Idiota
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 06 2011 13:07:08
Autor: Generic Miko


Ostrzeżenie: lemon - Tsuzuki x Hisoka


* * *




"Idiota!"
"Złośliwiec..." - Tsuszuki rozmasował swoje posiniaczone ramię, śpiesząc za swoim parterem. - "Tylko żartowałem. Miałem na myśli, że jesteś śliczny jak na chłopca. W każdym razie jestem twoim starszym kolegą, chłopcze. Okaż mi trochę szacunku."
"Nie nazywaj mnie chłopcem." - wymamrotał w odpowiedzi Hisoka, wpychając ręce do kieszeni i garbiąc się, przyspieszył.
"Co to dzisiaj za zły nastrój?" - zapytał Tsuzuki, kiedy go dogonił i zerknął na Hisokę.
"Nie wiem, o czym mówisz."
"Hisoka, jesteśmy partnerami, możesz mi powiedzieć." - ręka Tsuzuki otarła się o rękaw płaszcza Hisoki w lekkiej pantomimie towarzyskiego szturchańca. Właściwie nie dotykając go. Chłopiec odepchnął jego rękę.
"Ty nie zawsze mówisz mi o swoich sekretach." - powiedział. - "Więc zostaw moje w spokoju."
Zobaczył to w fioletowych oczach Tsuzuki, to zaskoczenie i zranienie i znienawidził się natychmiast, nawet, jeśli wcześniej tego chciał.
*Jest taki... niewinny. Jak może taki być po tych wszystkich latach bycia Shinigami. Nie. Nie jest.*
Hisoka obserwował, jak radość wraca na swoje miejsce.
"Ho, ho... więc chłopiec ma sekrety." - Tsuzuki wyszczerzył zęby. - "To dziewczyna? Co? Jest urocza?"
"Zamknij się!" - powiedział Hisoka, wiedząc, że to było bezcelowe.


"Ahhh, jestem głodny." - rzekł Tsuzuki. - "Chodźmy coś zjeść."
"Znowu jedzenie?" - Hisoka poczuł, jak cofają się do wygodnych rutynowych sprzeczek.
"To było godziny temu." - powiedział beztrosko Tsuzuki.
"Tak, jakieś dwie. Utyjesz."
"Bezczelny." - wymamrotał Tsuzuki, przebiegając palcami przez swoje gęste brązowe włosy.
"No cóż, chodźmy więc." - powiedział Hisoka. Mężczyzna spojrzał na niego zaskoczony. - "Chciałeś coś zjeść, nieprawdaż? Chodźmy!"
"Hisoka, jesteś dzisiaj dziwny."
"Cokolwiek, żebyś się tylko zamknął." - Hisoka tracił panowanie nad sobą, czując znajome wewnętrzne ukłucie kłamstwa. Ruszył szybko naprzód, pochylając głowę tak, że jego włosy przysłoniły oczy.



* * *




Była pełnia księżyca, cudowna i jasna; ciepły słony wietrzyk przeczesywał włosy Hisoki, mierzwiąc je i zawiewając na trencz Tsuzuki. Niezmienne kwiaty wiśni Meifu wirowały obok nich i dzisiaj Hisoka mógł zignorować ich osobiste znaczenie. Ponieważ spojrzenie Tsuzuki utkwione było w księżycu, wsparty o pień wielkiego drzewa wiśni Hisoka obserwował mężczyznę.
*Chcę tylko trochę.*
Dłonie Hisoki schowane były w kieszeniach, ale pięści były mocno zaciśnięte.
*Tylko małe zerknięcie na prawdziwego ty. Nie chciałbym zwyczajnie znać twoich sekretów, ale... głupi palancie, oni tak bardzo cię skrzywdzili, czuję to. Pozwól mi wejść, tylko trochę. Powiedz mi...*
Oczywiście nie mógł mówić tych rzeczy. Ludzie po prostu nie potrafią mówić takich rzeczy na głos. Tsuzuki nawet nie spostrzegł, iż był obserwowany, zagubiony teraz w swoim własnym świecie.
"Piękny dziś księżyc." - rozległ się za nimi przyjemny, wyrafinowany głos.
Tsuzuki odwrócił się z lekkim uśmiechem.
"Tatsumi."
"Dobry wieczór, Tsuzuki-san, Kurosaki-kun." - Tatsumi podszedł, niosąc trzy filiżanki parującej herbaty i uśmiechając się z rezerwą.
"Dzięki." - powiedział Hisoka, biorąc jedną.
"Wygląda na to, że pojawiła się nowa sprawa w Nagasaki." - powiedział sekretarz. - "Radzę wam obu dobrze wypocząć tej nocy. Rano będziemy wszyscy ciężko pracować."
Tsuzuki westchnął ciężko, drapiąc się po czole.
"Tylko nie następna trudna sprawa. Liczyłem na miły, spokojny tydzień."
"Myślisz, że co przed chwilą mieliśmy?" - powiedział Hisoka. - "Nic się nie działo przez jakiś czas."
"Niestety to oznacza, że nie pozostanie tak spokojnie. Obaj zostaniecie poinformowani przez resztę nas jutro na spotkaniu, ale myślałem, że mógłbym was przestrzec."
"Ach, dzięki, Tatsumi." - powiedział Tsuzuki ze swobodnym uśmiechem. Hisoka poczuł ukłucie żalu na ten widok i zajął się popijaniem swojej herbaty.
"Ah-ha, muszę coś przynieść do tej herbaty. Zaraz wracam." - Tsuzuki przespacerował się, gwiżdżąc do siebie, jego śladem szła cisza, dość napięta cisza. Hisoka spojrzał ukradkiem na Tatsumi. Wysoki mężczyzna spoglądał w górę na drzewo, jednak było jasne z jego postawy, że cała jego prawdziwa uwaga skupiona jest na Hisoce.
"Przywykniesz do tego, Kurosaki-kun. Albo skończysz tak, jak ja."
"Tak... jak ty, Tatsumi-san?"
"Tak." - Tatsumi westchnął. - "Albo zmierzysz się z jego bólem, albo to będzie dla ciebie zbyt wiele. Podejrzewam to pierwsze."
Przeniósł poważne niebieskie oczy na Hisokę, światło księżyca odbijało się w soczewkach jego okularów.
"Wierzę w ciebie, Kurosaki-kun. Proszę, spełnij moje oczekiwania."
"T-tak." - powiedział Hisoka, wpatrując się w niego.
Przytakując, Tatsumi wymruczał pożegnanie i odszedł, jego krok był jak zawsze długi i pewny.
*Zmierzyć się z tym... oto, co chcę zrobić. Chcę go zrozumieć.* - Wyprostował ramiona. - *Pierwszy raz chcę zrozumieć drugą osobę. Chciałbym wiedzieć, co jest ze mną nie tak?*
Hisoka otrząsnął się i spojrzał na księżyc, ale nie wyglądało na to, że ma więcej odpowiedzi, niż miał wcześniej.



* * *




Zazwyczaj Tatsumi wynajmował dla nich niemalże nory w małych, przydrożnych hotelach, ale to był prawie luksusowy hotel. Hisoka zmarszczył nos na widok ponurych, pomarańczowych zasłon i prawie dobrze dobranych pod kolor kap na łóżkach, potem wzruszył ramionami. Podróżując prawie się do tego przyzwyczaił. Tsuzuki wyszedł spod prysznica, rozczesując mokre włosy. Jego widok był jak uderzenie pięścią w brzuch. Hisoka spojrzał szybko w bok, udawając, że zwraca uwagę na telewizję.
"Dają coś dobrego?" - zapytał Tsuzuki, sznurek hotelowego szlafroka kołysał się obok jego szczupłej sylwetki, kiedy mijał Hisokę.
"Nie." - odparł krótko Hisoka. Mógł poczuć zapach szamponu Tsuzuki, zmieszany z płynem po goleniu; zamknął na chwilę oczy, przygryzając wargę. Kiedy mężczyzna podszedł i stanął przed nim, Hisoka przysunął się bliżej.
*Więcej tego nie zniosę.* - To było wszystko, o czym mógł myśleć. Musiał sprawić, żeby Tsuzuki pragnął go dotykać, wtedy może będzie mógł odnaleźć drogę do udręczonego serca swojego partnera. Niepewnie wyciągnął rękę i poluzował węzeł szlafroka mężczyzny. Z rękami zajętymi nalewaniem sobie drinka, Tsuzuki spojrzał w dół, kiedy bawełniany płaszcz kąpielowy został rozwiązany.
"Hisoka? Co ty robisz?"
W odpowiedzi Hisoka postąpił krok bliżej, wsuwając ramiona pod rozwiązany płaszcz i oplatając nimi talię Tsuzuki. Mężczyzna odetchnął gwałtownie, a następnie zachichotał, odstawiając swojego drinka.
"To nie jest romantyczny wypad, chłopcze." - zmierzwił włosy Hisoki. Opierając swoje czoło o obojczyk Tsuzuki, Hisoka próbował panować nad sobą, jednak jego głos nadal wciąż drżał, kiedy powiedział:
"Głupi palancie. Dlaczego nie możesz się po prostu zamknąć i wziąć, co ci dają?"
"Hisoka." - Tsuzuki złapał oddech.
Hisoka powoli przebiegł palcami w górę pleców Tsuzuki, przyciskając swoje usta do jego klatki piersiowej. Eksperymentalnie polizał i poczuł ręce Tsuzuki trzymające go za ramiona. Zadrżał, kiedy sprzeczne emocje wypełniły go - zaintrygowanie, obawa, wzruszenie, podniecenie... Oczy Hisoki rozszerzyły się. Dążył do tego, ale czy Tsuzuki naprawdę - tego chciał?
"Jesteśmy partnerami, Hisoka." - Tsuzuki wyszeptał łagodnie. - "To wszystko. Te rodzaje gierek nie są dla takich dzieciaków, jak ty."
"Dzieciaków?" - Hisoka popatrzył ze wściekłością na wyższego mężczyznę, dostrzegając słaby rumieniec na policzkach Tsuzuki. - "Jaka część mnie jest nadal dzieckiem, Tsuzuki?" - Przycisnął się do mężczyzny, sprawiając, iż ten jęknął cicho z zaskoczenia. - "I wiesz to - nie będzie pierwszy raz, ani nic takiego."
To był mały przebłysk, ale poczuł to wyraźnie; nagłe wspomnienie doktora Muraki krzywdzącego Hisokę.
"Głupku." - powtórzył Hisoka, opuszczając spojrzenie. - "Nie czuj się winny za coś, co nie jest twoją winą."
Przesunął swoją rękę do góry i w bok, ujmując sutek Tsuzuki pomiędzy kciuk i palec wskazujący.
"Hisoka, nie - Hisoka!" - Tsuzuki gwałtownie złapał powietrze, kiedy Hisoka wziął sutek w swoje usta. To działało, im dłużej się dotykali, tym głębiej w emocje Tsuzuki się zatapiał. To było jak czarny kwas, wyżerający swoją drogę do serca Hisoki, ale potrafił to znieść. Ból od teraz był prawie jak stary przyjaciel.
"Jesteś tego pewny, Hisoka?" - wyszeptał mocno Tsuzuki. - "Naprawdę pewny?"
"Aha." - odparł prosto Hisoka. Dłoń Tsuzuki uniosła brodę chłopca; jego ametystowe oczy były półprzymknięte, jego usta rozchylone.
Tsuzuki wyglądał... inaczej. Nie tak niewinnie, teraz... Hisoka zamknął oczy, kiedy ten powoli go pocałował. Miękkie usta naciskały jego, a ciepłe dłonie przebiegły wzdłuż jego boków i objęły, przyciskając mocno do pełnego wdzięku, silnego ciała.
*Bestia.* - Hisoka złapał powietrze, kiedy to pojedyncze wyraźne pojęcie przemknęło przez jego umysł. Wymknęło się z jego uchwytu, zanim mógł je zrozumieć. Został popchnięty do tyłu, delikatnie, lecz stanowczo.
*Po prostu nie chcę być sam.*
*Sam?* - Hisoka zastanawiał się, kiedy został położony na łóżku. - *Dlaczego on myśli, że mógłby być sam? Ma nas wszystkich w Enmie...* - Hisoka potrząsnął nieznacznie głową, ściskając ramiona Tsuzuki, kiedy jego szlafrok otworzył się.
*Wiem, że nie mam prawa z nimi być, ale ich lubię, chcę być blisko nich... jeśli nie jestem jednym z nich, to kim jestem? Czym jestem?*
Musiał wejść głębiej, aby zrozumieć tę rozdzierającą samotność. Odchylił głowę do tyłu, kiedy Tsuzuki całował jego szyję. Hisoka ostrożnie tonął jeszcze bardziej w tych falach winy, bólu i wstydu. Jakimś sposobem nie było tam nienawiści. Cała nienawiść skierowana była do wewnątrz. Łapiąc gwałtownie powietrze, wyginając się w łuk na łóżku, gwałtownie otworzył oczy. Jego umysł wskoczył z powrotem do niego, w połowie oddzielając od Tsuzuki. Jego wstrząs uzewnętrznił się w postaci nierównego płaczu.
"Spokojnie, chłopcze." - wymruczał Tsuzuki, jego głos był chrapliwy.
"Nie - nazywaj mnie - chłopcem." - Hisoka dyszał, odwracając twarz w drugą stronę, kiedy dłoń owinęła się dookoła jego erekcji, kontynuując pieszczenie go. Było niemożliwe, aby się skoncentrować, kiedy łagodne tarcia przesyłały ostre wstrząsy przez jego ciało.
"Więc mnie zamknij." - powiedział Tsuzuki, jego oczy błyszczały ciepło.
Hisoka niezdarnie objął tył jego szyi i pocałował go, drżąc, kiedy poczuł odpowiadające usta Tsuzuki. Ale po długiej słodkiej przerwie usta te przesunęły się. W dół, w dół, palce podążały ich śladem.
"Tsuzuki - co ty..." - poczuł oddech Tsuzuki na swoim udzie i znowu zadrżał.
"W porządku." - wyszeptał mężczyzna.
Oczekując, rumienił się i drżał, a kiedy Tsuzuki pochylił głowę, Hisoka zatracił się w zakłopotaniu. Poddał się temu całkowicie, kiedy Tsuzuki wziął go w usta. Krzycząc odrzucił głowę do tyłu. Jego dłonie chwyciły tkaninę, a palce wkręciły się w prześcieradła. To nie było to, co zaplanował. Miał być jedynym oferującym przyjemność. A to wszystko sprawiało, że całe jego ciało drżało z rozkoszy. Jednakże wspomnienia walczyły z nim, chcąc za wszelką cenę wedrzeć się w to. Słabe echa śmiechu Muraki przeszkadzały, a on potrząsnął głową.
*To jest inne.*
"Tsuzuki," - jęknął. - "N-nie"
Tsuzuki powoli wycofał się, podnosząc się do góry tak, by móc spojrzeć w twarz Hisoki.
"Musisz teraz zdecydować, Hisoka." - powiedział, jego głos był cichy i nierówny. - "Ponieważ to się tutaj zaczyna. Chcesz, żebym przestał?"
Wciąż dysząc, Hisoka spojrzał w te zmrużone ametystowe oczy, jego palce bezcelowo bawiły się prześcieradłem.
"Dlaczego miałbym chcieć?" - zawołał szorstko. - "Powiedziałem ci, że to nie jest pierwszy raz."
"Nie, to jest pierwszy raz." - powiedział Tsuzuki, ocierając pocałunkiem o jego skroń.
"Co - powiedziałem ci - wiesz o mnie i o... nim." - Hisoka zadrżał, kiedy mężczyzna uniósł lekko do góry jego biodra. Tsuzuki potrząsnął głową, jedwabiste brązowe włosy rozsypały się łagodnie.
"To było inne." - usłyszał odgłos ściskanej butelki i wtedy uchwycił świeży zapach szamponu; delikatne palce zbadały wejście do jego ciała. - "To jest pierwszy raz, kiedy uprawiasz z kimś miłość, prawda?"
"I-idiota..." - jęknął Hisoka.
"Zawsze ten sam, chłopiec." - powiedział Tsuzuki. I wtedy wsunął się w ciało Hisoki, zespalając ich, kierując świadomość Hisoki całkowicie w jego własne ciało.
"Tsuzuki... Tsuzuki." - westchnął, chwytając ramiona mężczyzny.
Oddech Tsuzuki był szybszy, prawie urywany; wypuścił powietrze w jęku, całując ramię Hisoki. W jakiś sposób te odgłosy powodowały u chłopca przyjemne doznania.
*Sprawiam mu przyjemność.* - głupia, naiwna myśl, ale uczyniła go szczęśliwym.
A to, co robił Tsuzuki... wywoływało słodkie wybuchy na skórze chłopca i mimowolne odgłosy dobiegające z jego ust. To było takie inne od tego przedtem, to było - to było tak cholernie przyjemne.
"Hisoka." - Tsuzuki jęknął. Hisoka uniósł drżące palce, aby dotknąć policzka mężczyzny.
"Tsuzuki... Myślę, że ja.... zaraz..."
"Dalej, Hisoka." - wyszeptał Tsuzuki, całując opuszki jego palców. - "W porządku."
*Nie rozumiesz* - Hisoka protestował w milczeniu. - *To zbyt szybko... zbyt szybko się skończy.*
"W porządku." - powtórzył Tsuzuki, jak gdyby był świadomy myśli Hisoki.
I jak gdyby to było pozwolenie, ciało Hisoki zadygotało w orgazmie, odrzucił głowę do tyłu, a z jego gardła wydostała się seria urywanych łkań. Mógł usłyszeć Tsuzuki mówiącego kojące rzeczy, kiedy ciągle poruszał się do środka i z powrotem, ale Hisoka nie potrafił zrozumieć jego słów. Kiedy intensywna przyjemność powoli ucichła, spojrzał w górę na Tsuzuki i uświadomił sobie, że on wciąż nic nie rozumiał.
"Coś się stało, chłopcze?" - wymruczał Tsuzuki, uśmiechając się łagodnie. Hisoka powoli potrząsnął głową i zamknął oczy; poczuł usta mężczyzny na swoim podbródku, a potem na gardle. Hisoka czuł się zmęczony. Miał wrażenie, że Tsuzuki jest jak zagadka, której on nie miał już siły dłużej rozwiązywać...
"Hisoka..." - Tsuzuki jęknął w szczytowaniu, a jego palce zacisnęły się dookoła ramion chłopca. Kiedy tak leżeli razem, ciągle zaplątani, Hisoka znowu poczuł poruszenie emocji Tsuzuki. Nie chciał teraz się z nimi porozumiewać, ale one przeciekały do niego.
Samotność... już przedtem czuł ten rodzaj samotności, rodzaj, który bierze się ze świadomości, że jest się nienawidzonym. To go rozdzierało, kiedy czuł się źle traktowany i raniony i nie mógł tego znieść. Wstyd wzbierał ze łzami, które kłuły go w oczy.
"Przepraszam, chłopcze." - wymruczał Tsuzuki, wysuwając się z niego i siadając po swojej stronie łóżka. - "Zapomniałem, że dotykanie cię może być czymś złym."
Wilgoć zaczęła spływać w dół, po jego policzkach, przecinając warstwę potu na jego skórze.
"Hisoka?" - Tsuzuki wciągnął powietrze. - "Wszystko w porządku? Hisoka?"
"Ty... nic nie... rozumiesz." - Hisoka nienawidził tego, jak zabrzmiał jego głos, głupio i dziecinnie.
"Hisoka?" - ręka Tsuzuki zawahała się nad jego ramieniem, a ametystowe oczy były szeroko otwarte w obawie.
"Zostaw mnie." - Hisoka odwrócił się plecami do mężczyzny, owijając wokół siebie szlafrok. Nastąpiła przerwa, po której ciężar Tsuzuki ustąpił z łóżka.
"Przepraszam." - powiedział Tsuzuki, przyciszonym głosem.
"Głupiec." - wyszeptał Hisoka, jego głos załamywał się. - "Prosiłem się o to. Idź do łóżka."
Kolejna przerwa, następnie westchnienie rezygnacji.
"Dobranoc."
Hisoka nie odpowiedział, ponieważ jego gardło było zbyt ściśnięte, by mówić. Schował swoją twarz w poduszkę, aby stłumić szloch.
*Jestem głupkiem... Jestem takim idiotą...*
Jego ciało Shinigami właśnie się wyleczyło, odsuwając fizyczną bolesność, ale on cierpiał.
*Jestem jedynym... który niczego nie rozumie.*
*Jestem... idiotą.*



* * *




Koniec