Poznanie
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 13:04:22
Mieszkałam w chmurach, jednak już nie… Oczywiście jeśli moje wspomnienia nie były halucynacją spowodowaną przejmującym bólem, który odczuwałam pierwszy raz. Ocknęłam się czując czyjąś dłoń. Słyszałam szept: będzie dobrze, nie martw się, będzie dobrze… Kolejny raz przeszył mnie potworny ból promieniujący… od nasady poszarpanych kikutów moich skrzydeł. Nie pamiętałam czy kiedykolwiek je miałam, ale widocznie tak skoro kolejne moje wspomnienie było związane z niebem. Ciało, do którego należał szept podniosło mnie delikatnie, z czułością…Wspaniałe uczucie. Zemdlałam, ale cały czas wbrew słyszałam cichy szept: będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze…tylko wytrzymaj jeszcze trochę. Kolejny raz ocucił mnie dotyk tej czułej dłoni. Nie otworzyłem jednak oczu. Czułem chłód atłasowej pościeli; musiałem być nagi. Spróbowałem się podnieść jednak uniemożliwiły mi to…więzy na moich nadgarstkach, którymi przywiązany byłem do wezgłowia wielkiego, miękkiego łoża. Zdziwienie wywołał również sposób w jaki zwracałem się do siebie w myślach. Nie myślałam już o sobie tylko myślałem. Z trudem udało mi się podnieść biodra w górę, sznur boleśnie wpijał się w skórę nadgarstków. Tak podparty własnymi, również obolałymi nogami spojrzałem na siebie. Przesunąłem wzrokiem po swoim ciele na tyle, na ile pozwalała mi ta niewygodna pozycja i już wiedziałem dlaczego moje myśli zmieniły się. Opadłem twarzą w poduszki nie mogąc wytrzymać tego bólu. Biodra nadal miałem jednak w górze. Zastanawiałem się dlaczego musiałem opuścić mój dom, dlaczego poznanie wymagało aż tego, gdy usłyszałem za sobą ten sam szept. Będzie dobrze. Wydawało mi się, że to właśnie słyszę. Wyostrzyłem słuch i usłyszałem: będzie ci dobrze, przejmująco, niewyobrażalnie dobrze. Te słowa sprawiły, że szarpnąłem się niespokojnie i w tej chwili poczułem przejmujący ból o intensywności nie do opisania. Kolejne nowe doświadczenie. Kwintesencją swojego istnienia połączył nasze ciała. Ból powodowany mieszaniem się naszych myśli, uczuć, umysłów rozdzierał mnie, ale było to wspaniałe. I nie wiedziałem, które uczucia i myśli należały kiedyś do mnie które do niego, a które do niej, tej istoty jaką byłem zanim zapragnąłem poznania wszystkiego. Moje długie, białe włosy przykleiły się do moich mokrych teraz od potu pleców. Poznawałem więc każde uczucie i mimo cierpienia chciałem więcej. Usłyszałem jeszcze cichy, zrozpaczony głos: zaufaj mi…proszę i pochłonęła mnie tak intensywna rozkosz, iż nie umiem jej opisać nawet teraz. Chłonąłem to wszystko do momentu, w którym natłok tych wszystkich doznań nie pozbawił mnie świadomości.
Nie umiałem powiedzieć po jakim czasie się obudziłem. Gdy już wszystkie moje zmysły zaczęły działać wiedziałem, że leżę na tym samym łóżku. Pościel była cała mokra i lepka. Po chwili dotarło do mnie, że od mojej własnej krwi. Zobaczyłem bandaże owijające moją pierś i wiedziałem, że nie mam już skrzydeł. I poczułem na sobie czyjś wzrok. Odwróciłem się. Oparty o starą komodę siedział on. Najpiękniejsza istota jaką kiedykolwiek widziałem.
Mój demon, mistrz, który zesłany został mi przez tego, którego oskarżyłem o ukrywanie prawdy i zabranie mi szansy na poznanie wszystkiego. Uśmiechnąłem się do niego, a on trzymając jeszcze w dłoni zakrwawiony nóż ponownie spojrzał na mnie z czułością. Zsunąłem się z łóżka, bo promieniujący w moim ciele ból pozwolił mi tylko na to i doczołgałem się w jego ramiona. Zacisnął je delikatnie nie chcąc sprawić mi więcej bólu. Byłem szczęśliwy, poznałem i wiedziałem iż będzie mi dane poznawać dalej. On delikatnie chwycił mnie pod brodę i równie delikatnie pocałował. Obok jego prawej nogi leżały kikuty moich poszarpanych skrzydeł…