Weiss Kreuz 2
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 06 2011 20:25:37
Witam panie!- Oświadczył Yohji Kudou, wchodząc do "Koneko..."

- Spóźniłeś się.- Ran posłał mu jedno ze swoich lodowatych spojrzeń.

- Eeeeee, Ran przecież wiesz, że potrzebuję moich 10 godzin snu dla urody.-Drażnił go były detektyw.

- Zamknij się i bierz się do roboty.- Warknął na niego rudowłosy.

- Praca, praca, praca. Przydałoby ci się trochę rozrywki, wiesz Ranran.- Omi i Ken spojrzeli na blondyna jak na samobójcę. Nawet Ran wydawał się bardziej zaskoczony niż zirytowany. Po tej kłótni sprzed trzech dni stosunki pomiędzy dwojgiem starszych mężczyzn nie układały się najlepiej.

- Może masz rację.- Odpowiedział rudowłosy. Właściciele trzech par oczu zaskoczeni patrzyli na ich przywódcę.

- Dooooobra.- Odezwał się Yohji, przeciągając sylaby.- Kim jesteś i co zrobiłeś z prawdziwym Fujimiyiią.?-

- Kudou, przestań się lenić i wystaw kwiaty przed sklep.- Ran odwrócił się od blondyna, ukrywając niewielki uśmiech.


--------------------------------------------------------------------------------


- Ken, czy możemy chwilę porozmawiać?- Pytanie Rana zaskoczyło bruneta.

- Co? Eeee.- Ken rozglądał się wkoło, szukając jakiejś wymówki. - Teraz? A sklep?-

- Na razie nie ma klientów.- Ran lekko zmarszczył brwi.

- Dobrze.- Brunet unikał wzroku drugiego mężczyzny.- O co chodzi?-

- Ken, chciałbym porozmawiać o tym, co....co się wydarzyło w piwnicy.- Ran wydawał się nieco zmieszany.

- O nie, tylko nie to.- Pomyślał spanikowany Ken.

- Ken-kun, Ran-kun, zgadnijcie, co się stało?- Kiedy Omi wpadł do sklepu Ken niemalże go pocałował z wdzięczności. Obaj mężczyźni patrzyli na rozradowanego nastolatka, Ran z irytacją, Ken z wdzięcznością.

- Yohji-kun obiecał mnie zabrać do klubu na moje 18 urodziny. Wspaniale, prawda.- Niemal wykrzyczał podekscytowany blondyn.

- Co!?- Obaj mężczyźni zareagowali jednakowo.

- Dziś idziemy do klubu. Wszyscy.- Podkreślił Kudou stając za Omim.- Zamykajcie sklep i zacznijcie się przygotowywać.-

- Nie możesz zabrać Omiego do klubu! Jest zbyt młody!- Wykrzyknął Ken.

- Wcale nie! Mam 18 lat! Najwyższy czas żebyście przestali mnie traktować- jak dziecko!- Niebieskie oczy rzucały błyskawice na dwóch starszych kolegów.

- Omi ma rację.- Z zaplecza pojawiła się Aya, niosąc bukiet z białych róż.

- Ale...- Zaczął były piłkarz.

- Żadnych, "ale" Ken-kun. Jeśli tak bardzo martwicie się o Omiego powinniście iść z nimi. Prawda, Yohji-kun, Omi-kun?

- Tak!- Wykrzyknął nastolatek.

- Taki był plan.- Zgodził się blondyn. Nagle uśmiechnął się jakby przyszła mu do głowy genialna myśl.- Kenken.- Powiedział, obejmując ramieniem bruneta.- Kto wie, może nawet znajdzie się jakaś dziewczyna dla ciebie?- Policzki Kena pokryły się szkarłatem.

Yohji wybuchnął śmiechem.


--------------------------------------------------------------------------------


- Ken.- Yohji zaczepił bruneta w korytarzu, kiedy ten szedł się przebrać.- W co chcesz się ubrać?-

- W dżinsy i podkoszulek. Coś nie tak?- Zapytał widząc grymas blondyna.

- Chodź.- Yohji pociągnął Kena do swojego pokoju.


--------------------------------------------------------------------------------


- Spóźniają się.- Oświadczył Ran. Sam był gotowy od dziesięciu minut.

- Na pewno zaraz zejdą.- Powiedział Omi, stając obok rudowłosego. Ran patrzył na niego zaskoczony. W granatowych, obcisłych spodniach i czarnej koszulce prezentował się niezwykle dorośle. Jego oczy były podkreślone czarną masakrą.

- Dobrze wyglądasz.- Powiedział blondyn przyglądając się Ranowi. Proste, czarne spodnie i jedwabna, purpurowa koszula podkreślały jasność skóry i niezwykły kolor oczu rudowłosego.

- Mogliby się wreszcie pojawić.- Marudził dalej Fujimiyiia. W tym samym momencie na schodach pojawił się Yohji. Czarne, skórzane spodnie przylegały do jego nóg, jak druga skóra, a również czarna, rozpięta kamizelka odsłaniała opalony tors. Włosy spiął w luźny kucyk. Jego wojskowe buty dudniły głucho, gdy schodził po schodach.

- Ken, zejdź na dół.- Zawołał.- Zejdź, albo Ran pójdzie po ciebie.- U szczytu schodów pojawił się Ken. Ale wcale nie wyglądał jak Ken. Wojskowe buty za kostkę, czarne, skórzane spodnie, niemal tak obcisłe, jak Yohjiego, obcisła koszulka koloru wina, odsłaniała fragment umięśnionego brzucha. Jednak największym szokiem były włosy, jak zwykle potargane, ale z pasmami ciemnej czerwieni i granatu.

- Rozumiem, że moje dzieło wam się podoba.- Powiedział Yohji.

- Tak. Chodźmy już.- Krzyknął nastolatek. Ran wyrwany nagle z zaskoczenia lekko się wzdrygnął. Cała czwórka skierowała się do drzwi. Fujimiyiia niemal nie spuszczał wzroku z Kena, którego twarz przybrała kolor głębokiej czerwieni.


--------------------------------------------------------------------------------


- Jeśli Yohji wpadnie na kolejny świetny pomysł, zabiję go. - Mruczał do ciebie Ran, praktycznie niosąc Kena.

Wcześniej tego wieczoru Yohji zamówił dla nich wszystkich drinki, które dla dwojga młodszych mężczyzn okazały się o wiele za mocne. Przez co rudowłosy teraz był zajęty pomocą brunetowi w wejściu po schodach. Zanim dotarli wreszcie do pokoju byłego piłkarza, Ran obmyślił z półtuzina interesujących tortur dla najstarszego z Weiss. Oczywiście zaraz za drzwiami potknął się o piłkę i niemal wylądował ze swoim ciężarem na podłodze. Mrucząc pod nosem na bałaganiarskie zwyczaje Kena udało mu się położyć bruneta na łóżku. Już miał się odsunąć, kiedy Ken wyciągnął ramiona i przyciągnął go do siebie tak, że Ran niemal leżał na mniejszym mężczyźnie.

- Zostań, proszę Ran.- Wymruczał brunet- Zostań.-

- Dobrze.- Wyszeptał rudowłosy po chwili, zmieniając pozycję tak, że leżał na boku obejmując Kena. Po chwili pogrążył się we śnie.


--------------------------------------------------------------------------------