Catch me if you can 1
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 06 2011 19:04:04
Ficzek do Naruto, który napisałyśmy razem.^^ Naruto i Sasuke mają w nim po około 18-19 lat.^^




CATCH ME IF YOU CAN


Part 1


Sasuke właśnie wrócił z jednej z długich misji, nie było go jakiś miesiąc i od razu dostał wezwanie do Tsunade.
'Natrętna wiedźma. Jak da mi kolejną robotę to wyrzucę ją przez okno razem z jej cholernym fotelem i durną świnią.'- myślał nadzwyczaj radośnie biegnąc po dachach Konohagakure w stroną wieży Hokage.
Kilka minut później starym zwyczajem Grupy 7 wszedł przez okno do gabinetu Hokage.
-Chciałaś mnie widzieć Hokage-sama? -spytał.
Tsunade nawet nie obracając się w fotelu kazała mu usiąść i zaczęła:
-Młody-powiedziała bezbarwnym głosem-wpakowano cię w niezłe gówno!
-To znaczy? -Sasuke nie bardzo wiedział jak ma zareagować.-Może by tak jaśniej? -"Jaśnie pani-dodał złośliwie w myślach.
Hokage westchnęła ciężko.
-Myślałeś może już nad tym, żeby ożenić się, założyć rodzinę?- spytała wciąż wyglądając przez okno.
-No myślałem żeby kiedyś, ale nie teraz... Póki co jestem skupiony na pracy... A o co chodzi? -spytał niepewnie.
-Wiesz o tym, że twoja rodzina była bardzo ważna dla Konoha?- Sasuke dał odpowiedź swoim charakterystycznym 'hn' -Twoi rodzice...-Tsunade przełknęła głośno ślinę.-Żeby upewnić się, że wasza linia przetrwa podpisali pewien kontrakt.
-Kontrakt? Jaki kontrakt? -Sasuke bardzo rzadko wyglądał na tak zdezorientowanego.
-A taki, ze ożenisz się przed swoimi 20tymi urodzinami i będziesz miał dzieci...
-Bzdura!- prychnął chłopak.-Kontrakt zawsze można zniwelować!
Tsunade wstała tak nagle, że aż przewrócony fotel wbił się w biurko, spojrzała na niego z wściekłością.
-Tu chodzi o pieprzoną krew! Czy ty do jasnej cholery dalej nie rozumiesz, że kontrakty podpisane krwią i zapieczętowane krwią są wiążące groźbą śmierci w razie ich niespełnienia!? W jakim świecie ty żyjesz dzieciaku!?
Sasuke wyglądał jakby go miało zaraz cos trafić.
-Ale ja nie chce się teraz żenić...
-Musisz! I albo sam sobie znajdziesz kandydatkę na żonę do końca miesiąca, albo ja to zrobię za ciebie...-zagroziła Tsunade.
Sasuke zacisnął pięści, na jego twarzy widać było napięcie.
-Tak jest.-obrócił się na pięcie i skierował się w stronę drzwi.
-A, Sasuke!- zatrzymała go Tsunade. -Nie jest napisane jakiej płci ma być żona powiedziała z szerokim uśmiechem.
Sasuke oblał się rumieńcem jak jeszcze nigdy w życiu...
-Ty...
-Tak wiem...-powiedziała Tsunade ze złośliwym uśmiechem.- Ale nie martw się. Nikomu nie powiedziałam.
Sasuke prychnął tylko jak rozjuszony byk i otworzył z rozmachem drzwi zza których wypadła nagle Sakura...
-S-s-s-sasuke-kun! ! ! Jak minęła misja? -spytała z obrzydliwie słodkim uśmiechem. -Masz ochotę coś zjeść? Może wyjdziemy gdzieś na obiad? Albo może zjesz u mnie? Przygotuję ci twoje ulubione danie, no i poznasz moich rodziców!- ciągnęła potok słowny.
-Nie dziękuje! -warknął Sasuke, rzucił Tsunade spojrzenie "To wszystko twoja wina", po czym obrócił się na pięcie i zwiał przez okno. Jeszcze długo słyszał za sobą krzyk Sakury:
-Sasuke-kun!
Szedł wściekłym krokiem przez korytarz. Nagle zatrzymał się, wrócił do ściany przy gabinecie Tsunade wziął parę głębokich oddechów i skumulował czakrę w swojej dłoni robiąc kulę energii.
-Chidori!!!!!- krzyknął, po czym rozsadził ścianę i odszedł z zadowolonym uśmieszkiem.
-TY...!-tu Tsunade użyła słowa od którego włos się jeżył na głowie. Sasuke zadowolony szybko się oddalił, ale nie miał na tyle szcześcia, bo wpadł na Ino, która miała taki wywiad ze niech się FBI schowa... zaraz tez zaczęła gadkę niemal kropka w kropkę podobna do tej którą przed paroma minutami uraczyła go Sakura. Nie pozostało mu nic innego jak wiać...
Po wyjściu z budynku zobaczył na końcu ulicy chmurę kurzu. Piszczącą, zmierzającą w jego kierunku chmarę piranii z wioski.
"Ino, choć raz mogłaś zrobić mi przysługę i trzymać język w gębie!!!" -Przełknął głośno ślinę, zrobił parę niepewnych kroków do tył, po czym zrobił strategiczny odwrót.
"Gdybym wiedział ze moi rodzice wymyślą cos takiego..."-przeklinał w myślach. Zdążył obiec co najmniej pół wioski zanim zdecydował się na dość drastyczne wyjście...
-Nie mam wyjścia, ale tam mnie raczej nie będą szukać...
I szybko pobiegł w kierunku miejsca gdzie mieszkał Naruto...
Wskoczył przez otwarte okno do mieszkania kolegi z drużyny, mając tego pecha, że trafił na kuchenkę z grzejącym się czajnikiem. Zgodnie z prawem Murphy'ego, wleciał na rzeczony piekarnik, przewrócił czajnik i oblał się wrzątkiem przy okazji podpalając sobie bluzkę na ogniu.
-CHOLERA! -zaklął jak chyba jeszcze nigdy. Naruto słysząc hałasy dobiegające z kuchni wpadł tam jak burza.
-SASUKE-TEME! -wrzasnął.-Co ty wyprawiasz z moim czajnikiem i co ty tutaj robisz? I czemu wchodzisz przez okno????
-DOBE! Kto stawia piekarnik w tak strategicznym miejscu do ucieczki! Przez ciebie się zra...-urwał, bo przecież głupio przyznać się ANBU do takiego błędu no nie?
Naruto najpierw popatrzył zaskoczony na chłopaka, a po chwili zaczął się śmiać. -A co to za ANBU, który od razu się pakuje na hura? Dobra dobra...-powiedział szybko widząc minę Sasuke. -Mów co cię tak nagle do mnie przywiało, a ja w międzyczasie zrobię cos z tymi oparzeniami. Ciotka Tsunade czegoś mnie tam nauczyła...
-Hn- prychnął tylko naburmuszony czarnowłosy. Naruto zaciekawił się.
-Co jest, draniu? Strzeliłeś focha jak 150. Przestałeś być w centrum uwagi żeńskiej części populacji świata czy masz okres?- spytał złośliwie
-Raczej to pierwsze tylko ze idealnie odwrotnie...-mruknął.
-Hm? No ja wiem, ze baby za tobą latają... Chyba tylko ciotka Tsunade nie...
-NIE MÓW PRZY MNIE O TEJ WIEDŹMIE-wrzasnął nagle Sasuke.
-Rany... Teme... Co jest?- przeraził się Naruto.
-Ty wiesz co ten babsztyl mi powiedział?
Naruto usilnie starał się udawać, ze nie, nie jest ciekawy, robiąc przy tym nieudolnie obojętną minę i równie obojętnym tonem powiedział:
-No mów. Co ci starucha powiedziała. Nie krępuj się. Nie, żebym był zainteresowany, ale nie duś tego w sobie, bo...
-Zamknij się.-warknął Sasuke -Mam się ożenić.
Naruto najpierw zrobił wielkie oczy, a chwile potem zaczął się tarzać po podłodze ze śmiechu.
-Tego jeszcze nie grali.-Wył z uciechy.-I co zrobisz?- spytał po dłuższej chwili kiedy się wyśmiał. -Masz jakąś na oku? Nie wstydź się! Mnie możesz powiedzieć.
-Najgorsze jest to, że nie ma żadnej dziewczyny , z którą mógłbym się ożenić-Spojrzał znacząco na Naruto. Blondyn może takiego udawać, ale nie był głupi. Od razu zmienił postawę i z poważną miną spytał:
-Czy to przeszkadza realizacji?
-Powiedzmy... Wiedźma dała mi miesiąc czasu. Powiedział, ze albo sam sobie znajdę żonę, albo ona to zrobi za mnie... Juz nie wiem co gorsze...?
-A co zamierzasz teraz...?
Sasuke westchnął.
-Na razie do domu wrócić nie mogę, bo te harpie na 100% tam czyhają... Mogę się na parę dni zamelinować u ciebie?
-Jeśli kanapa ci pasuje to nie ma sprawy.-wzruszył ramionami, lecz po chwili lisi uśmiech wykwitł mu na twarzy. -Chyba, że wolisz nocować w moim łóżku. Ze mną.
-No chyba ze wole...-powiedział ze złośliwym uśmiechem. Naruto mimowolnie się zaczerwienił.
-Fajnie! Będzie jak na misjach kiedy musieliśmy się nawzajem znosić spiąc w jednym namiocie... A pamiętasz jak musieliśmy raz dzielić śpiwór?
-Taa.... do dziś nie wierzę, że trzymasz 'kunai' w kieszeni- przekomarzał się. Naruto od razu załapał o co mu chodzi i zarumienił się nieznacznie.
-Chciałbyś, teme. Za to nie ja kąpałem się po nocach, żeby nikt nie zobaczył jak mało mam do zaoferowania.
-A może chciałbyś się przekonać jak dużo teraz mam? Zapewniam cię ze sporo się od tego czasu zmieniło...-powiedział chytrze Sasuke i z lubością obserwował jak lisek się czerwieni.
-Dziękuje! Postoje! -powiedział Naruto. -A póki co proponuje cos do jedzenia, bo już wieczór, a przez te twoje odwiedziny nic nie zdarzyłem zjeść...
-O jestem pewien, że postoisz-zamruczał Sasuke. -Tak długo jak to nie jest ramen, dobe. Masz może jogurt naturalny? Albo mleko?
-Jak się uprzesz to znajdziesz w lodówce...-mruknął Naruto. Zjedli w milczeniu. Lisek cały czas siedział z zaczerwienionym pyszczkiem i gapił się niepewnie na Sasuke.
"Choroba no... W życiu bym nie przypuszczał ze Teme będzie u mnie nocował..."
-Mówiłeś coś?- spytał Sasuke sugestywnie oblizując łyżkę po jogurcie.
-Tak, mówiłem, że nie mam nic, co mógłbym dać ci do spania. Wszystko jest w praniu. -Westchnął Naruto i starał się nie myśleć o Sasuke, nagim, pod kołdrą tuż obok niego...
-Od biedy mogę spać bez niczego...-Sasuke wzruszył ramionami. -Chyba nie będziesz czegoś próbował w nocy co? -spytał prowokacyjnie.
-CHYBA ŚNISZ TEME -wrzasnął Naruto wstając od stołu. -Idę się umyć.-mruknął.
-Mogę się przyłączyć?- spytał Sasuke.
Naruto postanowił spróbować swoich szans i się poprzekamarzać.
-Jeśli chcesz. Ale jesteś pewny, że chcesz się nabawić kompleksu mniejszości?
-Zapewniam cię ze to nie ja się go nabawię...-mruknął Sasuke.
-Czyżby...? -Naruto nie dawał za wygraną.
-To chodź się przekonać.-zasugerował Sasuke.
Naruto wzruszył obojętnie ramionami.
-Chodź, dam ci ręcznik.-Skierował się do łazienki, brunet tuż za jego plecami. Przed drzwiami Naruto zaczął:
-Ostrzegam, mam tylko prysznic.
-A kogo dokładnie chcesz ostrzec ,dobe? Masz może jakieś obawy?- spytał Sasuke, ciepłym oddechem muskając ucho blondyna.
Naruto poczuł jak po plecach przeszedł mu dreszcz.
-Ciebie. Bo ja znam życie wielki pan Uchiha jest przyzwyczajony do luksusów, a nie do wyposażenia szaraczków...-powiedział sarkastycznie rzucając Sasuke ręcznik.
Sasuke bez słowa zaczął się rozbierać, jak Naruto odkręcił wodę. Po ściągnięciu ubrań zauważył, że blondyn się na niego patrzy. Uśmiechnął się z wyższością.
-Podoba ci się to co widzisz?
-Raczej zdziwiło mnie to, że naprawdę masz granatowe włosy. Myślałem, że się farbujesz, bo tak naprawdę jesteś siwy.-odgryzł się Naruto, próbując oderwać wzrok od ciała bruneta.
-Za to jak ty posiwiejesz to nie będziesz miał się po co farbować... Nawet tam...-powiedział złośliwie wchodząc pod strumień ciepłej wody. Naruto wyglądał jakby chciał cos powiedzieć, ale ugryzł się w język i zaczął się myc.
Nagle poczuł ciepłe ręce, które masuję mu plecy i delikatnie ugniatają ramiona.
-Co ty robisz teme?
-Myję ci plecy tumanie, nie widać? -odparł sexownie niskim głosem Sasuke.
Naruto poczuł jak się rozpływa pod tym dotykiem.
-Przestań...-powiedział cicho.
-Przestać...?-spytał Sasuke. -A jak nie przestane...?
-To się...na ciebie rzucę-stęknął blondyn.
-Więc co cię powstrzymuje...?-spytał Sasuke oplatając ręce wokół klatki piersiowej Naruto.
-Teme... do czego ty zmierzasz...? Czego ty chcesz ode mnie...?-spytał Naruto czując, jak jego ciało poddaje się pieszczotom wbrew jego woli. Zaciskał zęby jak mógł, żeby tylko nie jęknąć...
-Domyśl się...-zamruczał przesuwając ciepłe dłonie po całym froncie ciała Naruto.-Po prostu chcę cię dokładnie umyć. W ramach wdzięczności-uszczypnął zębami ucho blondyna -za to, że mnie przenocujesz.
Tego było dla liska za wiele. Wyrwał się Sasuke i wypadł z łazienki żeby tylko Sasuke nie zauważył w jakiej sytuacji się znalazł. Sasuke patrzył w ślad za nim z uśmiechem na twarzy. "A ja i tak wiem, ze ci się podobało Dobe"- pomyślał zadowolony myjąc się spokojnie dalej.


Part 1
The end