Weiss Kreuz 3
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 06 2011 20:26:13
Ken ziewnął i spróbował się przeciągnąć, ale coś krępowało jego ruchy. A tak dokładniej czyjejś ramiona zaciśnięte wokół niego. Zmieszany otworzył oczy i z przerażeniem zauważył, że prawie całkowicie leży na Ranie, który niemal zaborczo obejmuje go w pasie. Co gorsza rudowłosy nie spał.

- Ohayo, Ken-kun.- Wymruczał sennie rudowłosy pocierając nosem o policzek bruneta a potem lekko całując go w usta. Reakcja Kena była natychmiastowa.

- UAAA!!! Ran, co ty tu robisz!? Aj!!- Były piłkarz odskoczył od Fujimiyii, co skończyło się tym, że zsunął się z łóżka i wylądował, raczej twardo, na podłodze. Ran ześlizgnął się za nim z większą gracją i klęknął pomiędzy rozrzuconymi nogami mężczyzny. Ken z trudem przełkną ślinę patrząc w oczy rudowłosemu. Spojrzenie, jakie rzucił mu Fujimiyiia kojarzyło mu się ze sposobem, w jaki kot patrzy na mysz zanim ją zje, kłopot w tym, że to on był tą myszą.

- Nie pamiętasz? A wczoraj w nocy tak ładnie mnie prosiłeś, abym został.- Ran wciąż się przysuwał, więc Ken starał się zwiększyć dystans pomiędzy nimi. Skończyło się na tym, że Hidaka położył się na podłodze a Fujimiyiia pochylał się nad nim coraz bardziej.

- Czego chcesz? - Ken uparcie próbował zmusić swój umysł do pracy. Kłopot w tym, że im bliżej był Ran tym trudniejsze się to stawało.

- Ciebie. - Uśmiech rudowłosego niemal oszołomił bruneta. - Co ty na to? - W oczach Fujimiyii widać było oczekiwanie. Kenowi zakręciło się w głowie.

- Ale dlaczego ja? To znaczy możesz mieć każdego, że nie wspomnę o kobietach. - Brunet nagle przestał paplać. - Jesteś piękny. - Wyszeptał. To zaskoczyło Rana. Niewiele myśląc ponownie pocałował Kena. Kiedy skończył były piłkarz ciężko dyszał i patrzył na niego zamglonym wzrokiem.

- Ken - Zamruczał Fujimiyiia. - Zjesz, że mną kolację? - Brunet nie mógł wydobyć z siebie głosu, więc tylko pokiwał głową. Ran uśmiechną się. Nagłe pukanie do drzwi zaskoczyło obydwu mężczyzn.

- Ken-kun, śniadanie na stole! - Zza drzwi krzyknęła Aya.

- Za...Zaraz zejdę. - Odkrzyknął jej Ken. Ran ciężko westchnął.

- A więc do zobaczenia o 8. - Powiedział wstając. Odwracając się w drzwiach przesłał Kenowi uśmiech.



- No braciszku jak było? - Zapytała Rana Aya podczas ich zmiany w "Koneko..."

- Jak było, co? - Drażnił ją rudowłosy.

- Ran nie bądź taki. Wiem, że dziś nie spałeś w swoim łóżku, a Ken, kiedy poszłam zawołać go na śniadanie, raczej nie był sam. No mów wreszcie. - Zniecierpliwiona dziewczyna pociągnęła brata za rękaw.

- Jestem z nim umówiony na kolację. - Ran uśmiechnął się.

- To rozumiem. - Aya żartobliwie uderzyła brata łokciem. - Więc planujesz dziś w nocy jakąś akcję z Kenem, co? Czy mam kupować sobie stopery do uszu? - Dziewczyna szaleńczo chichocząc wybiegła ze sklepu.

- AYA!!! - Wykrzyknął za nią zaszokowany brat.



- BożeBożeBoże, jak ja się w to wpakowałem? Ran mnie pocałował. Dwa razy! To mi się akurat podobało. Idę z nim na kolację. Dziś o 8. Czy to prawda, co powiedział? Że chce mnie? Mnie zwykłego chłopaka z sąsiedztwa a nie żadną piękność. Nie jestem najmądrzejszy, jestem niezdarą, co on może we mnie widzieć? - Myślał Ken siedząc na brzegu łóżka. Popołudniu, zaraz po skończeniu swojej zmiany zamknął się w pokoju, aby uniknąć spotkania z Ranem. Teraz dochodziła 7, a on nadal nie wiedział, co robić. - Lepiej będzie, jeśli się przygotuję. Kto wie może mówił poważnie? - Pomyślał z nadzieją Ken.



- Ken, już 8! Czas na nas. - Zawołał Ran pukając do drzwi Kena.

- Już idę. Moment. - Głośny hałas i nieco cichsze przekleństwa zza drzwi powiedziały rudowłosemu, że jego "randka" właśnie padła ofiarą własnego bałaganiarstwa.

- Ken nic ci nie jest? - Fujimiyiia postanowił, że spędzi miły wieczór z brunetem i jeśli cokolwiek spróbuje mu w tym przeszkodzić skończy się na czymś więcej niż tylko na wykrzyczeniu "Shi-ne"

- Nie, nie nic. Tylko się potknąłem. - Drzwi otworzył mu zarumieniony Ken. Jeśli to możliwe w spranych dżinsach i rozciągniętej piłkarskiej bluzie, która odsłaniała znaczny obszar szyji i ramion, były piłkarz wyglądał jeszcze bardziej kusząco niż wczoraj wieczorem.

- Dobrze, więc chodźmy. Co powiesz na włoską kuchnię a potem może pójdziemy do kina? Co ty na to? - Ran nie spuszczał oka z Kena, przez co ten ciągle był lekko zarumieniony.

- Nie mam nic przeciwko. - Wymruczał były piłkarz. - Chodźmy już.



- Ran spójrz lodziarnia jest jeszcze otwarta. Masz ochotę na lody? - Wykrzyknął Ken. Ze zdziwieniem odkrył, że wieczór spędzony z Fujimiyiia był rzeczywiście bardzo przyjemny. Ran po bliższym poznaniu naprawdę dużo zyskiwał.

- Nie dziękuję. Zaczekam tu na ciebie. - Ken nareszcie przestał się czuć skrępowany w jego towarzystwie. Rudowłosy lekko się uśmiechnął. Miał plany, co do dzisiejszej nocy. Uśmiech rozkwitł na twarzy Fujimiyii, kiedy obserwował bruneta.

- Jest słodki. Taki niewinny. Cudowny. - Myślał Ran razem z Kenem kierując się w stronę " Koneko."

- Ran jestem pewien, że nie chcesz spróbować. To nowy smak. Księżycowa rapsodia. Pyszne. - Powiedział były piłkarz. Fujimiyiia spojrzał na zaoferowany mu lód. Czekoladowy z jakimś syropem i kawałkami słodyczy, wyglądał na wyjątkowo słodki. Ran przeniósł spojrzenie na Hidakę. Brunet patrzył na niego z lekkim uśmiechem i zarumienionymi policzkami.

- Chętnie. - Rudowłosy niespodziewanie pocałował go mocno w usta. Zapomniany lód spadł na ziemię z cichym plaśnięciem. - Pyszny. - Wymruczał Fujimiyiia oblizując pełne wargi.

- Nooo tak. Pośpieszmy się. Omi pewnie się martwi. - Wyjąkał zmieszany Ken odwracając się i szybko wchodząc do ich domu.



- Dziękuję to był bardzo miły wieczór. - Wymruczał nieco sennie brunet otwierając drzwi swojego pokoju.

- Ken. - Były piłkarz odwrócił się do rudowłosego. - Czy mogę cię pocałować? - Pytanie zaskoczyło Kena. Przecież poprzednio Ran nie pytał go o pozwolenie.

- Tak. - Przez chwile zastanawiał się czy będzie tego żałował. Ran nie czekał aż zmieni zdanie. Delikatny pocałunek po chwili zaczął się stawać coraz namiętniejszy, a Fujimiyiia wsunął się do pokoju za Kenem i zamknął za sobą drzwi.