Obudzi艂o go szczekanie ps贸w. Przeci膮gn膮艂 si臋. Raidona ju偶 w pokoju nie by艂o. Zerkn膮艂 na zegarek w swojej kom贸rce. Szcz臋ka mu opad艂a. Dochodzi艂a dziesi膮ta nie mo偶liwe, 偶eby tyle spa艂. Zerwa艂 si臋 na r贸wne nogi i poszed艂 wzi膮膰 orze藕wiaj膮cy prysznic. Po niezb臋dnych czynno艣ciach za艂o偶y艂 kr贸tkie szorty i koszulk臋 na rami膮czkach. Zszed艂 na d贸艂 do kuchni. Nikogo nie zasta艂, ale otwarte drzwi prowadz膮ce do ogrodu i odg艂osy dobiegaj膮ce stamt膮d sprawi艂y, 偶e wolno pocz艂apa艂 na zewn膮trz. Klapn膮艂 na jedno z wiklinowych krzese艂 i patrzy艂 jak Raidon bawi si臋 z psami. Rzuca艂 im pi艂ki, ka偶demu po jednej. Bez sprzeciw贸w, co jest w ich wykonaniu trudne, przynosi艂y mu je i czeka艂y szczekaj膮c na powt贸rk臋.
- Kaz aport - rzuci艂 偶贸艂t膮 pi艂eczk臋 jednemu z ps贸w. Drugi w tym czasie przyni贸s艂 mu swoj膮 zdobycz - Amai, dobry z ciebie pies. Tak super - poczochra艂 go po sier艣ci - Aport.
- Uwa偶aj one potrafi膮 wyko艅czy膰 cz艂owieka - powiedzia艂 roze艣miany Shirai.
- Mam dobr膮 kondycj臋. Dam sobie rad臋 - zerkn膮艂 na niego przelotnie.
- Rzucasz ka偶demu po jednej?
- 呕eby nie musia艂y rywalizowa膰 ze sob膮 o to kt贸ry pierwszy z艂apie pi艂k臋. To nie jest dobre dla ps贸w. Mog膮 czu膰 si臋 zazdrosne.
- Nigdy si臋 nad tym nie zastanawia艂em. Gdzie s膮 moi rodzice?
- Tw贸j tata zosta艂 wezwany do pracy, a mama posz艂a do sklepu. Tak, super z was psy. Fajnie jest bawi膰 si臋 z wujkiem co?
Teraz Shi nie wytrzyma艂 i wybuchn膮艂 g艂o艣nym 艣miechem.
- Ej no co si臋 艣miejesz?
- Wujek?
- A co, nie pasuj臋 na wujka?
- Przeciwnie. Dawno wsta艂e艣? - zapyta艂, kiedy ju偶 si臋 uspokoi艂.
- O 贸smej, od dawna nie wstawa艂em o tej porze.
- Tak wcze艣nie?
- P贸藕no m贸j drogi.
- To mam nadziej臋, 偶e si臋 wyspa艂e艣, bo czeka nas d艂ugi spacer. No, chyba, 偶e nie masz ochoty.
- Mam skarbie - podszed艂 do niego i uca艂owa艂 w policzek.
Shi ju偶 chcia艂 co艣 powiedzie膰, ale brunet pokaza艂 oczami wej艣cie do ogrodu. Kumiko zamyka艂a furtk臋 i u艣miechn臋艂a si臋 widz膮c czu艂y gest skierowany w stron臋 jej syna.
- Widz臋 synku, 偶e wsta艂e艣. Zaraz zrobi臋 ci 艣niadanie. Mo偶e ty Rai co艣 jeszcze przek膮sisz?
Rai? Jak Kumiko m贸wi do kogo艣 skracaj膮c imi臋 oznacza, 偶e ta osoba przypad艂a jej do gustu i bardzo j膮 lubi, a tak si臋 zachowuje w stosunku do cz艂onk贸w swej rodziny.
- Bardzo pani dzi臋kuj臋, ale jestem ju偶 pe艂en - poklepa艂 si臋 po p艂askim jak deska brzuchu.
- Ale jakby艣 czego艣 potrzebowa艂 to nie kr臋puj si臋. Shi usma偶臋 ci zaraz jajek.
- Dobrze mamu艣 - popatrzy艂 na Raidona pytaj膮cym wzrokiem.
- No co? Wmusi艂a we mnie tak du偶e 艣niadanie, 偶e mog艂aby tym nakarmi膰 kilka os贸b. Cho膰 przyznam, 偶e jajecznica na bekonie by艂a bardzo smaczna.
- Ha, bo ze swoich jajek. Hodujemy kury, m贸wi艂em ci. S膮 w osobnej cz臋艣ci za gara偶em.
- to dlatego psy chc膮 si臋 tam dosta膰.
- Najch臋tniej zrobi艂y by na nie polowanie. Nie wiedzia艂em, jeszcze, 偶eby one do obcego tak si臋 zbli偶y艂y - m贸wi艂 patrz膮c na psiaki merdaj膮ce ogonami i czekaj膮ce na bruneta.
- Synku 艣niadanie! - dobieg艂o ich wo艂anie Kumiko.
- Ju偶 id臋!
***
Po 艣niadaniu przypomnia艂 mamie, 偶e zabiera narzeczonego na spacer i postaraj膮 si臋 wr贸ci膰 do obiadu.
- Nie 艣pieszcie si臋 jak co艣 to odgrzej臋. Mo偶e przygotuj臋 wam koszyk z prowiantem i...
- Nie. Dzi臋kuj臋, ale nie zamierzam u偶era膰 si臋 z koszami. Nie idziemy na piknik. Zabior臋 tylko wod臋 i aparat - stan膮艂 w drzwiach - Raidon zaraz wychodzimy.
Facet nadal bawi艂 si臋 z psami.
- Spoko kochanie. Skocz臋 tylko na g贸r臋, umyj臋 艂apki i zmieni臋 koszulk臋, bo t膮 mi ju偶 zabrudzi艂y - da艂 ca艂usa ch艂opakowi prosto w usta i czmychn膮艂 z kuchni.
Kumiko chwyci艂a syna za r臋ce.
- Trzymaj si臋 go. To dobry cz艂owiek. Dobrze mu z oczu patrzy. Zawsze ci powtarzam, 偶e oczy to zwierciad艂o duszy.
Dziwnie si臋 poczu艂. Zn贸w uderzy艂o w niego, 偶e ok艂amuje rodzic贸w.
- Co艣 o tym wiem.
- Zauwa偶y艂am tylko jedn膮 rzecz - Shi wstrzyma艂 oddech - Ma艂o o sobie wiecie, to znaczy mam na my艣li takie proste sprawy. Dopiero wczoraj si臋 dowiedzia艂e艣, 偶e lubi zwierz臋ta.
- Akurat o tym nie rozmawiali艣my.
- To b艂膮d trzeba wiedzie膰 co lubi, a czego nie ta druga osoba.
- Mamu艣...
- Nie mamusiuj mi tu teraz. Masz z nim sp臋dzi膰 偶ycie. Wiesz chocia偶 jaki jest jego ulubiony kolor?
- Mamy jeszcze czas. Nie jeste艣my d艂ugo razem. Gdzie jest m贸j aparat fotograficzny? - chia艂 zmieni膰 temat.
- Po艂o偶y艂e艣 go na szafce w gabinecie ojca.
- To id臋 po niego - wskaza艂 palcem na drzwi.
*
Szli po polnej drodze otoczeni przez bezkres p贸l obsianych r贸偶nego rodzaju zbo偶em, kt贸re nabra艂o koloru z艂ota i 艂膮ki na kt贸rych w艣r贸d wysokich traw ros艂y barwne kobierce kolorowych kwiat贸w. S艂o艅ce mocno grza艂o, a zbo偶e i trawy szumia艂y poruszane zefirkiem ze wschodu. Owady w tym najbardziej s艂yszane pszczo艂y lata艂y po kwiatach korzystaj膮c w pe艂ni z dar贸w natury.
- Chod藕 tam - Shi zaprowadzi艂 bruneta pod samotne drzewo rosn膮ce na skraju jednej z 艂膮k. Usiedli na trawie i oparli o szeroki pie艅 - Tutaj w tym miejscu odkry艂em kim naprawd臋 jestem.
- To znaczy?
- Jak mia艂em trzyna艣cie, czterna艣cie lat w czasie sianokos贸w przychodzi艂em obserwowa膰 ludzi podczas pracy - zerwa艂 藕d藕b艂o trawy i bawi艂 si臋 nim - Zazwyczaj to by艂o podczas zbi贸rki bali siana. No i ja patrz膮c na m艂ode kobiety sk膮po ubrane...
- Blee ? skrzywi艂 si臋 Raidon.
- To, 偶e jeste艣 gejem nie znaczy, 偶e musisz obra偶a膰 kobiety w ten spos贸b.
- Ja ich nie obra偶am. Czasami s膮 fajne, ale ich cia艂a... za du偶o maj膮 u g贸ry, a za ma艂o na dole. Po prostu wol臋 patrze膰 na roznegli偶owanych m臋偶czyzn. M贸w dalej.
- No i ja patrz膮c na m艂ode kobiety sk膮po ubrane i na pracuj膮cych obok nich m臋偶czyzn w samych spodniach, bez koszul ze 艣liskimi od potu cia艂ami u艣wiadomi艂em sobie, 偶e bardziej podobaj膮 mi si臋 te m臋skie sylwetki.
- Chcesz mi powiedzie膰, 偶e w tym miejscu odkry艂e艣 swoj膮 orientacj臋? Jak to marzy艂e艣 o m臋skich rozgrzanych cia艂ach? - zamrucza艂 brunet natychmiast przerywaj膮c widz膮c rumieniec wpe艂zaj膮cy na policzki Shi. Ch艂opak w tej chwili wygl膮da艂 nad wyraz poci膮gaj膮co. Wychyli艂 si臋 i zerwa艂 niebieski kwiatek. Wsun膮艂 go w jego w艂osy.
- Hej co robisz? - chcia艂 wyj膮c kwiatek.
- Zostaw go. Pasuje ci. Daj ten aparat. Nie wzi膮艂e艣 go chyba, 偶eby tylko go nosi膰 - wsta艂.
- Chcesz mi cykn膮膰 fotk臋? - poda艂 mu sprz臋t.
Walsh odszed艂 kawa艂ek i przykl臋kn膮艂 na jedno kolano.
- U艣miechnij si臋 - Ustawi艂 wszystko jak trzeba i zrobi艂 zdj臋cie - Du偶膮 pojemno艣膰 ma ta karta pami臋ci?
- Cztery giga. Bez obaw mo偶esz robi膰 zdj臋cia.
- To wsta艅 i oprzyj si臋 o drzewo. Dobrze, po艂贸偶 r臋ce na jego pniu.
- Nie mo偶esz zrobi膰 normalnego zdj臋cia tylko mnie w pozach ustawiasz?
- Tak jest ciekawiej. Popatrz w bok. Ok. W oddali co艣 ci臋 zainteresowa艂o. Zapragn膮艂e艣 to mie膰. Poka偶 jak bardzo tego chcesz. Pi臋knie.
- Chcesz ze mnie zrobi膰 modela?
- Chc臋, 偶eby Akira mia艂 radoch臋, kiedy b臋dzie to ogl膮da艂.
- Dawaj to - wyci膮gn膮艂 r臋k臋 po aparat - teraz ja ci臋 po fotografuj臋.
Poda艂 mu aparat i po艂o偶y艂 si臋 na trawie.
- Nie kaza艂em ci si臋 k艂a艣膰.
- Zawsze chcia艂em sobie pole偶e膰 w ten spos贸b - roz艂o偶y艂 r臋ce po bokach - Zawsze te偶 chcia艂em kocha膰 si臋 w wysokiej trawie.
Shi przez d艂u偶sza chwil臋 popatrzy艂 na niego, po czym odchrz膮kn膮艂 i ustawi艂 si臋 do zrobienia zdj臋cia z g贸ry.
- Dzi艣 b臋dziesz poza le偶eniem mia艂 tylko fotk臋 - nacisn膮艂 spust migawki.
- Inne rzeczy te偶 da艂o by si臋 zrobi膰 - opar艂 si臋 na 艂okciach.
- Nie masz z kim.
- Ty tu jeste艣. Przecie偶 jestem twoim narzeczonym.
- Tylko udajemy. Wstawaj, chc臋 ci pokaza膰 jeszcze jedno miejsce.
Raidon podni贸s艂 si臋 i stan膮艂 przed m艂odszym m臋偶czyzn膮.
- Nie ka偶esz mi chyba 偶y膰 w celibacie?
- Nie zmuszam ci臋 do tego. To nied艂ugo si臋 sko艅czy i obaj b臋dziemy wolni - odkr臋ci艂 butelk臋 wody i napi艂 si臋. Kropla wody sp艂yn臋艂a mu po wardze i brodzie, co podzia艂a艂o na bruneta do艣膰 stymuluj膮co - Ju偶 w poniedzia艂ek by艣my byli. To ty chcesz nadal to ci膮gn膮膰. Chyba nie chcesz kogo艣 sobie przygrucha膰 i na drugi dzie艅 czyta膰 jak to mnie zdradzi艂e艣 i 偶e to oznacza koniec naszej wielkiej mi艂o艣ci?
- Zachowujesz si臋 jak baba. Chyba nie nale偶ysz do tych os贸b co chodz膮 z kim艣 do 艂贸偶ka tylko wtedy, kiedy si臋 zakochaj膮. Seks to seks co za r贸偶nica? Jeste艣my, m艂odzi, zdrowi...
- Zamknij si臋 ju偶 i pohamuj swoje pop臋dy - wkurzy艂 si臋. Skierowa艂 si臋 w stron臋 polnej drogi. Brunet si艂膮 rzeczy ruszy艂 za nim. Nie zamierza艂 si臋 tu zgubi膰.
Napi臋ta atmosfera po kilku minutach milczenia rozlu藕ni艂a si臋, kiedy Shi wypatrzy艂 stado sarenek i uradowany porobi艂 im zdj臋cia.
- S膮 艣liczne. W dzieci艅stwie ja i tata wstawali艣my o 艣wicie i obserwowali艣my je. W og贸le si臋 nas nie ba艂y. To by艂 osza艂amiaj膮cy widok mie膰 je na wyci膮gni臋cie r臋ki. Czasami t臋skni臋 za tym okresem. T臋sknisz czasami za dzieci艅stwem? - zapyta艂 znienacka br膮zowooki.
- Raczej nie. Szczeg贸lnie za ojcem z kt贸rym by艂em zmuszony przebywa膰 dzie艅 w dzie艅, chyba, 偶e wyjecha艂 w delegacj臋. Wol臋 tak jak jest teraz mam spok贸j, poza tymi ma艂ymi odwiedzinami.
- A twoje rodze艅stwo nie przyje偶d偶a do ciebie? - Zerkn膮艂 na niego z ukosa.
- M贸j brat, kiedy dor贸s艂 powiedzia艂, 偶e ma mnie do艣膰, a siostra wysz艂a za m膮偶 i raczej trzyma si臋 od nas wszystkich z daleka.
- To teraz twoj膮 rodzin膮 jest Isei - stwierdzi艂 po chwili.
- Taa. Ca艂e szcz臋艣cie wychowa艂 si臋 z daleka od ojczulka nie zosta艂 zatruty jego jadem.
Rozmawiali o wszystkim, poza seksem, poznaj膮c swoje upodobania i zwyczaje. Dowiedzieli si臋 nawet jakie lubi膮 kolory i ile dodaj膮 cukru do kawy, czy te偶 herbaty.
Raidon obserwowa艂 br膮zowookiego. M臋偶czyzna by艂 weso艂y, wygadany, zadowolony z przechadzki.
- Jest w swoim 偶ywiole - pomy艣la艂.
Przeszli przez drewniany mostek nad korytem rzeki. W kilka minut p贸藕niej dotarli nad du偶e jezioro o krystalicznie czystej wodzie.
- Taki okaz w 艣rodku pustkowia? B臋dzie mo偶na si臋 wyk膮pa膰? - zapyta艂 ucieszony jak dziecko Raidon. Kocha艂 wod臋, a nie mia艂 czasu chodzi膰 cz臋sto na basen. Tym bardziej maj膮c przed oczami tak pi臋kny zbiornik wodny, nie chcia艂 straci膰 okazji z zaczerpni臋cia och艂ody.
- Po to tu przyszli艣my. Nie prowadzi艂bym ci臋 tak daleko, gdyby nie to urokliwe miejsce.
Brunet zdj膮艂 tylko koszulk臋 i nie przejmuj膮c si臋 zdejmowaniem cienkich spodni wskoczy艂 do wody. Shirai roze艣mia艂 si臋 odpi膮wszy od pasa niewielk膮 torb臋 i zostawiwszy telefon oraz aparat na swojej koszulce poszed艂 w jego 艣lady.
***
Tymczasem tego samego dnia Akira cierpi膮c z nud贸w poszed艂 do agencji. W sobot臋 by艂a ona raczej spokojnym miejscem, bez tego ca艂ego biegania, pokrzykiwania i t艂umu potr膮caj膮cych ci臋 ludzi na korytarzach.
Zrobi艂 sobie kaw臋 i usiad艂 przy stoliku. Zastanawia艂 si臋 jak idzie ch艂opakom. Wczoraj, kiedy Shi zadzwoni艂 niewiele si臋 dowiedzia艂, bo byli tam dopiero od kilku minut. Mia艂 nadziej臋, 偶e dobrze si臋 bawi膮 i sp臋dzaj膮 czas razem. Czu艂, 偶e co艣 ich do siebie przyci膮ga. Ciekaw by艂, kiedy sami otworz膮 oczy i to zrozumiej膮. Obserwuj膮c ich razem przez ostatnie dni doszed艂 do wniosku, 偶e naprawd臋 chcia艂by, 偶eby ich gra sta艂膮 si臋 prawd膮.
Do kuchennego pomieszczenia wszed艂 Naoki. Nie widzia艂 go od trzech dni.
- Cze艣膰 co u ciebie? - Nao otworzy艂 lod贸wk臋 i wyj膮艂 dwie butelki lemoniady.
- Po staremu - umy艂 kubek i po艂o偶y艂 na suszarce - Ty co, tak du偶o pracujesz, 偶e nie zagl膮dasz do agencji?
- Pokazuj臋 si臋 gdzie trzeba, a i Raidon za艂atwi艂 mi nowy kontrakt. Natomiast wieczorami spotykam si臋 z kim艣.
- Znam go? - bolesne uk艂ucie w sercu wr贸ci艂o.
- Nie wiem, ale jak chcesz go pozna膰 to on tu jest.
- Eee, nie dzi臋ki. Mo偶e innym razem. Musz臋 ju偶 i艣膰. Wpad艂em tylko na chwil臋. Musz臋 jeszcze w domu posprz膮ta膰. No to ten, tego... to cze艣膰 - wymusi艂 s艂aby u艣miech.
- Musimy um贸wi膰 si臋 kiedy艣 ze star膮 grup膮 i pozwiedzamy dawno nie odwiedzane puby.
- Fajnie by by艂o - chcia艂 wyj艣膰, ale nijak nie m贸g艂 zmusi膰 si臋 do tego. Najch臋tniej to by tak sta艂 i gapi艂 si臋 na sw贸j obiekt uczu膰. Wpad艂 po same uszy w sid艂a mi艂o艣ci. A gdyby tak mu powiedzia艂, wyzna艂 kocham ci臋 najdro偶szy m贸j. Co Nao by zrobi艂? Wy艣mia艂 by go?
- Dobrze si臋 czujesz? - zapyta艂 Naoki - Nagle zblad艂e艣. Usi膮d藕, a ja ci podam co艣 ch艂odnego do picia.
- No co ty - za艣mia艂 si臋 sztucznie - po prostu ca艂膮 noc ogl膮da艂em horrory i jestem niewyspany.
- Maraton filmowy? - opar艂 si臋 o szafk臋 swym okr膮g艂ym ty艂eczkiem w bardzo opi臋tych jeansach - Co ogl膮da艂e艣?
- Przede wszystkim klasyk臋 horror贸w, ale z tych nowych te偶 co艣 skubn膮艂em. Fajne s膮 Lustra szczeg贸lnie je艣li chodzi o zako艅czenie.
- Nie m贸w, akurat tego nie ogl膮da艂em. Sko艅czy艂e艣 ju偶 ten prywatny maraton, czy zosta艂o ci co艣 jeszcze?
- Zosta艂o, a co?
- Naoki, skarbie ile mam jeszcze czeka膰 na picie? - g艂os obcego faceta dolecia艂 od strony drzwi. Akira zlustrowa艂 ca艂膮 sylwetk臋 przybysza. Ch艂opak by艂 przystojny, cholernie przystojny. Br膮zowe w艂osy mia艂 wystylizowane do g贸ry poza grzywk膮, kt贸ra opada艂a mu na oczy. Przez co nie m贸g艂 dojrze膰 ich koloru. Szcz臋ka 艂adnie zarysowana, usta wydatne koloru malinowego. Cia艂o by艂o zdecydowanie umi臋艣nione, biodra w膮skie.
- Smakowity k膮sek trafi艂 si臋 Naokiemu. Przy nim ja nie mam szans - pomy艣la艂 - Nao lubi prawdziwych m臋偶czyzn, a nie takie co艣 jak ja.
- Och przepraszam Tetsu. Zagada艂em si臋. Do zobaczenia Akira.
- Cze艣膰, cze艣膰.
Gdy zosta艂 sam pozwoli艂 sobie na melancholi臋.
- Mam nadziej臋, 偶e ten facet ci臋 kocha tak jak tego pragniesz. Na jego miejscu mog艂em to by膰 ja, ale w wyznawaniu uczu膰 komu艣 kogo nie jestem pewien, jestem tch贸rzem. G艂upi jeste艣 Akira. Da艂by艣 tak wiele, cho膰by za jeden czu艂y gest od niego.
Wr贸ci艂 do mieszkania i po艂o偶y艂 na kanapie przewieszaj膮c nogi przez jej oparcie. Wyj膮艂 telefon z kieszeni i naciskaj膮c jeden klawisz zadzwoni艂 do Shiraia.
= Czu艂em, 偶e zadzwonisz.
- Telepata z ciebie. Co robicie?
= K膮piemy si臋.
- .. - wyobra藕nia mu podsun臋艂a du偶膮 wann臋, pian臋 i dwa nagie cia艂a myj膮ce si臋 wzajemnie.
= Iskierko jeste艣 tam? Halo.
- Jestem, jestem. Jak to si臋 k膮piecie?
= Normalnie w jeziorze.
- Aaaa w jeziorze - nie ukry艂 rozczarowania. Chocia偶 nago?
= Jasne, 偶e nie o czym ty my艣lisz? - g艂os w s艂uchawce mia艂 w sobie nutk臋 oburzenia zmieszanego ze zdenerwowaniem oraz doprawion膮 lekkim zawstydzeniem.
- Sam wiesz... ty i on razem, sami...
= Pohamuj swoj膮 wyobra藕ni臋 Akira. Jeste艣my tu w innym celu. Mia艂by艣 kiedy艣 ochot臋 tu przyjecha膰? Opowiada艂em o tobie rodzicom i ci臋 zapraszaj膮.
- Z ochot膮 wyrw臋 si臋 z tego cuchn膮cego wiecznym po艣piechem miasta. Jak szefu艅cio zapatruje si臋 na wiejski klimat?
= Nie藕le. W艂a艣nie wyszed艂 z wody...
- Nie m贸w, 偶e jest teraz ca艂y mokry, a po jego sk贸rze w d贸艂 p艂yn膮艂 krople wody?
= M贸g艂by艣 przesta膰?
- Skarbie masz przy sobie takie ciacho, 偶e nic tylko si臋 za niego bra膰.
= Przesta艅, albo si臋 roz艂膮cz臋.
- Dobra. To opowiadaj jak twoi rodzice przyj臋li narzeczonego?
= Opowiem jak wr贸cimy.
- Nudz臋 si臋. Gadaj inaczej b臋d臋 si臋 na ciebie gniewa艂.
= Ale kr贸tko. Reszta po powrocie.
- S艂ucham.
U艂o偶y艂 si臋 wygodniej. Przez chwil臋 chcia艂 zapomnie膰 o swoim... nie, nie jego Naokim.