Rauko 1
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 04 2011 21:59:35
Hejka...To nasze pierwsze opowiadanko. Mam nadzieję, że się Wam spodoba


Yourico & Ami-Cian



(lojalnie uprzedzamy, że czytanie go może dziwnie wpłynąć na czytelnika, nie polecamy bardzo wrażliwym. Za trwałe uszkodzenia komputera, pokoju oraz umysłu czytelnika nie odpowiadamy.)

Prolog

Bitwa o Abbalon była długa i brutalna. Mroczne elfy, demony i wszelkie inne plugastwa walczyły z siłami dobra. W Elisionie, wielowymiarowej krainie rozmaitych bytów wojny nie były niczym dziwnym. Siły dobra i zła, aniołowie i demony walczyły o dominację nad planami. Kraina przepełniona była magią białej
i czarnej mocy.


Rozdział I



Krwawe słońce chyliło się ku zachodowi ukazując ogrom zniszczenia. Tą bitwę wygrały mroczne siły. Demony śmierci unoszące się nad polem trupów istot wszelakich ras dobijały jeszcze żywych. Drobny, czarnowłosy, ubrany na biało elf, ostatkami sił bronił się przed siedmioma mrocznymi magami. Brakowało mu mocy, nie mógł się skontaktować ze swoimi przyjaciółmi. Czy taki miał być jego koniec? W pewnym momencie jeden z mrocznych rzucił potężny czar obezwładniający. Jasna sylwetka upadła na ziemię. Szóstka napastników natychmiast rzuciła się na bezbronnego czarnowłosego. Uderzenia i kopniaki spadały z ogromną siłą i nienawiścią. Ofiara starała się zasłonić głowę i szyję. Po niedługiej chwili jej jaźń ogarnęła pustka. Ostatnią myślą Białego Maga była świadomość, że jednak udało mu się ocalić Abbalon i dzieci jego przyjaciół.

***


Elf ocknął się po wielu godzinach. Wisiał kilkanaście centymetrów nad ziemią, nadgarstki Mroczne przewiązały mu stalową liną, a tą przymocowały do haka w suficie. Jęknął cichutko, był wycieńczony, paliły go płuca. Jedyne, co na sobie miał to wąską przepaskę na biodrach i czarną metalową obrożę na szyi, blokującą jego moce magiczne. W lochu panowało przeraźliwe zimno i ciemność, z sinych ust elfa wydobywały się obłoczki białej pary. Po kilku godzinach oślepiło go ostre światło. Odwrócił głowę od wejścia, mrużąc poobijane powieki.
- To on?- usłyszał metaliczny, nieprzyjemnie brzmiący głos- Za takie ścierwo chcecie 20tys złotych koron imperialnych?!! Żarty...Dam co najwyżej 15.
Tu elf usłyszał drugi głos, znacznie mniej przyjemny, zimny, syczący:
- Pamiętaj, że to syn Lastreal'a. Twój Pan będzie uszczęśliwiony z takiego podarunku.18tysięcy...
- Taaak....Niech będzie...18tysięcy - Czarnowłosy elf zadrżał, gdy ujrzał właściciela pierwszego głosu, który właśnie do niego podchodził. Szpetny demon, ubrany jedynie w łańcuchy, o lekko gnijącym, cuchnącym ciele i zimnych żółtych oczach z pionowymi czarnymi źrenicami.
- Jesteś mój Arminie- uśmiechnął się obleśnie, a przerażony elf pierwszy raz w życiu zapragnął umrzeć. Został własnością piekielnego z czwartej podsfery Inferno.
Demon odciął czarnym biczem linę, na której wisiał Armin, zakuł swoją nową zabaweczkę w kajdany i z demonicznym śmiechem, wysłuchując złorzeczeń młodzieńca, przeniósł ich do 5 planu. Do pałacu Mrocznego Pana. Do piekła.

***


Shabru Noirion jak zwykle o tej porze pochłonięty był przeglądaniem Ksiąg Wieczystych. Nużyło go to zajęcie, ale jako Mroczny Pan miał swoje obowiązki, które musiał spełniać, by we wszystkich planach panowała względna równowaga. Jeden dzień bez nadzoru mógłby sprowadzić chaos nie do opanowania. Właśnie kończył analizować spis potępieńców z ostatniego miesiąca, gdy ciszę pałacu przerwał dosłownie skowyt jakiejś katowanej istoty. W sferze Inferno krzyki potępieńców nie były niczym nowym, ale żeby w jego pałacu?! To już zbyt wiele. Podniósł się i skierował szybkim krokiem w stronę cichnących już jęków i krzyków.
-Co tu się na wszystkie diablęta dzieje?!!- wrzasnął, otwierając drzwi do komnaty z której jeszcze przed momentem słyszał ostatni głośny jęk...Jego oczom ukazał się niezbyt przyjemny widok. Na łożu leżał rozciągnięty, drobny, czarnowłosy elf przywiązany do korb - ręce do jednej, nogi do drugiej.
Był praktycznie nagi. Całe ciało pokrywały sińce i rany. Hebanowe, mokre od potu kosmyki kleiły się do przeraźliwie bladych policzków i czoła nieprzytomnego chłopaka. Shabru wszedł wściekły do komnaty
i groźnym spojrzeniem zmierzył demona trzymającego w dłoni rozżarzony pogrzebacz.
- Paaniee??- demon najwyraźniej poczuł się bardzo niepewnie.
- Co tu się, na wszystkich potępionych dzieje?!- podszedł do łoża- Kim jest ten...-w tym momencie zamilkł, gdyż rozpoznał zmasakrowanego elfa. Armin YaaraEel, Biały Mag, jedyny, ukochany syn Lastreal'a.
-Na wszystkich Bogów! - Shabru szepnął cichuteńko, demon spojrzał na niego z lekką konsternacją, powtórzył swe głupkowate pytanie:
- Panie?
- Natychmiast go odwiąż, skretyniały głupcze!!!!- na taki wrzask nawet demon podskoczył i natychmiast jął rozcinać liny krępujące kostki i nadgarstki więźnia. Mroczny Władca okrył młodzieńca kocem, delikatnie podniósł go, mimo wszystko wywołując tym jego cichy jęk. Zbywając demona milczeniem wyszedł z komnaty.

***


Powoli otwierał powieki, zamrugał zdezorientowany. Z tego, co pamiętał powinien teraz być w sali tortur tamtego demona... Niespokojnie rozejrzał się po pomieszczeniu. Leżał na szerokim łożu, w jedwabnej, karminowej pościeli, okryty do pasa prześcieradłem. Pokój, w którym się znajdował był urządzony ze smakiem, bogato, panował w nim przyjemny półmrok, w kilku miejscach porozstawiane były świece. Wzrok Armina zatrzymał się na postaci śpiącej w fotelu obok łóżka. Mężczyzna leżał skulony, szczupłymi dłońmi obejmował kolana. Długie, lśniące, kruczoczarne włosy spływały po jego ramionach aż do pasa. Czoło zdobił mitrilowy diadem. Czerń włosów podkreślała złotawą skórę. Luźna, ciemna szata odsłaniała jasne ramiona i szyję. Młody elf przyglądał mu się przez chwilę. Dopiero teraz zorientował się, kim On właściwie jest...szepnął, jego głos był bardzo cichutki, schrypnięty, zbolały:
- Shabru?
Mroczny Władca nie zareagował, poruszył się tylko leciutko w fotelu...Armin jęknął cicho. Wszystko
go bolało, może nie było to w jego stylu, ale zbierało mu się na płacz - był w piekle, nie miał mocy, był skatowany i ledwo mógł oddychać. Zebrał resztki sił, jakie jeszcze mu zostały, odezwał się głośniej
- Shabru...
Mężczyzna zamrugał oczami. Rubinowe tęczówki wpatrzyły się w młodego Lorda. Piękna twarz przybrała zatroskany wyraz:
- Lordzie Arminie..........obudziłeś się.......
Chłodna, aksamitna dłoń dotknęła jego rozpalonego policzka
- Gorączka........Niedobrze...
Młody elf przymknął oczy czując na czole zimny kompres. Jego ust dotknął kielich wypełniony jakąś gorzkawą cieczą. Chłopak przełknął napój z trudem. Odezwał się niepewnie, jego głos był drżący
- Co się stało?
- Torturowano Cię lordzie, straciłeś przytomność.
- Jak się tu znalazłem? Dlaczego mi pomagasz?
Głos Czarnego Pana stał się w tym momencie zimny, ironiczny:
- Przyniosłem Cię tutaj, a pomagam ci, ponieważ zostaniesz mym Strażnikiem, kiedy wydobrzejesz. Obecnie jesteś moją własnością Arminie.
Ciemne oczy rozszerzyły się, w jego głosie przebrzmiewały pierwsze nutki strachu
- Nie jestem demonem...nie mogę byś Strażnikiem...
Niski głos Shabru zadrgał złośliwie:
- Będziesz... dla mnie to żaden problem...
W oczach Białego Maga zamigotało przerażenie, poderwał się z łóżka, co wywołało głośny okrzyk bólu. Bezwładnie opadł z powrotem na poduszki.
- Nie...nie chcę...błagam nie...
W głębokich oczach chłopaka pojawiała się panika. Mroczny Pan zignorował jego strach. Delikatnie przewrócił go na brzuch, położył mu na plecach łagodzący, wilgotny opatrunek na rany od płomiennego bicza.
- Nie masz wyboru Lordzie, to już postanowione.
Elf zacisnął zęby
- Nie...błagam nie...Dlaczego ja?
Na twarzy Mrocznego Władcy pojawił się okrutny, złośliwy uśmiech
- Bo jesteś potężny. A zrobienie z Ciebie demona zaboli Lastreal'a bardziej niż wymarcie wszystkich elfów.
- Pozwól mi wrócić do ojca, błagam! Wolę umrzeć niż stać się jednym z demonów... nie rób mi tego...
Shabru zniecierpliwiony pokręcił głową, założył ręce na piersi
- Nie spaczę Ci charakteru, dostaniesz skrzydła i demoniczną moc...no i oczywiście bransolety strażnika
- Wiesz te rany chyba trzeba pozszywać. Nie wiem po co rozrywali brzegi ran...sadyści (I to mówi władca piekieł - Youri ^^' )
- Nie chcę! Mam swoją moc......nie mogę być demonem....jestem następcą Lastreal'a.......wolę umrzeć...daj mi umrzeć...
Shabru posmutniał niezauważalnie, odezwał się cichym głosem
- Ciiii...jesteś obolały i zmęczony. Nie wiesz, co mówisz - zamilkł na chwilę - chyba że wolisz być mym nałożnikiem.............Lecz to i tak niczego nie zmieni.
Mag zacisnął oczy. Shabru widział, że Armin panicznie boi się możliwości zostania demonem...jego głos był pełen bólu, próbował unieść się na łóżku
- Chcę umrzeć....dlaczego mi to robisz? Nie chcę być demonem...nie chcę!
- Spokojnie. Pootwierasz rany i będą blizny- Delikatnie przytrzymał chłopaka - Leż spokojnie...
Elf uspokoił się. Jego głos był niezwykle cichy, zaciskał powieki starając się ukryć szarpiące nim emocje...
- Zrób co chcesz, tylko nie przemieniaj mnie w demona...proszę...
- To i tak się stanie. Nie możesz tu żyć nie będąc demonem. Byłbyś wciąż torturowany i wykorzystywany do wiadomych celów. A ja tego nie chcę...bo jesteś moją własnością -Shabru przewrócił go z powrotem na plecy.
Armin kurczowo zacisnął w pięść nieuszkodzoną dłoń
- Zrobię co chcesz, tylko nie przemieniaj mnie w demona....Błagam! Będę ci posłuszny....nie chcę być demonem....Wolę umrzeć...
Shabru wzruszył ramionami
- Mówiłem Ci, że to już postanowione. Za 12 godzin rytuał przemiany. Do tego czasu będę przy Tobie i nie pozwolę Ci umrzeć.
Elf spojrzał na niego z desperacją i przerażeniem w oczach
- Zrobię wszystko, co tylko zechcesz, będę czym zechcesz....błagam, nie przemieniaj mnie.....wolę umrzeć....wolę cokolwiek innego niż bycie demonem.....błagam......
- Nie poniżaj się Arminie. To bezcelowe, ja i tak nie zmienię zdania.
- Nie chce być demonem! Nie mogę...nie mogę!
Shabru uśmiechnął się pobłażliwie, leciutko uniósł brwi
- Możesz Lordzie Arminie...możesz...jak każdy szary elf.
Armin spojrzał na niego z bezsilną złością
- Jestem Białym Magiem! Sługą dobra...następcą Lastreal'a!
- No i??
- Nie chcę! Nie zgadzam się! Zabiję się, jeśli mnie przemienisz!
Mroczny Pan roześmiał się głośno i złośliwie
- A wtedy wrócę Ciebie do twego ciała. Bo widzisz...twoja dusza będzie już moja.
- Zatem pozwolę się zabić Angelo! To Anioł Śmierci...Wtedy nic już nie zrobisz!
Shabru spoważniał, jego głos stał się zimny
- Nie...wtedy nic nie zrobię. To ostateczna śmierć- wzruszył ramionami - Stracę po prostu strażnika.
Armin zacisnął powieki. Mroczny Władca poczuł, że elficka dusza chłopaka pragnie odejść(umrzeć).
- Nie rób tego Arminie- pogłaskał go po głowie- to byłaby dla wszystkich ogromna strata. Dla Twego ojca szczególnie- wytarł mu delikatnie kilka łez- Proszę...Nie odchodź....Będzie mi smutno.- W odpowiedzi usłyszał cichutki szept:
-Nie będę demonem....Wszystko, tylko nie to...Moja śmierć mniej zaboli ojca, niż zamiana mnie w demona. Pewnie i tak uważa mnie za zmarłego. Wszystko tylko nie zmieniaj mn...- Przerwał mu głośny, ostry krzyk, drgnął przestraszony
- Na wszystkie piekła!!! Nic Ci nie będzie, jeśli zostaniesz demonem!!- Mrocznego Pana wyraźnie ta rozmowa zaczynała irytować, nerwowo przemierzał pokój - Dlaczego jesteś taki uparty?! Uratowałem Cię, zaopiekowałem się Tobą, a Ty mi tak odpłacasz?!!
Przestraszony Armin zamknął powieki, odpowiedział cicho:
- Oddaj mnie tamtemu demonowi...Wolę to, niż bycie jednym z nich. To tak jakby zmienić Ciebie w anioła i skazać na życie w piątym planie...Dziękuję za wszystko, ale wolę umrzeć...- w tym momencie poczuł na ramionach żelazny uścisk dłoni Mrocznego Pana, zaczął krzyczeć i pojękiwać z bólu, gdy Shabru począł nim brutalnie szarpać. Przed oczami Armina zaczęły pojawiać się mroczki, próbował coś powiedzieć, lecz został zakrzyczany
- Wolisz cierpieć, niż żyć w spokoju i luksusach?!!! Głupiec! - Po chwili Noirion puścił pobladłego, półprzytomnego chłopaka, gdy odezwał się ponownie, był już spokojny
- Nie przeżyjesz tych tortur. Demonom zależy tylko na tym by sprawić Ci jak największe cierpienie.
Armin wziął kilka głębszych oddechów, walcząc z bólem odezwał się cichuteńko:
- To nie byłoby życie....Pozwól mi po prostu odejść...
- Przestań się mazać! Odpoczywaj, zbieraj siły, bo jeśli nie zostaniesz demonem, to będę musiał Ciebie oddać mym sługom na tortury. Zostawią Cię dopiero wtedy, gdy im się znudzisz- zamilkł na dłużą chwilę - Oddam Cię piekielnym, skoro takiego wyboru dokonałeś...- delikatne rysy Armina złagodniały, spojrzał w oczy Mrocznego Pana. W Shabru wpatrywały się dwie migoczące gorączką ciemne tęczówki -Zrób to...ja nie zmienię zdania...
- Zobaczysz, jeszcze je zmienisz, gdy oddam Cię piekielnym- głos stał się zimny- upokorzą cię, zezwierzęcą, nie pozwolą umrzeć. Będziesz cierpiał miesiącami, dopóty, dopóki nie umrzesz, zapomniany przez wszystkich. Chciałbym Ci oszczędzić tych mąk. Kiedy będę widział, że nie możesz już wytrzymać, skrócę twe cierpienia- Shabru chciał powiedzieć coś jeszcze, lecz nagle bez słowa po prostu znikł...Armin zdezorientowany zamrugał, szepnął cichutko:
- Shabru??- Nie otrzymał odpowiedzi...Po jakimś czasie, wyczerpany bólem, zasnął.



* Ława - więźnia przywiązywano do korb - ręce do jednej, nogi do drugiej. Kręcąc korbami rozciągano powoli ciało ofiary. Pod plecy podkładano jeża - wałki nabite gwoźdźmi, który rozszarpywał ciało lub "tylko" czynił rany - większe lub mniejsze. Przywiązanego skazańca czasem przypalano, kropiono ciało woskiem, olejem, gorącą siarką. Niektórzy kaci lubili polewać ciało spirytusem, który następnie podpalano. Czasem też wyrywano części ciała obcęgami. Zdarzało się, że do gardła wlewano rozgrzany olej-(Ami!! Po co ten sadystyczny przypis?? - Y. A tak dla jaj ^^-A.)
C.D.N.