Play poker
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 06 2011 20:56:15
Uprzedzam- to mój pierwszy fic. PWP, lemon, brak sensu. Dziękuję każdemu , kto przez to przejdzie. Wszelkie pochwały i bluzgi mile widziane na Yoanne128@op.pl lub Momo_Brzoskwinia@op.pl
Uwaga -spoilery!
P.S. Dedykuję ten fic Mizuki i Zuziee. Dzięki dziewuszki za wsparcie i wasze opinie! Cmokasy =*


- Dobry wieczór, Tsuzuki! - Usłyszał szatyn za swoimi plecami. "O nie!" pomyślał i powoli się odwrócił.
- Tak bardzo chciałem cię jeszcze kiedyś spotkać... - Uśmiechnął się doktor. - To dla ciebie.
Tsuzuki spojrzał ze zdziwieniem na ubranego w elegancki czarny smoking Murakiego trzymającego w obu dłoniach duży bukiet czerwonych róż.
- To "Red Queen" .Wybrałem je specjalnie dla ciebie. Czerwone róże oznaczają namiętność. Pragnę cię widzieć wśród ich płatków tej nocy pode mną... - rozmarzył się srebrnowłosy.
- K...Kto pod kim?! - przerwał mu najwyraźniej niezadowolony z tego co usłyszał Tsuzuki. Odpowiedział mu jednoznaczny uśmiech doktora.
Tsuzuki nie wiedział, co ma myśleć. Nigdy nie dostał kwiatów od innego faceta. "Najwidoczniej romantyk" pomyślał. Chwila ciszy, która zapadła między nimi przedłużała się niezręcznie.
- W co chciałby pan zagrać, doktorze? - zapytał nagle Tsuzuki.
- Co powiesz na Pokera? Zmierzysz się ze mną, Tsuzuki-san? - zaproponował Muraki. - Nie o żetony, ale o coś innego... - Na twarzy mężczyzny znowu pojawił się jednoznaczny uśmieszek. - Nie byłoby to bardziej porywające?
- Więc...? O co? - spytał Tsuzuki
- Hm...Jakby tak o ...twoje ciało? - Odpowiedział z uwodzicielskim uśmiechem Muraki.
Na te słowa Tsuzukiemu zrobiło się ciemno przed oczyma.
- O czym ty myślisz do diabła?! - wybuchnął.
- Przecież to tylko gra. Boisz się, że przegrasz, Tsuzuki-san?
W głowie Tsu zapaliło się czerwone światełko. "Mam złe przeczucia"
- Um... a co jak to ty przegrasz?
- Wtedy, mój drogi, udzielę ci pewnych informacji dotyczących tego domniemanego Ducha.

Po pewnym czasie...
- Poker. - oznajmił Muraki bardzo zadowolony z takiego obrotu sprawy.
Z pewnością nie była to dobra wiadomość dla Tsuzukiego, który niemal za każdym razem przegrywał.
- Ty masz sekwens serc. Gra skończona.
- Niemożliwe!!! - wrzasnął Asato niemalże doszczętnie załamany. Taka sytuacja wcale a wcale mu się nie podobała. To on miał wygrać, zdobyć cenne informacje i znaleźć się jak najdalej od napalonego doktorka.
- No cóż...rozkładający karty przegrał...więc teraz pójdzie ze mną do mojej kajuty... - oznajmił Muraki wpatrując się w szatyna jak drapieżnik na swoją ofiarę.
Tsuzuki wstał i zaczął się cofać. Nagle jego plecy dotknęły ściany. Był w pułapce." To sen, to tylko sen, t...to MUSI być sen!!! Nie...to musi być KOSZMAR!!!"- myślał gorączkowo Asato.
- Cóż, Tsuzuki-san, na tę jedną noc jesteś mój... - powiedział srebrnowłosy do umierającego ze strachu Tsuzukiego po czym drapieżnie oblizał wargi.
- Czekaj! - rozległ się krzyk z końca sali. To był Hisoka.
- Nie możesz mieć jednego z moich pracowników za darmo, sensei!...
- Hm...dzieci nie powinny tutaj przebywać...- warknął Muraki wyjątkowo zniesmaczony przerwaniem mu tej nader interesująco zapowiadającej się sytuacji. W przeciwieństwie do Tsuzukiego...
- Hisoka! Przybyłeś mnie uratować!
- 50 000 jenów za noc. To chyba dobra cena?
Tsuzukiego zamurowało. Jeszcze trochę, a jak nic dostanie zawału.
- Hm..., no tak, masz rację...biorę go. - Odrzekł Muraki.
"Coooo?!?!?!?! Hisoka! Nie!!! Dlaczego mi to robisz? Nie jestem dziwką by mnie wynajmować!!!"
- To życzę miłej i udanej nocy- odrzekł Hisoka i wymaszerował z kasyna zadowolony, że udało mu się zrobić na Tsuzukim tak dobry interes.
Muraki i Tsuzuki popatrzyli po sobie. Pierwszy odezwał się Tsuzuki.
- Eee...on tak tylko żartował. Zaraz wróci. Na...na pewno wróci. Jesteśmy przyjaciółmi i on by mnie tak nie zostawił...HISOKA!!!!!!!!!
Tsuzuki chciał uciec, ale powstrzymał go silny uścisk ramion Murakiego.
- Nie bój się. Nie będziesz żałował. - Wyszeptał mu doktor do ucha, po czym polizał do po policzku. - A teraz chodź ze mną, chyba, że wolisz zostać tutaj. Stół bilardowy wygląda ciekawie...



* * *


Tsuzuki otworzył oczy. Znajdował się w niewielkiej, elegancko wyposażonej kajucie. To z całą pewnością nie była jego kajuta. Nie pamiętał jak tam się dostał, gdyż po uwadze Murakiego dotyczącej stołu bilardowego w kasynie stracił przytomność.
"Muraki..."
- Moje kochanie się obudziło.-Doszedł go głos dobiegający z drugiego końca kajuty. Istotnie. Pod ścianą naprzeciwko niego siedział wygodnie w fotelu srebrnowłosy. - Jak się spało?
"Spało? O czym on do diaska..." Dopiero teraz Tsuzuki uświadomił sobie gdzie dokładnie się znajduje. Najzwyczajniej w świecie leżał w łóżku Murakiego, tak jak go Matka Natura stworzyła.
- Ej!!! Co zrobiłeś z moimi ciuchami, zboczeńcu?! -wrzasnął.- Ty fetyszysto, sadysto, patologu jeden, sado-masochisto...!!!
Przez cały czas Muraki siedział w fotelu i z rozbawieniem wysłuchiwał epitetów wszelakiej maści dotyczących jego osoby. Podobał mu się ten "okaz". Jego wybuchowy temperament działał na niego jak najsilniejszy afrodyzjak. Niestety Tsuzuki o tym nie wiedział.
- ...zwyrodnialcu, seksisto, pedofilu, wredny biseksie jeden!!!
- Skończyłeś? - Zapytał w końcu Muraki.
- Na razie tak. - Po chwili do Tsuzukiego dotarła pewna przerażająca myśl. Skoro on jest nagi i leży w łóżku tego psychola... - M...Muraki...czy t...ty..."to"...ty i ja...m...my...no wiesz... - wyjąkał Asato i poczuł, że zimny pot wstąpił na jego skórę.
- Wiem co? Tsuzuki? - Zapytał się doktor z rozbawieniem obserwując konsternację szatyna.
- N...no czy ty...mnie..."to"...No czy ty mnie przeleciałeś? - Wydusił Tsuzuki bojąc się odpowiedzi bardziej niż poprzednio.
- Nie. Jeszcze nie. Wolałem poczekać, aż się obudzisz. Mimo wszystko nie jestem jednym z tych, co gwałcą ludzi w czasie ich snu. - opowiedział Muraki.
"Taa...jasne. Uważaj, bo jak nic ci uwierzę."
- Cała przyjemność jeszcze przed tobą, Pączuszku. - Dodał z jednoznacznym uśmiechem.
- Pączuszku?
Muraki wstał z fotela i podszedł do Tsuzukiego.
- Tak. Gdy cię ujrzałem na tym statku w stroju pracownika kasyna stwierdziłem, że jesteś słodki. Tak słodki, że mógłbym cię zjeść. Jak pączka. A ja bardzo lubię pączki...- Powiedział siadając na łóżku tuż obok Tsuzukiego. Następnie sięgnął do zapięcia koszuli i zaczął rozpinać guziki. Jeden po drugim cały czas patrząc w oczy szatyna. Tsuzuki złapał się na tym, że z rosnącym zainteresowaniem podąża za ręką Murakiego. Za jego zwinnymi palcami, które mogły być zdolne do innych rzeczy.
"Zaraz, Tsuzuki, ty idioto nie gap się tak na niego! O czym ty (cenzura) myślisz? Jeszcze dwa guziczki...Przestań!!! Jeden guziczek...Nieee!!! O Matko...Co za klata...Te mięśnie..."
Tsuzuki wpatrywał się w odsłoniętą umięśnioną klatkę piersiową Murakiego. Następnie wyciągnął rękę i przejechał palcem wskazującym od jego obojczyków do pępka." Taka delikatna skóra...Jak aksamit."
Ten jeden dotyk wystarczył by Muraki poczuł przyjemny dreszcz przechodzący jego ciało. Ten jeden dotyk tej jednej osoby. Tak bardzo go pragnął. Nachylił się nieco i dotknął ustami długiej szyi Tsuzukiego. Szatyn tylko wzdychał cichutko gdy Muraki poznawał gorącymi wargami i językiem gładkość jego skóry. Usta doktora powędrowały wzdłuż szczęki do wrażliwego ucha Shinigami i zaczęły delikatnie ssać jego muszelkę.
Tsuzuki zamruczał z przyjemności.
- Proszę...Zrób tak jeszcze raz.- wyszeptał mu namiętnie do ucha Muraki.- To tak mnie podnieca...
- Zamruczę, jak zasłużysz...- Odpowiedział tym samym tonem Tsuzuki i spojrzał mu wyzywająco w oczy. Wtedy Muraki wstał i zdjął z siebie eleganckie czarne, obcisłe spodnie... pod którymi nie było bielizny. Tsuzuki spojrzał lekko zamglonym wzrokiem na wdzięki srebrnowłosego. Jego przymrużone dotychczas oczy powiększyły się dwukrotnie. "Nie no...ja to się przy nim kompleksów nabawię... Jak on to zmieścił w takich obcisłych spodniach?"
Muraki z kocią gracją wlazł pod kołdrę i poło...żył się bardzo blisko Tsuzukiego. Następnie wyciągnął prawą dłoń i delikatnie pogładził nią policzek szatyna.
- Powiedz mi, Pączuszku...masz jakieś marzenia? Szczególne upodobania? Fantazje? Co najbardziej lubisz? - spytał patrząc Tsuzukiemu głęboko w oczy. - Powiedz...chcę by było ci dobrze...i będzie...jeśli mi tylko na to pozwolisz...- To mówiąc schylił się i musnął językiem lekko rozchylone wargi Tsuzukiego. Szatyn chętnie odpowiedział na zaczepkę oddając muśnięcie. Po chwili oboje rozpaleni dotykali się językami miedzy ich wargami. Z każdą chwilą ich podniecenie rosło. Ręka Murakiego błądziła po torsie Shinigami. Jasnowłosy drażnił palcami ciemne sutki kochanka. Tsuzuki jęknął cichutko. Palce doktora delikatnie dotykały skóry wokół, masowały by nagle mocniej ścisnąć i spowodować napływ kolejnej fali rozkoszy u szatyna. Ręce Tsuzukiego błądziły po plecach Murakiego. Po chwili Tsuzuki przesunął dłoń na jego zgrabne pośladki i mocniej szczypnął jeden z nich.
- Ach! Spokojnie maleńki. - jęknął Muraki. - Mam, bardzo delikatną skórę. Jesteś taki brutalny...
W odpowiedzi Tsuzuki objął dwiema rękoma jego pośladki i ścisnął je mocno.
- Ooch! Moje maleństwo, doprowadzasz mnie do szaleństwa!
To mówiąc Muraki zsunął się w dół i objął nabrzmiałymi od pocałunków ustami jeden z brązowych sutków Tsuzukiego na co ten zareagował gwałtownym wciągnięciem powietrza. Muraki ssał i lizał jego sutki na przemian delikatnie to znowu z dziką pasją. Jedną ręką gładził udo szatyna, a drugą wsunął mu do ust. Czuł jak język Tsuzukiego oplata jego palce, pieści ich opuszki. Muraki przesunął usta na jego brzuch.
- Ach! Muraki! - Jęknął Tsuzuki gdy Muraki wsunął język w jego pępek. Chwilę później poczuł wilgotne od jego śliny palce wokół jego wejścia. Poruszył się nerwowo zaciskając palce na ramieniu srebrnowłosego.
- Spokojnie maleńki...będzie ci dobrze...Zobaczysz. Przeżyjesz taką rozkosz jakiej w życiu nikt ci nie dał. -Wyszeptał namiętnie Muraki. Przesunął usta niżej i zaczął lizać podbrzusze Tsuzukiego. Nagle jego wzrok padł na komodę stojącą przy łóżku.
- Tsuzuki?
- Och... Tak?
- Masz ochotę na coś słodkiego? - Zapytał Muraki.
- C...co masz na... myśli?- Wydyszał Tsuzuki.
Muraki wstał i podszedł do komody. Po chwili się odwrócił. W ręce trzymał butelkę z brązowym płynem.
- Lubisz likier? - Spytał unosząc prawą brew i patrząc na Tsuzukiego wzrokiem pełnym pożądania. Szatyn uśmiechnął się uwodzicielsko do doktora.
- To zależy jaki ma smak.
- Co powiesz na czekoladowy? - Powiedział Muraki podchodząc bliżej i siadając na łóżku.
- No to w takim razie uwielbiam!!!
Srebrnowłosy otworzył butelkę po czym wylał niewielką część na rozpalony tors Tsuzukiego. Błyszcząca kropla spłynęła z klatki piersiowej na płaski, twardy brzuch, a następnie jeszcze niżej...
- Wyglądasz tak apetycznie...Jak słodziutki torcik z polewą. - Muraki oblizał zmysłowo wargi, a jego wzrok podążył wzdłuż słodkiej strużki likieru. - Gdy byłem mały bardzo lubiłem zlizywać polewę z torcików.
Pochylił się i dotknął ciepłymi ustami obojczyka szatyna. Po ciele Tsuzukiego przeszedł przyjemny dreszcz. Usta Murakiego zjechały niżej i jego język zlizał pierwsze słodkie ślady z ciała Shinigami. Po chwili Tsuzuki poczuł jak gorący język doktora znów zanurza się w jego pępku. Znowu poczuł te rozkoszne dreszcze. Wargi srebrnowłosego zjechały niżej...
- Aaaaagh!!! - Krzyknął Tsuzuki gdy poczuł usta Murakiego na swojej męskości. Zwinny język zlizywał krople słodkiego trunku, by już po chwili opleść pulsujący organ Tsuzukiego jak wąż boa swą ofiarę. Srebrnowłosy przez chwilę drażnił czubkiem języka wrażliwą główkę, po czym objął ją ustami i zaczął ssać zachłannie, dziko.
- Aaach!!! Muraki...Na bogów!!! Oooch...Tak!!! Nie przestawaj!!! - jęczał Asato obejmując ręką kark Murakiego. Pieszczota ust doktora odbierała mu zmysły. Nagle bez ostrzeżenia Muraki wziął go głęboko w usta. Tsuzuki nie mógł oddychać, nie mógł krzyczeć. Czuł jakby go poraził prąd. Było obezwładniająco cudownie. Jeszcze trochę a gorąco, które nagromadziło się w jego podbrzuszu spali jego ciało. Zaczął jęczeć jeszcze głośniej i powoli wypychał swoje biodra ku ustom Murakiego. Po niedługiej chwili targnęła nim fala rozkoszy, która uwolniła krzyk z jego ust. Jego gorące nasienie wypełniło usta doktora.
Oddech Tsuzukiego stawał się coraz bardziej spokojny, choć nadal było widać rumieńce na jego twarzy, ślady niedawnego uniesienia.
- Och, Muraki...to było super! Chcę jeszcze! - powiedział Tsuzuki spoglądając na Murakiego, na którego ustach pojawił się wiele znaczący uśmieszek.
- Jesteś słodki, Tsuzuki. - Powiedział srebrnowłosy zlizując białe krople z warg. - Dosłownie...
- Muraki, proszę... - Wydyszał Asato.
- O tak... Błagaj mnie o więcej, proś mnie...Chcę to słyszeć twoje słodkie jęki, twój krzyk rozkoszy. - wyszeptał mu doktor prosto do ucha, po czym liznął go po policzku. Spojrzał na wyprężoną męskość Asato. - Widzę, że znów jesteś gotowy...No dalej, błagaj mnie! - Muraki spojrzał na Tsuzukiego demonicznym wzrokiem. Nagle Tsuzuki podniósł się i złapał jasnowłosego za jego pokaźnych rozmiarów organ. Muraki dostrzegł w jego oczach niebezpieczne błyski. Jak to możliwe, żeby w tych niewinnych oczętach było tyle demonizmu. Zaskoczony wpatrywał się w twarz Asato, która teraz była bardzo blisko jego.
- Nie.- Usłyszał. - Teraz, to albo tego użyjesz należycie, albo to ty będziesz tym, który błaga i prosi. - Tsuzuki uśmiechnął się łobuzersko po czym niezbyt lekko nadgryzł ucho doktora.
- Zaczynam cię nie poznawać, mój maleńki. Dobrze więc...Połóż się na brzuchu kochanie.
Tsuzuki posłusznie wykonał polecenie. Głowę oparł na ciemnoczerwonej poduszce i przymknął oczy. Muraki przez krótką chwilę wpatrywał się w jego idealne ciało. Śledził wzrokiem linię jego kręgosłupa aż dotarł do dwóch apetycznych półkul. Delikatnie położył na nich swe dłonie i zaczął masować. Przejechał dłońmi po jego żebrach znacząc ciepłym językiem linię połączonych ze sobą kręgów.
- Och...Muraki...nie drażnij mnie...- Jęknął Tsuzuki.
- Mmmm...Dlaczego? To jest takie rozkoszne...gdybyś jeszcze tylko zamruczał. Uwielbiam, gdy to robisz Asato - To mówiąc doktor polizał wrażliwą skórę szatyna pod uchem.
- Mmmrrrauuu...mrr... -Tsuzuki delikatnie acz prowokacyjnie poruszył biodrami ocierając się o ciało srebrnowłosego. Przez ciało Murakiego przeszedł bardzo przyjemny dreszcz podniecenia. Uklęknął na łóżku przy kolanach Tsuzukiego i delikatnie rozsunął jego pośladki. Potem pochylił się nad nimi i polizał wejście Asato.
- Ach! - Jęknął cichutko Tsuzuki. Ten delikatny dotyk był bardzo przyjemny. Czuł mrowienie w podbrzuszu. Po chwili doktor zanurzył już cały język i zaczął rozciągać a zarazem nawilżać swego kochanka. Jego ręce w dalszym ciągu masowały pośladki szatyna.
- Oooch! Muraki, ty sadysto!!! - krzyknął Tsuzuki- Och! Nie wytrzymam tego dłużej!
Muraki uśmiechnął się do siebie zadowolony z efektu. Teraz się zacznie zabawa...
- Zaraz, kochanie, pokażę ci jak wygląda niebo. - wyszeptał srebrnowłosy. Podniósł się znów klękając przy kolanach Tsuzukiego.
- Połóż się na plecach, kotku.
Tsuzuki posłusznie przekręcił się na plecy i spojrzał na doktora rozpalonym spojrzeniem.
- Dalej, chcę dotknąć twego nieba! - powiedział szatyn.
Muraki uśmiechnął się i musnął ustami policzek Asato.
-Rozszerz nogi, mój skarbie. - wyszeptał czule, a następnie ułożył się między nogami Tsuzukiego. Wpił się ustami w jego szyję, po czym mocno go objął i wszedł w niego. Oboje jęknęli głucho z rozkoszy. Srebrnowłosy wszedł do samego końca. Czuł się cudownie. Nareszcie posiadł tą śliczną istotkę. Tego, którego tak bardzo pragnął. Zaczął się w nim powoli poruszać, delektując się każdym pchnięciem. Chciał przedłużyć ich akt. Tsuzuki jęczał cichutko. Jemu też było dobrze. Uuuhhh... tak dobrze... Wolne ruchy Murakiego sprawiały, iż tracił zmysły. Lecz to mu już nie wystarczało. Chciał więcej.
- Och...Muraki...Uch!...szybciej, proszę! Szybciej! Ach!... Zaraz zwariuję, Muraki... - wyjęczał Tsuzuki.
Muraki przyspieszył. Czuł coraz silniejsze dreszcze. "O tak! Niech to trwa wiecznie!"
- Mocniej!!! Ooch!! - jęczał Asato nie mogący już znieść tej nieludzkiej rozkoszy.
Dla doktora te jęki były najsłodszą muzyką. Mógł ich słuchać nieskończenie. Nagle podniósł się sadzając sobie głośno jęczącego Shinigami na kolanach. Tsuzuki oplótł go nogami w talii i przylgnął do jasnego ciała. Na zwykle bladej skórze Murakiego widział śliczny rumieniec. Oddychali bardzo szybko, niespokojnie. Srebrnowłosy znowu zaczął się poruszać. Ciało Tsuzukiego to się unosiło, to opadało. Po chwili szatyn objął rękoma szyję swego kochanka i zaczął unosić swe biodra nabijając się na męskość doktora. Najpierw powoli, później coraz szybciej i szybciej, mocniej i mocniej...
- Och! Tsuzuki! - jęczał Muraki. - Och! O tak! Właśnie tak, maleńki, tak!...Nie przestawaj, kochanie!...Jest...Aach! Tak dobrze! Cudownie...
Asato wił się dziko na Murakim. On też czuł się bosko. "Może i Muraki jest zwyrodniałym zboczeńcem, ale muszę przyznać, że seks z nim jest niebiański..."
Poruszali się jeszcze szybciej. Obaj jak w gorączce. Finał był już bliski.
- Mmmpf...Och! Muraki...zaraz... - krzyknął Asato wbijając paznokcie w ramiona srebrnowłosego.
- Ach! Tak kochanie wiem...ja też...to czuję...
- Aaa...M...Muraki! Aaaaaaaach!!! - kajucie rozległ się skowyt szczytującego Tsuzukiego. Po kilku pchnięciach dołączył do niego Muraki doprowadzony do orgazmu przez ściskające go mięśnie kochanka.
- Tsuzuki!!! - krzyknął w ekstazie srebrnowłosy.

Leżeli obok siebie już dobre parę minut, aż ich oddechy powoli się uspokoiły. Obaj byli wykończeni. Po chwili odezwał się Muraki.
- Tsuzuki?
- Hm? -szatyn odwrócił ku niemu głowę.
- Możesz mi wierzyć lub nie, ale to był najlepszy orgazm jaki miałem kiedykolwiek w życiu. Byłeś cudowny. Dziękuję. - pogładził delikatnie dłonią policzek Asato, na co ten zarumienił się lekko.
- Kazutaka?
- Tak?...Asato?
- Jeśli ktoś kiedyś powie ci, że jesteś absolutnie zły, to to nieprawda.
Muraki spojrzał zdziwiony na Asato.
- W łóżku jesteś boski. - to powiedziawszy pocałował w czule srebrnowłosego w nos a potem w usta. Muraki dotknął delikatnie jego policzka, po czym oderwał się od ust Tsuzukiego. Ten popatrzył na niego zaskoczony.
- Co się stało? Powiedziałem coś nie tak? - spytał.
- Nic złego. Pierwszy raz zwróciłeś się do mnie po imieniu...mógłbyś to powtórzyć? - spytał niepewnie Muraki.
Asato dotknął palcami jego warg i uśmiechnął się delikatnie.
- Jak sobie życzysz...Kazutaka.
Patrzyli sobie głęboko w oczy. Po chwili odezwał się Muraki.
- Tsuzuki...
- Tak?
- Kocham cię... zostań ze mną...na zawsze... - Muraki pocałował Tsuzukiego w kąciki ust. - Wyjdź za mnie. Mam znajomości. Udzielą nam ślubu gdzie tylko zechcesz. Gdzie byś chciał? Majorka? Madagaskar? Hawaje? Powiedz najsłodszy. Powiedz kiedy. Wszystko dostaniesz!
- Teraz. - padła odpowiedź po chwili milczenia.
- Co?
- Tutaj.
- Chcesz...tu i teraz? - spytał doktor. - Na tym jachcie?
- Tak. Nie chcę dłużej czekać. - ciemnowłosy położył się na Murakim i wsunął długie palce w jego jasne włosy. - Kocham cię...,Muraki. Kochaj mnie. Znowu. - wyszeptał Tsuzuki.
- Och, Asato, co tylko zechcesz, najdroższy. Och, Tsuzuki...Tsuzuki...Tsuzuki...


* * *


- TSUZUKI!!!
- Eee...co się dzieje?
- Wszystko w porządku? - Nad leżącym Tsuzukim pochylał się Hisoka.
- Gdzie ja jestem? - spytał zdezorientowany Asato.
- U mnie, w moim łóżku, w mojej kajucie. - odezwał się Muraki stojący z drugiej strony łóżka.
- C...Co ...się...?
- Zemdlałeś idioto! - krzyknął Hisoka. - Najzwyczajniej sobie w świecie zemdlałeś i palnąłeś się głową o stół bilardowy. On cię tu przyniósł. Od 3 godzin czekaliśmy aż się obudzisz.
Asato popatrzył to na Hisokę to na Murakiego i na wnętrze kajuty, po czym wybuchł niepohamowanym płaczem.
- Buuuuuuu!!! Dlaczego...sniff... Dlaczego mi to zrobiliście?!
- Leżałeś w przejściu i tamowałeś ruch w salonie. - odpowiedział zirytowany Hisoka. - Myślisz, że tylko ty jesteś na tym jachcie?
- Ty! - szatyn wskazał na niego palcem. - Ty! Sprzedałeś mnie jak jakąś dziwkę! A ty! - przeniósł palec na Murakiego. - Ty mnie...O Bogowie!!! Buuuu!!! ...Sniff...- szybko zerwał się z łóżka i wybiegł z kajuty wrzeszcząc na odchodne:
- W życiu za ciebie nie wyjdę, ty zboczeńcu!!! Buuuu!!!
Hisoka i Muraki popatrzyli po sobie nie lada zdziwieni.
- Rozumiesz coś z tego? Ja nie...- odezwał się lekarz.
- Ja też nie. Co za idiota...Mniejsza z nim. Zagramy w Pokera?
- Dobrze, a co?
- Hm...o flaszkę?
- Chyba żartujesz? To takie pospolite i nieoryginalne.
- Hmm...No to może o... Tsuzukiego?
- Chodźmy!

THE END