Nie ma takiej rzeczy...
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 04 2011 19:24:25
"Dla Eleven...S, Mojej Pani. - z miłością."


--------------------------------------------------------------------------------



Magdalena wróciła późno w nocy. Weszła cicho, żeby nie obudzić Krystiana. Przebrała się szybko i poszła spać. Była za bardzo zmęczona, żeby zauważyć, że on tylko leży. Następnego dnia rano w domu panowała nieznośna cisza. Dziewczyna postanowiła to po prostu przeczekać. W końcu nie wytrzymała. Podeszła do okna w którym stał Krystian. Trwał tak bez najmniejszego ruchu już przeszło pół godziny. Delikatnie odgarnęła mu włosy z twarzy. Wzdrygał się, jakby dopiero teraz przypomniał sobie o jej tu obecności.

- No więc - powiedziała z naciskiem, głosem młodej kobiety nie znoszącej sprzeciwu. Zmusiła go, żeby spojrzał w jej intensywnie zielone oczy. Nie doczekawszy się odpowiedzi, ciągnęła dalej - Powiesz mi co się dzieje? Od wczoraj prawie się nie odzywasz. Dawno nie widziałam cię w takim stanie... Emil dzwonił kilka razy. Oddzwoniłeś do niego? - Magdalenie wydawało się, że Krystian drgnął.

- Pokłóciłeś się z nim? - chłopak przecząco pokręcił głową. Wyglądał na jeszcze bardziej przybitego.

- Krystian, jesteśmy razem od roku. Mówimy sobie o wszystkim. A teraz. Ty nie umiesz udawać. Ciężar łatwiej znieść, jeżeli podzieli się go na dwoje. - szarooki nawet nie usiłował się uśmiechnąć, choć zawsze bawiły go powiedzonka Magdaleny.

- Nie chcę o tym mówić... - wymamrotał.

- Nie ma takiej rzeczy, o której nie mógłbyś mi powiedzieć. - chłopak pobladł jeszcze bardziej.

- ...nie rozumiesz... - szepnął.

- Oczywiście, że nie rozumiem! Nie chcesz mi nic powiedzieć! - dziewczyna podniosła głos.

- ...nie mogę... - ton jakim mówił zdradzał, że jego opór może potrwać dość długo. Magdalena nie miała zamiaru ustąpić. Krystian milczał dalej, więc posunęła się do mało eleganckiego wybiegu.

- Jak chcesz. Zadzwonię do Emila.

- NIE! - Krystian przestraszony spojrzał w jej oczy. Nie pamiętała kiedy ostatnio widziała u niego taki wzrok. Spojrzenie złapanego w potrzask zwierzęcia. Tak ostra reakcja całkowicie zaskoczyła dziewczynę. Jeżeli wcześniej zachowanie Krystiana niepokoiło, teraz napędzało stracha.

- Jeśli zaraz nie powiesz mi co się z tobą dzieje, pogadamy inaczej... - przyparła Krystiana do ściany. Wziął głęboki wdech. Nie potrafił jej niczego odmówić.

- ...będziesz tego żałować... tak samo jak ja. - jego głos był tak smutny, że Magdalenę zabolało serce. Ale było już za późno żeby się cofnąć. Wyjęła więc z kieszeni dżinsów paczkę papierosów. Zapaliła dwa, jeden podała Krystianowi. Przyjął go z wdzięcznością. Odeszła od okna. Usiadła w fotelu. Jasnowłosy chłopak zajął miejsce na kanapie. Dalej od niej. Wbijał wzrok w popielniczkę, kiedy zaczął.

- Przedwczoraj, kiedy byłaś u rodziców... ja upiłem się trochę, Emil był razem ze mną... zaczął coś mówić o książkach, które kupił ostatnio... z 'Czarnego Kota' do jego mieszkania jest blisko... po drodze kupiliśmy białe wino... u niego piliśmy dalej...

- To jeszcze nie zbrodnia - mimo wszystko Magdalena próbowała choć trochę rozładować atmosferę ale Krystian jeszcze bardziej się zasępił, skulił w sobie. Wzrok miał nieobecny, był z nią tylko ciałem. Mechanicznie wyciągnął drugiego papierosa. Zaciągnął się dymem. Magdalena nie ponaglała go.

- wtedy, u niego... rozbiłem kieliszek... skaleczyłem rękę ...nic poważnego. ...tylko dużo krwi... - ciężar słów przytłaczał go. Magdalena dostrzegła błysk w jego oczach. Łzy. Zupełnie nie pojmowała tego co chciał jej przekazać. Przyłożył na wpół wypalony papieros do ust. Jego dłonie drżały. Pochylił się do przodu. Lekko kręcone włosy opadły mu na twarz. Zasłoniły ją całkowicie.

- ...niechcący, umazałem nią policzek...... a Emil..... chciał ją zetrzeć.... zrozum, to nie miało się stać... to nie była jego wina, na pewno nie większa niż moja.... wtedy i teraz... ja tak bardzo tego chciałem.... nie potrafiłem się powstrzymać... nie chciałem... Magdaleno... ja... nie zniosę twojej pogardy... twojej nie... wolałbym już umrzeć... - odwrócił się do niej. Jego delikatna, dziewczęca twarz była napuchnięta od płaczu. Najgorsze było to, że ona dalej nic nie rozumiała. A może tylko nie chciała rozumieć... Próbowała wyczytać jakąś wskazówkę z tej twarzy, którą tak dobrze znała. Ale za maską nieznośnego cierpienia nie widziała nic.

- ja wiem... nie będę miał do ciebie żalu, kiedy odejdziesz... nigdy na ciebie nie zasługiwałem...

- Co ty chcesz mi powiedzieć? - serce nagle prawie przestało bić w jej piersi, która była tak nieznośnie mała. Za mała by pomieścić to nowe mrożące uczucie. Krystian nie znał litości. Mówił dalej, ale ona go już nie słyszała.

- wtedy uciekłem od niego i od siebie... wbrew sobie... jeszcze teraz czuję smak tych ust, jego ust, nie mogę myśleć o niczym innym... myślę, że go kocham... już od dawna - Magdalena wstała. Nie patrzyła na niego. Na nic nie patrzyła. Zupełnie obojętna. Krystian mógł tylko patrzeć jak zamykają się za nią drzwi. Nie miał odwagi jej zatrzymać. A ona nie odważyła się zrozumieć. Tego wieczora, w środku maja, zrobiło się naprawdę zimno. I cicho. W mieszkanku na przytulnym poddaszu pozostała tylko trująca cisza, która na zawsze odebrała blask młodym oczom.

TANDARIDEI