***
Denerwował się. Kierowca wiózł go zakorkowanymi ulicami na drugą część Tokio. Czas spotkania z zespołem, mimo kilku postojów, zbliżał się w zastraszającym tempie.
Czekało go pół roku mieszkania w obcym domu i na dodatek z obcymi chłopakami. Nagle serce podeszło mu do gardła. Przetarł dłonią czoło. Dlaczego o tym wcześniej nie pomyślał? Co będzie, jak dowiedzą się, że jest gejem? Zacisnął dłoń na udzie i wziął głęboki oddech. Nie, nie było się czym denerwować. Musi tylko zachowywać się, jak zawsze. Przecież nie widać po nim, jaką ma orientację.
-Już dojeżdżamy, proszę pana – odezwał się kierowca.
Przez prawą boczną szybę widział, jak wjeżdżają w jakiś zjazd z drogi głównej otoczony starymi cedrami japońskimi, które zaprowadziły ich do parku, w środku którego wznosił się olbrzymi dom otoczony wysokim murem. Szeroka brama otworzyła się niemal natychmiast, zapraszając ich do wjazdu. Kierowca zatrzymał się na środku wyłożonego brukiem podjazdu i Haruki powoli wysiadł, rozglądając się wokół.
Miał na sobie białą, prawie przeźroczystą tunikę z szerokimi do łokcia rękawami oraz jasnozielone spodnie z bardzo cienkiego materiału, które swobodnie układały się na wąskich biodrach. Całość dopełniały lekkie buty i srebrna bransoletka na prawym nadgarstku.
Patrzył, jak kierowca wyciąga jego bagaże i miał wrażenie, że zaraz umrze z nerwów.
-Zaraz ktoś po pana wyjdzie – poinformował go.
Wtedy, jak na zawołanie, drzwi willi się otworzyły i wyszedł Natsuo wraz z uśmiechniętym Isao. Zeszli ze schodów i od razu gitarzysta uścisnął go.
-Witaj w domu – powiedział i wziął jedną walizkę. Drugą zajął się menedżer.
-Nie musicie ich dźwigać. Sam to zrobię – poczuł wstyd, że nie uprzedził ich.
-Sami to zrobimy. Chodź do środka – Natsuo przez chwilę położył mu rękę na plecach. – I rozluźnij się. Nikt cię tu nie zje.
W środku od razu rzuciły mu się w oczy szerokie schody i olbrzymi salon, który był otwarty na jadalnię. Mężczyźni postawili bagaże przy schodach i poprowadzili go przez salon na taras, gdzie czekali na nich pozostali chłopcy i jedna kobieta.
Taras był pięknie przystrojony kwiatami, a na środku stał długi stół, na którym czekał poczęstunek.
-Już nie mogli się ciebie doczekać – szepnął mu do ucha Isao.
Seiki podszedł do Hamady i tak samo, jak starszy kolega, uścisnął go.
-Dobrze, że już jesteś z nami.
-To dom wariatów, ale mam nadzieję, że będziesz się tu dobrze czuł – Tomiji podał mu rękę, a potem zaśmiał się i przyciągnął go do uścisku.
-Jakich wariatów? - od razu zaczął protestować Seiki.
-Haruki, oto Seiki, nasz główny wariat w dobrym znaczeniu tego słowa. Przy nim nie będziesz się nudził – Tomiji pokazał język starszemu z bliźniaków.
-Ej, to ja miałem was zaprezentować – Seiki stanął obok Isao. – Haruki, z pewnością już coś nie coś o nas wiesz, ale nie czytaj tego, co piszą w gazetach. To same plotki. Tak naprawdę wcale nie jesteśmy niedostępnymi, zimnymi facetami, tylko przybyszami z kosmosu. To jest kosmita numer jeden, czyli Isao Akechi, dobry przyjaciel, który chętnie cię wysłucha i mistrz kuchni. Zakochasz się w jego jedzeniu. Następny kosmita to mój nudny brat... Ałć – jęknął, kiedy Seiji pacnął go w głowę. – No dobra, nie jest nudny, ale na pewno mój brat, on... poznasz go, to sam zobaczysz, wolę już nie oberwać – podszedł do Keizo, który stał oparty o barierkę oddzielającą taras od reszty ogrodu. – Kosmita numer trzy. Keizo Ueda, nasz lider - popatrzył na niego i wyciągnął ręce do jego twarzy. Palcami uniósł mu kąciki ust ku górze. – Uśmiechnij się i nie strasz nowego kolegi – nie zraził się gromiącymi go oczyma. – Fajny z niego gość, ale udaje złego – kontynuował Nakada. - Jest do obłaskawienia. Może uda ci się to zrobić, bo ja się nie nadaję na jego trenera. W ogóle mnie nie słucha.
Haruki rozluźnił się i nawet miał ochotę zaśmiać się z tego, co robi Seiki. Chłopak przedstawiał każdego po kolei, wymieniając szczególne cechy każdego z nich, aż dotarł do kobiety.
-Reiko, nasza mistrzyni stylizacji. Oddaj się w jej ręce, a zrobi z ciebie gwiazdę.
***
Keizo przewrócił oczami, widząc to całe przedstawienie, jakim obdarzył ich Seiki. Chęć jego uduszenia przeszła mu, jak chłopak się od niego odsunął. Kosmita. Jak coś takiego temu diabełkowi wpadło do głowy? Chociaż po nim można się było tego spodziewać. I kto miał go obłaskawić? Jednak z całą pewnością mógł stwierdzić, że cała ta „przemowa” Seiki'ego podziałała na Nowego. Chłopak zdecydowanie już nie wyglądał na spiętego. Ach, tylko czekał na pierwsze publiczne wystąpienie i to, jak ten zielonooki sobie poradzi. Nieśmiałość Hamady może być plusem, jak i minusem. Już nie mógł się doczekać jutrzejszej konferencji. Miał tylko nadzieję, że chłopak się nie zbłaźni przed wszystkimi. On na pewno nie będzie mu pomagał. Niech sobie wybiją to z głowy.
Dzisiejszy wieczór był mu nie w smak. Wolałby popracować nad nową piosenką niż zabawiać Nowego. Dobrze, że chociaż on nie musiał brać większego udziału w tym cyrku. Wystarczyło, że był obecny przez chwilę. I tak planował szybko się stąd zmyć.
-Wyglądasz, jakbyś zjadł cytrynę – Tomiji oparł się obok niego.
-Kto wymyślił to małe przyjęcie?
-My wszyscy. Chcieliśmy, żeby Haruki się z nami zapoznał. Ładny z niego chłopak, prawda?
-Skąd ty możesz to wiedzieć? – przeniósł wzrok na Hamadę. Rzeczywiście, chłopak był ładny i to bardzo.
-Mam oczy. Myślisz, że tylko gej potrafi zobaczyć urodę innego faceta?
-Phi.
-Pogadałbyś z Harukim, a nie udawał, że cię nie ma.
-Zaraz stąd spływam. Mam dość. Ledwie przekroczył próg, a już jest w centrum uwagi.
-Jesteś zazdrosny.
-O czym ty mówisz? - odwrócił się do niego.
-Ty nie jesteś w centrum uwagi. Biedny Keizo – pstryknął go w nos i oddalił się.
Pomasował sobie nos i poszedł w stronę salonu. Nie dotarł tam jednak, ponieważ został zatrzymany przez Ogatę.
-Dokąd się wybierasz? Siadaj przy stole. Musimy obgadać jutrzejszy dzień. I mam kilka spraw dla ciebie.
Z ociąganiem usiadł przy stole naprzeciw Haruki'ego. Dobrze, będzie mógł mu się bliżej przyjrzeć.
***
Te szare oczy ponownie go rozpraszały, ale starał się nie zwracać na nie uwagi. Odpowiadał na pytania zadawane przez resztę zespołu. Spróbował też potraw i mógłby zamruczeć z zadowoleniem, smakując smaki. Złapał się na tym, że zastanawia się, co robi teraz jego rodzina i czy Aki czeka na telefon od niego. Chciałby zapytać, czy kuzyn może ich odwiedzić, ale postanowił, że zrobi to później.
-Dobrze, chłopcy. Koniec przyjemności – odezwał się Natsuo. – Ja zaraz jadę do siebie, ale wpierw musimy omówić jutrzejsze oświadczenie i przygotować to, co powiemy na konferencji. Haruki, jutro pokażemy cię światu i nie denerwuj się. Jak czegoś nie będziesz wiedział, to Keizo ci pomoże – położył dłoń na ramieniu białowłosego, który omal nie udławił się kawałkiem ciasta. – Uważaj. Nie jedz tak szybko.
-Dlaczego ja mam mu pomagać?
-Nie wiesz? Ty masz go nauczyć wszystkiego.
-Co? - prawie pisnął. Jak to? Miał go uczyć?
-Z kim Haruki miałby ćwiczyć, jak nie z tobą? Przecież razem będziecie śpiewać. Poza tym, prawie wszystkie piosenki ty napisałeś. Wiesz o nich wszystko. Wybierz mu piosenkę na singiel.
Haruki przypatrywał się dwóm mężczyznom w czasie ich wymiany zdań. Sam nie był chętny do nauki przez tego Uedę. Chłopak nie darzył go sympatią, więc jak będzie mógł mu w czymś pomóc? Chyba tylko zdenerwować.
-Powiedziałem coś i zdania nie zmienię. Omówimy teraz przebieg konferencji i możecie pokazać Haruki'emu jego pokój i dom.
Na samo słowo “konferencja” dostawał palpitacji serca, ale postanowił, że da sobie radę i nikogo nie zawiedzie. Uważnie słuchał czegoś, co mógłby nazwać wykładem menedżera.
***
Toż go Natsuo wrobił. Miał pomagać Nowemu? Może dobrze. Przekaże mu parę zasad panujących w tym domu. Zasad, które on nałożył i niech go ręka Boska broni przed ich zmianą. Wstał od stołu i kiwnął głową na Hamadę.
-Chodź, pokażę ci twój pokój.
Ruszył przodem, nie czekając na chłopaka. Jeszcze by tego brakowało, żeby musiał to robić. Oczywiście za nimi polazł też Seiki i jego nieodłączny braciszek. Przynajmniej nie będzie musiał dźwigać bagaży.
Weszli na pierwsze i jedyne piętro, kierując się na koniec korytarza.
-Tutaj mamy łazienki i sypialnie – mówił. – Staram się utrzymać wszędzie porządek i radzę, żebyś się tego trzymał. Nie chcę tu syfu – stanął obok drzwi do swojego pokoju. – Tu jest mój pokój, bez zaproszenia tam nie wchodź, bo pożałujesz. To moje prywatne królestwo i nie radzę zakłócać mi spokoju. Rozumiesz? – Haruki przytaknął.
-A jak wejdzie, to co mu zrobisz? - Seiki jak zawsze go zaczepiał.
-Dla każdego znajdzie się odpowiedni rodzaj kary – szepnął groźnie, nie spuszczając twardego wzroku z zielonookiego. – Tak, więc zapamiętaj mój pokój. Zakaz wchodzenia to jedno, porządek to drugie i, oczywiście, ciężka praca na próbach to trzecia najważniejsza sprawa. Twój pokój jest na przeciwko mojego – wskazał ręką na białe drzwi. – Tam rób, co chcesz, nie muszę tego oglądać. I jeszcze jedno, jutro konferencja, nie zbłaźnij się, bo będę bardzo niemiły. Za godzinę czekam na ciebie w piwnicach domu. Muszę sprawdzić, co umiesz – to mówiąc, zniknął w swoim pokoju.
***
Wiedział już, że trudno będzie przekonać do siebie lidera. Nie rozumiał, dlaczego tyle zimna wypływa z całej postawy tego chłopaka. Nawet jego oczy wydają się być, jak sopel lodu, a przecież są takie piękne. Bliźniacy zaprowadzili go do jego pokoju, który okazał się trzy razy większy od tego w domu wujostwa.
-Masz tu wszystko, czego ci potrzeba, a jakby czegoś zabrakło, to mów – powiedział Seiji. Wydawał się być o wiele spokojniejszy niż jego brat. Haruki miał nadzieję, że nie będzie ich mylił. Teraz rozpoznawał ich po ubiorze, ale co będzie jutro? Nigdy nie miał do czynienia z bliźniakami, zwłaszcza tak identycznymi.
-Haruki – Seiki objął jego ramiona jedną ręką. – Wiemy, że jesteś trochę nieśmiały, ale bez obaw, przy nas się tego wyzbędziesz. To na razie cię zostawimy. Możesz się rozpakować, czy coś. Zobaczymy się za godzinę, pokażemy ci piwnice. Spoko, nie są to normalne piwnice. Tam ćwiczymy, a po próbie pokażę ci resztę domu.
Gdy został sam, rozejrzał się po pokoju. Duże łóżko znajdowało się w samym centrum pomieszczenia, a obok niego było olbrzymie okno osłonięte firanką przetkaną srebrnymi nićmi. Zasłony upięte ozdobnymi klamrami wisiały po jego obu stronach. Widok przez nie roztaczał się na basen i kort tenisowy. Uśmiechnął się. Lubił pływać. W szkole nie raz zostawał po lekcjach, aby przez godzinę rozkoszować się wodą.
Obejrzał szafy, w których mogło zmieścić się o wiele więcej ubrań niż wziął ze sobą. Biurko stało tuż obok niej, a trzyosobowa kanapa, dwa fotele i mały stoliczek znalazły spokojne miejsce po drugiej stronie pokoju. Całość utrzymana była w kolorach soczystej moreli. Czuło się bijące od ścian ciepło i optymizm.
Natomiast łazienka pomalowana była w kolorach wrzosu i beżu. Wbrew pozorom można było w niej odpocząć, relaksując się w szklanej wannie lub ustawionej obok niej kabinie prysznicowej. Czyste, puszyste ręczniki leżały na jednej z półek umocowanej na ścianie, a lustro i umywalka znajdowały się obok. Miał wrażenie, że spędzi tu mnóstwo wolnego czasu, o ile takowy się znajdzie.
W ostatniej chwili, przed wyjściem z pokoju, przypomniał sobie o kuzynie. Szybko napisał do niego smsa, że zadzwoni wieczorem i na czas zszedł na dół. Miał nadzieję, że ktoś będzie w salonie, bo za Chiny nie wiedział, jak dojść do tych piwnic. Jego obawy szybko zostały rozwiane, gdyż Seiki uwiesił mu się na ramieniu. Nie irytowało go to, ponieważ przypominał mu swym zachowaniem Akiego.
-Chodź na dół. Keizo już tam jest.
***
Białowłosy chłopak przygryzał końcówkę ołówka, od czasu do czasu coś poprawiając w tekście. Nadal nie rozumiał, dlaczego on musi się zajmować Nowym. W czym miałby mu niby pomagać? Kątem oka zobaczył resztę swojego zespołu wchodzącego do studia. Jak zawsze, sporo hałasowali, ale wiedział, że zaraz zajmą się pracą. Rzucił ołówek na blat stolika, przy którym siedział i wziął kartkę w rękę.
-Trzymaj – podał ją Hamadzie. – To tłumaczenie tekstu z koreańskiego na japoński, żebyś w przyszłości wiedział, o czym śpiewasz. Zobaczymy, czy będziesz umiał śpiewać w języku, którego nie znasz. Ze mną nie będziesz miał forów i albo nauczysz się tego, albo wylatujesz. Bez względu na to, co mówi menedżer. Ty nie możesz zerwać kontraktu, ale ja cię mogę wyrzucić z zespołu, kiedy się nie spiszesz.
-Nie każesz mu chyba śpiewać czegoś, czego nie zna – Tomiji zaczął bronić Haruki'ego.
-Jak inaczej nauczy się piosenki, którą ma nagrać jako singiel? To co? Wskakujesz na głęboką wodę? – zwrócił się do zielonookiego. – Czy tchórzysz?
-Nie jestem tchórzem.
-Nie myśl, że cokolwiek ci ułatwię. Nie jestem matką Teresą i spieprz coś, a pożałujesz – zbliżył swoją twarz do jego twarzy. – Nie lubię, gdy ktoś niszczy coś, co sam stworzyłem. Przeczytaj to i zrozum, o czym ona jest, a potem zapoznasz się z koreańską wersją. I jeszcze jedno. Masz zaśpiewać to tak, jakbym ja to zrobił – odsunął się od niego. – Nad twoją wersją na singiel popracujemy w swoim czasie.
-Oszalałeś? Ma to teraz zaśpiewać? To tak, jakbyś mi powiedział, żebym zaśpiewał coś po niemiecku! - oburzył się Isao.
-Jest nowy, ma umieć zaśpiewać to, co mu każę. Inaczej niczego go nie nauczę. Nie każę mu dziś tego robić. Na dziś będę miał inne plany – uśmiechnął się chytrze. – Zobaczymy, jak poradzisz sobie z “Don't u ever stop”* – dał mu kolejny tekst. – I naucz się na pamięć naszych piosenek. Nie zamierzasz chyba na koncercie śpiewać z kartki. Do roboty, chłopaki - zwrócił się do reszty zespołu. - Nie zamierzam tu spędzić nocy – rzucił jeszcze ostre spojrzenie Hamadzie i zajął miejsce przed mikrofonem. – Zamierzasz tam stać? Drugi mikrofon jest samotny.
***
Co ten dupek sobie myślał? Od tak na pewno nie da się wyrzucić z zespołu. Spełni swe marzenia. Teraz tego był pewien. Temu białowłosemu jeszcze pokaże, co umie. Tylko niech się ten tak na niego nie patrzy. Jest, jaki jest, ale na pewno nie da sobą pomiatać. Piosenek się na pewno nauczy. Ma do tego dar i nawet inny język mu w tym nie przeszkodzi. Nikt mu nie zabroni uczyć się również koreańskiego.
Stanął przed mikrofonem i wyobraził sobie, że jest sam. Nic nie było go w stanie powstrzymać przed zaśpiewaniem. A już zwłaszcza czegoś, co dobrze znał. Tylko nigdy nie umiał tego skojarzyć z konkretnym zespołem. Aki nawet mu w nocy tłumaczył, co oni śpiewają, ale zasnął w połowie jakiejś piosenki i nie dotarł do tej, którą on miał teraz śpiewać.
***
W tym czasie Aki siedział na stronie internetowej BlueRiver i czytał, że zespół ma na jutro coś ważnego do przekazania fanom. Nie mógł się już doczekać, aż będzie mógł pokazać kolegom, a zwłaszcza Mary, swego kuzyna. Najchętniej już by o tym powiedział, ale obiecał milczeć na ten temat. Spojrzał na zegarek. Dochodziła dziewiętnasta.
-Chcę, żeby już było jutro - cierpliwość nie była jego mocną stroną. Co jakiś czas sprawdzał telefon. – Dzwoń. Błagam, dzwoń.
Do pokoju ktoś zapukał. Wstał i otworzył drzwi.
-Odrobiłeś lekcje? - zapytała mama.
-Właśnie się uczę – skłamał.
-Już ci wierzę. Masz jakieś rzeczy do prania?
Wrócił się do pokoju i pozbierał kilka koszulek i parę spodni. Podał matce.
-To wszystko.
-Dzwonił Haruki?
-Czekam na telefon. Powiedział, że zrobi to wieczorem. Mamo, on jest teraz z całym zespołem. Czyż to nie cudowne?
Kobieta tylko pokiwała głową. Jej syn był niemożliwy. Podniecał się zespołami, jakby one miały mu dać wszystko to, czego potrzebuje. On się cieszył, a ona się martwiła, jak jej drogi siostrzeniec daje sobie radę. Wiedziała, że potrafił zadbać o swoje sprawy, ale i tak ona nie osiągnie spokoju, póki chłopak nie zadzwoni. Krótki sms po przyjeździe niczego nie wyjaśnił.
-Zawiadomię cię, jak zadzwoni.
-Nie zapomnij.
Zamknął drzwi i usiał przed komputerem. Czekał na nowe wiadomości. Ten, kto prowadził stronę, musiał mieć je z pierwszej ręki, bo zawsze pojawiały się szybko i były prawdziwe.
***
Po zakończeniu kolejnej piosenki był trochę zmęczony, ale zadowolony. Widział to też w oczach nowych kolegów. Lider podszedł do niego i z początku wyglądał tak, jakby słowa, które miał wypowiedzieć, nie mogły przejść mu przez usta.
-Dobra robota – rzekł w końcu i wyszedł.
Pochwalił go, czy też może się przesłyszał? Zaraz jednak otrzymał te same słowa od pozostałych chłopaków.
-Poradziłeś sobie znakomicie – Seiji poklepał go po ramieniu. – Widziałeś Keizo i jego minę? Z trudem mu przeszły przez usta słowa pochwały.
-Zapamiętaj to dobrze, bo naprawdę rzadko to robi – Isao odłożył swoją gitarę na stojak.
Haruki uśmiechnął się. Chyba będzie dobrze się tu czuł.
-Teraz jesteś już wolny. Możemy zwiedzić dom, jeżeli masz ochotę – Seiki stanął obok niego.
-Chętnie. Chciałbym jeszcze zadzwonić do kuzyna. I miałbym prośbę. Czy on mógłby tu czasem wpaść?
-Pewnie. Czym nas więcej, tym lepiej – starszy z bliźniaków uwielbiał towarzystwo. – To ten, co wpadł z tobą do studia?
-Tak, ten.
-Super. Rodzina zawsze ma tu wstęp. To dzwoń i zabieram cię na przegląd domu, a w tym czasie Isao przygotuje kolację – Seiki uśmiechnął się słodko do mężczyzny. – Tylko chodź na górę, tu nie będziesz miał zasięgu.
***
Ueda wyjął z lodówki półlitrową butelkę wody i po odkręceniu nakrętki wypił połowę. Nowy świetnie sobie poradził. I nawet równo z nim śpiewał, jakby robił to całe życie. Faktycznie, był doskonale wyszkolony i czuł muzykę. Rzadko ktoś taki się zdarzał. Musiał go pochwalić, ale niech ten chłopak nie myśli, że jeszcze w przyszłości to zrobi.
Isao wszedł do kuchni i uśmiechnął się do niego.
-Próba wypadła dobrze i nie musisz zbytnio się męczyć z nauką Haruki'ego – zagadał.
-Zobaczymy.
-Chcesz go zgnębić, aby mieć pretekst do wywalenia go z zespołu?
-Nie chcę go zgnębić, tylko sprawić, żeby nie sprowadził nas na dno.
-Nie zrobi tego.
-To się okaże jutro – puścił mu oczko i opuścił kuchnię z butelką w dłoni. – Zobaczę, jak sobie poradzisz w ferworze pytań, panie Hamada.
Widział, jak Nowy wraz z Seiki'm idzie na drugą część domu, gdzie mieściła się siłownia i kryty basen. Zlustrował wzrokiem Hamadę i zatrzymał oczy na jego pośladkach.
-Wydają się bardzo jędrne – zaraz skarcił siebie za tę myśl. Każdy z chłopaków, z którymi mieszkał, miał piękne ciało. Najlepiej zbudowany był Isao, ale spędzał dużo czasu na ćwiczeniach. Bliźniacy byli bardziej delikatni i szczupli, ale mieli się czym pochwalić. Tomiji był smukły, a przy tym miał długie nogi. Mieć ich obok dwadzieścia cztery godziny na dobę nie było proste, ale w życiu nie zbliżyłby się do żadnego z nich. Zniszczyłby zespół i przyjaźń. Tym bardziej nie myślał mieć nic wspólnego z tym zielonookim chłopakiem.