Zaparz mi herbatę 12
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 28 2012 23:13:33
Rozdział drugi - Poznań po raz pierwszy
– Łukasz! – zawołał po raz wtóry mężczyzna o pokaźnej tuszy. Obszedł wszystkie pokoje w domu, a na koniec wszedł do kuchni, zastając w niej swoją małżonkę. – Gdzie on znowu jest? – zapytał z lekką dozą irytacji.
– Mówił przecież z rana, że wychodzi – odparła Urszula popijając poranną kawę. Czuła, że jej mąż nie będzie zbyt zadowolony z tej odpowiedzi. – Chcesz sypanej? – zaproponowała, wciskając przycisk „ON” na czajniku elektrycznym.
– Znowu? – oburzył się Bartosz, jakby nie słyszał pytania. – Gdzie ten chłopak ciągle łazi? – zapytał w przestrzeń, kręcąc głową. – Wakacje ma, co? Mógłby trochę ze starymi rodzicami posiedzieć, a nie tak. Od kilku dni go prawie nie widziałem. A przecież zaraz do tego całego Poznania jedzie… Bo się zgodziłaś wreszcie, nie?
– A co się miałam nie zgodzić? – odparła krótkowłosa, nadymając policzki i dopijając ostatni łyk kawy. – Niezbyt mi się to podoba, ale niech im tam będzie. Nieźle to sobie nawet zorganizowali.
– Ale pieniądze to pewnie będzie chciał od nas, co? A teraz to sobie hula po mieście, nas nie potrzebuje. Przyjdzie, kiedy w portfelu pustki zaświecą – mruknął zgorzkniale.
– Oj już nie bądź taki – zganiła go Urszula. – Wy obaj tacy sami jesteście – stwierdziła stanowczo. – Na niego gadasz, ale byś na siebie spojrzał. On nie jest złym dzieciakiem i ty już to dobrze wiesz – zaznaczyła mocno. – Kiedy chciałeś pomocy przy tym swoim majsterkowaniu to zawsze tam z tobą siedział. Bez słowa sprzeciwu. A nie było tak? – Założyła ręce na piersiach. – Więc ty nie rób teraz afery, kiedy chłopak chce się z przyjaciółmi spotykać. Jego wakacje, jego czas wolny, nie zabieraj mu. Jest młody i to z młodymi musi szaleć, a nie z nami w domu siedzieć!
– A wiesz chociaż z kim on się teraz tak koleguje? – zapytał z rezygnacją Bartosz. W ciągu kilkunastu lat małżeństwa zdążył się już nauczyć, że żony nie przegada.
– No mniej więcej. Pamiętasz, był tutaj jakiś czas temu taki jego znajomy, który mu w matematyce sporo pomógł. To z nim właśnie do tego Poznania chce jechać – wyjaśniła.
– Coś tam kojarzę, chociaż lepiej by było, jakbym kojarzył więcej. Mało się teraz o tych narkotykach, sektach i tych innych mówi? – zwątpił, przeglądając stosik gazet leżących na blacie stołu.
– Za dużo się naoglądałeś tych spraw sądowych w telewizji– stwierdziła Urszula nawet nie odwracając się od garnków. – Oczywiście, ja rozumiem, to wszystko są bardzo poważne problemy, ale czy Łukasz kiedykolwiek dał nam powód, żebyśmy mu nie ufali? – zapytała, machając drewnianą łyżką niczym berłem. – Jak się z nami umawiał, tak przychodził; kiedy trzeba, zawsze był pod telefonem. Nigdy się nie musiałam o niego zamartwiać. Dziwnych substancji w plecaku nie nosił, pijany do domu nie wracał. A żebyś wiedział, że to nie jest dzisiaj takie oczywiste! Jak ja czasami słucham opowieści moich koleżanek… Na co one synom pozwalają! Co te ich chłopaki wyprawiają! Mi się takie rzeczy w głowie nie mieszczą! Łukasz na tym tle wychodzi niczym niemalże święty! Nigdy nam żadnych cyrków nie wyprawiał, więc moim zdaniem nie mamy podstaw, żeby mu jednego wyjazdu z kolegą zabronić.
– Dobra, dobra. – Bartosz zasłonił się gazetą w obronnym geście. Nie będzie się kłócił z kobietą, która w porze obiadowej sprawia, że puste talerze stają się pełne. – To ile na tych kilka dni pieniędzy mu będzie potrzeba? Żebym wiedział, ile jutro z bankomatu wziąć…
– O właśnie – przypomniała sobie Urszula. – Powiedział, że jadą tam dlatego, że wygrał konkurs… No wiesz, to całe jego rysowanie. Najwyraźniej jest w tym dość niezły. I przez to, że zajął któreś tam miejsce, ma opłacony trzygwiazdkowy hotel, pokój dwuosobowy. Na trzy dni – wyjaśniła.
– Po co? – zdziwił się Bartosz. – Co tam wtedy będzie?
– Chyba chodzi o wystawę tych prac konkursowych. Żeby mógł obejrzeć i swoje i innych – wyjaśniła. – W każdym razie zakwaterowanie wraz ze śniadaniami ma już opłacone. Hm… Więc po prostu musimy dać mu tyle, żeby miał na obiady, kolacje, przyjazd, powrót i coś ekstra, gdyby jakieś ciekawe wydarzenia kulturalne się odbywały, albo po prostu… Żeby miał.
– W porządku – mruknął. – Ale żeby było jasne, że mi się to nie podoba.
Jego żona w odpowiedzi zaśmiała się perliście, jakby wiedziała, że po prostu chce mieć ostatnie słowo.
– Tobie to się coraz mniej rzeczy będzie podobało i się musisz zacząć do tego przyzwyczajać – odparła, chcąc wreszcie uświadomić coś mężowi. – Łukasz już nie jest małym dzieckiem, lat mu nie ubywa, a wręcz przeciwnie. Właśnie skończył pierwszą liceum, więc ile to jeszcze? Dwa lata i na studia! Znajdzie sobie dziewczynę nim się obejrzymy, a może nawet już sobie znalazł, tylko nie chce nam o wszystkim mówić. A studia to też nie tak długo, jak się człowiekowi zdaje. Zobaczysz! – przestrzegła. – Zanim się obejrzymy trzeba będzie mu się na jakieś mieszkanie zrzucać, bo też wiecznie z nami żyć tutaj nie będzie. Albo i też po prostu będzie wolał z jakąś miłą panną zamieszkać, spróbować samemu na siebie zarabiać, pierwsze kroki w dorosłym życiu stawiać.
– No, chwila, chwila – pohamował ją mąż z pobłażliwym uśmiechem. – Nie nakręcaj się tak. Ja widzę, że ty już zaraz byś mu kogoś znalazła, ożeniła i Bóg wie co jeszcze. Wnuków ci się zachciewa, kobieto, przyznaj się! – zaśmiał się mężczyzna zza gazety.
– Taki stary, a jak dzieciuch głupi! – Urszula z celnością godną snajperki wymierzyła w męża cios mokrą ścierką.
*
– Nie jesteś tym wszystkim znudzony? – zapytał pewnego dnia Łukasz, leżąc swobodnie na łóżku z głową wspartą o uda Sebastiana. Na początku taka pozycja strasznie go krępowała, lecz z czasem przyzwyczaił się i uznał ją za bardzo przyjemną. Zwłaszcza, kiedy dłoń Sebastiana przeczesywała mu wolno włosy.
– Czym? – Brunet zdziwił się, ale ani na moment nie przerwał wspomnianej czynności. Jego zdaniem Łukasz miał najlepsze włosy jakie kiedykolwiek widział, miękkie i nie za długie, łatwo się między nie wsuwało palce i nie plątały się na końcach. Ponadto Łukasz wyraźnie nie miał nic przeciwko, a nawet wręcz przeciwnie – nie bez powodu mówi się, że głowa też jest wrażliwą erogenną strefą.
– No wiesz… – mruknął chłopak, wykonując niezidentyfikowany gest ręką. – Tak ogólnie. Bo przecież spotykamy się teraz niemal codziennie od początku wakacji, łazimy po Szczecinie albo sami albo z Anetą i Robertem, rozbijamy się po kinach, kafejkach, McDonaldach, parkach, centrach handlowych… Albo jestem u ciebie, albo jesteśmy gdzieś razem na mieście. Nie jesteś znudzony?
– Czym? – powtórzył pytanie Sebastian, chociaż domyślał się do czego Łukasz zmierza.
– Mną – odparł zwięźle chłopak.
Brunet momentalnie obdarzył go karcącym spojrzeniem.
– Zdurniałeś? – zapytał, unosząc brwi do góry. – Musiałbym z tobą spędzać o wiele więcej czasu, żeby nawet o czymś takim pomyśleć – prychnął. – Teraz to wręcz czuję niedosyt…
– Niedosyt? – zdumiał się Łukasz. – Spędzam z tobą prawie dwanaście godzin na dobę – przypomniał mu.
– Właśnie! – podchwycił Sebastian. – A gdzie pozostałe dwanaście? – Brunet tak się zbulwersował pytaniem Łukasza, że aż zapomniał o miarowym poruszaniu ręką po jego głowie. Przypomniało mu o tym dopiero znaczące chrząknięcie spod dłoni.
– Co? – zdziwił się Sebastian.
– Ech, ty… – westchnął Łukasz i kiwnął kilka razy głową na boki, żeby brunet wreszcie zrozumiał o co mu chodzi.
– Ah! Spodobało ci się! – zaśmiał się Sebastian, na nowo głaszcząc swojego chłopaka. Ten w odpowiedzi tylko pozwolił sobie na lekki uśmiech, oddając się przyjemnej pieszczocie.
Brunet jednak nie potrafił wyrzucić z myśli niepokoju zasianego przez pytanie Łukasza.
– A ty? – zapytał po chwili namysłu Sebastian.
– Co ja? – odparł zaskoczony chłopak, nie otwierając jednak oczu.
– Czy ty jesteś mną znudzony, skoro zadajesz takie pytana? – sprecyzował.
Łukasz podniósł się gwałtownie, kiedy tylko to usłyszał. Sebastian odsunął się w ostatniej chwili, żeby uniknąć zderzenia z nim.
– Oszalałeś? – spytał z irytacją, poprawiając zmierzwioną przez swojego chłopaka fryzurę. Sebastian myślał, że zamierza jeszcze coś powiedzieć, ale Łukasz tylko patrzył na niego bykiem i oczekiwał odpowiedzi.
– To chyba normalne, że o tym pomyślałem, jak mnie zacząłeś pytać o takie rzeczy! – wyjaśnił.
Łukasz nie zamierzał się bawić w wytykanie błędów w rozumowaniu Sebastiana, więc prychnął jedynie pod nosem:
– Idiota! – A następnie po prostu swojego chłopaka pocałował. Brunetowi to wyjaśnienie najzupełniej wystarczyło, ale kiedy Łukasz chciał się odsunąć, Sebastian przycisnął go i przytrzymał jeszcze przez moment przy sobie… Tak dla pewności.
– Zmieniłeś się, wiesz? – oznajmił łagodnie, gdy wreszcie pocałunek został przerwany.
– Hm…? Dlaczego? – zdumiał się Łukasz. Nigdy nie wiedział, jak reagować na takie oświadczenia.
– Jesteś bardziej pewny siebie. – Sebastian przesunął delikatnie palcami po policzku swojego chłopaka. – Nie boisz się mnie… dotknąć.
Łukasz spuścił wzrok, rumieniąc się, a kiedy dotarło do niego, że zareagował tak jak chciał Sebastian, podniósł gniewnie spojrzenie:
– Nie nabijaj się ze mnie – warknął.
– Nie nabijam się – przyrzekł brunet obronnie. – Naprawdę się mniej krępujesz… – Sebastian gwałtownie przyciągnął do siebie chłopaka. – O ile tylko się nad tym nie zastanawiasz – dodał po namyśle.
– I ty wolisz, kiedy się nie zastanawiam, co? – odgadł z przekąsem Łukasz.
– Wolę jak się nie peszysz, kiedy cię obejmuję – sprostował Sebastian. – Chociaż ślicznie wyglądasz z rumieńcem na policzkach… Ała! Co mnie bijesz?!
*
Cześć
Na monitorze laptopa Doroty zamigało pomarańczowe słoneczko. Zanim kobieta zdążyła odpisać, przyszła kolejna wiadomość:
Tu Justyna, masz chwilę?
Pamiętała ją. Zaczęły rozmawiać jakiś czas temu poprzez forum, później wymieniły się numerami Gadu-gadu, żeby móc się prędzej kontaktować. Rozmowy z początku dotyczyły jedynie zagadnień ściśle powiązanych z architekturą wnętrz, jako że obie pracowały w tym zawodzie, później jednak okazało się, że mają wiele innych wspólnych tematów.
Mam ;-) Czekaj chwilę, tylko zrzucę papiery z biurka, bo ciężko mi pisać.
Już.
Dorota uśmiechnęła się pod nosem. Wcześniejsze rozmowy zahaczały o założenie wspólnego interesu – czegoś, na co ona nie miała odwagi się sama zdecydować. Oczywiście, co nagle to po diable, więc na razie tylko sobie gdybały.
Co u ciebie?
W porządku. Miałam pracować, bo nareszcie spokój w domu – mój syn zniknął gdzieś na mieście, pewnie zjawi się dopiero wieczorem.
Nie przeszkadzam w takim razie?
Nie, przerwa mi dobrze zrobi.
Dorota szybko skoczyła do kuchni i przyniosła sobie kawę. Zawahała się, ale sięgnęła również po pierniczki. Nie można sobie wszystkiego wiecznie odmawiać.
Nie boisz się puszczać syna samego?
E tam. Ma siedemnaście lat na karku, a głupi też nie jest, żeby łazić w niebezpieczne miejsca.
Hahaha! Przepraszam, że tak pytałam! ;-) Nie sądziłam, że masz już prawie dorosłe dziecko! Moje to szkraby i do tego wariaci, dostaję ataku paniki, kiedy znikną mi choć na minutę!
Dwójka?
Więcej! Bliźniaki! Właśnie tłuką się poduszkami w pokoju obok. Chyba mam ochotę je zamordować… ^^”
Skąd ja to znam? Sebastian był niby jeden, ale potrafił się wydrzeć za dziesięciu! ;-) Nawet nie wiesz jaka to była ulga, kiedy z tego wyrósł.
No, teraz to pewnie się ugania za dziewczynami, co? xD Jak to przyjmujesz jako matka? Pytam, bo póki co nie potrafię sobie moich chłopaków wyobrazić, kiedy przyprowadzą kogoś do domu i mówią „mamo, poznaj moją dziewczynę” ^^” Aż bym nie wiedziała, czy przywitać, czy psami poszczuć ;-)
Dorota przygryzła wargę. Mówić czy nie mówić? A, co jej tam! Własnego syna na pewno się wstydzić nie będzie, a jeśli mają się z Justyną dogadać, muszą być szczere od początku.
Ja z dziewczynami syna problemu nie mam i nigdy nie miałam. Za to jego chłopaka, przyznam szczerze, naprawdę polubiłam.
I nadeszła chwila prawdy.
Chłopaka…? Patrz, że też o tym nie pomyślałam! Ah, to ciekawe, że ci powiedział, prawda? Miło by było, gdyby moje dzieci w przyszłości też potrafiły ze mną rozmawiać.
Tak naprawdę to sama zgadłam, jeszcze zanim cokolwiek powiedział, ale potem i tak przyszedł do mnie, więc się utwierdziłam w przekonaniu. ^^
Nie masz nic przeciwko?
Skąd! Przecież wspominałam, że lubię jego chłopaka.
Słyszałam, że – nie chcę nikogo obrazić – geje lubią wiesz… skakać z kwiatka na kwiatek…
Sebastian swoje za uszami ma, ale teraz zapowiada się coś trwałego. Liczę na to, szczerze powiedziawszy.
Dobra, skończmy rozmowę o dzieciakach! Zajmijmy się sobą. Patrzyłaś na te projekty, które ci pokazywałam?
*
Późnym popołudniem do Łukasza zadzwoniła Agnieszka. Jako że w wakacje żadne zajęcia się nie odbywały, kobieta zdecydowała się wymienić z chłopakiem numerami telefonów, żeby nie tracić kontaktu. W wakacje również można rysować, a jakieś pomniejsze konkursy też się znajdą.
Umówili się na następny dzień, ponieważ chciała z nim o czymś porozmawiać. Chłopak wzruszył ramionami, zgodził się i oczywiście przyszedł w umówione miejsce.
– Jak tam przed wyjazdem? Co ostatnio rysowałeś? – zapytała wesoło, kiedy się spotkali.
Łukasz nagle zorientował się, że przez ostatnie dwa tygodnie nie robił absolutnie nic. Nawet nie wziął ołówka do ręki! Zupełnie mu to wyleciało z głowy! Całe dnie spędzał z Sebastianem, a kiedy wracał późnym wieczorem do domu, zastanawiał się tylko co będą robić następnego ranka.
Zrobiło mu się dziwnie głupio z tego powodu.
– Właściwie… właściwie ostatnio to nic… – przyznał ze skruszoną miną.
– Zupełnie nic? – zdumiała się kobieta.
Chłopak w odpowiedzi tylko pokręcił głową.
– To do ciebie niepodobne, żeby tak… olać wszystko – powiedziała z niepokojem. – Coś się dzieje?
– Nie mam czasu… – odparł, mając wrażenie, że używa właśnie najdurniejszej wymówki pod Słońcem. Przecież były wakacje! Miał czasu na pęczki!
– Ah, rozumiem. – Kobieta pokiwała głową w zamyśleniu, ale Łukasz poczuł się z tego powodu jeszcze gorzej. Wiedział, że takie gadanie do niczego nie prowadzi. Sam nie pojmował co się z nim ostatnio działo. Jasne, przebywał ciągle z Sebastianem, ale żeby tak zupełnie przestać myśleć o rysunku? To nie zdarzyło się mu jeszcze nigdy wcześniej!
Zakochanie naprawdę tak bardzo mieszało ludziom w głowach?
– Ale myślę, że jeszcze przed wyjazdem znajdę chwilę, żeby coś narysować. Dam ci znać, kiedy skończę – obiecał, chociaż sam nie był pewien czy bardziej Agnieszce,
czy samemu sobie.
*
– Nie czuję rąk – oznajmił cierpiętniczo Sebastian, pokonując ostatnie stopnie hotelowych schodów. Nie zdążyli na najbliższy autobus, który jechał we właściwą dla nich stronę, a następny miał przyjechać dopiero za godzinę, dlatego postanowili pójść na piechotę. Było to błędem, jednak kiedy to zrozumieli, było już za późno na zmianę decyzji.
Łukasz nawet nie miał siły przytaknąć brunetowi, jedynie drżącymi dłońmi wygrzebał z kieszeni klucze hotelowe i otworzył drzwi, pudłując trzy razy nim trafił w zamek. Popchnął klamkę łokciem i wtoczył się do pokoju, ciągnąc za sobą walizkę na kółkach. Sebastian poczłapał zaraz zanim i odrzucił swoje bagaże w kąt, kiedy tylko zamknęły się za nimi drzwi. Łukasz zresztą zrobił to samo i rozejrzał się nieprzytomnie po pomieszczeniu.
W średniej wielkości pokoju znajdowały się dwa dość przestronne, lecz jednoosobowe łóżka przykryte zielonymi narzutami. W rogu stał niewielki telewizor, a obok niego niewielki stolik z popielniczką i pilotem postawionymi na blacie. Dwa drewniane krzesła ustawiono tak, by przy stoliku zmieściły się dwie osoby i jednocześnie nie zasłaniały małego barku zaraz obok.
Łukasz chętnie zobaczyłby również jak wygląda łazienka, jednak ten wysiłek przekraczał jego fizyczne zdolności w tamtym momencie. Ogarnął więc jedynie pokoik wzrokiem i padł na krzesło z gracją worka pełnego ziemniaków.
Sebastian za to skrzywił się, widząc dwa posłania.
– Też miałeś irracjonalną nadzieję, że dadzą nam jedno dwuosobowe? – zapytał od niechcenia.
Łukasz niemalże się zarumienił, ale po chwili stwierdził, że przy Sebastianie mógł wrzucić na luz. Czy coś się stanie jeśli przyzna, że również na to ukradkiem liczył?
– Widocznie ludzie nie są aż tak domyślni, jak mogliby być. – Wzruszył ramionami, zupełnie nieświadomy, że Sebastian przeżył właśnie mały psychiczny zawał serca. Brunet nie spodziewał się, że Łukasz się odważy – choć z drugiej strony sam mu przecież powiedział, że się zmienił, czyż nie? Wyglądało na to, że miał rację.
– Jeśli nam zależy to... dla chcącego nic trudnego – zasugerował niepewnie Sebastian.
– Chcesz złączyć łóżka? – odgadł Łukasz, ziewając przeciągle. – Aż tak nam zależy? – upewnił się. Z jednej strony miał na to ochotę, z drugiej jednak był tak zmęczony, że prawie zasypiał na krześle, na którym siedział.
– Nie zależy nam? – odbił pytanie Sebastian, chcąc zwalić podjęcie decyzji na swojego chłopaka. Ten zmierzył go podejrzliwym spojrzeniem, po czym stwierdził:
– Dobra, ale sam wyciągasz te szafeczki stojące między łóżkami. Ja pomogę je razem zsunąć.
Sebastian zabrał się do pracy z takim zapałem, jakby przed sekundą wcale nie umierał z wykończenia. To się nazywa potęga motywacji.
Jeszcze przed kolacją zdążyli odpocząć na tyle, by się na nią pofatygować. Obaj doszli do wniosku, że nagły głód w środku nocy nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy, więc pokonali pragnienie nie ruszania się z miejsca i opuścili pokój.
Po powrocie myśleli jednak już tylko i wyłącznie o jednym – długim i relaksującym śnie.
– Kto pierwszy do łazienki? – zapytał Łukasz.
– Możesz iść, jak chcesz – odparł Sebastian. Na teksty „może idziemy razem?” jeszcze było zbyt wcześnie, aczkolwiek obaj o tym pomyśleli i obaj stwierdzili, że to ciekawy pomysł. Na bliżej nieokreśloną przyszłość.
– Ok – mruknął chłopak, wygrzebał piżamę rozwalając zawartość walizki po całym pokoju i zamknął się w łazience. Zaczął marzyć o szybkim prysznicu już w połowie jazdy PKS-em do Poznania.
Sebastian tymczasem pochował swoje rzeczy do szafy – bynajmniej nie z zamiłowania do porządku. Chodziło raczej o to, że wolał nie kłaść się na łóżku ani na minutę, bo gdyby zasnął, nie wykąpałby się. Jego zmysł powonienia mówił, że podstawowe zasady higieny nie pozwalałyby na takie odstępstwo, zwłaszcza po ciężkim dniu targania bagaży po całym mieście. Zapach jego ubrania również potwierdzał tę tezę.
No dobrze, to nie były priorytetowe powody. Po prostu Sebastian zamierzał się w nocy przytulić ciasno do Łukasza, a lepkość ciała rujnowałaby atmosferę.
Każde wyjaśnienie jest dobre, czyż nie?
– Wziąłem nie tą koszulkę – wyjaśnił Łukasz, wychodząc z łazienki jedynie w krótkich szortach od piżamy. W rękach trzymał ubrania, które rzucił do swojej walizki, kucając przy niej. Szukając górnej części piżamy nie zauważył nawet, że zbliżył się do niego Sebastian.
– Wiesz, że to jest pierwszy raz, kiedy widzę cię pół nago? – zapytał, stając tuż za chłopakiem. Widok napiętych pleców Łukasza przyprawiał bruneta o szybsze bicie serca.
Chłopak odnalazł to, czego szukał i podniósł się, nie postępując jednak ani kroku. Stał w bezruchu, wiedząc, że Sebastian jest zaraz za nim. Poczuł ciepłe dłonie chłopaka na swoich bokach i dopiero wtedy powoli się odwrócił.
Łukasz zaczynał lubić te chwile, kiedy stali naprzeciw siebie, ich twarze były blisko, a napięcie między nimi stawało się prawie namacalne. Nigdy nie wiedział, co się potem zdarzy, ale wiedział, że coś na pewno. To oczekiwanie, ta atmosfera – kręciło go.
– Więc mam nad tobą przewagę, bo już cię widziałem całego – odparł po chwili, wciąż nie wykonując żadnego ruchu. Czekał na to, co zrobi jego chłopak.
– Nie mogę powiedzieć, żeby mi się to podobało – przyznał Sebastian, zbliżając twarz do Łukasza, lecz wyjątkowo nie pocałował go w usta.
– Co ty…? – zdumiał się brunet, jednak zaraz potem mruknął gardłowo i odchylił głowę w tył, dając Sebastianowi większe pole do popisu na swojej skórze.
– Masz świetną szyję, wiesz? – mruknął chłopak pomiędzy jednym i drugim pocałunkiem. Od dawna miał ochotę dobrać się Łukaszowi do szyi a teraz, kiedy ten wystąpił przed nim bez koszulki, nie potrafił się już powstrzymać.
– Nie przestawaj – jęknął tylko brunet, opierając się o ścianę za sobą, żeby Sebastian mógł bardziej do niego przylgnąć. Łukasz poczuł, że zrobiło się mu niepokojąco ciepło… wręcz gorąco, głównie na klatce piersiowej, gdzie nieprzerwanie błądziła dłoń Sebastiana.
Czy mu się zdawało, czy spodnie Sebastiana zaczęły się robić jakby pełniejsze?
Brunet nagle pocałował swojego chłopaka mocniej w szyję, po czym oderwał się od niego gwałtownie. Musnął jeszcze opuszkami palców sutki Łukasza, jednak odsunął się stanowczo i rzucił:
– To teraz ja idę. – Szybko zgarnął swoją piżamę i zniknął w łazience.
Łukasz zapatrzył się w zamknięte drzwi, oddychając ciężko. Gorąco przepełniające jego ciało wcale nie minęło.
Już zaczynał się uspokajać, kiedy z łazienki dobiegł do jego uszu niski jęk. Łukasz zamarł, nasłuchując czujnie. Po chwili odgłos powtórzył się i chłopak nie miał już wątpliwości co do tego, że wydał go Sebastian.
Gardłowe jęki… Czy oznaczały to, o czym Łukasz myślał? Chłopak cicho zbliżył się do drzwi, żeby lepiej słyszeć. Miał okazję dosłyszeć jeszcze parę chrapliwych odgłosów, nim zakłóciła je woda z prysznica. Każdy z tych dźwięków przeszywał ciało chłopaka na wskroś i powodował jego drżenie.
Fale gorąca pulsowały mu pod skórą i Łukasz wiedział już, że obojętnie o czym pomyśli, nie zdoła wyprzeć z siebie tego uczucia. Przylegając plecami do zimnej ściany tuż przy drzwiach łazienki, chłopak delikatnie musnął opuszkami palców swoje sutki. Ciągle nie ubrał koszulki, więc miał do nich bardzo łatwy dostęp. Uchylił lekko usta i sapnął cicho.
Jego wędrówka dłonią po torsie przebiegała dopóki nie zaczął wychwytywać głosu Sebastiana między szumem wody pod prysznicem. Kolejny raz zaczął słyszeć miarowe pojękiwania swojego chłopaka, przez co wciągnął gwałtownie powietrze i mocniej potarł swój sutek. Odchylił głowę i drugą dłonią przesunął po szyi w miejscach, gdzie całował go Sebastian.
– O cholera… – szepnął sam do siebie i wsunął palce pod gumkę od szortów.
Co on, do diaska, wyprawiał? Zamierzał się masturbować wsłuchując się w jęki swojego chłopaka, który tuż za drzwiami robił z pewnością to samo?
Sebastian miał cudownie niski głos, na który Łukasz zwrócił uwagę już wtedy, kiedy się tylko przyjaźnili. Gdy zaczęli ze sobą chodzić, chłopak zauważył, że struny głosowe Sebastiana muszą mieć jakieś połączenie z jego ciałem, ponieważ działały na nie niczym afrodyzjak. Nie potrafił inaczej nazwać tego głosu jak niski i podniecający.
A teraz słyszał go. Lepiej, słyszał jęki wydawane tym cudownym tonem – miarowe, gardłowe, oddziałujące wprost na jego ciało. Słuchając ich, powstrzymywanie się nie miało najmniejszego sensu.
Łukasz wsunął całą dłoń w swoje spodenki i dotknął się z cichym westchnieniem. Drugą ręką wciąż błądził po torsie, bo jego ciało wręcz płonęło. Musiał skończyć to prędko, nim wpadnie mu do głowy pomysł, żeby otworzyć drzwi do łazienki, wejść do niej i… Och, bez wątpienia rzuciłby się na Sebastiana bez namysłu. Być może właśnie dlatego wolał się powstrzymać. Nie chciał robić tego pod wpływem impulsu. Nie, kiedy kieruje nim niemalże zwierzęce pożądanie – w takich momentach lepiej było zrobić to, do czego on właśnie zmierzał.
Chłopak przesunął dłonią po całym swoim członku, odważając się na głośniejszy jęk. Sebastian i tak pewnie był zbyt zajęty swoim zaspokajaniem siebie, żeby wsłuchiwać się w odgłosy z pokoju. Łukasz szarpnął bezwiednie biodrami, zaciskając drugą rękę na klatce piersiowej w prawie bolesny sposób. Jęki Sebastiana stały się krótsze i szybsze. Brunet stwierdził, że zapewne odpowiadały prędkości, z jaką rusza po sobie dłonią. On sam również przyspieszył. Chciał skończyć nim Sebastian wyjdzie z łazienki.
– Ahh! – wyrwało mu się, gdy palcem pogładził sam koniuszek swojego członka. Szybko zatkał sobie usta dłonią, żeby nie wydać więcej tak głośnych dźwięków. To jednak sprawiło, że nie mógł już dotykać swoich zaczerwienionych, stwardniałych sutków. Łukasz oparł głowę o ścianę, zamknął oczy i przyspieszył ruchy dłonią. Niewiele mu brakowało. Już prawie… Jeszcze tylko odrobinę szybciej musiał poruszać palcami…
– Nhh…! – syknął gardłowo, wyrzucając biodra w przód, zaciskając rękę na swoim członku. W ostatniej chwili wystawił dłoń, żeby biała substancja trafiła na nią, nie na dywan. Łukasz pomyślał gorzko, że Sebastian był o wiele wygodniejszej sytuacji – prysznic ułatwiał pozbycie się krępujących śladów.
Łukasz osunął się po ścianie na podłogę, sapiąc cicho. Jego ciało powoli przestawało szaleć, dochodziło do normy. Chłopak oparł się głową o ścianę, dziękując w myślach, że była tak zimna. To pomagało mu orzeźwić umysł.
Bezwiednie przesunął jeszcze palcami po obojczykach, mostku i brzuchu, tylko po to, żeby nie urywać dotyku tak gwałtownie. Wtedy woda w prysznicu ucichła, więc chłopak zorientował się, że nie ma już wiele czasu nim Sebastian opuści łazienkę.
Łukasz podziękował w duchu, że matka dała mu przed wyjazdem paczkę nawilżanych chusteczek higienicznych. Z pewnością nie sądziła jednak, że posłużą mu do takiego celu jak wycieranie spermy z dłoni. Cóż, nie wszystko w życiu można przewidzieć.
Wyczyściwszy ręce, chłopak włożył wreszcie koszulkę na grzbiet. Nie, żeby mu było zimno, jednak wolał ukryć przed Sebastianem swoje zaczerwienione od pocierania sutki. Chociaż z drugiej strony… czy naprawdę musiał to przed nim ukrywać? W końcu Sebastian zrobił przed chwilą to samo co on. Czy był więc powód do wstydu?
– Śpisz już? – zapytał Sebastian wychodząc z łazienki kilka minut później. Łukasz leżał już w łóżku, jednak odwrócił się od razu na dźwięk otwieranych drzwi.
– Jak widać – odparł, podpierając głowę ręką zgiętą w łokciu.
Sebastian wytarł twarz małym ręczniczkiem – Łukasz nie mógł się oprzeć wrażeniu, że ochlapał ją sobie tuż przed wyjściem bardzo zimną wodą.
– Bo miałem nadzieję, że przed snem jeszcze możemy coś porobić – powiedział Sebastian, podchodząc do łóżka i również wsuwając się pod kołdrę.
– Jak na przykład co? – zapytał Łukasz. Jeśli Sebastian zaraz po zrobieniu sobie dobrze w łazience ma ochotę na jeszcze, to brunet chyba go nie doceniał.
– Na przykład zdecydujemy, jakie mamy plany na jutro – odparł chłopak. Łukasz niemalże skarcił się w myślach za brudne przypuszczenia, w dodatku nieprawdziwe.
– Ach, no tak – mruknął i zamyślił się na moment, tym razem na temat. – Pod wieczór będzie ta cała gala, rozdanie nagród pieniężnych dla osób na pierwszych trzech miejscach, może jakiś wyróżnień, nie ważne. W każdym razie zaczyna się o dziewiętnastej. Do tego czasu możemy sobie zaplanować cały dzień jak chcemy – wyjaśnił.
– Okej, to słuchaj, bo pomyślałem sobie, że… – Sebastian wygrzebał jakieś przewodniki po Poznaniu i zaczął wyjaśniać swoje pomysły na następny dzień.
Łukasz siedział, przyglądał się mu, słuchał i kiwał głową, kiedy należało. Tak naprawdę mierzył jedynie Sebastiana spojrzeniem, kontemplował każdy odsłonięty kawałek jego ciała i za każdym razem dochodził do wniosku, że brunet mu się cholernie podoba.
Zdecydowanie nie był heteroseksualny. Wręcz nie mógł oderwać spojrzenia od skóry Sebastiana, więc jak mógłby być? Przez jego ciało przebiegały dreszcze, kiedy tylko słyszał przy swoim uchu niski, męski głos swojego chłopaka. Robiło mu się sucho w ustach, kiedy patrzył na poruszające się na szyi Sebastiana jabłko Adama. Gdyby mógł, nie odrywałby dłoni od delikatnych włosów na brzuchu bruneta, a może nawet i ust. Wmawianie sobie heteroseksualizmu nie było warte tego, by pozbawić się takich widoków.
– Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – Pełen irytacji głos Sebastiana (mimo wszystko wciąż seksowny) otrząsnął Łukasza z zamyślenia.
– Och… Niezupełnie – przyznał ze skruchą chłopak.
– O czym więc myślałeś tak zawzięcie? – prychnął brunet.
– O spaniu? – zasugerował niewinnie.
– Bujać to my, a nie nas. Spowiadaj się, mój drogi.
– Och, o tobie – odparł wreszcie Łukasz.
– Nie dam się ugłaskać, mów prawdę. – Sebastian najwyraźniej nie zamierzał wierzyć w zapewnienia chłopaka, ale ten nie zamierzał się też poddać.
– Naprawdę to o tym, że na pewno nie jestem hetero, bo uważam cię za tak seksownego, że to aż niewyobrażalne – warknął Łukasz, zakrywając się nagle kołdrą.
– Widzisz! Zmieniłeś się! – Sebastian nagle ożywił się, przypominając chłopakowi rozmowę, jaką odbyli jakiś czas temu. – Właśnie bez ogródek nazwałeś mnie seksownym! – powiedział z dumą. Łukasz mile połechtał jego ego.
– Och, wal się – burknął brunet, rumieniąc się i narzucając kołdrę na głowę. Sebastian jednak odciągnął kawałek pierzyny, wsunął się pod nią i ponownie przykrył, już nie tylko Łukasza, lecz również siebie.
– Już to zrobiłem – oznajmił zadziornie. Łukaszowi zajęło chwilę, żeby przyzwyczaić oczy do ciemności pod kołdrą, a kiedy mu się to udało, zobaczył uśmiechniętego Sebastiana bardzo, bardzo blisko swojej twarzy. Pierzyna przecież nie była znowu taka duża.
– Wiem, słyszałem – odparł Łukasz z uśmieszkiem pełnym wyższości.
– Aczkolwiek moje uszy spod prysznica dosłyszały, że nie tylko ja sobie dogodziłem tego wieczoru – dodał szeptem Sebastian wprost do ucha swojego chłopaka. – I chyba ktoś tu się rumieni… – zanucił z łagodnym śmiechem.
– Milcz – prychnął Łukasz, czując piekący róż na policzkach. Po chwili poczuł również delikatny pocałunek na szyi, więc rozluźnił się powoli.
– Idziemy spać? – zaproponował po chwili Sebastian, muskając nosem ramię chłopaka. Łukasz był pewien, że gdyby się przed chwilą nie zaspokoił, już byłby podniecony. W tej sytuacji jednak był to tylko miły i przyjemny dotyk. Łukasz nie miał nic przeciwko takiemu.
– Dobra, ale wyjdźmy spod kołdry, bo mi gorąco – mruknął Łukasz, odchylając pierzynę.
– Gorąco ci? – zaśmiał się cicho Sebastian. – Mogę coś na to zaradzić?
– Gorąco czyli duszno! – sprostował Łukasz, dając chłopakowi lekkiego kuksańca.
– Jasne, jasne – zakpił Sebastian przekornie. – Mogę ci ściągnąć koszulkę? – zapytał już nieco poważniej.
– Że co proszę? – odparł ze zdumieniem brunet.
– Mogę ci ściągnąć koszulkę? – powtórzył niezrażony chłopak.
To pytanie było tak nieoczekiwane, że aż Łukasz przytaknął powoli.
– Ale tylko – zaznaczył – jeśli ja będę mógł zdjąć twoją.
Sebastian zgodził się uśmiechem i zaraz wsunął dłonie pod koszulkę bruneta, podciągając ją sprawnie do góry. Łukasz podniósł ręce, żeby mu pomóc i już po chwili Sebastian zwinął materiał w kłębek i rzucił przez cały pokój, idealnie trafiając nią do walizki swojego chłopaka.
– Ma się tego cela, nie? – zaśmiał się z wyższością.
– Phh, amator – skwitował Łukasz tonem koszykarza wyższej ligi i zabrał się za zdejmowanie górnej części odzieży bruneta. Niech sobie nie myśli, że tylko Łukasz będzie tutaj rozbierany… Aczkolwiek chłopak wciąż pamiętał o swojej przewadze, że miał okazję zobaczyć Sebastiana w stroju Adama, a on Łukasza nie.
Koszulka Sebastiana również została brutalnie zwinięta w kłębek i rzucona przez cały pokój. I również trafiła do celu.
– Tak to robią zawodowcy – skwitował Łukasz z wyższością wyższą od tej, którą zaprezentował Sebastian.
Brunet w odpowiedzi jedynie prychnął pogardliwie.
– I tak jesteś mój – stwierdził ni z gruszki ni z pietruszki, po czym rzucił się na Łukasza przygniatając go ramieniem do łóżka.
– Nie umiesz przegrywać – odparł Łukasz.
– Idziemy spać – zarządził Sebastian, jakby nie dosłyszał protestu swojego chłopaka. Przytulił się mocno do jego pleców i oparł podbródek na jego ramieniu.
Łukasz czuł przy sobie nagą skórę bruneta i zupełnie mu to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, to było zaskakująco dobre. Nie zastanawiając się wiele wymacał za sobą rękę Sebastiana i przerzucił ją sobie przez bok, żeby ten go objął.
Sebastian wydał pomruk aprobaty i owinął szczelniej ramię wokół swego chłopaka. Łukasz przysunął się bliżej jego torsu i położył też swoją dłoń na dłoni Sebastiana.
Tak zasnęli i tak też się obudzili następnego dnia.