Zawsze pada deszcz 3
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 06 2011 14:49:27
Gdy Heero obudził się następnego dnia, słońce wisiało już wysoko nad miastem. Chłopak przeciągnął się leniwie i rozejrzał dookoła. Obcy pokój, obcy widok za oknem, obcy facet obok...ZARAZ, ZARAZ...Facet?! I to na dodatek nie żaden obcy, tylko Maxwell!!?? No, nieee, pomyślał z goryczą Japończyk, not again!! Chłopak podniósł się z wyrka i zaczął się ubierać.
- Co robisz?- usłyszał za sobą zaspany głosik pilota Deathscyte'a.
- A ja myślisz, czubie? Ubieram się i spadam stąd.- Heero nie odwrócił się nawet.-Sam możesz odebrać płytę od tego małego- dodał po chwili. A Maxwell rozwalił się na dużym łóżku razem ze swoimi rozpuszczonymi brązowymi włosami i wyglądał jak młody bóg z greckich fresków.
- Eee.. wcześnie jeszcze, gdzie chcesz iść?- zapytał i ziewnął przeciągle.
- Do domu. Muszę sprawdzić, czego szukali tamci...i czy to znaleźli.- Heero narzucił na ramiona jeansową kurtkę i otworzył okno.
- I zostawisz mnie tu samego?- Duo wstał z łóżka owinięty prześcieradłem
- A co ci się stanie!? Masz za ścianą dwóch kumpli, nie zachowuj się jak dziecko!- Heero spojrzał w wielkie, piękne oczy towarzysza i zapragnął z nim pozostać i zatopić się w tych głębokich, fioletowych jeziorach. Jednak miał ważniejsze rzeczy do zrobienia.
- Ale ja nie chcę zostawać tu bez ciebie.- Duo przyłożył swoje usteczka do warg chłopaka stojącego w oknie. Ten najpierw odsunął się nieznacznie, po czym odwzajemnił pocałunek. Niech się chłopak cieszy, jeśli dzięki temu będę go miał z głowy, pomyślał Heero, jednocześnie zwalczając narastające w nim podniecenie. Momentalnie oderwał się od usta Maxwella i zniknął za oknem.
- Ech, Yui...jakiś ty skomplikowany- Westchnął Duo i wrócił do wyrka.- Poszukam go później...



* * *



Heero bacznie obserwował przeciwną stronę ulicy i gdy upewnił się, ze w jego mieszkaniu nikogo nie ma, wbiegł szybko do budynku. Trzymając się blisko ściany wspiął się na drugie piętro i ruszył korytarzem w stronę dziw mieszkania. Były uchylone, ale gdy chłopak wszedł do środka, zamarł ze zdziwienia. Wszystko było dokładnie na swoim miejscu. Dokładnie tak, jak zostawił mieszkanko poprzedniego dnia. Pobieżnie omiótł wzrokiem salon i kuchnię, po czym skierował swoje kroki do sypialni. Dopiero tu zauważył ślady przeszukiwania. Nie dociągnięte prześcieradła i zasłony, niedomknięta szuflada i włączony monitor. Jednak Heero wiedział już, ze nie udało im się znaleźć dyskietki. W nocy przegrał dane na płytę i schował kopię między belkami tuż pod sufitem. Bez wiedzy Duo, który o to samo poprosił tego małego hakera. Heero uśmiechnął się do siebie z wyższością. Małe, płaskie pudełeczko nadal było na swoim miejscu, jednak dla pewności przełożył płytę w inne miejsce. Zaczął się zastanawiać, czy to, co posiadał nie miało jeszcze większego znaczenia, niż początkowo przypuszczał...

* * *



Wysoki chłopak w czapeczce z daszkiem przemykał bocznymi uliczkami miasta, aż dotarł do swego celu. Uważnie rozejrzał się po okolicy i ewentualnych drogach szybkiej ucieczki czy miejscach do obrony. Znalazł załom za kontenerem na śmieci, ale drogi ucieczki nie prezentowały się ciekawie. Drabinka na schody przeciw pożarowe była za wysoko, a z uliczki prowadziły tylko te dwa wyjścia. Kiszka, jednym słowem. Duo spojrzał na zegarek, potem na ulicę i wyszedł z zaułku. Miał jeszcze 12 godzin, ale musiał się spieszyć...


* * *



-Szukasz czegoś konkretnego czy tylko tak wpadłeś, pogrzebać w moich rzeczach?- lodowatym głosem Heero przywitał chłopaka, który właśnie zamykał jedną z szaf w jego sypialni.
-Chyba zostawiłem u ciebie bluzę. Ale nie ma jej tu.- Duo uśmiechnął się lekko i skierował w stronę wyjścia.
-Zapewniam cię, Maxwell, ze nic tu po tobie nie zostało.- Japończyk bacznie obserwował pilota Deathscyte'a.- A nawet jeśli, dawno jush wylądowało w śmietniku.
-Więc musze przeszukać śmietnik- Duo pokiwał głowa i już go nie było. Yui od razu skierował się do sypialnianej szafy. Na jej dnie zostawił małe pudełko, w którym trzymał trampki. Na dnie jednak schował kopię dysku, który przyniósł Duo kilka nocy wcześniej.
Teraz jednak w pudełku były tylko buty.


* * *



Mrok zapadł nad miastem, gdy wysoki mężczyzna w prochowcu zapalił papierosa w wąskiej uliczce. Stał tam od kilku minut i pomimo płaszcza czuł zimno przenikające do szpiku kości. Zaciągnął się, spojrzał na czyste niebo i wypuścił dym nosem.
-Maxwell, jesteś wreszcie!- odwrócił się do cienia w jednym z kątów. Mężczyzna poprawił na nosie małe okularki, w których złowieszczo odbijało się światło księżyca.
-Kazuhiko...warto było czekać- z mroku wyłoniła się chłopięca postać o twarzy pilota Gundama. Obejrzała mężczyznę od eleganckich butów po precyzyjnie ułożone, czarne włosy. Kazuhiko Far Ryu we własnej osobie. Duo wyciągnął z kieszeni kurtki małą płytkę MD w etui i dał ją mężczyźnie. Ten przyjął ją bez najmniejszej emocji.
-Zapłata przelewem na konto w Niemczech. Mam nadzieję, że następnym razem również będę mógł liczyć na twoje usługi.- głos Kazuhiko był miękki ale stanowczy.
-Polecam się na przyszłość- Duo skłonił się lekko i obserwował, jak jego zleceniodawca oddala się, znikając w tłumie na ulicy. "Poszło łatwiej, niż myślałem", Duo uśmiechnął się do siebie. Po chwili jednak usłyszał za plecami świst czegoś ciężkiego w powietrzu i ogarnęła go ciemność.


* * *



No i to by było na tyle w tej części... Jak się zbiorę, to może jeszcze jedną napisze...tak, z rozpędu :D:D:D:D

PANGEA 2004[!]