Gdy muzyka w duszy gra 6
Dodane przez Aquarius dnia Stycznia 04 2014 10:52:11


Poranne promienie słoneczne zajrzały do sypialni o morelowych ścianach, po drodze grając na małych kryształach w kształcie łzy, które zwisały z żyrandolu i kinkietów. Efekt, jaki wywoływały, odbijał się od ścian i mebli kolorowymi tęczowymi paskami, tworząc przepiękną bajkową scenerię, która znikała w ciągu kilkunastu sekund.
Tej gry świateł nie mógł zobaczyć nowy właściciel sypialni, który dopiero po kilku minutach od jej zakończenia podniósł powieki, ukazując światu swoje niesamowicie zielone tęczówki. Przeciągnął się, zrzucając z siebie kołdrę. Dobrze mu się spało, mimo obaw, że nie zaśnie w nowym miejscu. Łóżko było wygodne, pościel pachniała polnymi kwiatami i nie musiał się martwić, że zaśpi do pracy. Podniósł się rześko, od razu zaścielając łóżko. Nie był pedantem jak lider, ale nie lubił mieć w dzień rozbebeszonego łóżka.
Wyjrzał przez okno, które uchylił, wpuszczając do środka poranne, orzeźwiające powietrze. Kochał wiosnę, a i lato było już blisko. W głębi ogrodu zobaczył zagajnik z kwitnącymi wiśniami. Miał ochotę tam kiedyś pójść. Ich kwiaty zawsze wzbudzały w nim coś w rodzaju nadziei, że cokolwiek by się złego dziś nie działo, to zawsze jest jutro, a jutro jest dobre.
Po wyglądzie czystego, błękitnego nieba mógł sądzić, że zapowiadał się pogodny dzień i będzie można się nim cieszyć, o ile go przetrwa i nie popełni gafy na konferencji. Musiał się postarać, aby lider był z niego zadowolony i nie żałował, że zgodził się na przyjęcie go do zespołu.
Otworzył szafę i wyjął z niej świeże ubranie, z którym skierował się do łazienki. Położył je na koszu na brudną bieliznę, a sam zdjął z siebie spodnie od piżamy. Nigdy na noc nie zakładał koszulki, gdyż wtedy było by mu gorąco. Wszedł pod prysznic i odkręcił kurki. Strumień ciepłej wody oblał jego ciało i z pełną swobodą spływał po każdym milimetrze jego skóry, do której dołączyła pachnąca piana z żelu o zapachu kiwi, wręcz czcząc młode, zgrabne ciało o długich nogach i lekko umięśnionej sylwetce. Chłopak nie był chuchrem jak niektórzy jego byli koledzy ze szkoły, których nie raz widział pod prysznicem. Jego ciało było symetryczne, ładnie ukształtowane, mające wszystko na swoim miejscu.
Po długim prysznicu wytarł się ręcznikiem kąpielowym i stanął przed lustrem, z którego musiał otrzeć parę, żeby coś widzieć. Przetrzepał palcami mokre, geste włosy, zastanawiając się czy był większy sens je układać, skoro po śniadaniu stylistka miała wziąć go w obroty. Przeczesał je tylko grzebieniem, nie używając suszarki, przez co niektóre z krótkich kosmyków niesfornie odnajdywały swoje, według siebie, dobre miejsce. Ściślej mówiąc, każdy kosmyk szlajał się tam, gdzie ich właściciel najchętniej by ich nie widział. Dało to efekt słodkiego, acz niegrzecznego chłopca, który tylko czeka aż porwie go książę. Tylko ten książę ciągle się nie pojawiał. Założył na siebie przygotowane wcześniej rzeczy i przejrzał się ostatni raz w lustrze. Efekt, który osiągnął, wydał mu się zadowalający. Lubił ładnie wyglądać. Często zastanawiał się czy to jakaś gejowska cecha, ale jego kuzyn zdecydowanie nie przejawiał ku temu żadnych skłonności, a w łazience spędzał więcej czasu niż kobieta.
Będąc już w pokoju, uśmiechnął się na wspomnienie wczorajszego wieczoru. Chłopcy okazali się bardzo fajni i nie wyglądało na to, aby przeszkadzała im jego nieśmiałość. Razem posiedzieli przy dobrych przekąskach i kilku piwach. Tylko Keizo szybko ich opuścił, ale przed tym chwilę pomarudził i przykazał, żeby byli cicho, ponieważ on musi się wyspać.
- Dziwny z niego chłopak – pomyślał. Nie wiedział, co ma o nim sądzić, poza tym, że bardzo podobały mu się jego oczy. Nigdy nie spotkał się z takim kolorem tęczówek. Tylko ciągle patrzyły na niego tak, jakby go przenikały na wylot – I mogłyby mieć w sobie trochę ciepła w stosunku do mnie – Wiedział, że ciepło patrzy na pozostałych chłopaków. Dlaczego na niego nie może? W sumie w ciągu pół roku mogło się wiele zmienić. Oni są razem dwa lata, a z niektórymi Keizo zna się dłużej – Może powinienem go bardziej poznać? Widać, że pozostali go lubią, więc z pewnością nie jest taki zły.
W końcu przerwał swoje rozmyślania nad liderem, orientując się, że jak kołek stoi na środku sypialni. Ruszył do drzwi, już po chwili opuszczając swój azyl. Po zejściu na dół trafił w sam środek kłótni Keizo z Natsuo.
- Chcesz czekać do koncertu, Ueda?! Przecież w tym czasie może powstać masa niepochlebnych opinii!
- Nie zgadzam się. Niech nam ufają! Nie wspominałeś o tym wcześniej!
- Chodź – usłyszał przy uchu i został pociągnięty przez Tomiji'ego w stronę kuchni – Kłócą się o ciebie.
- O mnie? Dlaczego?
- Ogata chce, żebyś na konferencji zaśpiewał, a Keizo staje w twojej obronie, że nie jesteś na to gotowy.
Haruki przystanął na moment.
- Stanął w mojej obronie?
- Tak, chyba wie, że jesteś zdenerwowany przed pierwszym występem. Ja uważam, że powinni ciebie zapytać o zdanie. Chciałbyś zaśpiewać?
- Prawdę mówiąc nie dziś – uśmiechnął się przepraszająco.
- W takim razie Keizo dobrze to wyczuł – ruszyli dalej do kuchni – Natsuo obawia się negatywnych opinii fanów co do ciebie. Nie znają cię i twojego głosu.
- Przecież od jutra zaczynamy pracę nad singlem. Ma być wydany za tydzień, to chyba nie będzie tak źle?
- Nie, bez obaw. Zjedz coś – powiedział zielonowłosy, kiedy weszli do dużej kuchni, w której kręcili się pozostali członkowie grupy – Jak wpadniesz w łapy Reiko, to cię nie wypuści do konferencji.
- Tylko nie łapy, mój drogi – Reiko udała oburzenie i postawiła stos kanapek na długim prostokątnym stole. Nie mieszkała z nimi, ale była częstym gościem.
- Dobrze, to może być „w piękne rączki”? - poprawił się.
Haruki usiadł obok Seiji'ego, który coś pisał na komputerze.
- Wrzucam informację na naszą stronę. Dzielę się z fanami skrawkami, żeby ich zaciekawić. Po konferencji uruchomię twój profil i galerię. Będziesz mógł na bieżąco śledzić wpisy fanów, a oni oglądać twoje foty. Pojutrze mamy sesję, więc będziemy mieli, co wrzucać.
Do kuchni wszedł Keizo i od razu spojrzał na Hamadę nic nie wyrażającymi oczami.
- Za pół godziny jedziemy do wytwórni. Nie chcę żadnych opóźnień – poinformował ich i wyszedł.
***
Bus jechał bocznymi ulicami, żeby uniknąć korków. Kierowca po ostatniej stłuczce prowadził uważniej.
- My wysiądziemy przy głównym wejściu – poinformował kierowcę Ueda – Hamada zostanie z tobą i stylistką. Zawieziesz ich od tyłu, aby nikt nie zobaczył chłopaka.
- Dobrze.
- Wy wiecie, co robić. Kilka autografów i do środka.
- Tak jest, panie kierowniku – Seiki miał ochotę zasalutować.
- Musisz mieć zawsze ostatnie słowo? - zapytał Seiji brata.
- Pewnie. Ma ktoś coś co picia?
Isao sięgnął do schowka w aucie i podał mu butelkę wody.
- Dzięki. Myślicie, że jak fani przyjmą Haruki'ego?
- Jestem dobrej myśli – Tomiji wyglądał się przez okno – Dojechaliśmy.
Keizo rzucił ostre spojrzenie na Hamadę.
- Nie wychylaj się, jak będziemy wysiadać. Pamiętaj, że dopiero na konferencji mają cię zobaczyć, niespodzianko.
Wstał z fotela i rozsunął drzwi. Wysiadł pierwszy, a za nim pozostali członkowie BlueRiver.
„Kochamy was” doleciało do ich uszu, kiedy szli w stronę budynku, a ochrona powstrzymywała tłum od rzucenia się w ramiona chłopakom.
- My was też kochamy! - krzyknął Seiki i pomachał do fanów.
Rozdali kilka autografów zanim zniknęli za drzwiami wytwórni, udając się prosto do garderoby, gdzie czekał na nich ubrany w biały garnitur i niebieską koszulę Haruki. Reiko malowała mu oczy czarną kredką, podkreślając ich urodę. Keizo zagapił się na niego. Chłopak był naprawdę przystojny.
- Przebierajcie się. Macie być gotowi za dziesięć minut – Ogata wszedł do pomieszczenia pełnego ciuchów i kosmetyków – Haruki pamiętasz, co masz robić?
- Tak.
- To do roboty, chłopcy – zaklaskał.

***
Czekał spokojnie za rozsuwanymi drzwiami aż go wezwą. Bał się szczególnie pytań od dziennikarzy. Nie chciał nic mówić. Słyszał wszystko, co mówią jego nowi koledzy i menedżer. Tomiji oświadczył, że z powodu choroby robi przerwę i prosi o dobre przyjęcie nowego wokalisty. Na te słowa po całej sali rozległ się szmer rozmów. Dopiero wtedy wyjawiono jego nazwisko i mógł wejść.
Drzwi się rozsunęły, ujawniając go. Oślepiły go flesze, co rusz błyskające mu przed oczami. On jednak miał w głowie to, czego go nauczyli. Szedł prosto do stołu, przy którym siedział zespół. Przełknął ślinę, gdy doszedł do lidera i usiadł przy nim. Wiedział, że Keizo chciał go mieć na oku i dlatego zażądał, by przy nim usiadł. W sumie dobrze, bo jakby zaczął mówić głupoty, to Ueda nie będzie miał skrupułów i go przynajmniej kopnie, co zza stołu pokrytego białym obrusem zwisającym z przodu do samej ziemi byłoby niewidoczne.
- Haruki jest skromnym chłopakiem i geniuszem – dopiero teraz dotarły do niego końcowe słowa Natsuo – Jego głos po raz pierwszy usłyszą państwo, a także fani, po nagraniu singla. Później Haruki zaśpiewa na żywo, promując piosenkę z płyty w jednym z programów telewizyjnych. Zapewniam, że Haruki ma wielki talent i doskonale sprawdzi się jako drugi wokalista. Zapraszam do zadawania pytań.
Puls mu przyśpieszył. Gdy seria pytań dotyczyła najpierw Tomiji'ego, a później jego. Reporterzy ciekawi byli głosu nowego członka zespołu i nie ustawali w pytaniach o to. Keizo przejął je na siebie, odpowiadając, że gdy przyjdzie pora, to każdy z nich usłyszy głos Hamady.
- Ja bym chciała coś usłyszeć od samego Haruki'ego – młoda reporterka w okularach i z zadartym nosem była bardzo ciekawa pochodzenia nowego Blue – Haruki skąd pochodzisz? Twoi rodzice nie mają nic przeciw temu, że ich syn nagle wyprowadza się z domu, aby zamieszkać z obcymi sobie ludźmi? I może opowiesz nam coś o swoim dzieciństwie? Wiemy, że nie wszyscy z zespołu mieli szczęśliwe dorastanie. Jaka jest twoja historia? I czy naprawdę jesteś geniuszem jak mówił wasz menedżer? Nie słyszeliśmy jak śpiewasz.
Powoli wpadał w panikę. Nie chciał opowiadać o mamie, która go zostawiła, o nieznanym ojcu. Nawet nie wiedział, co miałby powiedzieć. Zrobiło mu się gorąco.
- Ja... Moje... - zaciął się.
- Haruki jest nieśmiały – odezwał się lider. Zaskoczony Hamada spojrzał na niego – Poza tym niech pani nie próbuje wyciągać czegoś od nowego członka. On tak samo strzeże swojej prywatności jak my.
- Ale, Keizo, sam przyznaj, że fani chcą znać was lepiej – mówiła kobieta - Bycie takimi tajemniczymi nie zawsze może pomóc.
- Przyznajcie sami, czyż ta nasza tajemniczość was nie pociąga? Chcemy ziarno swojej prywatności sobie zostawić. Jakbyś się czuła, gdyby ktoś ciebie ograbił ze wszystkiego? Zaglądał, co robisz i interesował się nawet, z kim sypiasz?
- Złościłoby to mnie. Nie zaakceptowałabym takiej sytuacji.
- My wiemy, że jesteśmy osobami publicznymi, ale pozwólcie pewne sprawy zachować nam dla siebie.
- Ja tylko pytałam o rodziców i dzieciństwo Haruki'ego.
- Krótki życiorys poznacie przeglądając naszą stronę. Na tym zakończymy spotkanie – Nie dodał nic więcej, tylko pierwszy wstał. Haruki, nawet nie zastanawiając się, podążył za nim. Reszta chłopaków uczyniła to samo, przy czym Seiki jeszcze pomachał do dziennikarzy.
Na pustym korytarzu Keizo odwrócił się do nowego.
- Następnym razem, jak ktoś zacznie cię o coś pytać, to nie mamrocz pod nosem, tylko powiedz, że szanujesz swoją prywatność i prosisz o pytania dotyczące muzyki i planów. Nie pozwól, aby sępy oddarły cię ze skóry. Na szczęście takie spotkania zdarzają się rzadko, więc nie będziesz musiał się męczyć. Wracajcie do domu, ja popracuję w studiu do wieczora.
- Czym wrócisz do domu? - zapytał Tomiji.
- Ostatnio został tu mój samochód. Cześć.
Haruki patrzył chwilę za oddalającym się liderem. Chciał mu podziękować za to, że nie musiał dziś śpiewać i za wybawienie od tych wszystkich pytań. Już nawet wiedział jak to zrobi. Potrzebował małej pomocy Isao.
W domu porozmawiał z nim na osobności i Akechi zgodził się udostępnić mu kuchnię, po zapewnieniach, że niczego nie spali. Mężczyzna pokazał mu, co i jak działa, po czym zostawił go samego.
Hamada założył biały fartuszek w brązową kratkę i zabrał się do zrobienia czekoladowych ciasteczek. Piekł je od lat dla całej rodziny i zawsze znikały z talerza w ekspresowym tempie. Teraz zamierzał zrobić je tylko dla lidera z nadzieją, że mu będą smakowały.

***
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że twój kuzyn wstąpił do BlueRiver? Wiesz jak bardzo ich kocham – Mary mówiła z pretensją w głosie. Klapnęła na krzesło obok Akiego i założywszy nogę na nogę, poczęła ruszać nią nerwowym tikiem.
- To była tajemnica – tylko tyle miał na swą obronę.
Siedzieli w jego pokoju przy komputerze, na ekranie którego właśnie wpisywała się strona zespołu.
- Nie zdradziłabym jej przecież.
- Wiem, ale Haruki mi ufa, nie mogłem nic chlapnąć. O zobacz, jest jego zdjęcie – kliknął na fotkę, która prowadziła do podstron z jeszcze niewypełnionym życiorysem i kilkoma zdjęciami.
- Strona w budowie. Nic tu jeszcze nie ma – dziewczyna wyrwała mu myszkę i kliknęła na powiększenie zdjęcia, na którym Haruki w towarzystwie zielonowłosego uśmiecha się do obiektywu – Musieli je zrobić wczoraj. To na pewno ich ogród. Tomiji jest cudowny – prawie zapiszczała – Nie uważasz, że jest cudowny? - ostatnie słowo zbyt często przewijało się przez jej usta.
Aki tylko przytaknął. Przyjrzał się Ikedzie. Chłopak był nawet ładny.
- Nie mogę sobie wyobrazić, co on czuje, kiedy nie może śpiewać – kontynuowała dziewczyna, nie zwracając na przyjaciela większej uwagi – Musiał na długo zrezygnować z czegoś, co kocha. Takie coś musi boleć, a na konferencji nie wyglądał na smutnego. Z pewnością jest bardzo silny i nie przejmuje się swoją chorobą.
- Powiedział, że będzie walczył, znaczy, że jest optymistą. Sprawdźmy ich plany na następne dni – nie mówił tego przyjaciółce, ale po cichu miał nadzieję, że niedługo zawita do ich domu. Może nawet na koncert dostanie wejściówkę.

***
Tomiji opuścił gabinet lekarski z plikiem recept w dłoni. Miał na nosie czarne, duże okulary i narzucony na głowę kaptur od bluzki. Zrobienie sobie włosów na zielono to nie był mądry pomysł, był przez to za bardzo rozpoznawany, ale nie zamierzał zmieniać koloru na czarny, chyba że leczenie się nie uda i odejdzie z zespołu na dobre.
Kupił w pobliskiej aptece leki, z których jeden miał go początkowo bardzo osłabiać, przez co do niego został dobrany specjalny zestaw witamin rekompensujących utratę sił.
Usiadł w swoim aucie i położył głowę na kierownicy. Bolało go to, że nie mógł śpiewać. Nikomu nie pokazywał, że w głębi duszy czuł się naprawdę źle. Czasami miał ochotę położyć się do łóżka i przespać te sześć miesięcy. Wyprostował się na siedzeniu. Wziął kilka głębokich oddechów. Przekręcił kluczyk w stacyjce i nacisnął pedał gazu. Wróci do domu, do swoich przyjaciół i przestanie rozczulać się nad sobą, ponieważ to nie prowadziło do niczego dobrego.
W drodze zobaczył samochód Keizo i założył słuchawkę od telefonu do ucha. Wcisnął dwójkę i aparat sam wykonał połączenie do jego przyjaciela.
= Hej, Tomi.
- Jadę za tobą.
= Widzę. Byłeś u lekarza?
- Wracam od niego. Przeprowadził jeszcze dodatkowe badania i mam już leki. Na kontrole będzie przyjeżdżał do nas do domu.
= To dobrze. Wracamy do domu czy chcesz gdzieś wstąpić?
- Do domu.
= Będę tam pierwszy – widział, jak Keizo przyśpieszył.
- Zobaczymy – rozłączył rozmowę i nacisnął pedał gazu. Lubił szybką jazdę. Szybką, ale rozważną. Teraz byli już na ostatniej prostej prowadzącej do domu i mogli sobie pozwolić na mały wyścig, a ich sportowe auta pozwalały na osiągniecie ogromnych prędkości w kilka sekund. Zaśmiał się, kiedy wyprzedził samochód przyjaciela i przejechał przez bramę pierwszy.

***
Wiedział, że robi źle i oberwie za to. Zakaz to zakaz, zawsze starał się ich przestrzegać, ale jak inaczej miał dostarczyć mu ciasteczka? Dołączył do nich jeszcze ozdobną karteczkę z podziękowaniami i wyjaśnieniami oczywiście, jako że sam nie lubił anonimów podpisał się i życzył smacznego. Liczył się z faktem, że ciasteczka mogą trafić do śmieci, ale wierzył, że Ueda na to nie pozwoli. Widział wczoraj jak białowłosy lubi słodycze.
Otworzył drzwi pokoju lidera i wszedł na palcach. Nic nie zrobi, niczego nie będzie dotykał, tylko zostawi talerz z łakociami i sobie stąd pójdzie. W pokoju lśniło czystością, a rzeczy stały równiutko poukładane. Podszedł do biurka, na którym postawił talerz, a obok niego ustawił karteczkę, którą oparł o brzeg naczynia, upewniając się, że ta nie spadnie i lider na pewno ją zobaczy. Z pewnością w następnej sekundzie wścieknie się za naruszenie jego przestrzeni, a po skosztowaniu słodkiego, chrupkiego ciastka wybaczy mu wtargniecie do pokoju. Skierował swoje stopy ku wyjściu z sypialni. Tuż przy drzwiach, zanim sam zdążył nacisnąć klamkę, usłyszał jakąś rozmowę, która szybko dobiegła końca i złota klamka poruszyła się. Szybko przebiegło mu przez głowę, że właśnie wpadł na całego. Drzwi otworzyły się na oścież i stanął w nich właściciel pokoju, w którego oczach na jego widok pojawiły się gromy.
- Co ty tu robisz? Kto ci kazał tu wejść?
- Ja tylko... - miał zamiar wskazać ręką biurko.
- Wszedłeś tu, kiedy mnie nie było? Czyżbym nie wyraził się wczoraj jasno? Może jesteś za głupi, aby to zrozumieć? Wyjdź stąd natychmiast!
Haruki opuścił głowę jak skazaniec i przeszedł obok lidera, potrącając go lekko ramieniem. Nie chciał go bardziej zdenerwować. Podskoczył na dźwięk trzaśnięcia drzwiami, które rozległo się, gdy tylko przekroczył próg pomieszczenia. Nie poszło najgorzej, ale na wszelki wypadek ulotnił się z korytarza i zszedł do salonu, gdzie przywitały go ciepłe uśmiechy Tomiji'ego i Isao.

***
- Co on sobie myślał wchodzić tu bez mojej obecności!? Złamał mój zakaz! - był naprawdę zły. Musiał się uspokoić, tylko jedna rzecz mogła mu w tym pomóc. W łazience umył jeszcze ręce i przebrał się w luźniejsze ubranie. W końcu mógł włączyć swoją ukochaną płytę, której nie było w odtwarzaczu.
- Dziwne. Wczoraj jej słuchałem. Byłem trochę rozkojarzony, może ją schowałem do pudełka – niestety na półce też jej nie było. Doprowadzało to Keizo do pasji. To była jedyna pamiątka po ukochanym dziadku. Mężczyzna podarował mu tę płytę na urodziny, dwa dni przed swoją śmiercią. Odtąd muzyka z niej zawsze mu towarzyszyła w trudnych chwilach. Miał wtedy wrażenie, że jego dziadek jest przy nim i pomaga mu we wszystkich trudnościach. Teraz krążka nie mógł nigdzie znaleźć – Nie mógł zapaść się pod ziemię – Gromadzona w nim energia szukała ujścia i strącił ręką wszystkie płyty w półki. Wtedy przed oczami stanęła mu postać nowego. Wybiegł z pokoju z prędkością błyskawicy. Znalazł go w pokoju dziennym i stanął na środku. Trójka młodych mężczyzn zwróciła na niego uwagę.
- Kei, co jest? Dlaczego jesteś taki wzburzony? - zaniepokoił się zielonowłosy.
- Ty – wskazał palcem Hamadę – Podejdź do mnie!