Ten jeden uśmiech
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 06 2011 14:42:30
- Buuu....- mimo, że od zerwania z Yukim minęło sporo czasu Shu nadal uparcie trwał w swym postanowieniu, że będzie tą tragedię opłakiwał przynajmniej rok. Z czasem większość osób przyzwyczaiła się do łez i przestali na nie reagować. Działało to mniej więcej tak- gdy musiał śpiewać, to śpiewał ( z własnej woli, choć pewnie i K. się przyczynił), a resztę czasu marnował na żale.
- Shuichi!
- C-co?
- Mam dość! Kiedy masz zamiar przestać się mazać?!
- A-ale (chlip-chlip) przecież wiesz, że...
- Zamknij się i słuchaj!- jak trzeba Hiro umie wyrażać się krótko i treściwie.
- ?
- Od teraz nie waż mi się więcej ryczeć! Sam tu nie jesteś, a te zawodzenia wszystkich już doprowadzają do szału.
- To czemu nie mówiliście mi tego wcześniej?
- Jak to nie?! Argh... wiesz co, gadać z tobą to czasem gorsze niż...
- Niż co?!
- Ee, nie ważne -_-'. Więc jak będzie?
- Hiro... myślałem że jesteśmy przyjaciółmi! A ty nawet nie rozumiesz tak oczywistych kwestii! - obraził się Shu i wyszedł trzaskając drzwiami.

-Hej, jesteś tam?! Shuichi!!!
-R-Ryuichi-san?! O_O'

- Podobno ostatnio masz nienajlepszy humorek, nie?
- Tak jakby.- przy Ryu starał się hamować łzy i inne takie.
- Kiedy Yuki z tobą zerwał?
- C-cóż... dwa miesiące temu.- wydukał troszkę zaskoczony obcesowym pytaniem.
- Przepraszam, że pytam.- zreflektował się nagle
- Nieważne. Nie musisz się tym przejmować, Sakuma-san.
- Zawsze będziesz już tak do mnie mówił?
- H...
- Zapomnij o tym.
- Y... Yuki wiele dla mnie znaczył. Naprawdę wiele.
- I nadal znaczy, prawda?
- Wcale nie. Niepotrzebnie ci się zwierzam. - powiedział nieco ostrzej niż chciał.
- Nie ma sprawy. Jeśli będziesz potrzebował mojej pomocy, przyjdź.
- Dzięki.- odrzekł chłopak sucho.

Shindo szedł nawet nie usiłując omijać kałuż. Lało jak z cebra, ale jemu nie robiło to różnicy. Był już tak mokry, że już bardziej się nie dało. Co gorsza, zaczął myśleć o Yukim. Im bardziej starał się przestać tym nachalniej stawały mu przed oczyma obrazy z przeszłości. Yuki, mój Yuki. Ach, tak. Już nie mój. Nawet nie poczuł kiedy łzy zmieszały się z deszczem. Poczuł, że już nie wytrzyma.

- Ryuichi?! O, Boże!- Shu stanął w progu i z miejsca rzucił mu się na szyję. Nie próbował niczego powiedzieć. Po prostu szlochał w ramionach Sakumy.
- Bardzo go kochasz?
- Tak. Nigdy nikogo aż tak bardzo nie kochałem. I nie mogę przyjąć do wiadomości, że to koniec. Chciałbym o niego walczyć ale równocześnie czuję, że nie można zmusić kogoś do miłości.
- Moim zdaniem powinieneś walczyć.
- Ale przecież...
- Jeżeli naprawdę nic do ciebie nie czuje, odepchnie cię ostatecznie. Bardzo zaboli, ale przynajmniej będziesz wiedział, że zrobiłeś wszystko co mogłeś.
- Tak sądzisz, Ryuchi?
- Jestem tego pewien. Walcz, bo inaczej przegrasz. No, dalej, pozbieraj się i idź do niego.

Sakuma patrzył za odchodzącym chłopakiem "Walcz. Jeżeli nie walczysz, wszystko się kończy. Ja się bałem i... teraz zostaje już coś co najbardziej rani. Pustka. Ale... może przynajmniej mogę zrobić coś dla szczęścia kogoś kogo kocham." Shu odwrócił się i uśmiechnął. Jak nigdy dotąd. Tak radośnie, z wdzięcznością. Z życiem i nadzieją.

Shindo-kun szedł z uniesioną głową. I silnym postanowieniem, że odzyska Eiriego. Uśmiechnął się do siebie. Nie zauważył świateł.

Ryuchi nie widział niczego po bokach. Nie rozglądał się i ignorował ludzi wokoło. Było tu wiele osób, niektóre smutne, zrozpaczone inne mniej.
Opadł na kolana przed grobem. Czuł na policzkach łzy i czuł też, że są zbyt banalne. Widział rozpacz Eiriego i wtedy też uświadomił sobie że mężczyzna na pewno kochał Shu.
Yuki dołączył do Sakumy. Obaj tylko płakali, a po chwili Yuki osunął się w jego ramiona. Nie myśleli o tym, że inni patrzą. Połączyła ich tak głęboka rozpacz, że przez chwilę niemal stali się jednością.
Ryuchi spojrzał w niebo. W tym momencie przypomniał sobie najcenniejszy dar który dostał od chłopaka. Coś malutkiego, ale tylko dla niego. Ostatnie spojrzenie i uśmiech. Wszystko co mu pozostało. Ten jeden uśmiech.

The End

---Neru
pvinka @interia.pl
Wrzesień 2003