważył nawet, kiedy przylgnął do niego i objął za szyję. Znów czuł ten zapach, który doprowadzał go do szaleństwa. Ręka Seto powędrowała pod koszulę Jou i musnęła jego kręgosłup. Mógł działać dalej, lecz dostrzegł błysk przerażenia w oczach chłopaka, gdy jego dłoń zjechała jeszcze niżej. Nie chciał go stracić, gdy był już tak blisko. Wolał poczekać.
-Naprawdę nie wiesz, czemu to zrobiłem?- szepnął, gdy tylko oderwał się od jego wilgotnych ust.
Jounouchi wahał się z odpowiedzią. Jego oczy błądziły gdzieś po ścianach pokoju, jakby spodziewały się, że tam znajdą wypisaną odpowiedź
Po dłuższej chwili Kaiba postanowił zmienić temat.
-Zostań tutaj.
-Co?!- zszokowany krzyknął tak, jakby usłyszał kompletną niedorzeczność. Wrażeń jak na jedną noc było dla niego stosunkowo za dużo.
Seto z przyjemnością podziwiał jego zdziwioną twarz z otworzonymi szeroko oczami.
-Nie przeszkadzasz mi. A i tak chyba nie masz dokąd pójść? Myślę, że będzie ci się lepiej spało tutaj niż na dworzu.
Argument, który wysunął był bardzo przekonujący. Jou usiadł na łóżku, jakby dając do zrozumienia, że się zgadza. Zamyślił się na chwilę szukając czegoś w pamięci. Jego oczy zalśniły bystro.
-Ty naprawdę się o mnie martwisz.
Kaiba nie miał w zanadrzu żadnej wymówki o podziwianiu piękna przyrody czy depresji Yugi'ego, więc mruknął tylko:
-Może.
Dla Katsuy'i wydało się to bardzo zabawne. Uśmiechnął się pod nosem. Zdołał odgadnąć, że Seto zależy na nim, bo w innym wypadku nie byłoby go tutaj, tylko leżałby na jakiejś zaplutej ławce i łapał zapalenie płuc. Świadomość, że troszczy się o niego była dziwna, lecz bardzo przyjemna. Sprawiała, że czuł ciepło w okolicach serca. Bawiło go jednak to, że brunet za nic nie chciał tej troski okazać, a tym bardziej się do niej przyznać.
-Lepiej idź już spać. Gdybyś czegoś potrzebował, będę w pokoju obok. Wolę nie budzić Michiru. To ta, która podawała Ci jedzenie. Jutro zamiast pracować będzie spać przez cały dzień, jeśli nie zmruży oka tej nocy.
Udał się w stronę wyjścia i dorzucił jeszcze na wychodnym:
-Chociaż byłby z tego jeden pożytek.
-Jaki?- Jou był bardzo ciekawy odpowiedzi.
-Z takim grymasem i zmarnowaną twarzą odstraszałaby gości. Choć i tak rzadko się pojawiają, na szczęście.
-Takich upierdliwych gości jak ja niecodziennie się spotyka, co??
-Uwierz mi, że miałem gorszych.
Zgasił światło i zamknął drzwi.
Najpierw poszedł wziąć prysznic, aby trochę ochłonąć. Bliskość Jou działała na niego jak afrodyzjak. Nieświadomie uśmiechnął się. W głowie wciąż dźwięczał mu głos chłopaka. Najchętniej spędziłby tą noc z nim, ale obawiał się, że było jeszcze za wcześnie na taki odważny ruch. Jednak gdy myślał o jego skórze i tych pięknych oczach, aż kręciło się mu w głowie. Chciał mieć Jounouchi'ego tylko dla siebie. Gdy wczoraj niespodziewanie sam pojawił się u niego, nadarzyła się świetna okazja, której nie należało zmarnować.
Przymknął oczy i podniósł twarz ku górze, pozwalając, aby strumień ciepłej wody spadał prosto na nią.

***
Kaiba poczuł, jak coś go szturcha. Wyrwawszy się ze snu, jęknął niezadowolony.
-Mokuba, ile razy mam ci mówić, żebyś mnie nie budził, jak masz koszmar. Ile ty masz lat?
Natręt, który bynajmniej nie był jego młodszym bratem, nie dawał za wygraną. Szturchnął go po raz drugi.
-Nie umiem spać.
Jou zdawał sobie sprawę, że zachowuje się jak debil. Przez dwie godziny uparcie twierdził, że nie przyjdzie budzić go z takiego powodu, ale w trakcie trzeciej nie potrafił już wytrzymać z nudów.
Kaiba zorientował się, że ten głos nie należy do Mokuby. Otworzył oczy i nieprzytomnie spojrzał na postać klęczącą przy łóżku. Wsparł się na łokciach do pozycji siedzącej i przetarł powieki.
-Kołysanki ci nie zaśpiewam.- mruknął wciąż nie o końca rozbudzony- Niestety nie mam do tego talentu i mógłbyś nie przeżyć.
-Nie chcę kołysanki.- chłopak oparł głowę na łóżku. Nie był już zmęczony.
-Twój dom jest dziwny.- odparł po chwili.
-Nie podoba ci się tutaj?
-Nie o to chodzi. Czuję się tu bezpiecznie, lecz zarazem jakoś dziwnie odizolowany od świata.
-Świat nie niesie z sobą nic dobrego. A tu nie musisz się niczego bać.- Kaiba wyciągnął rękę i pogłaskał go po głowie. Jou w pierwszej chwili chciał się odsunąć, ale nie zrobił tego. Sam nie wiedział, czemu mu na to pozwalał. Dotyk niósł z sobą coś radosnego i przyjemnego, czego nie umiał lepiej zidentyfikować.
-Prędzej czy później i tak będę musiał wyjść na świat. Więc co to za różnica.?
-Możesz tu być, jak długo zechcesz.
To stwierdzenie wydało się Jou naiwne i nieprzemyślane. Zupełnie nie w stylu tego bardzo konkretnego człowieka.
-Tylko tak mówisz.- uśmiechnął się i przejechał mu dłonią po policzku. Był ciepły
i gładki.
-Nie. Nie chcesz wracać do domu, prawda?
Kaiba zauważył, że twarz Katsuy'i jakby skamieniała.
-Ja nie mam domu.- po wyrzeknięciu tych słów poczuł się jakoś dziwnie pusty, usilnie czegoś mu brakowało. Miał wrażenie, że jest żebrakiem, obdartym i pozbawionym czegoś ważnego.
Nie wiedział, skąd nagle napłynęło w nim tyle negatywnych emocji. Chciał się ich pozbyć i właśnie dlatego wszedł na łóżko, usiadł na Seto i mocno się do niego przytulił.
Kaiba nie bardzo wiedział jak powinien zareagować na ten akt czułości. Nikt nigdy się do niego nie przytulał, pomijając Mokube, który był jego bratem, a w związku z tym sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Nie musiał jednak wiele myśleć, aby po prostu objąć chłopaka i czekać aż się uspokoi. Dyszał mu prosto w kark, co odrobinę go łaskotało.
-Ja też czasem czuję się samotny.- wyszeptał mu do ucha.
Jou odlepił się od Kaiby, lecz nadal siedział na nim okrakiem. Byli pogrążeni w ciemności, ale widzieli się doskonale. CEO dopiero teraz zauważył, że chłopak nie ma na sobie spodni. Zapewne zdjął je do snu. Pokusa była zbyt duża. Położył rękę na udzie blondyna i powoli zaczął jechać w górę. Jounouchi poczuł dreszcz, który przeszedł całe jego ciało, a szczególnie jedno miejsce. Energicznie rzucił się na Seto wbijając go w poduszkę i wdarł się do jego ust. Całowali się łapczywie, spragnieni siebie i niecierpliwi, co do dalszego biegu wydarzeń.
Kaibie nie odpowiadała ta pozycja. Wstał, zrzucił przeszkadzającą im kołdrę i położył Jounouchi'ego na łóżku. Przez chwilę tylko patrzył na niego. Chłopak leżał bez ruchu, utkwił w nim wzrok i czekał. Bruneta podnieciła jego uległość i przyzwolenie. To dzikie stworzenie leżało przed nim gotowe na wszelkie pieszczoty, jakim wkrótce go podda.
Uklęknął tak, że nogi chłopaka znajdowały się między jego kolanami. Pochylił się nad nim. Uśmiechnął się widząc te wygłodniałe oczy. Postanowił zaspokoić ich głód. Jego ręce lekko zsunęły bieliznę z chłopaka. Teraz miał na sobie tylko koszule, która jednak była na tyle długa, że zasłaniała jego męskość.
Kaiba objął jego nagie biodra, a językiem zaczął pieścić szyję. Jounouchi zadrżał w uniesieniu. Brunet zostawiał wilgotne ślady na jego karku. Uke na wpółprzytomny zabrał się za rozbieranie partnera z górnej części piżamy. Ten pomógł mu, poczym odrzucił ubranie gdzieś za siebie. Dłonie Jou odnalazły rozpalone ciało i powoli zaczynały je poznawać. Seto odczuł przyjemne mrowienie, gdy dotykające go ręce błądziły po jego plecach. Zdjął z chłopka koszulę. Teraz blondyn leżał pod nim zupełnie nagi. Seto zawładnęła nagła fala podniecenia, gdy zawiesił wzrok na naprężonym organie partnera. Mimowolnie sięgnął tam ręką. Lekki dotyk sprawił, że Jounouchi zaczął się wyginać i jęczeć. Kaiba gwałtownie rozsunął mu nogi. Drażnił go głaszcząc wewnętrzne strony obu ud. Zbliżając głowę w to miejsce otarł się o dumę chłopaka. Następnie wyciągnął język i zwilżył jego rozgrzane podbrzusze. Jounouchi westchnął, aby złapać nieco oddechu. Przycisnął kochanka bardziej do siebie. Nie mógł uwierzyć, że to robi. Jednak teraz nie chciał myśleć. Wolał otworzyć swoje ciało na nowe doznania, gdyż przeżywał rozkosz, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczył.
Kaiba w pewnym momencie uklęknął, aby móc popodziwiać wyraz podniecenia na twarzy kochanka. Jounouchi wysunął się spod ciała bruneta i wykorzystując jego nieuwagę jednym szybkim ruchem pozbawił go reszty ubrania. Zaskoczony Seto nawet nie zauważył, kiedy blondyn zdążył nachylić się i wziąć do ust jego sztywnego członka. Jego język manewrował tak, że Kaibie aż pociemniało przed oczami.
-Nie przestawaj, kochanie..- jęknął w uniesieniu i położył rękę na jego głowie.
Jou jakby na te słowa zaczął przygryzać i drażnić końcówkę dumy partnera. Kaiba jęknął głośno i doszedł. Jou poczuł słodki płyn przechodzący mu przez gardło. Zachłysnął się i kilka kropel spłynęło mu po brodzie. Gdy skończył, oderwał się od kochanka i usiadł. Seto cały rozdygotany dyszał ciężko z podniecenia. Wcale jednak nie miał ochoty na odpoczynek. Otarł dłonią brodę chłopaka. Wiedział, że długo już nie wytrzyma. Gra miłosna powoli dobiegała końca, nadchodził czas na coś znacznie wspanialszego. Jou chyba odczytał myśli Kaiby, bo znów na nim usiadł i zaczepnie ugryzł go w ucho. Ten natomiast zawędrował dłonią do pośladków chłopaka i wsunął do środka jeden palec. Jounouchi cały zesztywniał i spojrzał na kochanka z niezrozumiałym wyrazem twarzy. Kaiba zaczął poruszać dłonią. Blondyn złapał się go kurczowo i starał przyzwyczaić do nowej sytuacji. Gdy włożył w niego dwa kolejne palce, musiał siłą woli zmusić się, aby nie odskoczyć. Miał wrażenie, że wypełnia całe jego wnętrze. Tymczasem Seto poruszał palcami coraz szybciej. Zanurzanie dłoni w gorącym i ciasnym ciele kochanka sprawiało mu ogromną przyjemność. Jounouchi był już na tyle rozciągnięty, że przestał odczuwać dyskomfort. Rozsunął bardziej nogi i wypiął się odrobinę do góry, gdyż ten rodzaj pieszczoty zaczynał się mu podobać. Seto zauważył ten ruch i zaczął penetrować go bardziej agresywnie. Jou zapadł w słodkie odurzenie. Czegoś mu jednak brakowało. Zaczął intensywnie pocierać swojego członka, który nieznośnie domagał się zainteresowania. Kaiba na ten widok aż oniemiał. Poczuł jak jego własna męskość napina się i zapragnął posiąść go jak najszybciej. Wyciągnął dłoń z jego wnętrza, rzucił go na łóżko i jednym szybkim ruchem wszedł w niego. Jounouchi'emu obraz przed oczami na moment rozmazał się. Zdał sobie sprawę, że palce kochanka zastąpiło coś dużo większego i gorętszego.
-Och. Seto.- jęknął przeciągle. Znajdował się pod jego kontrolą, lecz w tym momencie zupełnie mu to nie przeszkadzało. Mógł zrobić z nim, co tylko chciał.
Seto przytrzymywał mu ręce przy głowie. Zaczął poruszać się we wnętrzu chłopaka. Jounouchi chciał pomóc mu jak najszybciej odnaleźć właściwy rytm, więc pomimo bólu ruszał się wraz z nim. Ruchy Kaiby były coraz szybsze i gwałtowniejsze. Wszedł do samego końca. Jou zaczął tracić świadomość. Zgubił się w tej ogromnej rozkoszy, która ogarniała go zewsząd. Kaiba z każdym pchnięciem dostarczał mu nowej przyjemności. Objął kochanka nogami i czuł jak każdy mięsień ściska mu się coraz bardziej. Wbił paznokcie w jego plecy. Było mu tak obezwładniająco dobrze, że miał wrażenie, iż już tego długo nie wytrzyma.
-Mhm.- jęknął przeciągle i zamknął oczy- Seto.- dla Jounouchi'ego nadeszło kilka sekund najgłębszej ekstazy. Osiągnął orgazm i zalał ich obu mazistą cieczą.
Kaiba słyszał jęki kochanka jakby przez mgłę. Do tej pory nie zdawał sobie sprawy, że coś może być w życiu równie przyjemne. Wkrótce on sam także doszedł i spuścił się we wnętrzu chłopaka. Kochali się dopóki wyczerpanie nie zmusiło ich, aby zakończyć. Wówczas położyli się obok siebie, przykryli kołdrą, którą Seto podniósł z podłogi i zasnęli.

***

Seto poczuł, że coś natarczywie stuka go w ramię.
-O co chodzi, kotku?- zapytał sennie.
-Dobrze się czujesz, braciszku?
Kaiba zerwał się, jakby usłyszał samego diabła. W jednym momencie pozbył się senności.
-Mokuba! Czego tu chcesz? Wiesz, która jest godzina?!
Dzieciak spojrzał na niego zdziwiony i urażony.
-Jest 12:30. Nigdy nie zdarzyło ci się spać tak długo, więc.
Kaiba wściekły przerwał bratu.
-No i co z tego, do licha?! To MÓJ cholerny dom, MOJE cholerne łóżko i MOJA cholerna kołdra, więc mam prawo spać tutaj przez całe swoje cholerne życie, jeśli tak mi się spodoba.
Oczy Mokuby stały się tak wielkie, że zajmowały mu połowę twarzy.
-Ale obiecałeś, że ze mną pograsz. - zrozpaczony chłopak starał się tłumaczyć.
-Nie dzisiaj.- warknął przez zęby.
-No to kiedy?
-W przyszłości! A teraz zostaw mnie samego.
Zszokowany Mokuba pobiegł do drzwi jakby obawiał się, że rozjuszony brat pobije go w napływie wściekłości.
-Braciszku. A co Ci się śniło?- zapytał jeszcze, przypomniawszy sobie pierwsze dziś wyrzeknięte przez Seto słowa.
Kaiba zaczerwienił się, zawarczał jakby chciał kogoś zabić i rzucił w brata podniesionym z podłogi kapciem. Na szczęście ten zdołał zrobić unik i kapeć trafił w zamknięte drzwi.
Niecałą minutę po tym jak dzieciak zamknął za sobą drzwi, do pokoju wszedł Jounouchi.
-Byłem w ubikacji- wyjaśnił widząc pytające spojrzenie skierowane w jego stronę.
Jou niezgrabnie wszedł do łóżka. Włosy na jego głowie znajdowały się w ogromnym nieładzie, a na twarzy malowało się zmęczenie. Kaiba pomyślał, że mimo tego w jego wyglądzie jest coś urokliwego.
Blondyn natomiast nie miał ochoty na nic poza leżeniem. Nieznośny ból pleców i jeszcze niższej części ciała dawał mu się we znaki. Zamknął oczy i wtulił się w poduszkę. Nagle poczuł coś ciepłego i wilgotnego na policzku.
-Seto, to łaskocze!- zaprotestował ostro starając się odsunąć od języka Kaiby.
-Cicho bądź.- warknął brunet nadal go drażniąc.
-Ale Ty jesteś uparty -,-"- Jou próbował odepchnąć jego twarz ręką.
-Oj, nawet nie wiesz, jak bardzo...- Seto zamknął oko, by powstrzymać blondyna przed wydłubaniem go.
-Jesteś pewny, że zawsze wychodzi Ci to na dobre?- Jou uśmiechnął się z przekąsem. Doskonale wiedział jak zgubna może być ta cecha charakteru.
-Zazwyczaj. A w twoim przypadku szczególnie.- teraz jego twarz znajdowała się bezpośrednio nad twarzą Jou.
-Nie myśl, że jestem twoją własnością...- Katsuya spojrzał na niego wyzywająco.
Oczy Kaiby natomiast błysnęły złowrogo, jakby lada moment chciał mu udowodnić, że się myli. Nic jednak nie odpowiedział.
-Powiedz... czy wczoraj mówiłeś poważnie? Że mogę tu zostać... przez jakiś czas?
Jounouchi postanowił poruszyć temat, z którym nie należało zwlekać. Źle się czuł będąc na czyjejś łasce. Wolał być niezależny. Miał tylko nadzieję zatrzymania się tutaj dopóki nie zastanowi się, co powinien zrobić ze swoim życiem. W głębi serca chciał zostać jak najdłużej. Bliskość Seto dawała mu jakieś niewytłumaczalne poczucie bezpieczeństwa. Nie wiedział, dlaczego mu ufał. To uczucie pochodziło gdzieś z głębi serca, było szczere, gorące i dodawało odwagi. Nie rozumiał skąd się bierze i nie znał go wcześniej. Jednak chciał, aby trwało w nieskończoność.
-Nie byłem przecież pijany. To żaden problem.
Jou nie odpowiedział. Jego oczy zdawały się być nieobecne, jakby chłopak błądził umysłem gdzieś bardzo daleko. Na pierwszy rzut oka było widać, ze coś go gnębi.
-Zastanawiam się czy dobrze zrobiłem, że zostawiłem ojca. To, jaki jest, nie daje mi prawa skazywania go na tych ciemnych typów.
Seto ku jego zdumieniu uśmiechnął się. Co dostrzegał w tym zabawnego?
-Chyba muszę ci w końcu powiedzieć.
Katsuya od razu się ożywił i poderwał do siedzącej pozycji.
-CO? Co powiedzieć?!
Obawiał się, że usłyszy niezbyt dobrą wiadomość. Patrzył na Kaibę natarczywie, starając się dać mu do zrozumienia, aby nie trzymał go dłużej w niepewności.
-Ci goście nie będą wam więcej zagrażać. Moi ludzie dali im to, czego chcieli.
Blondyn rozszerzył szeroko oczy. Aż mu szczęka opadła. Po prostu doznał szoku.
-Jak... Jak to? Kiedy?- zdołał wyjąkać
Odpowiedź dostał szybką i krótką.
-Wczoraj.
Nie mógł uwierzyć, że nie musi już się obawiać o spłacenie pieniędzy. To było zbyt piękne, żeby było prawdziwe.
-Ale dlaczego?- dorzucił jeszcze.
Kaiba skrzyżował ręce na piersiach. Nie miał ochoty robić za człowieka miłosierdzia.
-Taki miałem kaprys. - wyjaśnił równie krótko i wzruszył ramionami.
Jounouchi aż promieniał z radości, choć nie zdawał sobie z tego sprawy. Jednak po chwili nasunęło mu się jeszcze jedno pytanie. Spojrzał podejrzliwie na bruneta.
-Ale dlaczego mówisz mi o tym dopiero teraz?
Seto do tej pory odpowiadał na wszystkie pytania jakby nie stało się nic nadzwyczajnego, lecz teraz widocznie się zmieszał. Chciał ukryć to za wszelką cenę i udał, ze szuka wzrokiem czegoś szalenie interesującego za oknem.
-Nie chciałem.... żebyś poszedł.- ledwo wyrzucił z siebie te słowa. Nie odważył się spojrzeć na Jou. Zastanawiał się czy wstanie i wyjdzie bez słowa. Miał prawo być wściekły, że zataił przez nim coś takiego. On jednak zrobił coś zupełnie innego. Objął go i pocałował. Na początku delikatnie muskał jego wargi, jakby chcąc okazać swoją wdzięczność. Kaiba przyciągnął go do siebie.
Jounouchi'emu kamień spadł z serca. Nie musiał już martwić się o niespłacone długi swojego ojca, a ponadto czuł, że nie jest już samotny.



Nie bądź łoś, skrobnij coś =3