Światła Nessyady prolog
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 04 2011 10:59:38
PROLOG



B. R. Z. - o ile jakimś cudem pan to przeczyta, to zorientuje się pan że to pan i za co ;P
"Zdawałoby się, że nic nie może boleć tak bardzo, jak zdrada tego, kogo kochamy. Ale bardziej bolesny może okazać się jej brak"
(???)



Kobieta o surowej twarzy siedziała przy moim łóżku i wpatrywała się we mnie intensywnie. Nigdy jej wcześniej nie widziałam.
- Boisz się ciemności? - spytała nagle
- Nie. W ciemności kryją się tajemnice. Lubię tajemnice.
- Niektórzy jednak bardzo się jej boją... Mrok... już samo to słowo przeraża... Jak myślisz... dlaczego?
- Może boją się tego, czego ona nie pozwala im dojrzeć. To tak jakby w ciemności kryły się najstraszniejsze potwory.
- Możliwe... ale są jeszcze inne powody. Ludzie tej krainy zapomnieli o nich. Są jednak miejsca, gdzie się je pamięta... Słyszałaś kiedyś o światłach Nessyady? Nie... nie mogłaś słyszeć. Wiedzą o nich tylko mieszkańcy Taiges.
- Nigdy nie słyszałam o takim miejscu.
- Och, jest bardzo blisko. Ale choćbyś szła tysiąc lat, nigdy tam nie dotrzesz. I dobrze. Ludzie tej krainy nie powinni tam docierać. Opowiem ci jednak o światłach Nessyady. Jeśli chcesz.
- Oczywiście, że chcę. Mówiłam przecież, że lubię tajemnice.
- Kiedy człowiek umiera, jego dusza chce odnaleźć Nedię. To kraina w której może ponownie połączyć się ze swoim ciałem, jednak już bez jego bólów i trosk. W Nedii wiedzie się radosne i szczęśliwe życia. Nie jest jednak łatwo się tam dostać. W chwili śmierci dusza pogrąża się w oparach mroku, a droga do Nedii jest długa i pełna cierpień. Jeśli się zboczy z niej choćby na chwilę, na zawsze tonie się w Naas. Tam odzyskuje się swoje ciało, by cierpieć już przez wieczność. A zgubić drogę jest bardzo łatwo. Nie widać jej. Widać tylko wszechobecną, nieprzeniknioną ciemność. Jedyną nadzieją jest odnalezienie świateł Nessyady. Ten, kto je znajdzie, bez trudu dotrze do Nedii. Ale niewielu się to udaje. - zamilkła na chwilę - Szanse wzrastają, gdy dwie bliskie sobie dusze odejdą w czasie tej samej tasen. - spojrzała na mnie i wyjaśniła - Tasen to jednostka czasu w Taiges. Trwa tylko pół minuty. Cóż... istnieje jeszcze nadzieja, co prawda bardzo, bardzo nikła, że dusze odnajdą się jeśli śmierć nastąpi tego samego dnia. Właśnie dlatego w Taiges nigdy nie dokonuje się masowych egzekucji. Jeden skazaniec ginie jednego dnia. - urwała i spojrzała gdzieś ponad moją głową - Z powodu tej zasady w Taiges codziennie jeden człowiek traci życie na szubienicy. Bo skazańców wciąż przybywa. Trwa wielka wojna.
- Wojna?
- Gdy do władzy doszedł Shterr, człowiek okrutniejszy od rozszalałego tygrysa, wiele prowincji się zbuntowało. Walka od wielu lat wyniszcza ten kraj. Ale jej koniec nie jest już daleki. Widzę człowieka, który może położyć jej kres. To Navan, przywódca powstańców. Jego zwycięstwo nie jest jednak jeszcze przesądzone. Są bowiem ludzie, którzy bardziej niż wszystkiego obawiają się ciemności...