Pola spacerowała po Oslo już dwie godziny. Zdążyła zrobić małe zakupy i oczywiście, zobaczyć fontannę w Studenterlunden. Dopiero, kiedy poczuła, że nogi zaraz wrosną jej w tyłek, postanowiła zmienić środek transportu. Siedząc już spokojnie w metrze przyszedł jej do głowy pomysł. Przesiadła się w inną linię i przejechała kilka przystanków. Wyszła na powietrze, niemal wpadając prosto na plac przed wieżowcem. Spojrzała w górę, zachwycając się wielkością budynku, przy którym była taka maleńka. Energicznie stukając szpilkami, przeszła przez parking i weszła do środka. Wewnątrz szybko odnalazła dobre piętro. Podeszła do biurka, za którym siedziała kobieta, z prawie białymi włosami.
- Dzień dobry, czy mogę w czymś pomóc? – Uśmiechnęła się przyjaźnie do Poli. Dziewczyna nawet się nie zatrzymała.
- Prezes się mnie spodziewa, przysyła mnie Krystian Piskorski
- Jaki? – Kobieta wychyliła się zza biurka, patrząc za nią.
- Szejna! – Odpowiedziała Pola po chwili wahania. W kilku krokach znalazła się pod dużymi, drewnianymi drzwiami. Lekko odskoczyły, kiedy nacisnęła na klamkę. Dopiero, kiedy były już uchylone, zapukała, stukając paznokciami.
- Kto tam? – Usłyszała zdziwiony głos.
- Zgadnij! – Otworzyła drzwi na oścież i pokazała się Tomasowi w całej okazałości.
Mężczyzna przez kilka długich sekund wpatrywał się w dziewczynę w milczeniu, jakby zastanawiał się skąd ją zna. Potem wstał, rozłożył ramiona, a Pola z rozbiegu w nie wpadła.
- Jak ty wyglądasz, Poluś! – Tomas wypuścił ją w końcu z uścisku i spojrzał na nią. Dziewczyna zrobiła obrót, prezentując swoje wdzięki.
- No jak? Źle?
- Nie, ale... jak kobieta! – Mężczyzna skrzywił się, a dziewczyna roześmiała.
- A jak mam wyglądać? Jak chłopiec? – Usiadła po turecku na fotelu pod ścianą.
- Ostatni raz, kiedy cię widziałem, miałaś trzynaście lat i warkocz. A teraz...
- A teraz mam piersi – Podpowiedziała z entuzjazmem Pola. Tomas spiorunował ją wzrokiem, chociaż nie mógł zaprzeczyć faktom. Siostra Krystiana naprawdę wyglądała...dużo inaczej niż ostatnio.
- I z tego, co słyszę, jesteś całkiem pozbawiona wychowania – Skarcił ją w żartach, na co Pola prychnęła rozbawiona.
- No to co, mam brata geja. W oczach rodziny to i tak ja jestem ta normalna – Wyszczerzyła się w stronę Tomasa, który zrezygnowany pokręcił głową.
- Któreś z was musi być adoptowane. Niemożliwe, żebyście byli rodzeństwem.
- Też tak twierdzę, ale Krystian nie chce przyjąć do wiadomości, że nie dzieli ze mną genów – Rozłożyła bezradnie ręce. Przesiadła się na fotel vis a vis mężczyzny. Utkwiła w nim przenikliwe spojrzenie i dopiero po chwili się odezwała – Mam pytanie...
- Pytaj, może znam odpowiedź.
- Czy Aleksander ma kogoś? – Zapytała zupełnie poważnie, a Tomas nie wiedzieć czemu wybuchnął śmiechem.
- Jeśli bym ci powiedział, musiałbym cię zabić.
Krystian stał na wzgórzu obserwując szalejącego Saszę. Pierwszy raz siedział za kierownicą ich nowego samochodu i najwyraźniej miał zamiar go roztrzaskać w drobne. Po kilku minutach dołączył do niego Tomas. Przywitali się skinieniem głowy i dalej w milczeniu przyglądali się widowisku. Dopiero, kiedy kierowca zniknął na chwilę między drzewami, starszy zwrócił się do Krystiana.
- Gdzie Apolonia? – W odpowiedzi, chłopak wskazał tylko palcem kierunek, z którego dochodził warkot silnika.
- W samochodzie!? – Krystian znowu milcząc pokiwał głową. Ziewnął rozdzierająco, czym rozśmieszył Tomasa.
- Nie wyspałeś się?
- Nie. Stoję tu tylko w nadziei, że się oboje pozabijają. Mam ich dosyć.
- Ej! – Chłopak poczuł silne uderzenie w potylicę. Spojrzał z wyrzutem na Tomasa, ale dopiero wtedy dotarło do niego, że głupio palnął. W obliczu doświadczeń całej czwórki, to był bardzo kiepski żart.
- Przepraszam, nie to miałem na myśli.
- Mam nadzieję – Znowu obrócili głowy w stronę doliny. Sasza właśnie wziął zakręt na ręcznym, wzbijając w powietrze tumany kurzu – Wczoraj była u mnie.
- Domyślam się.
- Pytała o Aleksa.
- Tego też się domyślam. Nie przejmuj się nią. Próbowałem jej wyjaśnić, że Sasza ma dziewczynę, ale do niej, czasami jak do ściany.
- Ale... – Tomas próbował się odezwać
- Nie, Tomas, naprawdę dyskusja z nią na ten temat czasem przerasta nawet mnie, nie dziw się, że jej nie przekonałeś – Poklepał mężczyznę po ramieniu, zerkając w stronę samochodu, który się właśnie zatrzymał, a ze środka wytoczyła się, histerycznie śmiejąca się dziewczyna.
- Dlaczego myślisz, że jej nie przekonałem? – Zapytał zdziwiony Tomas. Krystian wzruszył ramionami.
- Wróciła taka zadowolona, po prostu w to wątpię.
- Ona była zadowolona... Bo... Bo potwierdziłem jej przypuszczenia.
- Co?! – Krystian tak gwałtownie szarpnął głową, że aż mu coś przeskoczyło. – Słucham? – Zapytał spokojniej, rozmasowując kark.
- No, Aleks jest gejem. Naprawdę nie wiedziałeś?
Zanim chłopak zdążył zareagować, na wzgórze wbiegli Pola i Sasza. Dziewczyna nadal śmiała się jak szalona, przez co jeszcze trudniej było jej złapać dech. Sasza przytrzymał ją przed upadkiem na kolana i sam się roześmiał.
- Pierwszy raz widzę, żeby ktoś tak reagował na rajdową jazdę.
- Może to skutek odbicia mózgu? Dałeś jej kask, mam nadzieję – Z udawaną troską, zapytał Tomas.
- Ha ha ha – Wydyszała sama zainteresowana, kiedy się uspokoiła. Wyprostowała się, spojrzała na brata. Chłopak od jakiegoś czasu, stał ze zwieszonymi rękami i wpatrywał się w nich tępo – A temu co? To on chyba jeździ bez kasku – Zwróciła się w stronę Saszy.
- To on tak nie miał zawsze? – Zakrzyknął zdziwiony kierowca. Dzisiaj miał naprawdę rewelacyjny nastrój. Nowy samochód wprowadził go w taki stan euforii, że zerwał się o piątej rano i zmusił całą resztę do podobnego heroizmu, tylko po to, żeby jak najszybciej przetestować wóz. Krystian natomiast, od rana był w tak fatalnym humorze, że wręcz odmówił jazdy próbnej. Na jego miejsce szybko wstrzeliła się Pola, która okazała się niesamowitym amatorem szaleńczych wybryków za kierownicą. Im bardziej Sasza się popisywał, tym ona głośniej się śmiała. W końcu spojrzał jednak na swojego pilota, który naprawdę wyglądał jakby zobaczył ducha. Pomachał mu ręka przed oczami. – Halo? Houston, słyszycie nas? – Krystian otrząsnął się z szoku, ale nadal miał głupią minę.
- Nic mi nie jest. Po... Po prostu się nie wyspałem.
- Aha. No to może jedźcie do domu się przespać – Zerknął za zegarek – bo wieczorem będziecie nie do życia.
- Wieczorem? – Zapytało jednocześnie rodzeństwo
- No, idziemy na imprezę – Zwizualizował im to, porywając do tańca Polę, która na nowo zaczęła się śmiać.
- Gdzie pójdziemy? – Zapytał Krystian, kiedy się w końcu zatrzymali.
- Do Baroku, a gdzie indziej? – Sasza spojrzał na pilota z takim wyrazem twarzy, jakby ten spytał, co najmniej o to, czym różni się chłopiec od dziewczynki.
- Ja muszę iść na zakupy! – Krzyknęła, autentycznie przerażona Pola – Wczoraj widziałam świetną spódnicę, ale nie miałam przy sobie karty!
- No, to ty idź na zakupy – Objął dziewczynę ramieniem – Ty do łóżka – Chłopaka drugim – A wieczorem spotykamy się w klubie.
- Idziesz z nami? – Pola zapytała Tomasa.
- Och, ja już się w życiu naimprezowałem. Mam pracę, nie mogę. Ale wy bawcie się dobrze.
Kolacja z Johanem była jednym z najmilszych akcentów tego tygodnia. Pola wyjechała do Poznania dzisiaj rano i Krystian w końcu miał chwilę dla siebie. Nie to, że cieszył się z rozstania z siostrą, ale po przeżyciach ostatnich dni, potrzebował takiej odskoczni od rzeczywistości. Johan spadł mu z nieba z zaproszeniem na wspólny wieczór. Teraz spacerowali po pięknie oświetlonym Oslo, trzymając się pod rękę. Krystian właśnie kończył opowiadać towarzyszowi, co mu się przydarzyło w ciągu tego tygodnia. Johan naprawdę z trudem hamował śmiech.
- Szkoda, że jej nie poznałem. Twoja siostra musi być prześmieszna.
- Och tak, komiczna – Skrzywił się zdegustowany, na wspomnienie tego jak zachowywała się w klubie. Jakby ją pierwszy raz wypuścili z klatki, naprawdę...
- Nie przesadzaj, jest najbardziej genetycznie podobną do Ciebie osobą na ziemi. Jeśli ktoś jest do ciebie podobny, to musi być uroczy – Zerknął na Krystiana, który trochę się zawstydził.
- Dzięki – Bąknął pod nosem, starając się odpędzić czerwień wpełzającą na policzki. Tak naprawdę nie lubił komplementów. Strasznie go to peszyło i zawsze czuł się zobowiązany do odbicia piłeczki – Ty też...
Jednak Johan nie pozwolił mu dokończyć. Pochylił się nad nim i pocałował. Najpierw lekko musnął wargami jego usta, powoli posuwając się coraz dalej. Kiedy nie napotkał sprzeciwu ze strony Krystiana, zaczął sobie torować drogę językiem. Chłopak najpierw wzdrygnął się, jakby nie spodziewając się tego, a potem odpowiedział na pocałunek, pozwalając objąć się ramionami. Johan nie przerywając pieszczoty, popchnął go lekko w bramę jednej z kamienic. Oparł chłopaka plecami o ścianę i ponownie przywarł do niego mocno. Krystian poczuł kolano wciskające się między jego uda. Nie wiedział, na czym skupić myśli i odczucia, na języku ślizgającym się po jego własnym, czy nodze, ocierającej się o niego. Westchnął w jego usta z rozrzewnieniem. Poczuł jak wargi Johana układają się w uśmiech. Mężczyzna wplótł dłoń w jego włosy, a drugą rozpoczął wędrówkę po jego ciele. Powoli sunął wzdłuż torsu chłopaka, muskając go delikatnie palcami. Kiedy dotarł do ostatniego guzika koszuli i próbował go rozpiąć, w głowie Krystiana zapaliła się czerwona lampka. Cofnął język i odepchnął od siebie chętne ręce.
- Co jest? – Johan pochylił głowę, opierając usta na jego obojczyku. Chłopak z jękiem wysunął się spomiędzy gorącego ciała a zimnej ściany – Krystian? Coś nie tak?
- Ja po prostu... – Nastolatek potarł twarz, chłodząc ją dłońmi – Nie mogę. Przepraszam – Czuł się tak dziwnie zażenowany, że aż skulił się w sobie. Johan, uśmiechnął się do niego. Z dzikiego, namiętnego wzroku już nic nie pozostało, a jedynym śladem tego, co się stało, mogły być opuchnięte usta i zaróżowione policzki.
- Nie przepraszaj. Przecież nic się nie stało – Zrobił krok w stronę chłopaka i objął go ramieniem – Przecież cię do niczego nie zmuszę – Krystian uśmiechnął się lekko i pozwolił wyprowadzić się na ulicę i odprowadzić do domu. Przed wejściem do mieszkania, tym razem chłopak wykazał się inicjatywą i pocałował Johana. Nie tak namiętnie jak w bramie, ale znacząco. Kiedy odsunęli się od siebie, mężczyzna nadal trzymał w dłoniach twarz Krystiana. Oparli się o siebie czołami i uśmiechali – Czy Sasza nadal...
- Już nie - Przerwał mu chłopak – Zabroniłem mu wracać do tego tematu. Musnął ustami policzek mężczyzny i po chwili był już w mieszkaniu. Oparł się plecami o drzwi, oddychając głęboko. Obrócił się w stronę lustra i popatrzył sobie w oczy – Niewiele brakowało, a bzykałbyś się z facetem w bramie – Pogroził sobie palcem – Idź spać zdziro – Pokazał sobie język i ruszył do sypialni.
- Co oglądasz? – Inge cicho weszła do pokoju męża. Jussi ze skupieniem wpatrywał się w telewizor.
- Finlandię – Rzucił półsłówkiem, zostawiając żonie dopowiedzenie sobie reszty. Kobieta usiadła obok niego na łóżku. Rajd Finlandii był jednym z ulubionych rajdów Jussiego. Z resztą wszyscy go lubili. Gorąca atmosfera wśród kibiców, którzy przyjeżdżali z najodleglejszych stron świata i bawili się potem przez trzy dni bez przerwy, sprawiała, że każdy nabierał chęci do życia. W tej chwili jednak nie kibice byli najważniejsi. Mężczyzna jak zaklęty oglądał relację z odcinków specjalnych.
- Zaraz jedzie Sasza – Poinformował żonę, która wyglądała jednak na trochę znudzoną. Komentator zapowiedział start Ratowicza i Szejny i po chwili samochód zerwał się przed siebie. Kamery ze wnętrza samochodu pokazały wszystkim skoncentrowanego kierowcę i maksymalnie skupionego na drodze i notatkach pilota. „70, szczyt maks, do pełne hamowanie lewy 3 pół na drogę” – Dotarło do uszu Jussiego, który gdyby mógł poderwałby się na nogi – Co?! – Zdążył krzyknąć, zanim zobaczył, jak samochód wjeżdża na wzgórze, wylatuje ze szczytu w powietrze i potem ostro wpada w zakręt. Serce podeszło mu do gardła, kiedy to zobaczył – Czy ten dzieciak oszalał? Chce ich pozabijać? – Krzyczał, wymachując rękami.
- Kochanie, ale nie denerwuj się, nic im się nie stało, prawda? – Inge próbowała go uspokoić.
- Ale co im to da? Po co się popisują!? – W tym samym momencie, gdy to mówił, komentator, z zachwytem rozpływał się nad spektakularnym finiszem ulubionego zespołu, szalejącej teraz, publiczności. Jussi z otwartymi ustami obserwował pojawiające się wyniki. Sasza pobił wszelkie rekordy tego rajdu. Zdeklasyfikował wszystkich, pobił ich na głowę, po prostu nie mieli z nim szansy. A może nie z nim, ale z jego pilotem? – Pomyślał jeszcze Jussi, zanim wyłączył telewizor.
W tym samym czasie w Jyvaskyla znowu, jak co roku odbywała się wielka feta na zakończenie rajdu. Miasteczko, które było Mekką studentów, rozbrzmiewało teraz muzyką, śmiechem i warkotem silników. Ekipa z niebiesko-zielonego namiotu zwycięzców też ruszyła w tan. Dorota z Andrzejem dołączyli się do pierwszej napotkanej grupy, w której usłyszeli swojskie „kurwa”, a Sasza z Krystianem i Natalią, szli dalej, co jakiś czas zatrzymywani przez kibiców. Pozowali do zdjęć, podpisywali różne części ciała fanatyków, śmiali się i pili. Wieczór zapowiadał się naprawdę rewelacyjnie. Do czasu... W końcu, oprócz polskich fanów, musiał się trafić dziennikarz i chociaż Sasza był sceptyczny, Krystian zgodził się w ich imieniu na krótką rozmowę. Weszli do w miarę spokojnej knajpki i usiedli w najodleglejszym jej kącie, tak, aby nikt im nie przeszkadzał. Dziennikarz, który najwyraźniej czatował na tę parę, wyciągnął z torby dyktafon i notatnik z zapisanymi pytaniami. Natalia zaskoczona zerknęła na Saszę, który tylko wzruszył ramionami.
- Jakby co to zabijemy młodego – Powiedział do niej po norwesku, sprawiając, że zachichotała. Dziennikarz przeszył ich natarczywym spojrzeniem, jakby z nadzieją, że kierowca przetłumaczy to, co powiedział. Kiedy to nic nie dało, odwrócił wzrok do Krystiana.
- Na mnie niech pan nie patrzy, nie znam norweskiego. Nawet jakby mi się oświadczył, to bym nie zrozumiał. – W chwili, kiedy kończył zdanie, czuł na sobie ciężkie spojrzenie Saszy i naprawdę nie wiedział, czy chce zobaczyć teraz jego minę. Nie wiedział, o co chodziło, bo przecież tylko żartował. W końcu kierowca, nawet nie wiedział, że Krystian wie... prawda? Zauważył, że dziennikarz uśmiecha się przebiegle i przysuwa dyktafon w ich stronę.
- Pozwolisz, że pierwsze pytanie skieruję do Saszy, dobrze? – Zwrócił się do chłopaka.
- Jasne.
- Mógłbyś zdradzić mi i czytelnikom, czy masz zamiar uświetnić kiedyś jakiś polski rajd? Tak dawno nie było cię w Polsce, że na pewno byłbyś witany z radością.
- Nie. Wolę się skupić na mojej pracy, czyli WRC, a nie rozdrabniać – Sasza założył ramiona na piersi, odgradzając się od intruza, kim w jego rozumieniu był dziennikarz.
- Ach... Rozumiem – Odparł zaskoczony mężczyzna – Ale w końcu jeździsz w charytatywnych rajdach w Norwegii, a jesteś Polakiem, mógłbyś chyba zrobić coś dobrego w kraju gdzie się urodziłeś.
- Nie wzbudzi pan we mnie wyrzutów sumienia. Z osobistych powodów zrzekłem się obywatelstwa polskiego i według prawa jestem Norwegiem. Dlatego też tutaj jeżdżę charytatywnie.
- A pana pilot? – Mężczyzna kiwnął głową na chłopaka. Sasza spojrzał na niego zdziwiony.
- Krystian? A co ma z nim być? Jest Polakiem, który ze mną jeździ. Jeśli interesuje pana jego pogląd na tę sprawę, niech jego pan spyta.
- Tak, tak, oczywiście – Dziennikarz wyglądał na coraz bardziej rozeźlonego i zdziwionego jednocześnie. Słyszał, że Sasza Ratowicz nie należy do najprzyjemniejszych rozmówców, ale nie spodziewał się, że będzie aż tak opryskliwy. Zastanowił się, jak zachowywałby się, kiedy przy stoliku nie byłoby Szejny i tej dziewczyny. Pewnie w ogóle by z nim nie rozmawiał – Więc, Krystian, nie masz ochoty namówić swojego przyjaciela na odwiedziny w Polsce? – Chłopak, trochę wystraszony spojrzał na Szaszę, który prychnął ironicznie i założył nogę na nogę.
- Sasza nie jest osobą, którą można do czegoś namówić. Jeśli będzie chciał pojechać do Polski to pojedzie. Ja byłem w kraju zaraz po rajdzie Niemiec.
- Tak, tak... mmmm... – Zamyślił się dziennikarz, grzebiąc w notatkach – O, właśnie. Krystian pojawiłeś się na arenie światowej klasy pilotów tak nagle, że właściwie nikt o tobie nic nie wie. Mógłbyś coś o sobie powiedzieć? Jak trafiłeś do WRC?
- Tak.. Myślę, że mógłbym... – Sasza zauważył, że chłopak wyłamał sobie palce i zagryzł usta. Czym się tak denerwował? Miał ochotę pod stołem dotknąć jego ręki, żeby go uspokoić, ale pomyślał, że pewnie wystraszyłby go jeszcze bardziej. Postanowił poczekać, jak rozwinie się sytuacja – Jestem.. najmłodszym pilotem WRC i... nauczyłem się tego w Polsce i tam dostałem licencję. Do Norwegii przyjechałem na zaproszenie Tomasa Honkanena
- A kto zaszczepił w tobie tę pasję? Ktoś musiał zabrać się na pierwszy rajd.
- Pierwszy raz wsiadłem do samochodu rajdowego jak miałem 15 lat, w 2010. Po Rajdzie Śląskim.
Przy stoliku nagle zrobiło się cicho. Krystian spojrzał na dziennikarza, który świdrował go wzrokiem. Sasza z Natalią przestali szeptać między sobą i patrzyli na pozostałą dwójkę. Chłopak miał coraz bardziej nieciekawą minę, w przeciwieństwie do dziennikarza. Mężczyzna wyglądał jakby gonił jakąś męczącą myśl. Wspomnienie, które łaskotało go w mózg, ale nie pozwalało się złapać. Nagle jego twarz rozpromieniła się. Poderwał się z krzesła, przewracając je.
- Ty jesteś Piskorski! Jesteś synem Piskorskiego! – Krzyczał uszczęśliwiony.
Aleksander odwrócił głowę, w stronę nastolatka, który wyglądał jakby miał zaraz zemdleć. Reporter podszedł do chłopaka i chwycił go za ramię.
- Jesteś synem Piskorskiego, prawda? Pamiętam cię z tamtego rajdu! Wtedy był tam Honkanen i... Pamiętam cię! To musisz być ty!
Krystian był przerażony. Mężczyzna ściskał jego rękę, tak mocno, że prawdopodobnie jutro będą na niej ślady. Z drugiej strony czuł na sobie spojrzenie Saszy. Boże, tak, tak był synem Adama Piskorskiego. Tylko teraz ten dziennikarz opisze to tak, jakby wstydził się swojego ojca i nie chciał jeździć pod jego nazwiskiem. Chłopak zerwał się z krzesła, wyrywając ramię z uścisku. Dziennikarz, jakby nie zwrócił na to uwagi. Zgarnął do torby dyktafon i notatki i wybiegł z lokalu.
- Muszę go poszukać – Sasza powiedział do Natalii, w ogóle na nią nie patrząc. Jak to możliwe, że Krystian nie powiedział mu, kim był jego ojciec. I... tak, to wyjaśniało czemu jeździ w WRC. Kurwa! Jak mógł być taki naiwny i liczyć na to, że Tomas nie zatrudnił nikogo ze względu na znajomości?
Krystian po tym jak wybiegł z knajpki, ruszył prosto do hotelu. Po co zgodził się na ten wywiad? Po co odpowiadał na to cholerne pytanie!? Otarł łzę, płynącą po policzku, co rusz potrącając mijających go przechodniów. Z jednej z licznych grupek, nadal świętujących na ulicach, wyłonił się Andrzej. Zauważył, że coś jest nie tak i zatrzymał chłopaka.
- Co jest? – Stanął przed nim i chwycił go za ramiona.
- N...Nic – Wydusił, uspakajając oddech.
- Jasne, pytam, co się stało, młody – Ugiął kolana, żeby spojrzeć mu w czerwone oczy – Sasza? – Zapytał po chwili?
- Nie, to nie on – Westchnął Krystian... Po czym rozbeczał się na dobre. Andrzej rozejrzał się dookoła, do ich hotelu był naprawdę kawałeczek. Chwycił chłopaka za łokieć, prowadząc obok siebie. Jego stanowcza postawa sprawiała, że pilot czuł się jeszcze bardziej bezradny. Mechanik zaprowadził go do pokoju i kazał umyć twarz. Po kilku minutach Krystian wyszedł z łazienki, wyglądając już trochę lepiej.
- No więc? Dowiem się, co się stało i ile to ma wspólnego z Saszą? Bo na pewno ma – Dodał widząc otwierającą się w proteście buzię chłopaka.
- On się do mnie nie odezwie więcej – Krystian mówił tak cicho, że Andrzej musiał się mocno wysilić, żeby go usłyszeć.
Mężczyzna już miał zapytać, czemu, kiedy rozległo się pukanie do drzwi i w środku pojawił się sam zainteresowany. Sasza stał na progu, oddychając głęboko, jakby biegł. Zaskoczony spojrzał na przyjaciela.
- Andrzej, zostaw nas – Ten tylko skinął głową. Pożegnał się z chłopakiem i wyszedł, pozostawiając w pokoju tylko tę dwójkę. Nie był pewny czy to dobry pomysł, ale najwyraźniej tylko oni wiedzieli, o co chodzi, więc powinni to sobie wyjaśnić.
Aleksander najpierw stał, oparty o drzwi i milczał. Krystian patrzył na niego przekrwionymi oczami i spuchniętym nosem. Wyglądał fatalnie, ale nie miał siły myśleć o takich rzeczach. Dopiero po chwili Sasza wyprostował się i podszedł bliżej. Nie patrząc na pilota, usiadł na łóżku, opierając ramiona na kolanach.
- O co chodzi? – Zapytał po prostu rezygnując ze wszelkich wstępów – Czy ten facet mówił prawdę? – Krystian czując rosnącą w gardle gulę tylko pokiwał głową. Sasza roześmiał się, ale brzmiało to bardziej jak odpalanie samochodu – Czyli nie przyznałeś się do swojego nazwiska, bo dostałeś się tu przez znajomości tatusia, tak? I Tomas kazał ci zmienić nazwisko, żebym się nie pluł, tak?
- Nie! – Gwałtownie zaprzeczył Krystian.
- No to jak do cholery?! – Kierowca poderwał głowę, ale nadal nie patrzył na chłopaka.
- Szejna to nazwisko mojej mamy. Nikt mi nie kazał go przyjmować. Po prostu... – Czuł jak broda zaczyna mu dygotać – Kiedy zmarł mój tata, to musiałem zacząć zarabiać. Chciałem być prawnikiem, ale zanim zacząłbym zarabiać minęłoby z dziesięć lat. A ja musiałem zdobyć pieniądze już – Po policzkach znowu potoczyły się kropelki. Sasza dobrze słyszał, że chłopak płacze, ale nie chciał go widzieć. Chciał to usłyszeć, ale nie chciał go oglądać. Brzydził się takim sposobem zdobywania kariery. Wstał, podszedł do okna i zapalił.
- I twoja mama zadzwoniła do Tomasa, tak? A on poczekał na okazję, jaką był nasz wypadek i cię tu sprowadził? – Dokończył za niego.
- Och Alek, zamknij się! – Krystian stanął obok mężczyzny i krzyknął. Tym razem był naprawdę wściekły. Łzy płynęły coraz szybciej, a on nie mógł już powstrzymać emocji – Wcale nie! Tomas zadzwonił do mnie, on, nie moja mama, już po wypadku! Ja nie chciałem być pilotem zawodowym! Rozumiesz? Śmierć mojego ojca zniszczyła moje marzenia! Przez to musiałem tu przyjechać i być sam! I tak, pewnie masz rację, jestem jeszcze dzieciakiem. Jestem, bo tęsknię za domem, za moją siostrą i mamą, za moimi psami – Krystian usiadł, bo płacz był już tak silny, że ledwo mówił – nie mam tu nic! Nie mam studiów, domu, a na dodatek ty nic mi nie ułatwiasz! Zmieniłem nazwisko właśnie dlatego, żeby nikt nie myślał, że zostałem twoim pilotem przez przyjaźń mojego ojca i Tomasa! – Skończył mówić, kiedy zabrakło mu tchu. Dławił się łzami i łapał powietrze nerwowymi haustami – Podniósł wzrok na Saszę, który stał pod oknem i wpatrywał się w niego z... No właśnie, z czym? Ze wstydem? Smutkiem? Krystian nie mógł tego rozszyfrować. Odwrócił głowę – Wyjdź.
- Co? – Zapytał zdziwiony Sasza.
- Wysłuchałeś mnie, teraz wyjdź. Cały czas traktujesz mnie jak upierdliwe dziecko, z małymi przerwami na prywatnego kucharza. Nawet, kiedy chwalisz mnie po rajdach czy treningach, czuję, że masz mnie za niedoświadczonego szczyla. Nie lubisz mnie od pierwszego spojrzenia i starałeś się to zmienić, tylko, dlatego, że inni ci kazali. Teraz już nikt nie będzie tego wymagał – Krystian podniósł się z łóżka i ruszył w kierunku korytarzyka. Nacisnął klamkę – Wyjdź i zostaw mnie w spokoju.
Aleksander wyrzucił papierosa za okno. Spod grzywki, która opadała mu na oczy zerknął na zaciętą twarz Krystiana i otwarte drzwi.
- Wyjdź – Chłopak powtórzył raz jeszcze.
Mężczyzna oderwał w końcu biodra od parapetu, o który się opierał i powoli szedł w kierunku wyjścia. Zatrzymał się naprzeciwko Krystiana i zwiesił głowę.
- Nie chcę powtarzać jeszcze raz. Wyjdź i obaj będziemy mieli to już za sobą.
Wtedy Aleks podniósł głowę i spojrzał na chłopaka takim wzrokiem, jakiego ten jeszcze u niego nie widział. Krystian nie zdążył zrobić nic, żeby zapobiec pchnięciu na ścianę i pocałunkowi, który zostawił na jego ustach Sasza zanim zniknął.