(Nie) tylko przyjaciele 2
Dodane przez Aquarius dnia Sierpnia 18 2012 11:40:05
Część 2.


Mikołaj obudził się z nieznośnym bólem głowy. Chyba picie do drugiej w nocy nie było dobrym pomysłem? Zwlókł się z łóżka, założył pierwsze lepsze spodnie, które akurat leżały najbliżej i poczłapał do kuchni. Po głowie chodziła mu tylko jedna myśl: "woda, woda, dużo, dużo wody". Przechodząc przez salon, zerknął w stronę pobojowiska pozostałego po nocnym piciu. Puszki poniewierały się po podłodze i trochę zdziwiła go ich ilość. Wydawało mu się, że nie wypili aż tak dużo, tymczasem naliczył już dziesięć całych i kilka zgniecionych leżących pod stolikiem obok kanapy. Pokręcił głową zniesmaczony. Już nigdy się tak nie upiję, poprzysiągł sobie.
Ale zaraz, zaraz! Rozejrzał się po całym pomieszczeniu. Czegoś mu tu brakowało. Nie chodziło o braki w umeblowaniu, nie, meble były na swoich miejscach. Po prostu wydawało mu się, że coś jeszcze powinno tu być. Wzruszył ramionami nie mogąc nic wymyślić. W kuchni dorwał się do lodówki, gdzie, jak przynajmniej mu się wydawało, powinno być kilka butelek wody.
Tak, była tam nadal! Zimna jak lód, idealna na kaca. Mikołaj od razu wypił połowę zawartości plastikowego pojemnika. Od razu poczuł się szczęśliwszy. Niestety wraz z otrzeźwieniem, wróciła mu też pamięć.
- O kurwa!- Trzasnął drzwiczkami od lodówki i wrócił do salonu. Już sobie przypomniał, czego mu brakowało w wystroju wnętrza. Podszedł do kanapy, na której, jak przypuszczał, powinien ktoś spać. Stanął za oparciem.
Radek spał jak aniołek, wtulony w koc, który w nocy ściągnął z kanapy. Śliczny jak z obrazka. Śliczny blond aniołek. Śliczny i niezwykle seksowny blond aniołek. Mikołaj już wyciągał rękę by go dotknąć, kiedy zatrzymał się w środku drogi. Jakoś nie śmiał go dotykać po tym, co wczoraj, a właściwie to już dzisiaj, mu zrobił. Zabrał rękę. Zamiast tego wyciągnął drugą, zaopatrzoną w butelkę z lodowato zimną wodą. Może było to podłe i wredne, ale z niejaką satysfakcją Mikołaj przechylił pojemnik tuż nad głową śpiącego. Strumień przezroczystego płynu wylał się z butelki, lądując na jasnych, anielskich włosach. Radek podskoczył jak oparzony, z dzikim okrzykiem.
- Co ty robisz kretynie?! - Wrzasnął wściekły. Zaraz jednak złapał się za głowę i na powrót opadł na kanapę z jękiem. - Moja głowa! Chyba rozpadła się na dwie części.
- Nie jęcz, tylko wstawaj - warknął zirytowany Mikołaj. Nie wiedział, dlaczego, ale był zły na Radka, że nie zniknął nad ranem. Wolałby go nie oglądać, mimo iż chłopak wyglądał niezwykle pociągająco.
- Która godzina? - spytał blondyn gramoląc się z kanapy.
- Siódma.
- Muszę iść do pracy. Muszę się ubrać. Muszę się czegoś napić - marudził Radek kierując się do kuchni. Minął Mikołaja jakby nigdy nic. Czyżby zapomniał? Mężczyzna podążył za nim mając nadzieję, że nie przypomni sobie nagle o wszystkim. Radek zanurkował do lodówki w poszukiwaniu czegoś, co go ochłodzi. Mikołaj stał w progu przyglądając mu się. Zastanawiał się, kiedy i na niego spadnie nagłe olśnienie. Radek wyciągnął butelkę z wodą, odkorkował ją i kilkoma haustami, opróżnił.
- Alleluja! - uśmiechnął się. Mikołaj zamarł w oczekiwaniu, ale nic się nie stało. Blondyn rozsiadł się przy stole jakby nigdy nic.
- Co jest? - spytał czując na sobie uważne spojrzenie przyjaciela. - Makijaż mi się rozmazał, czy co?
- Nie, spoko. Nadal wyglądasz jak pierwszorzędna drag queen. - Mikołaj rozluźnił się nieco. Wyglądało na to, że albo nie pamiętał o niczym, co się między nimi zdarzył w nocy, albo nie chciał o tym rozmawiać. W sumie nie stało się nic złego. Bo cóż może być złego w tak niewinnym pocałunku? Pocałunku, który chciałby zmienić na coś zupełnie innego. Coś o wiele bardziej namiętnego i nieprzyzwoitego...
- Co tak stoisz jak ten kołek, u siebie jesteś - Radek wytrącił go z zamyślenia. - Chodź, przecież cię nie ugryzę. Choć jestem dość drażliwy nad ranem - uprzedził. Mikołaj usiadł naprzeciw niego.
- Jak ci się spało? - spytał. Nie chciał go prowokować, ale był ciekaw, co by usłyszał gdyby Radek jednak sobie coś przypomniał. A może lepiej byłoby tego nie słyszeć? A jednak było coś, co chciał wiedzieć.
- Twardo - mruknął blondyn.
- Wydawało mi się, że kanapa jest raczej miękka - zdziwił się Mikołaj.
- Nie kanapa, ja twardo spałem.
- To dobrze.
- Dlaczego? Ominęła mnie jakaś wichura?
- Nie.
- Nielegalne wyścigi na naszej ulicy? Wizytę policji? A może ktoś ci jednak przyniósł głowę tego wokalisty na tacy?
Mikołaj zamarł. Skoro pamiętał o tym... Spojrzał na niego. Jeszcze nigdy nie widział u przyjaciela tak poważnej miny. Nie wiedział jak ma ją rozumieć. Był zły? Rozczarowany? Urażony? A może wszystko naraz? Na szczęście, zanim doszło do rozwiązania tej zagadki, rozległ się dzwonek do drzwi. Mikołaj odetchnął z ulgą.
- Otworzę.
Saved by the bell, chciałoby się powiedzieć. Mężczyzna pospieszył do drzwi. Przynajmniej darowano mu chwilę na uspokojenie nerwów. Nie na długo jednak.
- Gdzie on jest?! - Przed drzwiami stała zjawiskowo piękna kobieta, z rozczochranymi ciemnymi włosami, w szlafroku i kapciach.
- W kuchni - Mikołaj wskazał jej drogę. Dziewczyna wyminęła go i ruszyła we wskazanym kierunku. Brunet wolał się do tego nie mieszać. Był nawet wdzięczny tej pięknej furii, że wybawiła go z tej niezręcznej sytuacji.
- Gdzie byłeś cała noc?- Usłyszał podniesiony głos dziewczyny.
- Zauważyłaś? - Zdziwił się Radek.
- Ciężko było nie zauważyć. Gdzie byłeś?
- Tutaj.
- A gdzie powinieneś być?
- Tutaj?- spytał. Zapadło długie i wymowne milczenie. - Skarbie?
- Wracam do twojego mieszkania. Jeśli chcesz możesz iść ze mną. I wierz mi, lepiej żebyś chciał - powiedziała dobitnie, wykręciła się na pięcie i wyszła. Minęła Mikołaja jakby był powietrzem. W chwilę później z kuchni wyłonił się Radek.
- Spadam. Dzięki za chlanie - uśmiechnął się szeroko i puścił do niego oczko. Drzwi się za nim zamknęły i Mikołaj odetchnął z ulgą. Choć musiał przyznać, że było mu trochę przykro, że nic z tego nie wyszło. Wolał jednak nie kusić więcej losu. Będzie chyba najlepiej, jeśli przez jakiś czas nie spotka się z Radkiem.

Ciężko nie spotykać kogoś, kto mieszka obok. Mikołaj widział go, co dzień, rano i wieczorem. Obaj wychodzili o tej samej porze do pracy, obaj wracali o tej samej porze do domu. Wymieniali uśmiechy i pozdrowienia, jakby nigdy nic. Jeździli razem windą, rozmawiali o głupotach, zgrabnie omijając temat tamtej feralnej nocy. Mikołaj nawet cieszył się z takiego obrotu spraw. Wszystko wróciło do normy. Nadal się przyjaźnili, Radek wciąż z nim rozmawiał, uśmiechał się i krytykował, jak dawniej. A Mikołaj nadal snuł wyobrażenia o tym, co by było gdyby.
- Co u...Anki? - Zapytał któregoś dnia, kiedy wjeżdżali windą na swoje piętro.
- Jakiej Anki?
- Twojej dziewczyny.
- Masz na myśli Anetę?
- Wiedziałem, że coś w tym kierunku.
- Nie wiem - odparł Radek.
- Nie spotykacie się już? - zdziwił się Mikołaj. Zdawało mu się, że widział ja jeszcze kilka dni temu, kiedy wychodziła z mieszkania blondyna.
- Rzuciła mnie.
- Przykro mi.
- Mi nie.
- Masz już inną na oku?
- Można tak powiedzieć.
- Ładna?
- Przeciętna.
- Stara, młoda?
- W odpowiednim wieku. Pełnoletnia, jeśli o to pytasz.
- Blondynka, brunetka, ruda?
- Dlaczego mnie o to pytasz? - zirytował się w końcu Radek.
- Z ciekawości. Nie chcesz, nie mów.
- Brunetka.
- Wymiary?
Radek posłał mu wymowne spojrzenie. Znaczyło ono tyle, co "nie przeholuj".
- Ok. O nic więcej nie pytam.
I zapadła taka niezręczna cisza, pomyślał Mikołaj przypominając sobie tekst z jakiejś kreskówki. Winda minęła piąte piętro bez problemów, kiedy miała już wjechać na szóste nagle coś zgrzytnęło, pisnęło i zatelepało, i ustrojstwo stanęło pomiędzy piętrami.
- Złośliwość rzeczy martwych - westchnął Mikołaj wciskając guzik z czarną siódemką. Zwykle wystarczyło wciśnięcie jakiegokolwiek przycisku, żeby stary dźwig ruszył. Mikołaj opał się o ścianę. Wiedział, że tak czy inaczej będą musieli odczekać minutę-dwie zanim ruszą w dalszą drogę.
- Więc.. - zaczął chcąc skrócić czas oczekiwania rozmową, kiedy nagle głos uwiązł mu w gardle. Radek korzystając z okazji podszedł do niego od przodu, zbliżył się tak, że niemal stykali się nosami. Blondyn był nieco niższy od mierzącego metr osiemdziesiąt Mikołaja, ale zwykle nie było widać tej różnicy. Przynajmniej do tej pory żaden z nich jej nie widział, ani nie zwracał na nią szczególnej uwagi.
Radek nigdy nie lubił tracić czasu na zbędne poczynania. Wsunął prawą rękę pod marynarkę Mikołaja, lewą chwycił krawat owijając go sobie wokół dłoni i przyciągnął go bliżej. Pocałował go patrząc mu prosto w oczy. Nie bawił się w delikatności, od razu wymógł na nim głęboki, namiętny pocałunek. Mężczyzna był tak zaskoczony, że z początku nie wiedział, co ma zrobić. Oddać pocałunek? Odepchnąć go? Czy może rzucić na podłogę windy i wykorzystać sytuację? Postanowił zacząć od pierwszego wariantu. Objął go w pasie i przyciągnął jeszcze bliżej, tak, że ich ciała przylgnęły do siebie. Radek przymknął oczy rozkoszując się pocałunkiem. Zapomniał gdzie jest i w jakiej sytuacji. Jedyne, czego chciał to zostać tu z tym człowiekiem, dopóki to, co robią mu się nie znudzi. A podejrzewał, że potrwa to bardzo długo.
- Co na to twoja dziewczyna? - spytał Mikołaj, kiedy na chwilę oderwał się od jego ust, by złapać oddech.
- Nie mówiłem, że chodzi o dziewczynę - odparł, zarzucając mu ręce na szyję. Ich usta złączyły się ponownie, a języki splotły się w dzikim tańcu. Mikołaj zjechał dłońmi na pośladki blondyna, co zostało przyjęte z aprobatą. Radek ocierał się swoim ciałem o ciało mężczyzny. Jeszcze chwila a zedrze z niego ciuchy i pozwoli mu się wziąć na podłodze. Niestety nie dane im było spełnić swoich marzeń, gdyż winda nagle ruszyła ze zgrzytem. Zatrzymała się na siódmym piętrze i drzwi się rozsunęły. Nikt na nią nie czekał, więc szybko się zamknęły.
Mikołaj oprzytomniał na chwilę. Z trudem oderwał się od ust Radka.
- Dosyć! - Powiedział, z trudem łapiąc oddech. Odsunął od siebie zaskoczonego i chyba trochę urażonego blondyna. Wcisnął guzik dziewiątego piętra i winda ruszyła w drogę. Radek uśmiechnął się i sięgnął ręką pod marynarkę mężczyzny. Mikołaj schwycił ją zanim palce dotknęły materiału koszuli.
- Powiedziałem: dosyć! - Powtórzył dobitniej.
- Myślałem, że tego chcesz - blondyn wyglądał na niezadowolonego, że pozbawia się go nowej zabawki.
- Źle myślałeś.
- Ostatnio byłeś bardziej chętny - przypomniał z chytrym uśmieszkiem.
- Więc to zemsta za tamto?
- To nie jest zemsta za nic. Po prostu mam ochotę na coś nowego.
"Coś nowego". Mikołaj bardzo dobrze znał te słowa. Blondyn miał na nie cały osobny słownik. Radek był człowiekiem, który szybko się nudził. Kiedy znalazł sobie nowe hobby angażował w nie całe serce i duszę. Robił wszystko by zdobyć to, czego chce, nawet, jeśli wymagało to ofiar w ludziach i sprzęcie. Kiedy jednak się tym znudził, rzucał to w kąt, niszczył, darł na kawałeczki. A teraz to Mikołaj miał stać się jego nowym hobby.
Winda zatrzymała się na ich piętrze. Mikołaj wyszedł nie oglądając się na Radka. Idąc w stronę swojego mieszkania był świadomy obecności "cienia" za plecami.
- Co ci nie pasuje? - Usłyszał za sobą jego głos.
- Nie jestem tobą zainteresowany! - Skłamał wyciągając klucze. Od spokojnego, cichego mieszkanka, zamykanego na dwa zamki, których nawet Radek nie sforsuje, dzieliło go kilka kroków.
- Kłamiesz!
- Nie.
- Znowu kłamiesz! - Nie dawał za wygraną blondyn.
- Daj mi spokój. Nie chcę cię i koniec. Znajdź sobie inną ofiarę.
- Nie chcę nikogo innego. Chcę ciebie.
- Pieprzony uparciuch - mruknął pod nosem Mikołaj. Włożył klucz do zamka, przekręcił go i otworzył drzwi.
- Słyszysz, co do ciebie mówię - Radek złapał go za ramię, zanim zdążył postawić choćby jedną nogę na swoim terytorium. Odwrócił się do niego. Sukinsyn był śmiertelnie poważny, co nie wróżyło dobrze dla Mikołaja. Rzadko, kiedy można było zobaczyć u niego taką powagę, chyba, że akurat ważyły się losy świata, przegrywała jego ulubiona drużyna, albo kiedy ktoś mocno nadepnął mu na odcisk. Lub, kiedy nie mógł dostać tego, czego chciał.
- Wolałbym nie słuchać - przyznał Mikołaj.
- Dlaczego nie? Obaj chcemy to zrobić. Jeśli chcesz, może być bez zobowiązań.
- To ty chcesz to zrobić bez zobowiązań. Nie mieszaj mnie do tego. Nie będę twoją kolejną zabawką. Koniec, kropka. Żegnam - wyrwał rękę z uścisku blondyna i wszedł do mieszkania trzaskając drzwiami. Przeklinał w myślach własną głupotę. Co on sobie myślał? Że będzie jak w tanim romansie? Że Radek się w nim zakocha i będą żyli długo i szczęśliwie? Już lepiej byłoby gdyby znienawidził go po tamtym epizodzie. Radek chciał się zabawić i wykorzystać okazję. Powodem, dla którego nie zrobił tego wtedy było chociażby to, że spił się i nie wiedział, co robi. Przecież jest właśnie takim człowiekiem. Samolubnym i nieprzyjmującym odmowy, złośliwym potworem o anielskim obliczu. I chyba właśnie dzięki tej ślicznej buźce Mikołaj tak się w nim zadurzył.
Nie chciał już o tym myśleć. Zdjął buty i marynarkę w przedpokoju. Rozpiął guziczki przy rękawach koszuli, które jakoś nagle zaczęły go cisnąć. Czuł się zmęczony, rozczarowany, że życie nie okazało się bajką. Postanowił na chwilę się położyć. Kiedy wszedł do sypialni, usłyszał znajomy dźwięk otwieranych drzwi.
- Ciężka cholera! - zaklął pod nosem. Choć wiedział, że Radek nie zrezygnuje tak łatwo, to jednak miał nadzieję, że się ocknie i zobaczy, jaką robi głupotę. Z sypialni miał świetny widok na to, co dzieje się w mieszkaniu. Widział jak Radek wszedł do salonu. Stanął twarzą do niego, a minę miał zaciętą. Mikołaj czekał cierpliwie. Tej wojny nie mógł uniknąć, a wiedział, że ona na pewno nastąpi. Jeśli ktoś lub coś nie zgadzało się z planami Radka, zwykle było miażdżone, na wszelki wypadek, jeśli kiedykolwiek ośmieliło mu się jeszcze stanąć na drodze.
Blondyn uśmiechnął się jak tylko on potrafił i ruszył w stronę sypialni. Patrząc Mikołajowi prosto w oczy, rozpiął bluzę, ściągnął ją płynnym ruchem i rzucił na podłogę. To samo stało się z białym podkoszulkiem, paskiem od spodni, wreszcie z samymi spodniami. Radek szedł przez mieszkanie zostawiając za sobą całą swoją garderobę. Mikołaj przyglądał się temu z rosnącym zaciekawieniem i podnieceniem. Bądź, co bądź, w jego mieszkaniu właśnie rozbierał się przystojny mężczyzna, którego jeszcze niedawno chciał wykorzystać. Nie mógł pozostać temu obojętny.
Radek dotarł w końcu do celu swojej podróży. Zanim Mikołaj zdążył cokolwiek powiedzieć, albo jakkolwiek zareagować, blondyn szarpnął jego koszulę. Guziki posypały się po podłodze, a rozdarty materiał pofrunął na drugi koniec pokoju.
- Co ty, kurwa, robisz! - krzyknął zaskoczony mężczyzna. Radek przejechał dłońmi po jego torsie, zatrzymując dłonie dopiero na pasku od spodni. Ukląkł przed nim i czubkiem języka zatoczył kółko wokół jego pępka. Mikołaj zadrżał. Nagle zrobiło mu się za ciasno w spodniach. Zacisnął dłonie w pięści, ale to nie wystarczyło by zwalczyć w sobie pożądanie. Uwagi blondyna nie uszło nagłe podniecenie mężczyzny. Jedną dłonią zjechał niżej do wypukłości w spodniach, ścisnął ją lekko. Z ust Mikołaja wyrwało się westchnienie. Radek uśmiechnął się z satysfakcją, schylił się i przejechał po niej językiem. Podobała mu się ta nowa zabawa, drżący oddech, który słyszał tuż nad głową i miłe dla ucha westchnienia wydobywające się z jego ust. Porzucił jednak krocze przyjaciela i złożył długi pocałunek tuż pod jego pępkiem.
- Co mam robić? - spytał. Mikołaj był już tak podniecony, że było mu wszystko jedno, co będzie z nim robił. Wziął się jednak w garść świadomy tego, że to pierwszy raz przyjaciela. Chwycił go pod ramię i zmusił do wstania. Radek uśmiechał się z wyższością. Wreszcie miał dostać to, czego chciał.
- Jesteś sukinsynem, wiesz o tym? - zapytał Mikołaj.
- Wiem.
- Jesteś pewien, że chcesz to zrobić?
- Jestem.
- I nie będziesz żałował?
- Nie.
- Na pewno?
- Na pewno! Zróbmy to wreszcie - niecierpliwił się blondyn. Ale Mikołaj musiał dać sobie chwilę czasu.
- Dobrze się zastanów, bo to nie zabawa.
- Jasna cholera! - zaklął Radek zirytowany. - Mam ci to powiedzieć dobitniej? WEŹ MNIE W TEJ PIEPRZONEJ CHWILI! Na moją własną odpowiedzialność! Chcesz żebym jeszcze coś podpisał?
– Łóżko! - rzucił do niego Mikołaj. Blondyn bezzwłocznie wykonał polecenie. Wskoczył na mebel i nie czekając na dalsze instrukcje położył się na plecach, rozkładając nogi. Mikołaj zdjął spodnie i wspiął się na miękki materac. Ulokował się pomiędzy nogami blondyna i przez chwilę patrzył na niego z góry. Sukinsyn wygląda ślicznie, nawet wtedy kiedy robi z siebie dziwkę. Moją dziwkę, pomyślał z niejaką satysfakcją.
– Radek nigdy nie był zbyt cierpliwy. Chciał wszystko już i w tej chwili, dlatego widząc małe wahanie Mikołaja, wyciągnął do niego ręce. Nie pozwoli mu już uciec. Mężczyzna w końcu się poddał, pozwolił się objąć i przyciągnąć bliżej. Nie zamierzał jednak pozwolić by to Radek był tu szefem. O nie, jeśli ma to zrobić to tylko na swoich zasadach. Delikatnie ucałował wargi blondyna. Oderwał się od nich na chwilę, po czym zrobił to samo. Za trzecim razem pozwolił sobie na dotknięcie dolnej wargi kochanka językiem. Z ust Radka wyrwał się niezadowolony pomruk. Niecierpliwił się. Zaczął ocierać się biodrami o podbrzusze mężczyzny, wzmagając jeszcze jego i swoje podniecenie. Mikołaj pocałował go wreszcie, tak głęboko i namiętnie jak tylko potrafił. Wbijające się w jego plecy paznokcie blondyna i nasilające się z każdą chwilą jęki, wskazywały na to, że jego wysiłek nie poszedł na marne. Mimo niezadowolenia Radka, Mikołaj oderwał się od jego ust i zszedł z pocałunkami niżej. W akcie małej zemsty zrobił mu kilka malinek na szyi i klatce piersiowej, oznaczając go jak swoją własność. Radek nie zważał na to, w tym momencie czuł taką rozkosz, że wygiął głowę do tyłu pozwalając Mikołajowi lizać się i całować po szyi. Jęczał przy tym cicho, błądząc dłońmi po plecach kochanka.
Mikołaj schodził niżej, gorącym językiem kreśląc najróżniejsze wzory na klatce piersiowej i brzuchu blondyna. Palcami drażnił sutki, wsłuchując się w coraz intensywniejsze pomruki zadowolenia. Wreszcie dotarł do pępka mężczyzny. Językiem zatoczył wokół niego krąg, po czym wsunął go do środka. Bawił się przez chwilę liżąc jego wnętrze, po czym odsunął głowę na kilka centymetrów i subtelnie dmuchnął na wilgotną skórę. Radek aż podskoczył na łóżku wydając z siebie krótki okrzyk. Całe jego ciało zadrżało z podniecenia, z dłonie, z którymi nie wiedział, co zrobić, zacisnęły się na pościeli. Zadowolony z efektu Mikołaj podążył dalej, a w tym wypadku niżej. Niezwykle seksowne bokserki skrywały coś, do czego chciał się właśnie dobrać i w tej chwili były tylko niepotrzebnym kawałkiem materiału. Nie odrywając dłoni od zgrabnego ciała mężczyzny, ściągnął z niego przeszkadzającą część odzieży. Jego oczom ukazał się pokaźnych rozmiarów członek w pełnym wzwodzie. Mikołaj chwycił go delikatnie w dłoń i przejechał językiem po trzonie, od jąder aż po żołądź. To wywołało jeszcze bardziej entuzjastyczną reakcję. Radek wygiął ciało w łuk i jęknął głośno. Na czubku członka pojawiło się trochę białej cieczy. Mikołaj zlizał ją, chwilę jeszcze drażnił żołądź obserwując jak ciało kochanka drga spazmatycznie, a on sam jest bliski spełnienia, dlatego wziął jego męskość do ust, od razu narzucając szybkie tempo. Nie musiał długo czekać by Radek doszedł z głośnym okrzykiem, wprost w jego usta.
- O cholera - jęknął drżącym głosem, z trudem łapiąc oddech.
- Chcesz więcej? - spytał Mikołaj ścierając kciukiem resztki nasienia z ust. Klęczał teraz między jego nogami, obserwując skutki swoich poczynań. Policzki blondyna zaczerwieniły się, zmierzwione półdługie włosy rozsypały się wokół jego głowy, klatka piersiowa unosiła się w ciężkim oddechu a kształtne wargi drżały. Nawet teraz wyglądał jak słodki aniołek.
- Chcesz więcej? - spytał ponownie. Radek skinął głową bez słowa. - W porządku. - Mikołaj pochylił się nad nim i pocałował go w usta. Lubił to robić, zwłaszcza, że tym razem blondyn go nie powstrzymywał. Podobał mu się jego smak i żywiołowość. Wyglądało na to, że jest trochę zaskoczony tym, co się właśnie stało, może trochę przestraszony tym, co ma się dopiero stać. Mikołaj oderwał się od kochanka, wstał z łóżka i podszedł do szafki stojącej pod sąsiednią ścianą. Otworzył szufladę i wyjął z niej prezerwatywę. Wrócił do Radka, który uważnie obserwował każdy jego ruch.
- Nadal masz ochotę? - spytał, specjalnie machając mu gumką przed oczami. Radek uśmiechnął się, o wiele mniej pewnie i dziarsko jak wcześniej, i skinął głową. Mikołaj ściągnął bokserki i założył gumkę. Radek, jeśli to w ogóle możliwe, zaczerwienił się jeszcze mocniej śledząc jego poczynania. I tu cię mam, kotku, pomyślał Mikołaj. Radek mógł być kozakiem do tej pory, ale kiedy dochodzi do konkretów, już nie jest taki odważny. Blondyn mimowolnie zadrżał, kiedy Mikołaj układał się na powrót pomiędzy jego nogami. Położył mu dłonie na ramionach, nie mogąc opanować dygotania. Żeby dodać sobie animuszu patrzył przyjacielowi prosto w oczy. Mikołaj musnął językiem jego wargi, ale powstrzymał się przed pocałunkiem. Zamiast tego przejechał palcami po jego ustach, delikatnie rozchylając wargi. Radek posłusznie poddawał się tym zabiegom, czekając, co będzie dalej. Teoretycznie, wiedział, co powinno teraz nastąpić, więc czekał na rozdzierający od wewnątrz ból i strasznie się denerwował, ale widać mężczyzna planował go jeszcze chwilę po torturować odwlekając moment wtargnięcia w jego ciało.
Mikołaj miał jednak inne zamierzenia.
- Poliż - nakazał, przykładając palec wskazujący i środkowy prawej ręki do ust Radka. Blondyn zmarszczył brwi zdziwiony, ale posłusznie rozchylił wargi i nieśmiało przejechał językiem po palcach kochanka. Spojrzał na niego by upewnić się, że robi wszystko tak jak Mikołaj tego chce. Przyjaciel uśmiechnął się zachęcając go do dalszych działań. Radek chwycił dłoń kochanka, włożył oba palce do ust i poruszając głową w górę i w dół, zaczął je ssać i lizać, aż stały się wilgotne. Nie wiedział, dlaczego, ale sprawiało mu to przyjemność. W tym samym czasie Mikołaj pocierał swoim członkiem wejście kochanka. Chciał go przygotować na to, co miało się stać. Kiedy uznał, że wystarczy już gierek, wyciągnął palce z ust Radka i włożył dłoń pomiędzy jego nogi. Blondyn drgnął niespokojnie, kiedy poczuł wilgotny dotyk w miejscu, gdzie jeszcze nikt wcześniej prócz niego nie miał dostępu. Nabrał powietrza w płuca i wstrzymał oddech.
- Spokojnie - szepnął mu wprost do ucha Mikołaj. Powoli i jak najdelikatniej wsunął palec w jego wnętrze. Radek wypuścił powietrze z cichym jękiem. Zagryzł wargę czując jak palec kochanka wchodzi i wychodzi z jego ciała. Po dłuższej chwili dołączył do niego drugi palec i Radek skrzywił się lekko. Nie czuł bólu, tylko dziwny dyskomfort. Nie był, rzecz jasna, przyzwyczajony do tego, że coś porusza się w jego ciele. Choć zawsze zastanawiał się, co czują kobiety, które od czasu do czasu zabierał do łóżka, nigdy tego nie próbował. Aż do teraz. Zajęty myślami nie zauważył, kiedy Mikołaj wyjął palce, zamieniając je no swojego członka. Radek poczuł ukłucie bólu, kiedy kochanek w niego wchodził, zaraz jednak wszystko wróciło do normy. Blondyn zdziwił się, że to wszystko, ale ulżyło mu. Mikołaj dał mu chwilę czasu by przyzwyczaił się do jego obecności i kiedy tylko Radek nieśmiało oplótł go nogami w pasie, pozwolił sobie się poruszyć. Mężczyzna powolnymi pchnięciami wchodził i wychodził z ciała kochanka, próbując robić to jak najdelikatniej, żeby nie zrobić mu krzywdy. Radek był jaki był, podły i samolubny kawał sukinsyna, ale nie znaczyło to, że musi cierpieć. Zwłaszcza, że w tej konkretnej chwili wyglądał naprawdę seksownie. Z rozchylonymi wargami, przymkniętymi oczami, kurczowo trzymając się go rozedrganymi dłońmi wydawał się być całkowicie bezbronny. I był. Bo chociaż seks sprawiał mu przyjemność, bał się. Nie było jakiegoś konkretnego powodu do niepokoju, coraz mocniejsze pchnięcia Mikołaja były przyjemne, ale Radka jednak coś gnębiło. Jedno, małe, głupie pytanie. Co będzie potem?
Mikołaj przyspieszył ruchy. Radek przytulił się do niego mocniej, coraz głośniej wyrażając przyjemność, jaką otrzymywał. Krzyknął i wygiął ciało w łuk, kiedy Mikołaj trafił czubkiem swojego członka w jego prostatę. Ciaśniej owinął nogi wokół jego bioder, instynktownie chcąc czerpać jak najwięcej rozkoszy ze stosunku. Czuł w środku przyjemne ciepło, zapach podniecenia kochanka pobudzał go jeszcze bardziej, a dotyk jego ciała i gorący oddech, który czuł na szyi doprowadzały do szaleństwa. Jęczał i wił się pod nim jak piskorz. Jeszcze chwila, jeszcze chwila...
Krzyk rozkoszy sam wyrwał się z gardła, kiedy Mikołaj zaczął systematycznie uderzać w jego prostatę. Radek instynktownie wypchnął biodra do góry, wychodząc naprzeciw pchnięciom kochanka. Ich ilość i natężenie jeszcze się zwiększyły by w końcu doprowadzić go do orgazmu. W chwilę później Mikołaj również doszedł z głośnym westchnieniem, opadając na ciało blondyna bez sił. Dyszeli obaj jak po długim biegu. Mikołaj wysunął się z blondyna i oparł czoło na jego ramieniu.
Leżeli tak, obejmując się jeszcze przez jakiś czas. Milczeli obaj jak zaklęci. Wreszcie Mikołaj zdecydował się zerknąć na Radka. Blondyn wyglądał na wykończonego, mokre od potu włosy przykleiły się do jego czoła. Nie wyglądał na zadowolonego i mężczyzna przestraszył się, że może jednak doznał jakiegoś uszczerbku podczas tego wszystkiego.
- Radek? - szepnął, bojąc się odezwać głośniej.
- Hmm?
- Boli cię? - spytał z troską.
- Nie.
Głos miał zmieniony, wydawał się niezwykle poważny. Wyglądał jakby nad czymś intensywnie myślał. Mikołaj podniósł się do pozycji siedzącej. Nie wiedział, co ma powiedzieć, ani zrobić. Radek uparcie patrzył w sufit, nie zwracając na niego uwagi.
- Na pewno wszystko w porządku? - zapytał, choć widział, że coś ewidentnie było nie tak. Blondyn uniósł się na łokciach. W tym momencie nie mógł pozwolić sobie na więcej. Spojrzał Mikołajowi prosto w oczy i poważnym tonem zapytał:
- Czy ty jesteś człowiekiem?
Mikołaj zaniemówił z wrażenia. Otworzył usta, ale nie wiedział, co ma właściwie powiedzieć.
- Co? - spytał w końcu.
- Pytam, czy jesteś na pewno człowiekiem?
- Co to w ogóle za pytanie? - dziwił się dalej mężczyzna.
- Wystarczy, że się przyznasz.
- Do czego?!
- Daj spokój Mikołaj. Przyznaj się, że nie jesteś człowiekiem.
- Teraz to już się naśmiewasz!
- Żaden człowiek nie całuje tak jak ty, a to, co przed chwilą ze mną zrobiłeś... No powiedz sam, czy to nie był jakiś demoniczny wyczyn?
- Odbiło ci - Mikołaj pokiwał głową ze zrozumieniem. Poczuł niesamowitą ulgę. Skoro ten skurczybyk może sobie żartować, znaczy, że nic mu nie jest. - Całuję tak a nie inaczej, bo umiem i mogę. Koniec.
- Jesteś demonem, prawda? - Gnębił go dalej Radek.
- Pieprz się.
- Zrobiłeś to za mnie.
Mikołaj wygramolił się z łóżka i ruszył w stronę łazienki.
- Idę wziąć prysznic - mruknął.
- Veto! Idę z tobą - uśmiechnął się szeroko, tak jak tylko on potrafił i Mikołaj już wiedział, że wszystko w porządku.