Wst臋p
Dodane przez Aquarius dnia Pa糳ziernika 01 2017 21:06:05


Tytu艂: "Wst臋p"
Podtytu艂: "Ach, te gejowskie opowiadania"




"Jego usta przywar艂y do ust Micha艂a i ju偶 nie m贸g艂 my艣le膰 o dzisiejszym sprawdzianie. Czu艂 jego d艂onie wkradaj膮ce si臋 pod koszulk臋"
- Co robisz? - Micha艂 przysun膮艂 sobie krzes艂o do jego 艂awki i opar艂 艂okcie o blat. Szymon szybko zamkn膮艂 zeszyt, w kt贸rym pisa艂 opowiadanie, czerwieni膮c si臋 a偶 po uszy.
- Nic - odpowiedzia艂 pr臋dko.
- Robisz matm臋? Jak sko艅czysz, dasz mi przepisa膰?
- Wiesz, 偶e zawsze ci daj臋. - Serce zabi艂o mu mocniej, gdy pomy艣la艂 o innym znaczeniu tych s艂贸w, bardziej pasuj膮cym do tego, co dzia艂o si臋 mi臋dzy jego bohaterami w opowiadaniu.
- Nauczy艂e艣 si臋 na sprawdzian? - pyta艂 dalej Micha艂 nie chc膮c odej艣膰 od 艂awki.
- Troch臋 tak, ale wiesz jak to ze mn膮 bywa. Co艣 wleci i zostanie, a reszta ucieknie.
- To tak jak ze mn膮. - Micha艂 usadowi艂 si臋 wygodniej na krze艣le i podpar艂 g艂ow臋 o r臋k臋.
Czemu on tu jeszcze siedzi? Przecie偶 zwykle ze mn膮 tyle nie gada! - Szymek by艂 rozgor膮czkowany. Nie do艣膰, 偶e ca艂y czas rozmy艣la艂 o Michale, to on jeszcze pojawi艂 si臋 tutaj, przed nim i nie chcia艂 sobie p贸j艣膰. Zwykle na d艂ugiej przerwie w sali zostawa艂o kilka os贸b, a reszta rozpierzcha艂a si臋 po szkole do bufetu lub na boisko. Micha艂 te偶 zwykle ucieka艂 gdzie艣 z kolegami.
- Co porabiasz dzisiaj po szkole? - zapyta艂 nagle Micha艂 a Szymon spojrza艂 wprost w jego ciemne br膮zowe oczy. Bada艂y go przenikliwie jakby chc膮c zmusi膰 do odpowiedzi, kt贸ra by go zadowala艂a.
- Nic - odpowiedzia艂 ochryp艂ym g艂osem. - To znaczy, nic ciekawego, bo b臋d臋 pewnie pisa艂 wypracowanie z polaka na pi膮tek.
- Ach, zupe艂nie o tym zapomnia艂em! - Nachyli艂 si臋 do niego. - Mo偶e mi pomo偶esz napisa膰, ty jeste艣 w tym dobry.
- Ja? Nie, jestem kiepski z wypracowa艅 - zaprzeczy艂 Szymon.
- No jak to? Przecie偶 piszesz te swoje opowiadania i w og贸le. - Micha艂 wskaza艂 palcem na zeszyt le偶膮cy na 艂awce, kurczowo przyciskany do艅 przez Szymka. Ten spojrza艂 na swoje notatki a potem na Micha艂a. Sk膮d on wiedzia艂? Przecie偶 nikt nie wie, 偶e on pisze opowiadania. Gdyby ktokolwiek wiedzia艂, zaraz by艂by wy艣miewany i szykanowany. W ko艅cu wszystkie by艂y opowiadaniami gejowskimi, a w roli g艂贸wnej zwykle wyst臋powali on, albo raczej kto艣, kto m贸g艂by nim by膰, i Micha艂.
Szymek prze艂kn膮艂 艣lin臋.
- Jakie opowiadania? - Sili艂 si臋 na u艣miech. - O czym ty m贸wisz?
Micha艂 pr贸bowa艂 udawa膰 g艂upka pr贸buj膮c zmusi膰 Szymka do powiedzenia cokolwiek na temat jego opowiada艅. Do tego, aby chcia艂 si臋 z nim spotka膰. Nie umia艂 powiedzie膰 mu wprost, 偶e te偶 jest gejem i Szymek mu si臋 podoba, od dawna. Skryty ch艂opak bujaj膮cy w ob艂okach. Cichy i spokojny, zupe艂ne przeciwie艅stwo biegaj膮cego w te i we w te Micha艂a, kt贸ry lubi艂 zapasy i granie w pi艂k臋. Jaki艣 czas temu zauwa偶y艂, 偶e Szymon zapisuje co艣 skrz臋tnie w swoim notesie, innym ni偶 szkolne zeszyty. W ko艅cu na kt贸rej艣 przerwie wypad艂 mu d艂ugopis, kt贸ry poturla艂 si臋 do Micha艂a. Ten chcia艂 mu go odda膰, ale ciekawo艣膰 by艂a silniejsza i w ge艣cie zabawy rzuci艂 go do koleg贸w siedz膮cych bli偶ej tablicy. Szymon si臋 zdenerwowa艂, ale by艂o warto. Kiedy pobieg艂 do ch艂opak贸w, zapomnia艂 zamkn膮膰 sw贸j zeszyt, a wtedy Micha艂 do niego zajrza艂. Zd膮偶y艂 tylko rzuci膰 okiem, ale to wystarczy艂o, aby po艂膮czy膰 ze sob膮 fakty. Niezauwa偶ony przez nikogo, wr贸ci艂 na swoje krzes艂o z piek膮cymi policzkami, a gdy si臋 w ko艅cu ockn膮艂, rzuci艂 do koleg贸w, aby oddali d艂ugopis Szymkowi. Gdy ci pos艂uchali a Szymon wraca艂 do 艂awki, Micha艂 napotka艂 jego gniewne spojrzenie i jedyne, co m贸g艂 powiedzie膰, to "przepraszam". Potem ju偶 nic nie by艂o takie samo. Potem cz臋艣ciej zerka艂 w jego stron臋, wiedz膮c, 偶e i on jest nim zainteresowany. Wcze艣niej ca艂kowicie niedost臋pny, teraz sta艂 si臋 czym艣 osi膮galnym. Musia艂 tylko do niego jako艣 dotrze膰, tak, aby go do siebie nie zrazi膰.
- No zawsze co艣 tam piszesz, wi臋c to musz膮 by膰 jakie艣 opowiadania. - Dalej zgrywa艂 g艂upka.
- Ale opowiadania to co innego ni偶 jakie艣 wypracowanie z polskiego.
- Czyli jednak opowiadania. - Micha艂 ucieszy艂 si臋 ze swojego triumfu szczerz膮c z臋by w u艣miechu. - O czym s膮?
Szymek spali艂 buraka. Sam si臋 przyzna艂, cholera, jak m贸g艂 by膰 taki nieostro偶ny? A teraz cokolwiek nie powie, to Micha艂 b臋dzie chcia艂 przeczyta膰 to opowiadanie.
- Znudzi ci臋, jest o mojej rodzinie, jaka to jest g艂upia i takie tam. Serio, prawdziwe grafoma艅stwo. - 艁apa艂 si臋 ostatniej deski ratunku, ale Micha艂 nie dawa艂 za wygran膮.
- S艂uchaj, po prostu p贸jd藕my dzisiaj do ciebie i wsp贸lnie napiszemy te referaty, ok? Bo skoro i ty niby jeste艣 z tego kiepski, to tobie te偶 przyda si臋 pomoc.
- Ale ja?
- Zgadamy si臋 po ostatniej lekcji - rzuci艂 weso艂o Micha艂, wsta艂 z krzes艂a i poszed艂 z powrotem do swoich koleg贸w pozostawiaj膮c Szymona samego, pe艂nego obawy i skurcz贸w 偶o艂膮dka.
Przez wszystkie nast臋pne lekcje, a by艂o ich cztery, Szymek nerwowo zerka艂 w kierunku Micha艂a, kt贸ry ju偶 do ko艅ca dzisiejszej szko艂y nie zwraca艂 na niego uwagi, chocia偶 by艂o mu z tym ci臋偶ko. Odk膮d przeczyta艂 fragmenty opowiada艅, ca艂y czas my艣la艂 o Szymku i mia艂 ochot臋 na niego patrze膰, ale wiedzia艂, 偶e dzisiaj to on si臋 w niego wgapia. Faktycznie Szymek wpatrywa艂 si臋 w plecy kolegi wertuj膮c w g艂owie wszelkie mo偶liwe scenariusze dzisiejszego spotkania. A by艂o ich wiele. Czy sko艅czy si臋 na niezr臋cznej ciszy i pisaniu wypracowa艅? Czy b臋dzie mia艂 mo偶liwo艣膰 ukradkiem go dotkn膮膰? Czy Micha艂 chce go jedynie wykorzysta膰 do tego, aby on za niego napisa艂 referat, a sam b臋dzie siedzia艂 przed telewizorem i gra艂 w gry? A mo偶e zi艣ci si臋 najskrytsza fantazja Szymka i b臋dzie mia艂 okazj臋 poca艂owa膰 Micha艂a? Potrz膮sn膮艂 g艂ow膮. Nie, to nie mo偶liwe. Zamkn膮艂 sw贸j notes ze z艂o艣ci膮. To si臋 przecie偶 nigdy nie wydarzy.
Zadzwoni艂 dzwonek zwiastuj膮c koniec dzisiejszych lekcji i Szymek wsta艂 od 艂awki na chwiejnych nogach. Spoza przerzedzaj膮cego si臋 t艂umu wy艂apa艂 g艂ow臋 Micha艂a, kt贸ry szed艂 z kolegami do szatni, aby zmieni膰 buty. On r贸wnie偶 pocz艂apa艂 w tamtym kierunku. Szybko zmieni艂 obuwie i stan膮艂 przed wej艣ciem do szko艂y. Mijali go koledzy, z kt贸rymi si臋 偶egna艂 czekaj膮c na Micha艂a. Chocia偶 ca艂y czas bi艂 si臋 z my艣lami i jednocze艣nie chcia艂 po prostu uciec, on przecie偶 nie wiedzia艂, gdzie ch艂opak mieszka艂, nie m贸g艂 go nachodzi膰. Wreszcie postanowi艂, 偶e jednak p贸jdzie do domu, p贸ki jeszcze Micha艂 nie wyszed艂, ale kiedy tylko zrobi艂 krok naprz贸d, us艂ysza艂 jego g艂os:
- Ju偶 si臋 ba艂em, 偶e sobie poszed艂e艣 beze mnie! - powiedzia艂 g艂o艣no i po艂o偶y艂 mu d艂o艅 na ramieniu. Szymek si臋 zachwia艂 i prawie spad艂 ze schodka. - Na razie ziom! - Micha艂 pomacha艂 do kolegi, z kt贸rym wyszed艂. - Leon mnie zatrzyma艂, musia艂em z nim chwilk臋 pogada膰.
Na pewno maj膮 jaki艣 zak艂ad, co do mnie. Micha艂 zrobi mi jakie艣 艣wi艅stwo i nagra to kamer膮! Albo, co gorsza, w oknie pojawi膮 si臋 jego koledzy i b臋d膮 ze mnie szydzi膰! Nawet je艣li to trzecie pi臋tro? Ca艂膮 drog臋 milczeli, a kiedy znale藕li si臋 ju偶 w mieszkaniu Szymka, Micha艂 odetchn膮艂 z ulg膮, 偶e nie ma jego rodzic贸w. Szymek natomiast nie podziela艂 jego entuzjazmu, w艂a艣nie coraz bardziej obawiaj膮c si臋 tego, co mo偶e si臋 wydarzy膰. Usiedli w jego pokoju i Szymon szybko wyj膮艂 notatki z polskiego.
- Dobra, od czego zaczynamy? - spyta艂 sam siebie. - Jaki masz temat? Ten sam, co ja? Babka chyba da艂a tylko dwa, prawda? - Ale Micha艂 nie chcia艂 rozmawia膰 o j臋zyku polskim, tylko o troch臋 innym j臋zyku. Nachyli艂 si臋 bardzo blisko Szymona.
- Wola艂bym rozmawia膰 na inny temat - powiedzia艂 z powag膮, na co Szymon si臋 przestraszy艂.
- Na jaki? - G艂o艣no prze艂kn膮艂 艣lin臋.
- Na temat twoich opowiada艅.
- Ale co znowu z nimi? Ju偶 ci m贸wi艂em, 偶e s膮 kiepskie.
- Widzia艂em je. - Micha艂 patrzy艂 prosto w niebieskie oczy ch艂opaka, kt贸rego twarz robi艂a si臋 coraz bardziej czerwona.
- Jak to? widzia艂e艣? - wyduka艂 kilka s艂贸w czuj膮c jak pot stresu sp艂ywa mu po plecach.
- Wiem, 偶e s膮 o mnie - powiedzia艂, r贸wnie偶 zaczynaj膮c si臋 czerwieni膰, gdy przypomnia艂 sobie s艂owa spisane r贸wnym pismem.
- Ale o czym ty m贸wisz? - Szymon nie potrafi艂 nic wi臋cej powiedzie膰. Nie chcia艂 nic wi臋cej m贸wi膰, 偶eby samemu si臋 z niczym nie zdradzi膰. Micha艂 przecie偶 nie m贸g艂 ich widzie膰! Niby kiedy?
- Widzia艂em fragment. Napisane jest z perspektywy narratora, kt贸ry chyba uprawia seks z niejakim Micha艂em. - M贸wi艂 powoli, tak, 偶eby do Szymka dotar艂o to, 偶e on naprawd臋 to czyta艂. - Chcia艂bym... - zacz膮艂 m贸wi膰, ale zamiast zapyta膰 wprost, czy mo偶e go poca艂owa膰, co mog艂oby ch艂opaka mega wystraszy膰, postanowi艂 zapyta膰 o co艣 innego. - Chcia艂bym przeczyta膰 tego wi臋cej.
Szymon nie m贸g艂 wydusi膰 z siebie s艂owa. On naprawd臋 to widzia艂! Bo sk膮d niby by wiedzia艂 to, co powiedzia艂? Ale przecie偶 nie m贸g艂 przyzna膰 mu racji, nie m贸g艂 zdradzi膰, 偶e to jest o nim. Co mia艂 robi膰?!
Cisza przeci膮ga艂a si臋, a Micha艂 naprawd臋 chcia艂 co艣 zrobi膰, cokolwiek.
- Mog臋 przeczyta膰 jaki艣 fragment? - zaproponowa艂.
Szymon, zrezygnowany i zl臋kniony otworzy艂 plecak i wyj膮艂 z niego notatnik wr臋czaj膮c go koledze. W ko艅cu! "Micha艂 wpad艂 do mojego mieszkania przemarzni臋ty i zzi臋bni臋ty. Na dworze panowa艂a prawdziwa 艣nie偶na zawierucha. Gdy ju偶 zdj膮艂 kurtk臋 i buty, przeczesa艂em palcami jego ciemne w艂osy, mokre od 艣niegu. Nos mia艂 czerwony a usta spierzchni臋te. Z艂apa艂em jego d艂onie w swoje i pr贸bowa艂em ogrza膰 oddechem. On powiedzia艂, 偶e w zimnie najlepiej ogrza膰 si臋 drugim cia艂em, wi臋c zacz膮艂em go rozbiera膰. Powoli zdj膮艂em sweter w choinki, kt贸rego widok roz艣mieszy艂 mnie w szkole, a potem rozpi膮艂em spodnie. G艂adzi艂em jego zzi臋bni臋te cia艂o, a potem on rozebra艂 mnie, wywo艂uj膮c u mnie g臋si膮 sk贸rk臋. Po艂o偶yli艣my si臋 razem na kanapie, wtuleni, ogrzewaj膮c si臋 nawzajem. Zacz膮艂em ca艂owa膰 jego spierzchni臋te usta, co rozgrzewa艂o go jeszcze bardziej, a on si臋gn膮艂 d艂oni膮 do moich bokserek, gdzie budzi艂o si臋 i twardnia艂o moje po偶膮danie.
Micha艂 z wypiekami na twarzy oderwa艂 si臋 od lektury i spojrza艂 na Szymka, kt贸ry siedzia艂 naprzeciwko z przestrachem w oczach i z 偶o艂膮dkiem podje偶d偶aj膮cym do gard艂a.
- Sweter w choinki, w kt贸rym przyszed艂em do szko艂y po 艣wi臋tach? Dosta艂em go od ciotki i wszyscy si臋 z niego 艣miali? - zacz膮艂 m贸wi膰 rozgor膮czkowany Micha艂. - A wi臋c to naprawd臋 jest o mnie. - Serce bi艂o mu szybciej.
O m贸j bo偶e, o m贸j bo偶e, o m贸j bo偶e. On ju偶 wie. Co teraz zrobi? Wy艣mieje mnie od peda艂贸w, zrobi zdj臋cia opowiadania, prze艣le do swoich kumpli i b臋d膮 mnie dr臋czy膰 do ko艅ca szko艂y! Szymek prawie zemdla艂 od tych my艣li. Wyrwa艂 Micha艂owi zeszyt, zerwa艂 si臋 z 艂贸偶ka i krzykn膮艂 przera偶ony:
- I masz, prosz臋 bardzo! Teraz mo偶esz ze mnie szydzi膰, wy艣miewa膰 si臋 i nazywa膰 ciot膮! Po co ja ci w og贸le pozwoli艂em tutaj przyj艣膰?! Po co ci to pokaza艂em?! - Prawie p艂aka艂 i mia艂 ochot臋 uciec, ale by艂 w swoim pokoju. Nagle poczu艂 ucisk na r臋ku. Spojrza艂 Micha艂owi w oczy pr贸buj膮c powstrzyma膰 艂zy, ale bezskutecznie.
Twarz Micha艂a by艂a 艣liczna, zawsze mu si臋 podoba艂. Kr贸tkie czarne w艂osy i br膮zowe oczy. Pe艂ne usta i do艂eczki w policzkach, gdy si臋 u艣miecha艂. A teraz on patrzy艂 na niego, ale Szymek nie wiedzia艂, 偶e patrzy z po偶膮daniem.
Ch艂opak pu艣ci艂 jego r臋k臋 i z艂apa艂 za twarz zbli偶aj膮c swoje usta do jego, zamykaj膮c je w poca艂unku. Szymek wci膮gn膮艂 powietrze, przera偶ony. Odepchn膮艂 go.
- Co ty wyprawiasz?! Pewnie to wszystko nagrywasz a potem b臋dziesz si臋 艣mia艂 z kolegami! - wykrzycza艂 w panice.
- Przestaniesz w ko艅cu?! - Micha艂 straci艂 cierpliwo艣膰. - Nikt nic nie nagrywa, nie b臋d臋 si臋 z ciebie 艣mia艂, serio! Ja? Podobasz mi si臋. Nikt o tym nie wie, ale jestem gejem, tak jak chyba i ty. Zawsze mi si臋 podoba艂e艣 i widzia艂em jak ci膮gle co艣 piszesz w tym swoim notesie. W ko艅cu uda艂o mi si臋 podejrze膰 i zobaczy艂em jakie艣 seksualne scenki z niejakim Micha艂em w roli g艂贸wnej. By艂em w szoku, 偶e piszesz o gejach, pomy艣la艂em, 偶e te偶 jeste艣 gejem, 偶e piszesz o mnie. Chcia艂em to wiedzie膰, ale nie wiedzia艂em jak ci臋 wypyta膰. Przepraszam, je艣li ten spos贸b da艂 ci mylne wra偶enie o mnie. Ale ja te偶 si臋 ba艂em. Ba艂em ci si臋 to powiedzie膰, otworzy膰 i powiedzie膰, kim jestem. Ale chyba ju偶 teraz mog臋, prawda? Bo te historyjki s膮 o mnie i o tobie, tak? To moje cia艂o chcesz ogrzewa膰 w zimowy dzie艅 i moje usta ca艂owa膰? - Pr贸bowa艂 m贸wi膰, co czuje, wszystko na tacy, tak, 偶eby g艂os mu si臋 nie za艂ama艂. Patrz膮c prosto w te b艂臋kitne oczy. A偶 uszy go piek艂y a twarz mia艂 czerwon膮.
Szymek nie wierzy艂 w艂asnym uszom, kt贸re by艂y r贸wnie czerwone. Serce wali艂o mu jak oszala艂e. Nie wierzy艂 w to, co s艂yszy. Ale on tak patrzy艂? Tak, jakby to by艂a prawda. Wi臋c to musi by膰 prawda.
- Ja... Ja... - Wpatrywa艂 si臋 w Micha艂a przyciskaj膮c zeszyt do piersi. - Tak, wszystko tak - powiedzia艂 wreszcie cichym g艂osem.
Micha艂 wzi膮艂 g艂臋boki oddech i podszed艂 do niego. Ponownie dotkn膮艂 jego policzka, tym razem nie b臋d膮c odtr膮conym. Dotkn膮艂 wargami jego warg i przycisn膮艂 je mocniej. Po chwili Szymek podda艂 mu si臋 i rozchyli艂 swoje usta pozwalaj膮c mu wtargn膮膰 j臋zykiem. Nigdy wcze艣niej si臋 nie ca艂owa艂, wi臋c nie wiedzia艂, jak si臋 za to zabra膰, ale pr贸bowa艂 o tym nie my艣le膰, tylko i艣膰 za g艂osem serca i po偶膮dania. Micha艂 poczu艂 jego nieudolno艣膰 i stara艂 si臋 nada膰 tempo ca艂uj膮cym ustom, coraz 艣mielej dra偶ni膰 go j臋zykiem, aby i on wysun膮艂 sw贸j. Po chwili i Szymon wysun膮艂 j臋zyk i mogli liza膰 si臋 i ca艂owa膰, a przez ich cia艂a przechodzi艂 dreszcz podniecenia. Szymek nadal kurczowo 艣ciska艂 zeszyt, boj膮c si臋 wypu艣ci膰 go z r膮k. Czu艂 najpierw delikatny, ale potem coraz mocniejszy u艣cisk d艂oni Micha艂a na swoim karku, bardziej po偶膮dliwy. Nagle jego drug膮 r臋k臋 poczu艂 na swoim po艣ladku i troch臋 si臋 przestraszy艂 wci膮gaj膮c nagle powietrze, co wybi艂o Micha艂a z rytmu. Oderwali si臋 od swoich ust, dysz膮c ci臋偶ko, wpatruj膮c si臋 w swoje oczy. Micha艂 zerkn膮艂 na jego r臋ce, kurczowo 艣ciskaj膮ce notatnik i w ko艅cu spr贸bowa艂 mu go wyrwa膰. Rzuci艂 gdzie艣 na 艂贸偶ko i uj膮艂 jego palce w swoje d艂onie, przy艂o偶y艂 je do swoich policzk贸w.
- Masz ciep艂e r臋ce - powiedzia艂 ochryple. - Chcia艂bym je poczu膰 na swoim ciele. - Szymona zatka艂o. Nawet w naj艣mielszych snach nie s膮dzi艂, 偶e to mo偶e wydarzy膰 si臋 naprawd臋, 偶e b臋dzie m贸g艂 dotkn膮膰 prawdziwego Micha艂a. W swoich opowiadaniach dotyka艂 go i pie艣ci艂 ju偶 tysi膮ce razy, ale teraz to mia艂o wydarzy膰 si臋 naprawd臋!
Micha艂 poprowadzi艂 jego d艂onie pod swoj膮 koszulk臋, a Szymek, z pocz膮tku pow艣ci膮gliwy, teraz nagle odetchn膮艂 i zach臋cony 艣mia艂o wsun膮艂 r臋ce pod materia艂 i g艂adzi艂 jego plecy oraz klatk臋 piersiow膮, a偶 natkn膮艂 si臋 na sutki. Zatrzyma艂 przy nich palce chc膮c poczu膰 ich sztywno艣膰 i 艣cisn膮艂 je mocniej, a偶 Micha艂 westchn膮艂 艂apczywie z艂膮czaj膮c swoje usta z jego ustami. Szymon, zach臋cony, podci膮gn膮艂 jego koszulk臋 do g贸ry zmuszaj膮c Micha艂a do przerwania poca艂unku i zdj臋cia jej przez g艂ow臋. W tej jednej chwili, gdy zobaczy艂 jego nagi tors, od razu zbli偶y艂 sw贸j j臋zyk do 艣ciskanych wcze艣niej sutk贸w. Micha艂 j臋kn膮艂, kiedy poczu艂 wilgo膰 na jednym z nich, a potem ssanie i przygryzanie z臋bami. By艂o mu gor膮co mimo cz臋艣ciowej nago艣ci. Jego penis zareagowa艂 du偶膮 erekcj膮 na sam膮 my艣l o ustach ch艂opaka. Szymek obj膮艂 go mocno, 偶eby tamten nie uciek艂 i przyssa艂 si臋 do drugiego sutka, poprzedniego g艂aszcz膮c jeszcze palcami.
- Ach, przesta艅! - wyspa艂 Micha艂, ju偶 bardzo podniecony. Szymek rumieni艂 si臋 a偶 po same uszy, z jego cia艂a bucha艂 ogie艅, pragn膮艂 Micha艂a. Ca艂ego. Si臋gn膮艂 do jego rozporka, czym go zszokowa艂, od razu 艂api膮c za penisa przez bokserki. Micha艂 j臋kn膮艂 pochylaj膮c si臋 do przodu, wtulaj膮c twarz w szyj臋 Szymona.
- Szymek, ach!? Poczekaj! - krzykn膮艂 i odepchn膮艂 go od siebie upadaj膮c na 艂贸偶ko. Ca艂y by艂 spocony i oddycha艂 ci臋偶ko.
- Nie chcesz mnie? - us艂ysza艂 smutny g艂os Szymka i spojrza艂 na niego, stoj膮cego z wci膮偶 wyci膮gni臋t膮 r臋k膮 w jego kierunku. Upad艂 na kolana i przywar艂 do jego nogi. - Nie chcesz mnie! Przepraszam, by艂em g艂upi.
- Szymek, przesta艅 biadoli膰 - powiedzia艂 Micha艂 z zaci臋to艣ci膮 i zmusi艂, aby ten spojrza艂 na niego. - Oczywi艣cie, 偶e ci臋 chc臋, ale nie jestem jak膮艣 maszynk膮 do seksu. Nie wiem, co sobie wyobra偶a艂e艣, ale ja nie b臋d臋 jak posta膰 z twojego opowiadania, kt贸ra ci臋 po prostu przeleci. - Zaczerwieni艂 si臋. - To znaczy, chcia艂abym, no wiesz... Ale nie teraz, nie tutaj, kiedy mog膮 przyj艣膰 w ka偶dej chwili twoi rodzice. Chcia艂bym, no wiesz, poby膰 z tob膮, lepiej ci臋 pozna膰. - Micha艂 go zaskoczy艂. Ca艂y czas by艂 obiektem jego westchnie艅, osi艂kiem graj膮cym w pi艂k臋, kt贸ry przechwala艂 si臋 swoimi podbojami mi艂osnymi i wynikami w sporcie. By艂 przystojny i mia艂 boskie cia艂o, ale Szymek nie wiedzia艂, 偶e pod t膮 grub膮 sk贸r膮 kryje si臋 co艣 jeszcze. Nie, on nie chcia艂 po prostu seksu, zwyczajnie przelecie膰 Szymona i potem si臋 tym che艂pi膰. On chcia艂 z nim by膰, tak naprawd臋. Serce zabi艂o mu mocniej i zaczerwieni艂 si臋. By艂o mu strasznie g艂upio, 偶e bra艂 go tylko za g艂upiego mi臋艣niaka. A teraz to Szymek okaza艂 si臋 pe艂nym chuci ch艂opakiem, kt贸rego nie mo偶na powstrzyma膰. Chyba za bardzo jego opowie艣ci przys艂oni艂y mu 艣wiat realny i to, jakim ch艂opakiem naprawd臋 by艂 Micha艂.
Wsta艂 z pod艂ogi, poda艂 Micha艂owi jego koszulk臋 i usiad艂 obok niego.
- Przepraszam, ja... Nie s膮dzi艂em, 偶e chcia艂by艣 mnie, jako mnie ... zacz膮艂 Szymek. - Faktycznie troch臋 si臋 na ciebie napali艂em i stwierdzi艂em, 偶e ty b臋dziesz chcia艂 tylko seksu. Taki jeste艣. To znaczy, na takiego wygl膮dasz, taki si臋 wszystkim pokazujesz. Macho, kapitan dru偶yny, kt贸ry ma mn贸stwo lasek i tylko rozmawiacie o dziewczynach, pi艂ce i imprezach. - Micha艂 si臋 zawstydzi艂.
- Robi臋 to specjalnie, 偶eby wiesz, nikt nie dowiedzia艂 si臋, 偶e jestem gejem.
- A ja po prostu siedz臋 cicho.
- Ka偶dy ma sw贸j spos贸b. Ale przed sob膮 chyba nie musimy si臋 ju偶 ukrywa膰? - Szymek spojrza艂 w jego u艣miechni臋te oczy i r贸wnie偶 si臋 u艣miechn膮艂.
- Chyba nie.
- Wiesz, ja nigdy nie by艂em z facetem. - Micha艂 si臋 zmiesza艂.
- Ja te偶 nie.
- Ale by艂e艣 taki pewny w tym co robisz! - Micha艂 po艂o偶y艂 r臋ce na swoich sutkach a Szymek odwr贸ci艂 wzrok.
- Du偶o pisz臋, o swoich fantazjach. Du偶o czytam, ogl膮dam? - Chrz膮kn膮艂 i spali艂 buraka. Nie chcia艂 si臋 przyznawa膰, 偶e ogl膮da gejowskie porno, ale taka by艂a prawda. Czyta艂 te偶 du偶o opowiada艅 w internecie. Pisa艂 te偶 o tym, co sam lubi艂 i mia艂 nadziej臋, 偶e tak jest w prawdziwym 偶yciu.
- Ach, no tak. - Micha艂 zachichota艂 nerwowo. - Te偶 troch臋 ogl膮dam. A kto nie? Ale na przyk艂ad nie wiem czy wola艂bym by膰 na dole czy na g贸rze - zacz膮艂 si臋 zastanawia膰 na g艂os przypominaj膮c sobie w my艣lach sceny z pornoli.
- Ja zawsze opisuj臋 ci臋, jako tego na g贸rze - odpar艂 cicho Szymek, na co znowu obydwaj si臋 zarumienili.
- Mo偶emy spr贸bowa膰 i tak i tak - powiedzia艂 zach臋cony Micha艂, przez co Szymon a偶 j臋kn膮艂 i zacz膮艂 poprawia膰 spodnie w kroczu.
- Micha艂 - zacz膮艂 piskliwym g艂osem. - Nie m贸w tak, bo ja... - Spojrza艂 na Micha艂a 艂api膮c oddech i napotka艂 jego 艂apczywe usta. Poczu艂 jego d艂o艅 na swoim udzie. - M贸wi艂e艣, 偶e chcesz powoli - wysapa艂 mi臋dzy poca艂unkami.
- Jako艣 nie mog臋 si臋 powstrzyma膰, gdy widz臋 ci臋 takiego bezbronnego. Chyba faktycznie dobrze rozplanowa艂e艣 swoje opowiadania.
Podnieci艂 go znowu. Bardzo. Taki niewinny, zarumieniony, niepewny siebie. Chyba jego rozmy艣lania nie mia艂y sensu i na pewno chcia艂by go mie膰 pod sob膮. Chcia艂by poczu膰 jego cia艂o pod swoimi d艂o艅mi i wej艣膰 w niego.
O kurde, dlaczego tak mnie nagle to nakr臋ci艂o?! - pomy艣la艂 Micha艂. Obj膮艂 Szymka, ale przesta艂 ca艂owa膰. Oddycha艂 ci臋偶ko.
- Przepraszam. Nie powinienem. Na pewno nie zrobimy tego teraz. Przecie偶 to bez sensu. Pierwszy raz nie polega na tym, prawda? - Za艣mia艂 si臋 nerwowo spogl膮daj膮c na ch艂opaka.
- Ty te偶 tego jeszcze nie robi艂e艣? - zdziwi艂 si臋. - Przecie偶 z dziewczynami...
- Przecie偶 jestem gejem, g艂uptasie. Nie mia艂em ochoty tego robi膰 z 偶adn膮 dziewczyn膮. Od dawna wiem, kim jestem, nie potrzebowa艂em 偶adnych eksperyment贸w. Ca艂owa艂em si臋 tylko, nic wi臋cej. - Zawstydzi艂 si臋 tym wyznaniem, ale nie chcia艂 przed nim tego kry膰.
- I naprawd臋 chcesz, 偶eby pierwszy seks by艂 z kim艣 wyj膮tkowym?
- Czemu tak ci臋 to dziwi? Ty nie chcesz?
- Oczywi艣cie, 偶e chc臋! - Szymek si臋 zmiesza艂. - Tylko nie s膮dzi艂em, 偶e to mnie w og贸le spotka. - Posmutnia艂 i odwr贸ci艂 wzrok. - Nie s膮dzi艂em, 偶e mog臋 by膰 dla ciebie kim艣 wyj膮tkowym.
- A ja jestem dla ciebie? - zapyta艂 Micha艂 z nadziej膮 w g艂osie.
- Tak. Jak najbardziej tak. - Z艂apa艂 go za g艂ow臋 i poca艂owa艂 nami臋tnie, tak jak umia艂, nadal lekko niewprawnie.
Ca艂owali si臋 d艂u偶szy czas. Obydwaj pr贸bowali trzyma膰 po偶膮danie na wodzy, chocia偶 to by艂o bardzo trudne, szczeg贸lnie, 偶e Micha艂 pie艣ci艂 Szymka po wn臋trzu uda. W ko艅cu oderwali si臋 od siebie dysz膮c ci臋偶ko. Obaj mieli napuchni臋te i zaczerwienione usta i bola艂y ich j臋zyki. Wpatrywali si臋 w swoje oczy, rozmarzone, zamglone. Nagle us艂yszeli klucze w zamku mieszkania i otwierane drzwi. Rozmow臋 przez telefon i 艣miech mamy Szymka. W panice zerwali si臋 z 艂贸偶ka i w po艣piechu wyjmowali ksi膮偶ki i zeszyty z plecak贸w, kt贸re roz艂o偶yli na 艂贸偶ku, obaj siadaj膮c tak, aby ich erekcje by艂y jak najmniej widoczne. Us艂yszeli pukanie do drzwi i sekund臋 p贸藕niej zajrza艂a mama Szymka.
- Cze艣膰 kochanie - za艣wiergota艂a. - Widz臋, 偶e masz go艣cia, och, to nie jest Robert?
- Cze艣膰 mamo, to jest Micha艂. Odrabiamy lekcje - odpar艂 jeszcze lekko zaczerwieniony Szymek. Micha艂 ju偶 chcia艂 wsta膰 偶eby si臋 przywita膰 z jego mam膮, co by艂oby wskazane, chocia偶 wola艂by tego unikn膮膰, czuj膮c, 偶e penis jeszcze mu ca艂kiem nie opad艂. Na szcz臋艣cie mama Szymka sama wparowa艂a do pokoju podchodz膮c do 艂贸偶ka i poda艂a r臋k臋 Micha艂owi, kt贸ry z ulg膮 stwierdzi艂, 偶e nie musi wstawa膰.
- Mi艂o mi. Szymku, tata nied艂ugo te偶 b臋dzie, zaczn臋 robi膰 obiad. Micha艂, zostaniesz na obiedzie?
- Nie, bardzo dzi臋kuj臋, musz臋 ju偶 wraca膰, sko艅czymy tylko jedno zadanie i si臋 zbieram.
- No dobrze, to nie przeszkadzam. - Pomacha艂a i wysz艂a z pokoju zamykaj膮c za sob膮 drzwi. Ch艂opcy spojrzeli na siebie najpierw powa偶nymi, grobowymi minami a potem wybuchn臋li 艣miechem, t艂umi膮c go d艂o艅mi, 偶eby mama Szymka nie us艂ysza艂a.
- O ma艂y w艂os - stwierdzi艂 Szymon.
- O ma艂y, bo jeszcze chwila i jednak rzuci艂bym si臋 na ciebie - odpar艂 Micha艂 z lubie偶nym u艣miechem, na co Szymek sp艂oni艂 si臋 rumie艅cem.
- Przesta艅 ju偶, przecie偶 i tak nic z tego dzisiaj nie b臋dzie, a ty tylko nas nakr臋casz.
Micha艂 si臋gn膮艂 do niego i pog艂adzi艂 po r臋ku.
- Ale chc臋 偶eby by艂o. Czy dasz si臋 zaprosi膰 na randk臋? - spyta艂 Micha艂 powa偶nie.
- Tak, z ch臋ci膮 - odpar艂 Szymon ponownie si臋 rumieni膮c.
Micha艂 tym razem, nie chc膮c si臋 na nowo rozpala膰, nie poca艂owa艂 go ju偶 w usta. Uj膮艂 jego d艂o艅 i przy艂o偶y艂 do policzka, uca艂owa艂 jej wn臋trze i chwil臋 napawa艂 si臋 jej ciep艂em. Przymkn膮艂 oczy i zamrucza艂.
Pozbiera艂 swoje rzeczy i zacz膮艂 ubiera膰 si臋 w przedpokoju. Po偶egna艂 si臋 z mam膮 Szymka i ju偶 trzyma艂 r臋k臋 na klamce, kiedy spochmurnia艂.
- Wiesz, 偶e nie b臋dziemy mogli zrobi膰 nic w szkole?
- Wiem. Jako艣 damy rad臋. O ile nie b臋dziesz po偶era艂 mnie wzrokiem - doda艂 szeptem i zachichota艂.
- Oj, z tym b臋dzie ci臋偶ko - odpowiedzia艂 Micha艂 i te偶 si臋 za艣mia艂. Obaj nie chcieli si臋 zdradza膰 w szkole, 偶e s膮 gejami, nie mieliby wtedy 偶ycia. I w sumie czuli, 偶e ich ma艂y sekret b臋dzie tylko ich, 偶e b臋d膮 mogli nacieszy膰 si臋 sob膮 bez gapi贸w, bez plotek. Przynajmniej na razie.
Micha艂 musn膮艂 jego policzek i wyszed艂 na klatk臋.
- Nara! - krzykn膮艂 zbiegaj膮c po schodach.
Szymek zamkn膮艂 si臋 w swoim pokoju i opad艂 na 艂贸偶ko zm臋czony, ale szcz臋艣liwy. Przymkn膮艂 oczy i pomy艣la艂 o wszystkich dzisiejszych pieszczotach, przez co znowu poczu艂 rosn膮c膮 erekcj臋 w spodniach.
Mo偶e napisz臋 co艣 nowego? Co艣 bardziej prawdziwego? - zastanowi艂 si臋 i z u艣miechem zacz膮艂 szuka膰 swojego notatnika, ale nigdzie nie m贸g艂 go znale藕膰. Napisa艂 wi臋c smsa do Micha艂a, czy widzia艂 go gdzie艣, jak zbiera艂 swoje rzeczy. W odpowiedzi dosta艂 zdj臋cie Micha艂a, wyszczerzonego w u艣miechu z notatnikiem w r臋ku, z podpisem "dzisiaj ja si臋 pobawi臋".
Cooooooo? - Szymek j臋kn膮艂 g艂o艣no i opad艂 na poduszki. Zas艂oni艂 twarz r臋kami i zrobi艂 si臋 czerwony jak ceg艂a. - Chyba jutro nie przyjd臋 jednak do szko艂y...
Micha艂 wr贸ci艂 p臋dem do domu i wymiguj膮c si臋 od obiadu zamkn膮艂 si臋 w swoim pokoju. W艂膮czy艂 g艂o艣no telewizor i otworzy艂 zeszyt z opowiadaniami Szymona. U艂o偶y艂 si臋 wygodnie na 艂贸偶ku z paczk膮 chusteczek obok i zag艂臋bi艂 w lekturze. Po chwili na usta wyp艂yn膮艂 mu lubie偶ny u艣miech a serce bi艂o mocno z przej臋cia i podniecenia.
"Za drzwiami rozkr臋ca艂a si臋 impreza, a w tym pokoju rozkr臋ca艂o si臋 po偶膮danie. Mimo g艂o艣nej muzyki musieli艣my by膰 cicho, 偶eby przypadkiem, kto艣, kto przechodzi艂by obok drzwi, nas nie us艂ysza艂. Micha艂 przygwo藕dzi艂 mnie do 艣ciany i zakry艂 usta d艂oni膮. Pospiesznie dobra艂 mi si臋 do rozporka. By艂 troch臋 pijany, czu膰 by艂o od niego alkohol, ale to podnieca艂o mnie jeszcze bardziej. By艂 szybki i troch臋 brutalny, w sam raz na szybki numerek. Jednym ruchem 艣ci膮gn膮艂 ze mnie spodnie razem z bielizn膮 i upad艂 na kolana, aby z艂apa膰 mojego stercz膮cego fiuta. Zacz膮艂 go liza膰 i ssa膰, a ja gryz艂em si臋 w d艂o艅, 偶eby za g艂o艣no nie j臋cze膰. Nie mog艂em oddycha膰 i widzia艂em mroczki przed oczami. Nogi mi dr偶a艂y, kiedy on raz po raz wsuwa艂 go sobie do buzi, liza艂 g艂贸wk臋 i 艣ciska艂 trzon. Robi艂 to tak d艂ugo, a偶 krzykn膮艂em cicho i doszed艂em wprost w jego usta, a on po艂kn膮艂 moj膮 sperm臋 oblizuj膮c si臋 przy tym. Rzuci艂 mnie na 艂贸偶ko, a ja zach臋caj膮co wypi膮艂em do niego ty艂ek. Zdj膮艂 pr臋dko spodnie i wszed艂 we mnie. Mocno, brutalnie, tak jak tego w tej chwili potrzebowa艂em. Trzyma艂 mnie jedn膮 r臋k膮 za rami臋, drug膮 zakrywaj膮c usta, samemu j臋cz膮c mi do ucha. Wysapa艂 :kocham ci臋: a potem w kilku szybkich ruchach i dr偶eniu ca艂ego cia艂a doszed艂 we mnie. Kiedy ju偶 obaj byli艣my zaspokojeni, ubrali艣my si臋 i po艂o偶yli艣my na 艂贸偶ku zwr贸ceni twarzami do siebie i ca艂owali艣my si臋 jeszcze d艂ugo, dop贸ki kto艣 nie krzykn膮艂, 偶e nadchodzi p贸艂noc. Wtedy leniwie zebrali艣my si臋 i wyszli艣my z ukrycia, a kiedy wybi艂a p贸艂noc nasze usta znowu si臋 spotka艂y w cieniu bramy, z dala od wszystkich. Fajerwerki odbijaj膮ce si臋 w jego oczach by艂y w po stokro膰 pi臋kniejsze, bo ogl膮da艂em je z nim. Cieszy艂em si臋, 偶e w Nowy Rok wchodz臋 z nim. Kocha艂em go."



KONIEC