Angel of death
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 06 2011 18:47:18
Pędził przed siebie jak szalony. Ledwo łapał dech, a ostre jak brzytwa gałęzie raniły jego ciało. Mimo to nie chciał się zatrzymać. Bał się. O tak. Strach był tym, co w tej chwili odczuwał. Strach, panika, chęć ucieczki. To nim kierowało, to nie dało mu spać tej nocy, tylko kazało biec przed siebie co tchu...

Potknął się o kamień leżący na jego drodze i uderzył całym ciałem o ziemię. Szybko podniósł się i ruszył dalej, lecz w głowie ciągle słyszał ten szyderczy śmiech.
Śmiech, który przerażał go do szpiku kości. A jeszcze potworniejsze od tego śmiechu były te oczy...
Pełne żądzy krwi. Nienaturalne czerwone oczy anioła śmierci.

Tym razem korzeń drzewa przeszkodził mu w ucieczce. Chłopak ponownie wywrócił się, lecz tym razem już nie wstał.
Nie miał siły.
Zmęczenia, strach i paniczna ucieczka wykończyły go. Dyszał ciężko, a przed oczami miał ciągle swego oprawcę...

Średniego wzrostu, młody mężczyzna w czarnym płaszczu stał przed nim. Jego blada twarz nie oddawała żadnych emocji, a czerwone oczy wpatrywały się w chłopaka z nienawiścią.
- Czego.. czego chcesz! - krzyknął, przynajmniej tak mu się wydawało. Tak naprawdę jego głos był cichym szeptem.
Mężczyzna milczał.
- Odpowiadaj!
Chłopak podniósł się z ziemi z trudem.
Nadal milczenie.
- Jeśli chcesz mi zabić, to chodź i walcz !
Na twarzy mężczyzny pojawił się lekki uśmieszek, lecz zaraz znikł pod maską obojętności.
Chłopak po raz pierwszy zobaczył jak tamten się uśmiecha. To było coś niezwykłego. Coś, co zupełnie do niego nie pasuje.
- Jeśli jesteś aż tak pewny swoich umiejętności to chodź i walcz! - powtórzył.
Efekt był natychmiastowy. Mężczyzna jakby się rozpłynął i chłopak zanim się zorientował, poczuł na swojej szyi łagodny oddech.
- Zamilcz na chwilę - głos mężczyzny był miękki i zmysłowy.
Chłopak odwrócił się, chcąc coś powiedzieć, lecz gorące usta uciszyły go.

Świt zastał go leżącego półnago w stercie liści. Oczy miał na półprzymknięte, a w jego umyśle kłębiło się mnóstwo pytań, lecz żadnej odpowiedzi.