Ocean love
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 21:42:24
by Ryoko Kotoyo 2003
Nyo!!! To jest opowiadanie stworzone z historii, która mi się kiedyś przyśniła. Oczywiście kilka wątków musiałam dołożyć, ale ogólnie to coś z tego chyba będzie^^. Dedykacja dla Gabza i Namidy^^ oraz Michiru i Alexy^^. Bluzgi i pochwały tradycyjnie pod Ryoko.Kotoyo@interia.pl albo zostawcie na moim blogu http://schwarz.blog.pl/
-Jaki fantastyczny widok!!!- zawołała Mizuka.- Proszę pana czy tu jest głęboko?- spytała.
Mężczyzna około trzydziestoletni o bardzo jasnych włosach popatrzył na nią.
-Nie aż tak żeby nie można było bezpiecznie pływać, ale trzeba uważać, bo zdarzają się uskoki.-odpowiedział spokojnie.
Minoru obserwował jak jego klasa zachwyca się morzem. Niedługo kończyli liceum i z tego powodu postanowili spędzić tydzień nad morzem, gdzie właścicielem pensjonatu był Hisoka Kazuyoshi. Był to jeszcze młody człowiek i Minoru nie mógł zrozumieć dlaczego mieszka sam i sam prowadzi ten pensjonat. Był przystojny. Miał niesamowicie niebieskie oczy i świetliste, niemalże białe włosy.
-Czyli można będzie pływać?- spytała tym razem Kaya.
-Jasne, że można.-Kazuyoshi zaśmiał się.-W końcu jesteście nad morzem nie?
-A można teraz?- padło następne pytanie.
-Czemu nie? Woda o tej porze nie jest zimna.
Wszyscy jak na komendę zaczęli zdejmować ubrania.
Przed wejściem do wody posłuchali jeszcze co ma im do powiedzenia opiekun i cała klasa wbiegła do wody.
Minoru nigdzie się specjalnie nie spieszył. Miał to gdzieś. Pływał bardzo dobrze, ale nie miał ochoty wchodzić do wody. Kilka minut zeszło zanim koledzy go nie przekonali, że woda jest świetna i, że na pewno chętnie też popływa. W końcu chłopak wszedł do wody i stwierdził, że woda jest naprawdę przyjemna. Sięgała mu już do łokci, ale on dalej szedł ostrożnie. Wpatrywał się w dno szukając muszelek do swojego akwarium. W pewnym momencie zobaczył bardzo ładną, dużą muszlę. Nabrał powietrza i schował głowę pod wodę, ale nie podniósł muszli. Zamarł, bo wpatrywały się w niego intensywnie zielone oczy. Dopiero po kilku sekundach Minoru poczuł, że zaczyna brakować mu powietrza, które nieopatrznie wypuścił po zanurkowaniu. Natychmiast się wynurzył. Nabrał powietrza jeszcze raz i zanurkował ponownie. Chciał się upewnić, że nic się mu nie przewidziało. Otworzył oczy i rozejrzał się, ale nie zobaczył niczego dziwnego, ani nikogo... Poza nogami jego kolegów. Wynurzył się.
-Minoru?- odwrócił się. Koło niego stał jego przyjaciel Atsumu.- Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha... Stało się coś?
-Właściwie to sam nie wiem...-wybąkał chłopak.
Atsumu popatrzył na niego zaskoczony. Zaczynał się martwić o przyjaciela.
Minoru był niewątpliwie jednym z najprzystojniejszych chłopców w szkole, ale jak do tej pory nie znalazł sobie dziewczyny. Miał głębokie, piwne oczy i czarne włosy, ścięte pod kątem tuż przy uszach. Uwielbiał pływać i był kapitanem szkolnej drużyny pływackiej, ale Atsumu dziwił się, że dzisiaj nie miał ochoty na pływanie. Dziwił się teraz jeszcze bardziej i zaczynał pomału martwić.
-Co się stało?- spytał.
-Przed chwilą zanurkowałem po muszlę, ale...
-Ale...?
Minoru przełknął ślinę.
-Ale zamiast muszli zobaczyłem oczy...
-Że co?- Atsumu myślał z początku, że się przesłyszał.
-Oczy! Zielone oczy, dokładniej mówiąc...
Atsumu zaczął się śmiać.
-A może syrenę zobaczyłeś...?-zakpił z niego.
-Syrenę...?-spytał Minoru.
Popatrzył na morze.
-Stary!!! Ja żartowałem!!! Nie bierz tego na serio!!!
Ponieważ Minoru jakoś przestał zwracać na niego uwagę i tylko patrzył na morze, Atsumu wzruszył ramionami i odszedł grać w piłkę z resztą.
Tymczasem Minoru Zrobił jeszcze kilka kroków w przód. Zdążył tylko krzyknąć krótko i znalazł się pod wodą. Otworzył oczy i zauważył, że ponownie wpatrują się w niego te zielone oczy. Tym razem odsunął troszkę głowę i popatrzył na całą twarz istoty. Pod wodą nie mógł dostrzec zbyt wielu szczegółów, ale i tak dostrzegł falujące, długie włosy i lekko rozchylone usta.
"Zaraz!!!"- pomyślał.- "Przecież pod wodą nie można oddychać więc jak...?"
Myśli plątały mu się po głowie bez składu. Dopiero kiedy zaczęło brakować mu powietrza zorientował się, że jest głęboko pod wodą. Zaczynało mu się robić słabo.
"Utopię się..."-przemknęło mu przez głowę.
Nieopatrznie wypuścił resztę powietrza. Zaczynał się dusić. Tymczasem zielonooka istota nie wiedziała co ma robić. Ten człowiek nie może być więcej pod wodą, ale jak ma go wydostać na powierzchnię skoro się dusi. Nagle istota podpłynęła do niego, ujęła w dłonie twarz duszącego się chłopaka i przywarła ustami do jego ust. Minoru zamarł kiedy poczuł, że istota wysysa z jego ust wodę, a po chwili wdmuchuje w niego powietrze. Zanim zdążył pozbierać myśli istota złapała go w pół i pociągnęła w górę. Puściła do dopiero tuż pod powierzchnią i zniknęła. Minoru tymczasem znalazłszy się na powierzchni najpierw łapczywie złapał powietrze, a dopiero potem dotarło do niego, że wszyscy go wołają. Resztkami sił dopłynął do brzegu i wyszedł z wody.
-Minoru!!!- podbiegli do niego opiekun i pan Kazuyoshi.
Opadł na piasek i łapczywie chwytał powietrze.
-Co się stało?- spytał opiekun.
-Trafiłem na uskok między tymi skałami i wpadłem pod wodą...
-Całe szczęście, że nic ci nie jest...-opiekun odetchnął.-Ale byłeś tyle czasu pod wodą...
-Ktoś mnie wyciągnął...-powiedział chłopak.
-Ktoś...?-spytał Kazuyoshi.
-Nie wiem kto to był, ale puścił mnie przed wynurzeniem się i zniknął...
-Pamiętasz jak wyglądał...?-spytał opiekun.
-Wiem, że ten ktoś miał bardzo zielone oczy, ale więcej nie pamiętam...
Opiekun nie zadawał więcej pytań tylko zabrał chłopca do ośrodka żeby ten odpoczął. Tymczasem Hisoka zaczął zbierać resztę grupy. Jednak przed odejściem stanął jeszcze chwilkę i popatrzył na morze. Mieszkał tu prawie przez całe życie więc znał to wybrzeże jak własną kieszeń. Znał także większość stworzeń, które tu mieszkały.
-Czyżby...?-szepnął do siebie.
Nagle mignął mu w morzu jakiś kształt. Wpatrywał się w to miejsce intensywnie, ale więcej nic nie zobaczył. Uśmiechnął się jednak lekko, odwrócił się i odszedł w stronę ośrodka.
Był to nie tak stary budynek, który znajdował się koło małego zagajnika. Pomalowany został na kremowo, a dach na czerwono przez co sprawiał wrażenie miłego i przede wszystkim dobrze widocznego miejsca. Koło domu między drzewami znajdował się ogródek, w którym Kazuyoshi uprawiał warzywa i owoce. Nie lubił ich kupować. Wolał własne, świeże.
Następnego dnia, jak zawsze udał się do pobliskiego miasteczka po zakupy, aby przygotować dla grupy śniadanie. Wyszedł zanim wszyscy zaczęli się budzić i odjechał.
Tymczasem kilkoro uczestników wycieczki wstało i postanowiło przejść się do ogrodu. Pan Kazuyoshi pozwolił im zbierać sobie owoce jeśli mają na to ochotę. Weszli przez bramkę i skierowali się do najbliższych jabłoni i zamarli... Koło drzewa stał jakiś chłopiec ubrany w długą i chyba za dużą na niego koszulkę i krótkie dżinsowe spodenki. Długie włosy o dziwnym kolorze opadały falami na jego plecy. Nie dostrzegł ich i dalej usiłował przygiąć gałąź żeby zerwać z niej owoc. Kiedy po niego sięgał zobaczył tylko jak jakaś silna dłoń zaciska się na jego nadgarstku. Następnie poczuł jak druga ręka chwyta go w pasie i odciąga od drzewa.
-Mały złodzieju...-usłyszał. Spojrzał na trzymającego go chłopaka. Miał taki wyraz twarzy, że mały zaczął się trząść i próbował się wyrwać.
-Nie masz szans na ucieczkę!- powiedziała jedna z dziewcząt.
Inny chłopak chwycił go za nadgarstki, a dwie dziewczyny szybko związały mu ręce tasiemką do włosów.
Zabrali go do budynku i obudzili resztę grupy. W skrócie opowiedzieli wszystko.
Chłopiec siedział spokojnie ze spuszczoną głową i związanymi rękami przed sobą. Minoru miał wrażenie, że gdzieś już go widział, ale nie mógł sobie przypomnieć gdzie? Przez moment chłopiec popatrzył na niego i wtedy Minoru zobaczył jak intensywnie zielone są jego oczy.
"Gdzie ja już widziałem takie oczy?"-zastanawiał się.
W tym czasie opiekun i jego koledzy usiłowali czegoś się dowiedzieć od małego złodzieja.
-Dlaczego chciałeś ukraść te owoce?- spytał łagodnie opiekun, ale chłopiec odwrócił tylko głowę.
-Gadaj, bo cię walnę!- krzyknął któryś z chłopców, ale mały również i teraz odwrócił głowę nie zainteresowany konwersacją.
Próbowało jeszcze kilka osób, ale reakcja była ta sama. Żadnego zainteresowania ze strony chłopca. Dopiero kiedy Minoru do niego podszedł zareagował.
-Głodny byłeś?- spytał, ale ku jego i reszty zdziwieniu chłopiec nie odpowiedział, ale zarzucił mu ręce na szyję i mocno się do niego przytulił.
-C... Co jest?
-Coś mi się zdaje, że ciebie nie tyle się nie boi, ale chyba cię lubi...-powiedział opiekun.
-Co?!!!- krzyknął Minoru.-Ale ja nawet go nie znam!!! Mały!!! Puszczaj!!!
Zaskoczył go fakt, że chłopiec pokręcił głową w geście odmowy i wtulił się w niego jeszcze mocniej. Minoru tylko westchnął.
-Już jestem!!!- Kazuyoshi wrócił do pensjonatu z zakupami.-Moglibyście mi pomóc to wnieść...?-spytał i zamarł.
-Co tu się dzieje?- spytał.
-Złapaliśmy złodzieja!- powiedział jeden z chłopców.
-Złodzieja?
-Kradł panu owoce!- powiedział jakaś dziewczyna.
-Gdzie go macie?- spytał, a grupa wskazała na chłopca, który teraz puścił Minoru i patrzył na Hisokę.
-Linyu...?-spytał niepewnie na co chłopiec rzucił mu się na szyję, a po chwili pokazał związane ręce.
-Zna go pan...?-spytał opiekun.
-Oczywiście!- powiedział Hisoka.- To mój... Krewny.
Rozwiązał chłopcu ręce.
-Co ty tu robisz mały?- spytał na co chłopiec pokazał mu trzy palce.
-Co?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!- wrzasnął Hisoka.- Trzy?!!!!!!!!!!!
Linyu pokiwał głową.
-Ajajajajajajajajajajajajaj...-jęknął Kazuyoshi.- Ale masz tak?
Chłopiec kiwnął głową.
-Dzięki Bogu...
-Proszę pana...? O co chodzi?- spytał nagle Atsumu.
-A nie... Nic takiego... Mieliście z nim jakiś problem...?-spytał nagle wskazując na Linyu.
-W ogóle nie mogliśmy się z nim dogadać...-powiedziała Mizuka.
-Nic dziwnego...-powiedział Hisoka.- Linyu nie umie mówić... A tak w ogóle to Mikado mógł z tobą przyjść.-powiedział nagle do chłopca, na co ten pokręcił przecząco głową.
-Nie mógł...?-przytaknięcie.-Szkoda... Dawno go nie wiedziałem...-Kazuyoshi rozmarzył się troszkę, a Linyu patrzył na niego z politowaniem. W końcu stuknął go łokciem w żebra.
-Co...?
Linyu w odpowiedzi ugryzł go w rękę.
-A... Głodny jesteś...?-przytaknięcie.-Dobra, ale nie gryź mnie!!!
Kazuyoshi wyszedł z uwieszonym na nim Linyu do samochodu po zakupy. Grupa jakoś nie mogła się ruszyć z miejsca, a Minoru do tej pory był w sporym szoku. Ten chłopaczek stanowczo za bardzo się z nim spoufala. Musi mu przemówić do rozumu, bo inaczej wszyscy będą się z niego naśmiewać.
Ale jak to zazwyczaj bywa tłumaczenie zeszło na psy, bo Linyu nie tyle, że nie miał zamiaru go słuchać to praktycznie chodził za nim krok w krok przez cały dzień. Dopiero wieczorem udało mu się uwolnić od swojego ogona. Jednak nie mógł zasnąć. Ten mały dawał mu do myślenia. Był podobny do tej istota, która go uratowała, ale myśl, że to mógł być on wydała mu się absurdalna.
"Przecież człowiek nie może oddychać pod wodą!"- ganił siebie w myślach.
Zaschło mu w gardle więc postanowił pofatygować się do kuchni po coś do picia. Wyszedł ostrożnie żeby nie obudzić innych. Po cichu zszedł po schodach, ale nie wszedł do kuchni. Usłyszał cichy głos Hisoki, który dobiegał z tego pomieszczenia. Uchylił lekko drzwi tak, że teraz mógł obserwować i słyszeć wszystko co się tam działo. Pierwsze co go uderzyło to widok Linyu, który wtulał się w blondyna.
-Nie rycz Linyu...-mówił mężczyzna do chłopca.
Teraz dopiero Minoru zobaczył, że Linyu płacze.
Chłopiec usiłował coś powiedzieć, ale z jego ust nie wydobył się nawet najcichszy dźwięk.
-Nic się nie martw. Jeszcze nie jest za późno... Wiem... Będzie ciężko, ale masz mnie po swojej stronie...-uśmiechnął się do chłopca, który przez łzy odwzajemnił uśmiech.
-Ale nie możesz go tak nachodzić... Przystopuj trochę...-chłopiec nie bardzo rozumiał o co mężczyźnie chodziło i zrobił minę, która miała mu to powiedzieć.
Mężczyzna westchnął.
-Po prostu nie śpiesz się tak i daj mu odetchnąć...-wytłumaczył.-Wiem, że zostały ci tylko dwa dni, ale mam nadzieję, że się uda... Co ja mówię? Musi się udać! Od tego zależy twoje życie...
"Co...? Życie...?"-Minoru był bardzo zaskoczony, ale nie miał czasu na swoje przemyślenia, bo mężczyzna mówił dalej:
-Niemniej jednak... Późno się za to zabrałeś... Mikado mógł ci co nie co podpowiedzieć...
Linyu stanowczo pokręcił głową.
-A no tak... Nie wolno pomagać... Sam masz do tego dojść...
Tym razem chłopiec przytaknął.
-Coś wymyślimy...-powiedział Hisoka.-A na razie kładź się do łóżka... Co? Nie chcesz?
Linyu stanowczo odmawiał.
-Za gorąco...? Nie żartuj... No dobra... Tylko żeby cię nikt nie widział, bo z tego to ja się nie dam rady wytłumaczyć... I wyjdź stamtąd zanim wszyscy wstaną... I wyczyść wannę z tego pieroństwa... Dobrze? Co?!!! O nie... Na to się nie zgadzam...! Zdecydowanie nie!!! I tak podejmuję teraz spore ryzyko...
Przytulił nagle mocno chłopca i powiedział ledwo dosłyszalnie:
-Jaki ty jesteś do niego podobny... Macie takie same oczy... I głupie pomysły...-dokończył sarkastycznie na co Linyu wymierzył mu cios w żebra.
-No dobra... Pomogę ci z tym... Chodź...
Odeszli w stronę drugich drzwi i poszli korytarzem. Minoru cicho przemknął się za nimi. Zobaczył tylko jak wchodzą do jakiegoś pomieszczenia, które sądząc po odgłosach było łazienką. Słyszał szum wody puszczonej do wanny, a potem głos pana Kazuyoshiego:
-Śpij dobrze Linyu i niczym się nie martw... Aha! I zamknij się na klucz...
Chłopiec pokiwał głową i zamknął drzwi. Minoru usłyszał jeszcze odgłos przekręcanego w zamku klucza. Szybko przemknął się z powrotem do kuchni. W momencie kiedy wszedł do niej Kazuyoshi udawał, że dopiero co wszedł.
-Nie śpisz...?-spytał mężczyzna zaskoczony.
-Pić mi się zachciało...-odpowiedział piwnooki nalewając sobie szklankę soku.-Gdzie ta mała przylepa...?-spytał nagle.
-Linyu? Śpi...
Chłopak kiwnął głową nie dając po sobie poznać, że słyszał ich rozmowę.
-Nie miej mu za złe tego klejenia się do ciebie...-powiedział nagle Hisoka, a chłopak popatrzył na niego zaskoczony.
-Dlaczego?-spytał.-Łazi za mną cały dzień... To uciążliwe...
-Wiem, ale ja mu nie przegadam... Polubił cię, a on już taki jest... Klei się do tych, których lubi...-mężczyzna uśmiechnął się nagle smutno.-I z całego serca życzę mu szczęścia...-dodał cicho.
Minoru był zdezorientowany.
-Zgaś światło jak będziesz wychodził, dobrze? Dobranoc...-Kazuyoshi wyszedł.
Po powrocie do pokoju Minoru starał się ogarnąć całą sytuację. Kazuyoshi i ten mały coś ukrywają, mały ma na coś tylko dwa dni, bo od tego zależy jego życie, w dodatku śpi w łazience...
Nic z tego nie rozumiał...
Następnego dnia jednak bacznie obserwował obu. Linyu naturalnie nadal za nim chodził, ale już się do niego tak nie kleił. Po obiedzie cała grupa znowu wybrała się nad morze. Minoru tym razem miał ochotę popływać, ale ku jego zdziwieniu nigdzie nie dostrzegł Linyu, a przecież chłopiec szedł za nim. Wzruszył tylko ramionami i wszedł do wody. Nie zdążył się jednak zanurzyć kiedy podszedł do niego Atsumu i pokazał mu coś ręką. Powiódł za nią wzrokiem. Na samym końcu pobliskiego urwiska stał Linyu i wpatrywał się w nich. Nagle chłopiec zrobił kilka kroków w przód i zeskoczył ze skały prosto do morza.
-Wariat czy co...?-spytał przerażony Atsumu. Minoru nie był w stanie powiedzieć ani słowa, ale odetchnął z ulgą kiedy zobaczył jak głowa chłopca wynurza się z wody. Pomachał do nich z daleka i zniknął pod wodą.
-Musi być świetnym pływakiem...-powiedziała Mizuka.
-To był bardzo ryzykowny skok...-powiedział Minoru.
Westchnął tylko i przyłączył się do wyścigu, który nagle sobie zrobili.
Linyu nie widział do wieczora. Dopiero kiedy grupa zaczęła się zbierać do powrotu na kolację zobaczył go siedzącego na jednej z pobliskich skałek. Został trochę w tyle sam nie wiedząc dlaczego. Podszedł do chłopca, który nie zauważył go.
-Co tu robisz?- spytał, a chłopiec poderwał się przestraszony i omal nie wpadł do wody. Minoru w porę złapał do za rękę.
-W porządku?- spytał kiedy chłopiec stanął pewnie.
Linyu skinął głową. Minoru zauważył rumieniec na jego twarzy. Nagle zdał sobie sprawę, że nadal trzyma rękę małego. Już miał zabrać swoją kiedy poczuł coś dziwnego. Linyu nie pomyślał o cofnięciu ręki i teraz Minoru ze zdziwieniem wpatrywał się w rękę chłopca.
-Co to jest...?-spytał cicho.
Linyu dopiero teraz zrozumiał o co tamten pyta i próbował wyszarpnąć rękę, ale Minoru trzymał go mocno i nie miał zamiaru puścić. Linyu między palcami miał delikatne przeźroczyste błony. Popatrzył na zielonookiego nic nie rozumiejąc, ale ten zdołał w końcu wyszarpać rękę i rzucić się do ucieczki.
-Hej!- krzyknął piwnooki.- Zaczekaj!!!- puścił się biegiem za chłopcem. Stwierdził, że ten nie potrafi szybko biegać. Bardzo szybko go dogonił, złapał w pół i nie puszczał mimo, że chłopiec wyrywał się rozpaczliwie. W końcu rozłożył go na łopatki i mocno przytrzymał siadając mu na brzuchu.
-Masz mi wyjaśnić kim ty jesteś... Rozumiesz...?-wydyszał ciężko.
Chłopiec żadnym gestem nie okazał, że ma zamiar to zrobić. Minoru miał jego twarz tuż przed sobą. Nagle Linyu uniósł głowę i złożył na ustach zszokowanego Minoru długi i ciepły pocałunek. Chłopak zapomniał oddychać. Wpatrywał się tylko bez słowa w zielone oczy.
-Co...? Co to miało być...?-spytał niepewnie.
W odpowiedzi Linyu uśmiechnął się tylko smutno i delikatnie wyswobodził się. Wstał niepewnie i podszedł do brzegu morza, jednak woda go nie dotykała. Tak jakby się tego bał...
Minoru czuł rumieniec na swoich policzkach. Niepewnie podszedł do chłopca.
-Linyu...?-zaczął niepewnie. Chłopiec odwrócił się. jego oczy lśniły zielenią.-Ile ty masz właściwie lat...?-spytał nagle.
Linyu pokazał mu najpierw dziesięć palców, potem pięć, a na końcu pokiwał jednym.
-Eeeee... czyli, że nie masz jeszcze szesnastu...? Tak?
Pokiwał głową.
"Przecież to jeszcze dzieciak!!!"- pomyślał przerażony Minoru.
-Dlaczego mnie... Ekhm... Pocałowałeś...?-spytał piwnooki.
Chłopiec zaczerwienił się. Spuścił tylko głowę. Minoru westchnął tylko.
-Nie wiem czemu...?-zaczął.-Ale w tobie jest coś niezwykłego...
Linyu był zaskoczony widząc na jego twarzy uśmiech. Niewiele myśląc zarzucił mu ręce na szyję i znowu wpił się w jego usta.
"Słone..."-pomyślał tylko chłopak, ale oddał pocałunek. Sam nie wiedział czemu, ale objął chłopca mocno i przyciągnął do siebie. Linyu czuł jak mocno i szybko bije jego serce. Z oczu mimowolnie popłynęły mu łzy. Czuł ciepłe usta na swoich wargach. Może miał jeszcze szansę? W końcu został mu jeszcze jutrzejszy dzień.
Minoru nagle puścił go jakby dotarło do niego to co zrobił. Policzki go paliły.
-Chodźmy...-powiedział cicho. Zielonooki szybciutko poszedł za nim.
Kiedy weszli do budynku Kazuyoshiego jeszcze nie było, ale jego koledzy, którzy zamierzali przed kolacją obejrzeć film stali tylko w jadalni i patrzyli na coś.
-Coś się stało?- spytał Minoru kiedy razem z Linyu dołączyli do wszystkich.
-Nie wiem czy tak to można określić...-powiedział opiekun i wskazał na coś palcem.
Przy jednym ze stolików spał mężczyzna. Nie widzieli jego twarzy, bo zakrywały je długie włosy o takim samym nieokreślonym kolorze jak włosy Linyu.
-Co za jeden?- spytał opiekuna, ale zanim ten zdążył powiedzieć, że nie wie Linyu podszedł do mężczyzny i szarpnął go mocno za włosy.
-Ałałałałałałałałałała!!!!!!!!!!!!!!!!!!!- krzyknął obudzony i rozmasował bolące miejsce.
Linyu patrzył na niego z politowaniem, a wszyscy przyglądali się tym dwóm tak do siebie podobnym osobom.
-Wiesz Li-chan?- powiedział nagle mężczyzna.-Za grosz w tobie delikatności...
-Jacy wy jesteście do siebie podobni...-powiedziała nagle Mizuka patrząc na nich.-Jesteście braćmi?
Linyu pokręcił przecząco głową. Znalazł jakąś kartkę i flamaster po czym napisał coś na niej. Pokazał im kartkę z napisem:
"To mój ojciec..."
-Co takiego...?!!!!!!!!!!!!!!!!-krzyknęła Mizuka.-Pan jest ojcem Linyu?!!!
-Jam jest!- powiedział mężczyzna wesoło.-Miło mi.-zwrócił się do wszystkich.-Jestem Mikado.
-Już jestem...-usłyszeli nagle głos Kazuyoshiego. Blondyn wszedł do środka, ale zanim zdążył cokolwiek więcej powiedzieć upadł na ziemię z uwieszonym na jego szyi Mikado. Był tak zaskoczony, że nie bardzo wiedział co się stało.
-Tęskniłem...-usłyszał tuż przy uchu.
Z całej siły odsunął go od siebie na długość ramion i wpatrywał się w mężczyznę zaskoczony.
-Mikado...?-zapytał niepewnie.
-Yhm!- potwierdził i zanim ktokolwiek zareagował mocno pocałował Hisokę. Wszyscy patrzyli na to osłupiali. W końcu zielonooki oderwał się od niego i powiedział wesoło:
-Nie zwracajcie na to uwagi. To taki powitalny pocałunek po latach!
-Co ty tu właściwie robisz...?-spytał nagle Hisoka.
-A nie mogę cię odwiedzić?- spytał z niewinną minką.
-Znam cię na tyle dobrze, że wiem, że to nie jest jedyny powód...-powiedział blondyn sarkastycznie.
-Cwany jak zawsze...-powiedział Mikado wesoło.
-Skoro już tu jesteś to mi pomożesz...-powiedział Kazuyoshi podnosząc się z podłogi.-I nie ma żadnego sprzeciwu!
-Dobra!- Mikado wzruszył ramionami i poszedł za mężczyzną.
Minoru miał wrażenia, że zagadka, którą starał się rozwiązać zaczyna plątać się coraz bardziej.
Następnego ranka jak zawsze zjedli śniadanie i cała grupa poszła na plażę. Ale Linyu im nie towarzyszył. Cały dzień się nie pokazywał. Kiedy wrócili na kolację jego nadal nie było. Minoru pytał o niego zarówno Mikado jak i Hisokę, ale obaj zaprzeczyli. Mieli takie smutne głosy...
Minoru wyszedł. Zaczynało się robić ciemno, a małego jeszcze nie było. Poszedł urwiskiem tak, że widział zarówno wybrzeże jak i wystające z morza skały. Nagle zatrzymał się. Siedział na tym samym miejscu, z którego wczoraj skoczył do morza. Powoli podszedł do niego. Płakał... Ramiona mu drgały spazmatycznie.
-Co ty tu robisz?- spytał cicho.
Linyu uniósł ku niemu zapłakaną twarz. Minoru otarł jego łzy najdelikatniej jak umiał.
-Co się stało?- spytał łagodnie.
Chłopiec znowu zapłakał. Zostało mu tak mało czasu... Co miał zrobić?
Minoru czuł się dziwnie. Przytulił nagle tego dziwnego chłopca i pocałował jego nadal drżące usta. Linyu zarzucił mu ręce na szyję i oddał mocno pocałunek. Usta Minoru całowały jego mokre policzki, schodziły niżej na szyję. Ząbkami gryzł delikatnie skórę na obojczykach. Rozpiął chłopcu koszulę. Leciutko zassał sutki. Linyu jęknął bezgłośnie czując jak krew zaczyna szybciej krążyć w jego żyłach. Dłonie Minoru dotykały jego ramion, skóry na brzuchu, zaczęły rozpinać mu spodnie. Pozwalał na to... Chciał żeby to był Minoru. Zakochał się w tym chłopaku, który zdawał się go nienawidzić, a teraz go pieścił. Minoru rozebrał go. W blasku księżyca ciało chłopca zdawało się mieć zielonkawą barwę. Linyu nieśmiało pomógł mu zdjąć jego ubranie. Przylgnęli do siebie kompletnie nadzy i rozpaleni. Minoru całował jego usta, twarz, dotykał jego najintymniejszych zakamarków. Badał jego ciało dłońmi i ustami. Linyu czuł jak jego delikatne wejście wilgotnieje pod dotykiem palców chłopaka. Chciał jeszcze... Chciał mu się oddać całkowicie. Poczuł jak Minoru wsuwa w niego palec. Jego twarz pokrył mocny rumieniec. Minoru patrzył na jego twarz. Ich oczy się spotkały. Piwnooki widział w nich pozwolenie. Delikatnie podniósł chłopca, objął go ramionami i mocno pocałował jednocześnie w niego wchodząc. Linyu jęknął bezgłośnie. Czuł jak Minoru porusza się w nim, a po jakimś czasie poczuł w sobie kleiste ciepło. Otworzył szerzej oczy. Opadł bezsilnie na trawę, a Minoru opadł na niego. Delikatnie z niego wyszedł. Pocałował go znowu. Linyu odwzajemnił pocałunek. Nie miał już siły.
Ale był szczęśliwy... W ostatniej chwili. Już się żegnał ze swoim młodym życiem.
Uśmiechnął się do Minoru, który zdał sobie sprawę z tego co zrobili.
-Ja...-zaczął niepewnie.-Przepraszam cię... Nie wiem czemu... Nic nie rozumiem... Ale z jakiegoś powodu chciałem to zrobić...
Linyu patrzył na niego zaskoczony. Rozumiał go w pewien sposób. Dla niego to było coś nowego. Minoru miał wyrzuty sumienia.
Nagle zielonooki przyciągnął go do siebie i mocno objął. Minoru otoczył go swoimi ramionami. Nie chciał go puścić. Tak go nie znosił przedtem, a teraz...
-Kocham cię Linyu...-powiedział nagle cicho. Te słowa były tak prawdziwe jak jeszcze nigdy. Patrzył w zielone tęczówki jak zaczarowany.
-Też cię kocham...-usłyszał nagle. Patrzył zszokowany na Linyu, który uśmiechał się do niego uszczęśliwiony.
-Ty... Mówisz...?
-Teraz już tak...-powiedział chłopiec cichutko i jakoś tak nieśmiało.
-Nie rozumiem...
-Nie mogłem ci tego wcześniej powiedzieć... Inaczej bym zginął...
-Czy możesz mi to wytłumaczyć?- spytał łagodnie.
Skinął głową.
-Ja... Nie jestem człowiekiem...
-Co...?
-Jestem syreną...
Patrzył na niego z niedowierzaniem.
-Dzięki temu co się przed chwilą stało nie tylko odblokował się mój głos, ale też uratowałeś mi życie.
-Jak to...?
-Jeśli syrena nie spotka tego kogo pokocha i nie przejdzie tego do dnia swoich szesnastych urodzin zamieni się w morską pianę i zginie... Nie wiem dlaczego tak jest, ale z tego powodu jest nas bardzo mało... Nie każda syrena ma szansę na odwzajemnioną miłość...
-Ale dlaczego to musi być człowiek? Nie może pokochać innej syreny?
Pokręcił głową.
-Nie, bo...-urwał i zgiął się nagle jednocześnie chwytając się za brzuch. Jęknął głośno.
-Linyu...?-Minoru był przerażony.-Co się dzieje...?
-Boli...
Nie namyślając się wiele Minoru zarzucił na siebie i chłopca jakieś ubranie, po czym wziął go na ręce i szybko zaniósł do pensjonatu. Spali wszyscy oprócz Mikado i Hisoki. Wpadł jak burza z chłopcem na rękach. Ku jego zdziwieniu obaj mężczyźni byli zachwyceni.
-Nie cieszcie się tylko pomóżcie mi...-powiedział szybko.-Z nim jest coś nie tak.
-Spokojnie...-powiedział Mikado.- wszystko jest w porządku.
-W porządku...?
Hisoka wziął od niego chłopca, który zgiął się nagle mocno. Położył go na tapczanie. Na wysokości jego brzucha zaczęło się pojawiać zielone światło. Jęknął głośno. Minoru cały czas był przy nim. Szeptał coś do niego. Światło było coraz mocniejsze.
-Spokojnie Linyu...-powiedział Mikado.- Wytrzymaj jeszcze chwilę...
-Co się z nim dzieje?- spytał przerażony Minoru.
-To narodziny...-powiedział spokojnie Hisoka.
-Narodziny...?
-Narodziny nowej syrenki...
-Zaraz będzie po wszystkim...
Ku zdziwieniu chłopaka we wnętrzu zielonego światła zaczął dostrzegać kształty. W końcu Mikado wyciągnął ręce. Światło znikło, a w jego ramionach spoczywała maleńka syrenka, która leciutko rozchyliła oczy. Były tak zielone jak oczy Linyu i Mikado. Wpatrywał się w maleństwo jak urzeczony.
-Śliczna, nie Hisoka?
-Yhm...-przytaknął mężczyzna.
-Ale jak...?-Minoru nie mógł zrozumieć jakim cudem to wszystko się działo.
-Syreny rodzą się ze związku człowieka i syreny... Są efektem ich miłości... Jednak nie zawsze jest szansa, że narodzi się nowa syrenka... Syrena może to przejść, ale jeśli jest to bez miłości obojga stron nie ma szans na nowe życie... Dlatego syren jest mało...
Mikado tłumaczył cierpliwie i spokojnie, ale ostatnie zdanie zaskoczyło Minoru.
-Takim przykładem jest Linyu...
-Linyu...?
-To jest dziecko moje i Hisoki...
-CO?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-Uch...-Linyu budził się pomału. Popatrzył po zgromadzonych aż jego wzrok spoczął na małej syrence. Mikado natychmiast podszedł i złożył mu w ramionach maleństwo. Minoru nie wiedział co ma powiedzieć. Nigdy nie przypuszczał, że ze związku dwóch mężczyzn narodzi się dziecko. Ale w końcu Linyu był syreną. Dotknął delikatnie maleństwa opuszkami palców. Uśmiechnęło się leciutko, jakoś tak nieumiejętnie.
-Mogę...?-spytał nagle piwnooki. Linyu skinął głową i pozwolił mu wziąć syrenkę na ręce. Maleństwo było zachwycone tym faktem.
-Wygląda jakby rozumiała wszystko...-powiedział nagle Minoru.
-Bo rozumie...-powiedział Mikado.- Syreny są inne niż ludzie. Rozumieją wszystko od chwili narodzin.
-Serio? A takie to się zdaje bezbronne i nic nie rozumiejące...-syrenka poczuła się urażona i pacnęła go ogonkiem w rękę.- Hej!- krzyknął Minoru.-Ależ ty jesteś obrażalski.
Pogłaskał maleństwo po włoskach.
-Musisz mu nadać imię...-powiedział nagle Hisoka.
-Ja...?!!!
-To zawsze człowiek nadaje imię syrence. Taka tradycja.
Minoru zamyślił się.
-Yuki...-powiedział w końcu.
-Yuki...?-spytał Linyu.- Dlaczego Yuki?
-Nie wiem, ale to do niego pasuje.-dotknął palcem małego noska syrenki, która już się na niego nie gniewała i wesoło machała ogonkiem.
-Mnie się zdaje, że małemu się podoba...-powiedział Mikado.- Niech będzie Yuki...
-Tylko jak my się nim będziemy zajmować kiedy ja wyjadę...-zastanawiał się Minoru.
-Tym się nie martw!- powiedział Mikado.-I tak rano musimy wracać do morza. Maleństwo musi się przyzwyczaić do wody. Dopiero wtedy będzie mógł zacząć wychodzić na brzeg.
-Ale kiedy ja was znowu zobaczę...?
-Kiedy będziesz znowu tutaj przypłyniemy.-obiecał Linyu.
-Trzymam za słowo.
Nagle posmutniał.
-Co się stało?- spytał Mikado.
-Ile żyją syreny...?-spytał cicho.
-Syreny...? Około tysiąc lat, a co?
-A człowiek około stu...-powiedział smutno i popatrzył na syrenkę.
-Co ty sobie myślisz?!!!- wybuchnął nagle Mikado.-Nie pozwoliłbym umrzeć Hisoce od tak! Kiedy człowiek zbliża się do swojej śmierci syrena zabiera go ze sobą.
-Co?
-A to!!! Syrena może raz w życiu zmienić kogoś w syrenę. Zawsze jest to jego ukochana osoba. Jeśli umarłaby osoba, którą kocha syrena sama umarłaby z tęsknoty.
-Czyli ja...?
-Yhm... Obaj kiedyś do nas dołączycie i poznacie inne syreny. Zamieszkacie w naszym mieście.
Minoru nie krył zdziwienia i radości. Objął tylko mocno Linyu, a syrenka pacnęła go w rękę. Omal się nie udusiła.
-Oj... Wybacz Yuki...-powiedział szybko.
Łaskawie mu wybaczył.
-Zbliża się wchód słońca...-powiedział Hisoka.
-Musimy iść...-powiedział Linyu biorąc Yukiego na ręce.
Stanęli nad brzegiem morza. Linyu jeszcze raz pocałował Minoru i powiedział:
-Do zobaczenia...
-Trzymajcie się... Mam nadzieję, że cię po jakimś czasie poznam Yuki.
Syrenka przytuliła się do niego i jeszcze raz pacnęła ogonkiem. Tym razem po przyjacielsku.
Weszli do wody i zanurkowali. Po chwili wynurzyli się i pomachali do ludzi na plaży. Yuki zdawał się być szczęśliwy, ale podpłynął jeszcze raz prawie do brzegu i uśmiechnął się do nich promiennie po czym zawrócił i dołączył do pozostałych syren, które po chwili zniknęły w morzu.
-Spróbuję tu przyjechać za rok...-powiedział Minoru.
Hisoka skinął głową.
-Zawsze będziesz tu mile widziany.-powiedział wesoło.-W końcu teraz jesteśmy rodziną.
-Jasne... Dziadku...
Resztę poranka spędził na ucieczce przed Hisoką.
Kiedy zbierali się do wyjazdu Hisoka podszedł do niego i zabrał na bok.
-Proszę.-powiedział i podał chłopakowi zieloną muszlę na rzemyczku.- To od Linyu. wystarczy, że w nią dmuchniesz, a on to usłyszy. Ale czy przypłynie? Nie wiem.
Wziął muszlę i natychmiast zawiązał na szyi. Wsiadł do autokaru.
-Mam wrażenie jakbym coś tu zostawiał...-powiedział nagle Atsumu.
-Ja tu zostawiłem serce...-powiedział Minoru i zaśmiał się na widok miny kolegi...
THE END