Zaparz mi herbat臋 17
Dodane przez Aquarius dnia Wrze秐ia 01 2012 13:10:14
Rozdzia艂 si贸dmy - To偶 to b臋dzie pocz膮tek i koniec roku w jednym!
– Ja go widzia艂am! Ca艂owa艂 j膮! Jak m贸g艂?! Jaki z niego dra艅 i cham! I pusta 艣winia! Wszystko widzia艂am! A ja specjalnie po prezent dla niego na 艣wi臋ta je藕dzi艂am!!! Co ja z tym teraz zrobi臋? – Aneta zalewa艂a si臋 艂zami w spos贸b, kt贸rego 艁ukasz jeszcze nigdy nie widzia艂. Tym razem zreszt膮 r贸wnie偶 nie m贸g艂 tego dojrze膰, poniewa偶 blondynka wtula艂a twarz w jego koszulk臋. Ilo艣膰 艂ez 艁ukasz oceni艂 po tym, 偶e materia艂 stawa艂 si臋 coraz bardziej mokry.
Ch艂opak by艂, lekko m贸wi膮c, spanikowany. Nigdy jeszcze nie musia艂 pociesza膰 p艂acz膮cej, za艂amanej dziewczyny, a tak膮 w艂a艣nie by艂a w tamtej chwili Aneta. Wyj膮c w g艂o艣nik kom贸rki zadzwoni艂a do 艁ukasza, kt贸ry s艂ysz膮c w jakim znajduje si臋 stanie, zaprosi艂 j膮 do siebie. A 艣ci艣lej m贸wi膮c, do Sebastiana.
D艂ugow艂osy przypatrywa艂 si臋 swojemu ch艂opakowi, kt贸ry tuli艂 dziewczyn臋 z wystraszon膮 min膮. 艁ukasz wysy艂a艂 mu jednoznaczne wiadomo艣ci niemymi ruchami warg: „Co mam robi膰?!”. Sebastian z ch臋ci膮 by mu pom贸g艂, ale sam czu艂 si臋 zupe艂nie bezradny w tej sytuacji.
– S艂uchaj, a mo偶e to nie by艂o tak jak my艣lisz, co? Mo偶e Robert ci臋 wcale nie zdradza? – zasugerowa艂 艂agodnie 艁ukasz. Nic innego nie przysz艂o mu do g艂owy. W og贸le czu艂 si臋 dziwnie jako przytulanka dla Anety. Niezr臋cznie. Poza tym ona p艂aka艂a. Co si臋 m贸wi p艂acz膮cym, rozedrganym emocjonalnie dziewczynom? Umys艂y takich stworze艅 to by艂 dla 艁ukasza jaki艣 kosmos. Nie wiadomo czy w danej chwili si臋 w艣cieknie, czy po prostu jeszcze bardziej rozp艂acze.
– M贸wisz, 偶e histeryzuj臋?! 呕e przesadzam, co?! – Aneta najwyra藕niej tym razem wybra艂a t臋 pierwsz膮 opcj臋 i mo偶e to nawet lepiej. – Bronisz go!!! Wy faceci jeste艣cie wszyscy tacy sami! Jak z jedn膮 jeste艣cie, to nagle wszystkich wko艂o si臋 wam zachciewa pr贸cz niej! CHAMY! Czy wy w og贸le wiecie, co to wierno艣膰?! – wrzeszcza艂a na ca艂e gard艂o. Sebastian cieszy艂 si臋, 偶e jego mamy nie by艂o w domu. I 偶e mieszka w jednorodzinnym. – Wy obaj pewnie te偶 si臋 pieprzycie na lewo i prawo z ka偶dym przystojniejszym, co?! Bo dlaczego mie膰 tylko jeden ty艂ek, skoro mo偶na korzysta膰 z ca艂ego wianuszka ch臋tnych?!
Tego ju偶 Sebastian nie wytrzyma艂. Wsta艂 z 艂贸偶ka i podszed艂 do Anety wy偶ywaj膮cej si臋 na biednym 艁ukaszu, kt贸ry w tym zamieszaniu kompletnie nie wiedzia艂 jak reagowa膰.
– S艂uchaj dziewczyno! – zacz膮艂 gro藕nie i stanowczo brunet, odrywaj膮c j膮 od swojego ch艂opaka jednym szarpni臋ciem. – Mog臋 znie艣膰 wiele, ale nie b臋dziesz nas obra偶a膰 w moim w艂asnym mieszkaniu, jasne?! – warkn膮艂.
Aneta, ku zdumieniu obu ch艂opak贸w, z w艣ciek艂o艣ci p艂ynnie przesz艂a w jeszcze wi臋kszy szloch ni偶 na pocz膮tku. I tym razem wtuli艂a si臋 w Sebastiana. Brunet zesztywnia艂 niczym s艂up soli. Wymieni艂 spanikowane spojrzenie z 艁ukaszem, kt贸ry pos艂a艂 mu tylko przepraszaj膮cy u艣miech. Nic nie m贸g艂 przecie偶 poradzi膰. Wreszcie d艂ugow艂osy dr臋two obj膮艂 dziewczyn臋 i nieporadnie poklepa艂 j膮 lekko po plecach. W za艂o偶eniu pocieszaj膮co.
– Bo on mnie zdraaadza! – zawy艂a poprzez 艂zy. – A my tak d艂uuugo ze sob膮 jesteee艣my! – chlipa艂a. – Co ja bez niego zrooobi臋?!
No kurwa, nic, tylko we藕 pistolet i si臋 zastrzel, kobieto! – westchn膮艂 艁ukasz w my艣lach, ale przecie偶 by艂 mi艂ym cz艂owiekiem, wi臋c nic takiego nie powiedzia艂. Co by by艂o, gdyby roztrz臋siona Aneta nie za艂apa艂a ironii? Kto wie, co si臋 roi w g艂owie takiej rozwalonej emocjonalnie dziewczyny?
Wybawieniem okaza艂 si臋 by膰 telefon kom贸rkowy blondw艂osej. Dziewczyna przerwa艂a momentalnie wycie i p艂acz i zerkn臋艂a na wy艣wietlacz.
– Bezczelny! Jak 艣mie teraz do mnie dzwoni膰?! – wykrzykn臋艂a zbulwersowana, dzi臋ki czemu zar贸wno 艁ukasz jak i Sebastian dowiedzieli si臋, kto dzwoni. Aneta odebra艂a.
– Czego?! – warkn臋艂a na wst臋pie.
– Cze艣膰, s艂onko. Gdzie jeste艣? Moja kuzynka dzisiaj z rana przyjecha艂a, chcia艂em ci臋 przedstawi膰.– Ta brunetka w kitkach to twoja kuzynka?! – wykrzykn臋艂a dziewczyna na p贸艂 mieszkania.
Sebastian z 艁ukaszem wymienili si臋 spojrzeniami typu „A nie m贸wi艂em?”.
– Tak. Sk膮d wiesz? Widzia艂a艣 j膮? No niewa偶ne. Przyjecha艂a z drugiego ko艅ca Polski. Wpadniesz do mnie? Bardzo chcia艂a ci臋 pozna膰.
– Dlaczego mi nie powiedzia艂e艣, 偶e przyje偶d偶a do ciebie kuzynka?!?!?!
– No przecie偶 ci m贸wi艂em jaki艣 miesi膮c temu...
– Nie pami臋ta艂am! Trzeba mi by艂o powiedzie膰 jeszcze przed jej samym przyjazdem! Dlaczego tego nie zrobi艂e艣?!
– No bo przecie偶 ci powiedzia艂em ju偶 wcze艣niej... Po co mam si臋 powtarza膰? A co艣 si臋 sta艂o?
– AGHH!!! Milcz! Id臋 do was!!!
Aneta w艣ciekle zako艅czy艂a po艂膮czenie i wrzuci艂a telefon do swojej torebki, po艣piesznie zabieraj膮c swoje rzeczy z pokoju Sebastiana.
– Ja spadam. Dzi臋kuj臋 za pomoc! – odkrzykn臋艂a, zbiegaj膮c ju偶 po schodach dzikim p臋dem.
Ch艂opak贸w z szoku otrz膮sn臋艂o dopiero trza艣ni臋cie zewn臋trznych drzwi. 艁ukasz i Sebastian spojrzeli po sobie z zaskoczeniem. W pokoju przez chwil臋 panowa艂a grobowa cisza, jako 偶e 偶aden nie mia艂 poj臋cia jak si臋 odnie艣膰 do ostatnich dwudziestu minut.
– Niech mi kto艣 wyja艣ni co si臋 sta艂o, bo nie ogarniam – oznajmi艂 wreszcie 艁ukasz, kr臋c膮c g艂ow膮 jakby by艂 na lekcji fizyki.
– Wesz艂a, pop艂aka艂a i wysz艂a. To si臋 sta艂o – odpar艂 Sebastian, cho膰 sam by艂 nie mniej sko艂owany ni偶 kr贸tkow艂osy.
– To by艂o dziwne, czy mi si臋 tylko zdaje? – 艁ukasz musia艂 si臋 upewni膰, bo zachowanie Anety zrobi艂o mu z m贸zgu, lekko m贸wi膮c, sieczk臋.
– Absolutnie, s艂onko – przytakn膮艂 Sebastian z t臋pym wyrazem twarzy. – Powiniene艣 to umie艣ci膰 w swoim pami臋tniku-rysowniku – doda艂. Oczywi艣cie wiedzia艂 o jego istnieniu. 艁ukasz nie pokaza艂 mu wszystkiego co si臋 tam znajdowa艂o, ale da艂 Sebastianowi obejrze膰 cz臋艣膰 prac, wyja艣niaj膮c przy okazji ich szczeg贸lnie znaczenie.
– Tak zrobi臋 – obieca艂 ch艂opak. Ju偶 mu si臋 w g艂owie pokaza艂a wizja szkicu Anety, kt贸ra ze 艂zami w oczach pojawia si臋 w drzwiach pokoju Sebastiana. Tak, to b臋dzie ciekawy obraz. – Seba, nie odbierz tego jako艣 opacznie, ale w艂a艣nie sobie u艣wiadomi艂em jak bardzo si臋 ciesz臋, 偶e nie jeste艣 dziewczyn膮 – powiedzia艂 艁ukasz wolno, wa偶膮c s艂owa.
– Potraktuj臋 to jako komplement – uzna艂 brunet. – Na pociech臋 ci powiem, 偶e przed chwil膮 dog艂臋bnie si臋 utwierdzi艂em w homoseksualizmie. Matko, jakbym mia艂 ca艂e 偶ycie wytrzyma膰 z bab膮 to chyba bym sobie poszatkowa艂 przedramiona ju偶 w dniu 艣lubu, wiesz? – doda艂 po kr贸tkim namy艣le.
– Przera偶aj膮 ci臋 sceny nieuzasadnionej zazdro艣ci? – za艣mia艂 si臋 艁ukasz. – Mo偶e powinienem zacz膮膰 ci takie urz膮dza膰, co? – u艣miechn膮艂 si臋 z艂o艣liwie.
– Wypluj te s艂owa! – Sebastian przerazi艂 si臋 prawie nie na 偶arty. – Zreszt膮 偶eby m贸c mi urz膮dza膰 takie sceny, musia艂by艣 si臋 najpierw ujawni膰 przed 艣wiatem. Sam rozumiesz, nie spos贸b publicznie oskar偶a膰 mnie o zdrad臋 i ukrywa膰 nasz zwi膮zek, nie? – doda艂 z u艣mieszkiem, kiedy przemy艣la艂 spraw臋.
艁ukasz skrzywi艂 si臋.
– No tak. Masz racj臋 – przyzna艂. Zaraz potem jednak zn贸w uni贸s艂 koniuszek ust. – Ale i tak spodziewaj si臋, 偶e kiedy艣 mo偶e mi si臋 zdarzy膰!
– Licz臋 na to – odpar艂 szczerze Sebastian.
– Tylko ty mi lepiej nie dawaj powod贸w do scen zazdro艣ci, dobra? – zaznaczy艂 jeszcze 艁ukasz.
– A偶 tak ci zale偶y na wy艂膮czno艣ci? – za艣mia艂 si臋 brunet, mile po艂echtany. – No nie b臋dzie mi 艂atwo. W ko艅cu kto by nie polecia艂 na taki ty艂ek jak m贸j? – ci膮gn膮艂 dalej psotnie.
艁ukasz prychn膮艂, krzywi膮c si臋. Ani mu si臋 艣ni艂o wys艂uchiwa膰 takich tekst贸w! Ch艂opak zbli偶y艂 si臋 do Sebastiana i przyci膮gn膮艂 go mocno do siebie, zaborczo zaciskaj膮c palce na jego po艣ladkach.
– Niech tylko ci臋 kto艣 dotknie, a wepchn臋 mu jego w艂asne wn臋trzno艣ci do gard艂a – warkn膮艂, ca艂uj膮c nami臋tnie Sebastiana i zabieraj膮c mu tym samym sposobno艣膰 odpowiedzi. 艁ukasz nie zamierza艂 si臋 z nikim dzieli膰. Nigdy!
*
Kilka dni p贸藕niej Aneta, zaraz po szkole, podbieg艂a do id膮cych obok siebie na tramwaj ch艂opak贸w ze skruszon膮 min膮.
– Sorry za t臋 histeri臋 wtedy – mrukn臋艂a speszona. – Musieli艣cie by膰 zawstydzeni, co?
艁ukasz i Sebastian wymienili si臋 szybkimi spojrzeniami. Lepiej nie potwierdza膰, skoro i tak sama wydedukowa艂a prawd臋.
– A wszystko si臋 ju偶 wyja艣ni艂o? – zapyta艂 zamiast tego 艁ukasz uprzejmie.
Blondynka rozpromieni艂a si臋.
– Tak! To by艂a jego kuzynka. Ca艂kiem mi艂a dziewczyna zreszt膮 – doda艂a Aneta. – A u was wszystko w porz膮dku? – zapyta艂a z u艣miechem. Ot, taki kr贸tki small talk po lekcjach dla poprawy nastroju.
Sebastian wzruszy艂 ramionami.
– No jako艣 偶yjemy – odpar艂 dyplomatycznie.
– To dobrze, 偶e jest dobrze – uzna艂a dziewczyna. – Bo jak jest dobrze, to nie b臋dzie 藕le!
– My艣la艂a艣 o studiach na filozofii? – za艣mia艂 si臋 艁ukasz, kr臋c膮c z rozbawieniem g艂ow膮.
– Oj tam! – Aneta machn臋艂a r臋k膮 energicznie. – Ja si臋 tylko ciesz臋, 偶e si臋 wam uk艂ada. Taka z was 艣liczna para! – Dziewczyna nie mog艂a powstrzyma膰 entuzjastycznego okrzyku.
– Ciszej, kobieto! – zgani艂 j膮 szeptem, dla kontrastu, 艁ukasz. – Ciesz臋 si臋, 偶e tak nas postrzegasz, ale naprawd臋 nie wszyscy w ko艂o musz膮 o nas wiedzie膰, dobrze?
– Przecie偶 i tak ludzie si臋 domy艣laj膮 i gadaj膮 – odpar艂a Aneta.
– Mi臋dzy „domy艣la膰 si臋” a „wiedzie膰” jest spora przepa艣膰 – wyja艣ni艂 spokojnie 艁ukasz. – Mog膮 sobie plotkowa膰, ale szkolne gadki raczej nie dostan膮 si臋 do uszu moich rodzic贸w. Fakty to co innego.
– I tak na przysz艂o艣膰 – wtr膮ci艂 Sebastian na odchodnym – wykre艣l ze swojego s艂ownika przymiotniki „艣liczny”, „pi臋kny” i „uroczy”, przynajmniej kiedy m贸wisz o facetach. Bo si臋 pogniewamy – zako艅czy艂 z udawanym gniewnym spojrzeniem.
Aneta po chwili zostawi艂a ich samych, wracaj膮c do swojego ch艂opaka, kt贸ry jej mimo wszystko nie zdradza (za co ch艂opaki zacz臋li go skrycie i nie艣mia艂o podziwia膰).
Sebastian westchn膮艂 w my艣lach, analizuj膮c ich sytuacj臋. Powszechnie wiadomo by艂o, 偶e jest gejem, a tak偶e co bystrzejszy ucze艅 zauwa偶y艂, 偶e przyja藕ni si臋 z 艁ukaszem. Do wyci膮gni臋cia tych wniosk贸w naprawd臋 nie potrzebowano inteligencji Sherlocka Holmesa. Rozmawiali z 艁ukaszem niemal偶e na ka偶dej przerwie i bardzo cz臋sto wracali te偶 razem do dom贸w. Tego, 偶e czasami obaj zatrzymywali si臋 u Sebastiana, nikt ju偶 nie wiedzia艂. Wszyscy wiedzieli jednak, 偶e si臋 kumpluj膮 – to powoli stawa艂o si臋 dla ka偶dego oczywiste. Wystarczy, 偶e znajdziesz jednego z nich, a znajdziesz r贸wnie偶 drugiego. Przekaza膰 co艣 艁ukaszowi? R贸wnie dobrze mo偶na by艂o powiedzie膰 to tylko Sebastianowi, a wiadomo, 偶e informacja na pewno dotrze do celu. Dawanie czego艣 jednemu z nich r贸wna艂o si臋 niemal偶e dawaniu tego im obu. Dla ca艂ego 艣rodowiska szkolnego by艂 to do艣膰 wygodny system. Nawet nauczyciele potrafili zaczyna膰 rozmow臋 z Sebastianem od „Przeka偶 艁ukaszowi, 偶e...” lub na odwr贸t.
Zar贸wno 艁ukasz jak i Sebastian doskonale zdawali sobie spraw臋, 偶e powstaj膮 plotki, 偶e ludzie gadaj膮 i snuj膮 domys艂y. Taki stan rzeczy by艂 nie do przeskoczenia. Obaj wiedzieli, 偶e tak ju偶 po prostu b臋dzie i kropka, oboj臋tnie czego by nie zrobili. Mimo to pilnowali si臋, 偶eby nie dostarczy膰 przypadkiem dowod贸w. Wymaga艂o to skupienia, uwagi, sta艂ej czujno艣ci, a ponadto by艂o wyj膮tkowo uci膮偶liwe oraz irytuj膮ce, niemniej jednak innego wyj艣cia nie widzieli.
– Ja ju偶 mam ca艂kiem spor膮 wpraw臋 – pochwali艂 si臋 razu pewnego Sebastian.
– Tak? – 艁ukasz uni贸s艂 brwi ze zdumienia. – A kiedy si臋 tak wyuczy艂e艣 tej konspiracji, co?
Sebastian za艣mia艂 si臋, wspominaj膮c pocz膮tki ich znajomo艣ci.
– Pomy艣l! Z tego, co mi wiadomo, bardzo d艂ugo nie mia艂e艣 poj臋cia, 偶e mi si臋 podobasz! Czyli musia艂em by膰 naprawd臋 niez艂y w niepatrzeniu na ciebie ma艣lanym wzrokiem – odpar艂 z dum膮, cho膰 najch臋tniej nie powtarza艂 by tamtego do艣wiadczenia. Mo偶e i nie odczuwa艂 potrzeby wykrzyczenia swoich uczu膰 na ca艂y 艣wiat, jednak偶e mi艂o by by艂o m贸c z艂apa膰 艁ukasza za r臋k臋, przytuli膰 lub obj膮膰. Nawet si臋 na niego porz膮dnie popatrze膰 nie m贸g艂, bo ju偶 samo to wywo艂a艂oby komentarze.
– Od samego pocz膮tku ci si臋 podoba艂em? – upewni艂 si臋 brunet, czuj膮c narastaj膮ce zadowolenie.
– No – odpar艂 enigmatycznie Sebastian. – A od kiedy zacz臋li艣my ze sob膮 rozmawia膰, to z ka偶dym dniem coraz bardziej.
– Za bardzo mi kadzisz! – za艣mia艂 si臋 艁ukasz. – To ma jakie艣 drugie dno! – domy艣li艂 si臋 pr臋dko.
Sebastian potarga艂 mu w艂osy w odpowiedzi.
– Jasne, prawi臋 ci komplementy tylko po to, 偶eby ci臋 zaci膮gn膮膰 do 艂贸偶ka! – przyzna艂 z r臋k膮 na sercu. – Przejrza艂e艣 moje niecne zamiary!
Ludzie nie wiedzieli. Nie mieli prawa wiedzie膰. 艁ukasz i Sebastian w szkole zawsze znajdowali si臋 w naturalnej odleg艂o艣ci od siebie – naturalnej dla kumpli, rzecz jasna. Nie 艂apali si臋 za d艂onie, kiedy nikt nie widzia艂, nie pozwalali sobie na drobne czu艂o艣ci w miejscach, gdzie nie by艂o ludzi. W szkole po prostu nie byli par膮. Nie robili niczego, co mog艂oby u艣wiadomi膰 ludzi, 偶e ich domys艂y s膮 prawdziwe. Nie wtajemniczali 偶adnych zaufanych znajomych, „bo przecie偶 nikomu nie powiedz膮”. To i tak by艂o zbyt wielkie ryzyko. Im wi臋cej os贸b wie, tym wi臋ksza szansa, 偶e kto艣 si臋 wygada. Jedynie Aneta i Robert mieli pewno艣膰 co do ich relacji, a to o dwie osoby za du偶o – przynajmniej w mniemaniu 艁ukasza. Sam si臋 zdecydowa艂 na coming out przed nimi, ale nie by艂 pewien czy powt贸rzy艂by t臋 decyzj臋. Chocia偶 Aneta, kiedy nie mia艂a trudnych dni, sprawdza艂a si臋 jako przyjaci贸艂ka. Zawsze to jaka艣 osoba, kt贸ra mo偶e obiektywnie spojrze膰 na zwi膮zek, prawda? Czasem trzeba pogada膰 z kim艣 z zewn膮trz. Niemniej jednak 艁ukasz bardzo nie lubi艂, gdy jego los le偶a艂 poniek膮d w cudzych r臋kach.
Ludzie 偶artowali sobie z 艁ukasza, jednak ch艂opak nie s膮dzi艂, by naprawd臋 uwa偶ali go za geja. Par臋 razy kto艣 pr贸bowa艂 go delikatnie podpyta膰, czy on i Sebastian „naprawd臋 co艣 teges”, ale ch艂opak wywraca艂 wtedy ostentacyjnie oczami, nie odpowiadaj膮c. To wi臋kszo艣ci wystarcza艂o. Zaakceptowali, 偶e Sebastian jest gejem, a 艁ukasz jego kumplem, chocia偶 nikt tego do ko艅ca nie rozumia艂.
– A co zrobisz, jak on si臋 w tobie zakocha, czy co艣? – Takie pytania r贸wnie偶 pada艂y i 艁ukasz si臋 nawet cieszy艂 z tego faktu, bo oznacza艂 on, 偶e jednak nie zosta艂 zaszufladkowany jako gej.
– Och, we藕 si臋 odwal – mrucza艂 wtedy zrz臋dliwie, wykrzywiaj膮c wargi. – Nie chc臋 nawet o tym my艣le膰.
Zdarza艂y si臋 r贸wnie偶 teksty typu:
– Nie znajdziesz sobie dziewczyny, kiedy b臋dziesz si臋 z nim wsz臋dzie szlaja艂 – radzili mu co „偶yczliwsi” koledzy. – Wszystkie pomy艣l膮, 偶e jeste艣 ciot膮, jak on – dodawali z niesmakiem. Nawet je艣li nie mieli nic do samego Sebastiana, bo pono膰 orientacji si臋 nie wybiera, to za nic nie potrafili zrozumie膰 cz艂owieka, kt贸ry z w艂asnej woli kumplowa艂 si臋 z nim, a偶 prowokuj膮c ludzi do spekulacji. Oni pr臋dzej daliby si臋 poszatkowa膰, ni偶 zezwolili ludziom na takie komentarze. A trzymaj膮c si臋 z gejem, tej fali plotek si臋 nie powstrzyma.
– A je艣li on sprawi, 偶e te偶 ci si臋 zaczn膮 podoba膰 faceci? – pytali z pow膮tpiewaniem.
– Tego nie mo偶na „sprawi膰” – sycza艂 艁ukasz z kpin膮. Tak, potrafi艂 wykrzesa膰 z siebie troch臋 jadu. – Jakbym by艂 gejem, ju偶 bym o tym wiedzia艂. Nic si臋 w tej kwestii nie zmieni – dodawa艂 z naciskiem, 艣miej膮c si臋 z w艂asnych my艣li. W ko艅cu prawie m贸wi艂 prawd臋. Ju偶 co艣 o sobie wiedzia艂.
Reasumuj膮c, z orientacji 艁ukasza 偶artowano, pokpiwano, podpytywano si臋 o ni膮 i og贸lnie by艂a przedmiotem powszechnego zainteresowania, jednak nikt nie by艂 niczego pewien, wi臋c z czasem wszystko zacz臋艂o powolutku cichn膮膰. Ka偶dy temat do plotek kiedy艣 si臋 wyczerpuje.
*
艢wi臋ta Bo偶ego Narodzenia 艁ukasz sp臋dzi艂, jak zawsze, w gronie rodzinnym. A 偶e famili臋 mia艂 nie najmniejsz膮 to by艂o weso艂o, gwarno i t艂oczno. Babcia 艁ucja faszerowa艂a go jedzeniem, jakby przez ca艂y poprzedni rok g艂odowa艂 na samym chlebie i wodzie. 艁ukasz zastanawia艂 si臋, jak on stanie przed Sebastianem, bo w swoim w艂asnym mniemaniu po takim ob偶arstwie by艂o go dwa razy wi臋cej. Nie mia艂 wyboru. Tydzie艅 po 艣wi臋tach postanowi艂 po艣wi臋ci膰 g艂贸wnie na 膰wiczenia fizyczne, bo um贸wi艂 si臋 z Sebastianem na Sylwestra i zamierza艂 wygl膮da膰 jak cz艂owiek. Po raz pierwszy w 偶yciu uda艂o mu si臋 w takim postanowieniu wytrwa膰, gdy偶 normalnie to na ch臋ciach si臋 zar贸wno zaczyna艂o jak i ko艅czy艂o ca艂e przedsi臋wzi臋cie. Tym razem jednak naprawd臋 zebra艂 si臋 w sobie i codziennie robi艂 brzuszki, pompki (mia艂 s艂abe ramiona, wi臋c to drugie w艂a艣ciwie tylko pr贸bowa艂, ale za to wytrwale) i rozci膮ga艂 si臋. Wychodzi艂 te偶 na d艂ugie spacery po dworze. Uwa偶a艂, 偶e najlepiej by by艂o, gdyby codziennie biega艂, jednak nawet nie zamierza艂 pr贸bowa膰 z lodem le偶膮cym na ka偶dym chodniku. Jeszcze by si臋 zabi艂 albo – co gorsza! – po艂ama艂. Pobiega w wakacje, teraz nic na si艂臋. Zd膮偶y.
Sebastian zazdro艣ci艂 艁ukaszowi rodzinnych 艣wi膮t bardziej, ni偶 by艂 sk艂onny si臋 do tego przyzna膰. On swoje sp臋dza艂 jedynie z mam膮, bo babcia jako艣 si臋 nie rwa艂a go odwiedzin. By艂o oczywi艣cie bardzo mi艂o i sympatycznie, zw艂aszcza 偶e zawsze dobrze dogadywa艂 si臋 ze swoj膮 rodzicielk膮, ale to jednak nie to samo co Bo偶e Narodzenie sp臋dzone w gronie ciotek, wujk贸w, kuzyn贸w i kuzynek.
W 艣wi臋ta nie mogli si臋 ze sob膮 spotka膰. 艁ukasz ca艂y tydzie艅 siedzia艂 w domu u babci pod Szczecinem. 呕aden z nich nie by艂 z tego powodu zbyt szcz臋艣liwy. Rodzina 艁ukasza z zaskoczeniem obserwowa艂a, i偶 entuzjazm ch艂opaka wzrasta艂, im bli偶ej by艂 powr贸t do szko艂y, a nie na odwr贸t.
– Co艣 mi tu 艣mierdzi – podsumowa艂 Dominik, jednak nikt nie uwa偶a艂 tego za na tyle znacz膮ce, by wdawa膰 si臋 w g艂臋bsze dyskusje.
艁ukasza rozpiera艂a energia, kiedy my艣la艂 o Sylwestrze z Sebastianem. Um贸wili si臋 na niego ju偶 du偶o wcze艣niej i obaj bardzo na to czekali. Dorota oczywi艣cie sp臋dza艂a t膮 noc poza domem, bawi膮c si臋 na jakiej艣 firmowej imprezie, wi臋c 艁ukasz z Sebastianem mieli mie膰 dom tylko i wy艂膮cznie dla siebie. I mieli zamiar to odpowiednio wykorzysta膰.
艁ukasz by艂 pewien, 偶e jego ch艂opak zorganizuje odpowiedni膮 atmosfer臋 i zatroszczy si臋 o wszystkie szczeg贸艂y, 偶eby tylko w dniu spotkania nie musie膰 o niczym my艣le膰. A 偶e brunet odkry艂 ju偶 w Sebastianie romantyka, nie obawia艂 si臋 o opraw臋. Mieli podobne gusta i w wi臋kszo艣ci przypadk贸w dogadywali si臋, je艣li chodzi艂o o dekoracje czy te偶 nawet ubrania w witrynach sklep贸w. Bardzo cz臋sto by艂o tak, 偶e Sebastianowi podoba艂y si臋 taki rzeczy, kt贸rych 艁ukasz za nic by nie w艂o偶y艂, za to ch臋tnie je widzia艂 w艂a艣nie na swoim ch艂opaku. Co tu du偶o m贸wi膰, gdyby 艁ukasz mia艂 kompletowa膰 Sebastianowi garderob臋, wiedzia艂by co wybra膰, 偶eby przypasowa膰 swojemu ch艂opakowi. Zar贸wno w kolorach jak i krojach ubra艅. Zna艂 go, po prostu.
Reasumuj膮c: obaj nie mogli si臋 wr臋cz doczeka膰 Sylwestra i piel臋gnowali tylko w umys艂ach wizje wszystkich nieprzyzwoitych rzeczy, kt贸re b臋d膮 w stanie ze sob膮 zrobi膰. O tych przyzwoitych r贸wnie偶 my艣leli, lecz relatywnie mniej. W ko艅cu do rzeczy przyzwoitych nie potrzebowali pustego domu.
*
Na kilka dni przed wyczekiwanym Sylwestrem sta艂a si臋 rzecz straszna i tak okropna, 偶e 艁ukasz niemal偶e pot艂uk艂 talerze, kt贸re zanosi艂 do kuchni.
– Jak to u nas? – wyj膮ka艂, patrz膮c na swoj膮 matk臋 oczami wielkimi jak spodki pod fili偶anki. – P-przecie偶 mieli艣my wraca膰 i... – Ch艂opak a偶 zapomnia艂 s艂贸w, chocia偶 w g艂owie a偶 mu hucza艂o od my艣li.
– No wracamy, ale Przemek, Dominik i Oskar jad膮 z nami – wyja艣ni艂a zdumiona Urszula. – A co艣 si臋 sta艂o?
– Dlaczego nie m贸wi艂a艣 wcze艣niej? – j臋kn膮艂 z wyrzutem 艁ukasz, czuj膮c ogromn膮 gul臋 w gardle i nawet nie pr贸buj膮c ukry膰 ogromnego rozczarowania. Ju偶 ca艂y prawie skaka艂 z rado艣ci na my艣l o Sylwestrze, a偶 tu nagle takie wiadomo艣ci na niego spadaj膮 jak grom z jasnego nieba. Ca艂a energia wyparowa艂a z niego w u艂amku sekundy.
– Co艣 nie gra? – zdziwi艂a si臋 kobieta. – Przecie偶 si臋 lubicie.
– Um贸wi艂em si臋 z kumplem – j臋kn膮艂, za艂amuj膮c mentalnie r臋ce. A szykowa艂 mu si臋 taki cudowny pocz膮tek roku!
– No to przecie偶 mo偶esz i艣膰 razem z kuzynami – odpar艂a Ula, w swoim w艂asnym mniemaniu odnajduj膮c cudowne rozwi膮zanie.
艁ukasz zdecydowanie nie podzieli艂 jej entuzjazmu, cho膰 nie pokaza艂 tego po sobie.
– Jasne, masz racj臋 – mrukn膮艂 w odpowiedzi, ale wyra藕nie zmarkotnia艂.
P贸jd臋 z kuzynami, niech sobie popatrz膮 – pomy艣la艂 ironicznie. – I mo偶e jeszcze nam pokibicuj膮, co? Albo w艂膮czymy im gejowskie pornole, sami si臋 w to wpakowali, to niech cierpi膮! A my z Sebastianem zajmiemy si臋 sob膮 pi臋tro wy偶ej...
艁ukasz wpad艂 do pokoju i uderzy艂 czo艂em w biurko. Drewno by艂o twarde, a g艂owa chwil臋 pulsowa艂a b贸lem, ale to w najmniejszym stopniu nie rozwi膮za艂o tej chorej sytuacji. Ch艂opak wygrzeba艂 kom贸rk臋 z kieszeni i wybra艂 numer swojego ch艂opaka z min膮 skaza艅ca, kt贸ry straci艂 szans臋 apelacji.
– Seba, jeste艣my w g艂臋bokiej dupie – oznajmi艂 grobowym tonem, nie zaprz膮taj膮c sobie g艂owy powitaniami.
Sebastian od razu wyczu艂, 偶e chodzi o co艣 powa偶nego. Inaczej 艁ukasz nie zaczyna艂by w ten spos贸b i tym tonem. Ch艂opaka wi臋c od razu nasz艂y niepokoj膮ce my艣li.
– Co jest? – zapyta艂 pr臋dko. Im szybciej si臋 dowie, tym pr臋dzej przestanie si臋 martwi膰 innymi swoimi domys艂ami.
– Nasz zajebisty Sylwester poszed艂 si臋 jeba膰 – oznajmi艂 艁ukasz gorzko, przeczesuj膮c palcami w艂osy, jakby mia艂 chcia艂 je sobie wyrwa膰.
Sebastian mia艂 gor膮c膮 nadziej臋, 偶e si臋 przes艂ysza艂. Wszystko, tylko nie to!
– Dlaczego? – spyta艂, nie kryj膮c rozczarowania.
艁ukasz westchn膮艂 g艂臋boko. By艂 zdo艂owany co najmniej tak bardzo jak jego ch艂opak.
– Bo w艂a艣nie si臋 dowiedzia艂em, 偶e Sylwestra kuzyni sp臋dz膮 u mnie w domu.
– Kurwa – skwitowa艂 Sebastian. – Nie mo偶esz ich zostawi膰, nie? – zapyta艂 jeszcze, cho膰 si臋 nawet nie 艂udzi艂, 偶e odpowied藕 b臋dzie twierdz膮ca.
– Chcia艂bym, ale nie bardzo. Po prostu nie mog臋 wyj艣膰 na imprez臋. Nie powiem im przecie偶, 偶e spadam, ale ich ze sob膮 nie wezm臋, bo towarzystwo nie b臋dzie im odpowiada膰 czy co艣 – westchn膮艂 g艂臋boko 艁ukasz, cho膰 nie przestawa艂 kombinowa膰.
W g艂owie u Sebastiana r贸wnie偶 pracowa艂y wszystkie trybiki i to na wzmo偶onych obrotach. Wreszcie, po kr贸tkim namy艣le, brunet zaproponowa艂 niech臋tnie:
– To mo偶e faktycznie trzeba b臋dzie tak zrobi膰?
– W sensie 偶e co? – zdumia艂 si臋 艁ukasz, bo tak si臋 zag艂臋bi艂 we w艂asnych my艣lach, 偶e a偶 zgubi艂 w膮tek.
– No przyjd藕 tu razem z nimi – westchn膮艂 Sebastian. Nie podoba艂o mu si臋 to, ale chyba jedynie w ten spos贸b m贸g艂 osi膮gn膮膰 jaki艣 kompromis.
– 呕artujesz! – parskn膮艂 艁ukasz z niedowierzaniem. – Przecie偶 oni... No cholera jasna! Wszystko si臋 nam popieprzy艂o, nie? – j臋kn膮艂 w zamy艣leniu.
– I to bardzo – doda艂 Sebastian z niesmakiem. – Ale to jedyne wyj艣cie. We藕 ich ze sob膮. Ja dla niepoznaki mo偶e jeszcze kogo艣 zaprosz臋, 偶eby nie by艂o, 偶e mieli艣my by膰 tylko we dw贸ch – mrukn膮艂, wymy艣laj膮c napr臋dce jaki艣 plan dzia艂ania. Wszystkie jego przygotowania posz艂y w choler臋 i Sebastiana trafia艂 jasny szlag, jednak zamierza艂 z tego uratowa膰 ile tylko si臋 da.
– To nie b臋dzie to samo – westchn膮艂 艁ukasz. By艂 tak zawiedziony t膮 ca艂膮 spraw膮, 偶e nie potrafi艂 wykrzesa膰 z siebie ni krztyny entuzjazmu.
– Oczywi艣cie, 偶e nie b臋dzie! – 艁ukasz jakim艣 cudem wiedzia艂, 偶e Sebastian wywr贸ci艂 teatralnie oczami. – Ale to jedyne, co mo偶emy wykombinowa膰 w tej sytuacji – wyja艣ni艂 d艂ugow艂osy tonem logicznie my艣l膮cego racjonalisty. – A ja zamierzam sp臋dzi膰 Sylwestra z tob膮, nawet je艣li nie b臋dziemy si臋 przy okazji pieprzy膰 po ca艂ym domu, czego jednak szczerze 偶a艂uj臋 – o艣wiadczy艂 stanowczo.
艁ukaszowi si臋 nieznacznie poprawi艂 humor, wi臋c za艣mia艂 si臋 z ko艅c贸wki wypowiedzi swojego ch艂opaka.
– Ja te偶 偶a艂uj臋 – doda艂 i mrukn膮艂 na zach臋t臋: – Jeszcze to kiedy艣 nadrobimy.
– Z nawi膮zk膮! – zaznaczy艂 pr臋dko Sebastian.
– Oczywi艣cie!
– Obiecujesz?
– No ba, jasne – za艣mia艂 si臋 艁ukasz.
– To trzymam ci臋 za s艂owo. A teraz spraszaj kuzynk贸w, ja przygotuj臋 dom – doda艂 brunet.
– Okej, okej – mrukn膮艂 艁ukasz, dodaj膮c przekornie: – Tylko pami臋taj, pochowaj g艂臋boko wszystkie t臋czowe bransoletki i inne gad偶ety, ksi膮偶ki o homoseksualizmie, tematyczne filmy... a, no i t臋 seri臋 Queer as folk, kt贸r膮 masz na DVD – wylicza艂 ch艂opak, co tylko sobie przypomnia艂.
– Si臋 rozumie – westchn膮艂 Sebastian, bo wcale mu si臋 nie u艣miecha艂o ukrywa膰 we w艂asnym mieszkaniu. No ale c贸偶 poradzi膰. Chcia艂 艁ukasza na Sylwestra, musi kombinowa膰. – Masz czterech kuzyn贸w? – upewni艂 si臋 jeszcze. Musia艂 przecie偶 zorganizowa膰 odpowiedni膮 ilo艣膰 jedzenia.
– Nie, trzech – odpar艂 艁ukasz. – To ja jestem czwarty.
– Czyli b臋dzie nas pi臋ciu facet贸w, w tym tylko trzech hetero, tak? – za艣mia艂 si臋 Sebastian.
– Nie musisz si臋 martwi膰 – za艣mia艂 si臋 艁ukasz. – Jestem z nich wszystkich najprzystojniejszy – zapewni艂 na wszelki wypadek.
– Nie 艣mia艂em w to w膮tpi膰! – zadeklarowa艂 Sebastian ze 艣miechem.
艁ukasz naprawd臋 lubi艂 s艂ucha膰 jego 艣miechu. Nawet przez telefon.
*
Dwa dni p贸藕niej, tu偶 przed Sylwestrem, zadzwoni艂 Sebastian z kr贸tk膮 wiadomo艣ci膮:
– Aneta i Robert nie przyjd膮, bo, cytuj膮c: „chc膮 sp臋dzi膰 t臋 noc razem” – ironia wr臋cz parowa艂a z tonu d艂ugow艂osego.
– To tak na dobitk臋, co? – j臋kn膮艂 艁ukasz. – Oni mog膮 si臋 pieprzy膰 po k膮tach, ale my ju偶 nie. 艢wiat nie jest sprawiedliwy! – skwitowa艂. Nadal nie m贸g艂 prze偶a艂owa膰 utraconego bezpowrotnie Sylwestra sam na sam z Sebastianem. Jego kuzyni po prostu nie pasowali do tamtego mieszkania. Stanowili inny 艣wiat. 艢wiat, w kt贸rym 颅– gwoli 艣cis艂o艣ci – 艁ukasz by艂 normalnym, nieco nie艣mia艂ym, heteroseksualnym ch艂opakiem z pasj膮 rysowania. I kt贸ry po prostu nie znalaz艂 jeszcze odpowiedniej dla siebie dziewczyny.
Jaka szkoda, 偶e zamiast tego znalaz艂em sobie bardzo odpowiedniego ch艂opaka – my艣la艂 艁ukasz, opanowuj膮c rzadk膮 umiej臋tno艣膰 m贸wienia zgry藕liwym tonem nawet we w艂asnej g艂owie.
– W takim razie b臋dziemy tylko my i twoi kuzyni – mrukn膮艂 Sebastian, nawet nie staraj膮c si臋 brzmie膰 weso艂o.
– Troch臋 si臋 tego boj臋 – przyzna艂 po namy艣le 艁ukasz.
– Boisz si臋?! – krzykn膮艂 Sebastian zbulwersowany do granic. – Ty ich przynajmniej znasz! A ja nie mam poj臋cia w co si臋 pakuj臋! Jestem przera偶ony! – Po jego g艂osie 艁ukasz rozpozna艂, 偶e ch艂opak wcale nie 偶artuje.
– Nie b臋dzie a偶 tak 藕le – pr贸bowa艂 go nieporadnie pocieszy膰, ale sam nie by艂 pewien, czy mu to wysz艂o.
– Ta, jassssne – prychn膮艂 Sebastian. – Mam wra偶enie, 偶e mi wjazd na chat臋 zrobi samo Federalne Biuro 艢ledcze!
– Spokojnie! Oni naprawd臋 s膮 w porz膮dku! Pami臋taj, 偶e to w ko艅cu moja rodzina, maj膮 ze mn膮 troch臋 wsp贸lnych gen贸w.
– No 艣wietnie – westchn膮艂 Sebastian. – Przecie偶 do dzisiaj pami臋tam, jak mi przywali艂e艣 podczas tej afery z 艁ucj膮 – mrukn膮艂 zjadliwie. – Je艣li oni wszyscy maj膮 taki cios to chyba sobie zaczn臋 kopa膰 gr贸b w ogr贸dku...
– Panikarz! – za艣mia艂 si臋 艁ukasz, kr臋c膮c g艂ow膮, cho膰 jego ch艂opak przez telefon oczywi艣cie nie m贸g艂 tego gestu zobaczy膰. – Cykor z ciebie wychodzi, panienko!
– ... – Sebastian tylko prychn膮艂 go s艂uchawki, jakby wyuczy艂 si臋 tego od w艂asnego kota. – Tylko nie „panienko”.
– No jasne! Nie jaka艣 tam panienko, tylko moja w艂asna! – 艣mia艂 si臋 dalej 艁ukasz.
Sebastianowi sko艅czy艂a si臋 cierpliwo艣膰.
– Jeszcze jedno s艂owo, a zar偶n臋 ci臋 t臋pym no偶em do mas艂a, jak tylko wpadniesz w moje r臋ce!!! – wrzasn膮艂 do s艂uchawki rozjuszony.
– To papa i do zobaczenia na Sylwestrze, kochana! – po偶egna艂 si臋 pr臋dko 艁ukasz z rozbawieniem.
Sebastian jeszcze d艂ugo s艂ysza艂 w g艂owie jego weso艂y 艣miech. No naprawd臋, czym by艂by ich zwi膮zek bez tej 艂agodnej dawki sarkazmu?
*
– I on zaprosi艂 nas wszystkich? – upewnia艂 si臋 Przemek, kt贸ry by艂 najstarszy, zatem uwa偶a艂 si臋 za najbardziej odpowiedzialnego w grupie i pr贸bowa艂 wybada膰, czy na pewno nie zwal膮 si臋 komu艣 do domu bez jego wiedzy.
– Tak – odpar艂 stanowczo 艁ukasz. – Wie kim jeste艣cie i wie ilu was jest – doda艂 dla jasno艣ci.
– A ile os贸b w og贸le tam b臋dzie? – dopytywa艂 dalej Przemek.
艁ukasz wywr贸ci艂 oczami. Co to za wywiad? M臋czy艂y go te wyja艣nienia, g艂贸wnie dlatego, 偶e wi臋kszo艣膰 musia艂 po prostu zmy艣la膰.
– Pi臋膰 – odpar艂. – Mia艂o by膰 wi臋cej, ale ludzie si臋 powykruszali, wi臋c zostajemy tylko my i Sebastian.
– I naprawd臋 nie ma nic przeciwko, 偶e przyjdziemy, skoro nas nie zna? – Przemek nie dawa艂 za wygran膮.
– Naprawd臋! – potwierdzi艂 po raz setny w ostatnich dniach 艁ukasz. – I tak, b臋dzie nas tylko pi膮tka i b臋dziemy siedzie膰 i pi膰 piwo i gra膰 na Xboxie i robi膰 co nam tylko przyjdzie do g艂owy, a nawet narzeka膰 na to, 偶e jeste艣my pi膮tk膮 singli i 艣wiat nas nie kocha i nikt nas nie chce, ale to dopiero jak si臋 ju偶 upijemy! Pasuje?! – wydusi艂 na jednym oddechu. Ca艂a ta sytuacja b臋dzie bardziej stresuj膮ca ni偶 pierwotnie podejrzewa艂. Mo偶e jednak trzeba si臋 by艂o zdecydowa膰 na bezpieczny Sylwester z Polsatem?
– No, pasuje – odpar艂 wreszcie Przemek. Decyzja zosta艂a podj臋ta.
艁ukasz mia艂 tylko nadziej臋, 偶e pocz膮tek roku obejdzie si臋 bez 偶adnych afer i sensacji w rodzinie. I w艂a艣ciwie tylko ta nadzieja mu pozosta艂a...