Czarne majteczki 3
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 01 2011 12:42:16
Zachęcam do przeczytania również Czerwonych Majteczek autorstwa Niewiadomoco. (Jest to inna wersja - pisana z odmiennej perspektywy. ^__^)



- Patr... - przywarł wargami do moich ust, wyciągając jednocześnie rękę i przekręcając klucz w zamku. Zamknąłem oczy i zatopiłem się w głębokim, bardzo namiętnym pocałunku. Odsunął się trochę, rozpinając szelki moich ogrodniczek i pozwalając im opaść na podłogę. Następnie pozbył się mojej bluzy i rzucił ją gdzieś za siebie.
- Jesteś taki piękny... wiesz? - spytał, wodząc oczami po moim ciele.
- Przestań... - mruknąłem, czując, że znów się rumienię - Nie lubię jak tak mówisz...
- Przecież powiedziałem to dopiero pierwszy raz - stwierdził z rozbawieniem - Nie lubisz komplementów?
- Nie lubię jak tak mówisz... - przywarłem do niego, wsuwając mu ręce pod koszulę i lekko drapiąc go po plecach
- Ach nie lubisz jak tak mówię...? - spytał złośliwie, wpychając kolano między moje nogi - A lubisz jak tak robię? - podniósł je delikatnie pocierając nim o wnętrze moich ud
- Mhm - mruknąłem twierdząco, mocniej się do niego przytulając
- A tak? - teraz bezczelnie drażnił kolanem moje krocze, sprawiając, że czarny materiał bokserek napiął się mocno
- Mhm - westchnąłem głośno
- A może wolisz jak robię tak? - jego ręce zsunęły się po moich plecach, niknąc w bieliźnie
- ... - oparłem policzek o jego ramię mrucząc cichutko. Po chwili moje bokserki wylądowały na podłodze i stanąłem przed S.J. kompletnie nagi. Odsunął się ode mnie i uważnie zmierzył mnie wzrokiem. Podszedł do wieży i włączył muzykę
- Ręczę, że nie będziesz cicho, a nie chcemy, żeby ktoś nas usłyszał. Prawda?
Skinąłem głową, zbliżając się do niego. Wplotłem ręce w ciemne, wciąż lekko wilgotne włosy i przytuliłem się do nagiego torsu. Pocałowałem lekko obojczyk Sulliego, zsuwając koszulę, odsłaniając opalone ramiona. Śliski materiał z cichym szelestem opadł na dywan. Popchnąłem go lekko w kierunku łóżka. Gdy usiadł, przyklęknąłem na podłodze między jego udami, pochylając się i ocierając policzkiem o jego brzuch. Pogładził mnie delikatnie po głowie, ściągając gumkę z moich włosów, które opadły w nieładzie na kark i ramiona. Pocałowałem go w pępek, po czym zsunąłem się niżej, znacząc skórę delikatnymi muśnięciami warg. Jego pasek stanowczo mi przeszkadzał, przez chwilę mocowałem się z klamrą, a kiedy ustąpiła, wyszarpnąłem go jednym ruchem ze szlufek i triumfalnie odrzuciłem za siebie. Pięć guzików rozporka zatrzymało mnie dokładnie przez pięć sekund. S.J. uniósł nieco biodra, pozwalając zdjąć z siebie spodnie i granatowe slipki, które miał pod spodem. Patrzyłem mu prosto w oczy pochylając się powoli i jakby z rozmysłem biorąc go w usta, później włosy opadły mi na twarz zasłaniając widok. Był bez smaku, idealnie gładki, aksamitny, pulsował lekko łagodnym ciepłem. Ponieważ robiłem to pierwszy raz w życiu, nie wiedziałem za bardzo jak się do tego zabrać, starałem się więc naśladować to, co on robił wtedy w hotelu. Przesunąłem wargami przez całą jego długość, łaskocząc językiem gorącą, jedwabistą końcówkę. To, co robiłem musiało sprawiać Sullyemu przyjemność, bo odrzucił głowę do tyłu i zamknął oczy. Pieszczotliwie oparł dłoń na moich włosach i delikatnymi ruchami narzucał tempo moim pieszczotom. Jego oddech przyspieszył. W końcu usłyszałem przeciągłe westchnienie, a moje usta wypełnił gorący, lekko słony płyn. Przełknąłem i podnosząc się odrobinę przytuliłem się do niego, starałem się uspokoić oddech. S.J. przycisnął mnie mocno do siebie, tak, że czułem niespokojne bicie jego serca. Po chwili odsunął się i pociągnął mnie na łóżko. Wstał powoli, związując włosy moją gumką i wyciągnął rękę w kierunku szafki nocnej stojącej obok łóżka.
- Nie chcę oliwki - stwierdziłem cicho, domyślając się po co sięga
- Dlaczego nie? - spytał wyraźnie zdziwiony
- Bo... bo śmierdzi... - skrzywiłem się
- Hmm... no jak uważasz - wsunął mi rękę pod brzuch, podnosząc mnie tak, że klęczałem teraz opierając się na wyprostowanych rękach. Włosy opadły mi jasną kurtyną na twarz. Poczułem jego usta na lewym ramieniu. Całował, lekko przyszczypując skórę zębami, moje barki i łopatki. Przejechał językiem wzdłuż tatuażu na kręgosłupie, kończąc głęboko w dole pleców. Jego gorące wargi powędrowały na biodra i pośladki.
-C.. co robisz? - wzdrygnąłem się, gdy poczułem jego język na swoim wejściu. Policzki zaczęły mnie palić żywym ogniem.
- Nie chcę zrobić ci krzywdy - mruknął niemal nie przerywając.
To, co robił było bardzo przyjemne, zwłaszcza, że wsunął jedną rękę miedzy moje uda i pieścił mnie w tym samym rytmie, co językiem. Jego dotyk powodował u mnie dreszcze. Zacząłem oddychać przez usta, łapczywie chwytając powietrze, nie mogąc opanować westchnień wyrywających się z gardła. Czułem jak pomału zbliża się spełnienie, jednak S.J. nie pozwolił mi dojść. Cofnął rękę i usta.
- Już byś chciał skończyć? - spytał zaczepnie - Przecież jeszcze nawet na dobre nie zaczęliśmy.
Jęknąłem z rozczarowaniem i chciałem położyć się na plecach, jednak ręce Sullyego przytrzymały mnie w tej pozycji
- Chcę jeszcze - wydyszałem ciężko
- Wiem - S.J. roześmiał się - Nie ma sprawy - wsunął mi dwa palce do ust. Zwilżyłem je językiem, oblizując jednocześnie gorące wargi. Po chwili poczułem jak te same dwa place wsuwają się między moje pośladki. Zakołysałem biodrami, aby poczuć je w sobie głęboko. - No pokaż mi - usłyszałem głos Sullyego, szepczący mi wprost do ucha - Pokaż mi, jak się ruszasz. Pokaż mi, jak chcesz więcej....
Zacząłem poruszać biodrami w przód i w tył, nadziewając się na jego rękę, jednak znów nie pozwolił mi dojść
- Dlaczego? - jęknąłem płaczliwie, znów próbując zmienić pozycję, jednak ponownie mi na to nie pozwolił
- Za szybko byś chciał... - zachichotał, przygryzając moje ucho
- Ale...- zacząłem nieśmiało
- Cichutko...- przytulił się do moich pleców - Już się tobą zajmuję - uklęknął za mną, wchodząc we mnie delikatnie - Rozluźnij się - uspokajająco pogłaskał mnie po kręgosłupie. Zaczął się ruszać, z początku powoli i ostrożnie, jednak szybko przyspieszył, wychodząc niemal przy każdym cofnięciu i uderzając mocno biodrami o moje pośladki przy każdym pchnięciu. Westchnienia przeszły w krzyki, których nie mogłem opanować. Było mi tak dobrze, jeszcze kilka ruchów i przez moje ciało przetoczył się huragan rozkoszy, spotęgowany jeszcze przez długie oczekiwanie. Zagryzłem kostki zaciśniętej pięści, żeby nie krzyczeć głośno i wyczerpany opadłem na łóżko, twarzą w dół. Jednak S.J. jeszcze nie skończył i wcale nie zamierzał zostawić mnie w spokoju. Wsunął mi ramię pod brzuch i ułożył mnie na lewym boku. Przytulił się mocno do moich pleców i ponownie poczułem go w sobie. Tym razem jego ruchy nie były tak długie i gwałtowne. Poruszał się, prawie nie odrywając bioder od moich pośladków, w błyskawicznym tempie doprowadzając mnie do stanu ekstazy. Świadomie przedłużał przyjemność, zatrzymując się tuż zanim osiągnąłem orgazm.
- S.J.... proszę.... - błagałem go dysząc, gdy po raz kolejny jego ruchy ustały. Nic nie powiedział, ugryzł mnie delikatnie w kark. Wsunął rękę pod moje kolano, przyciągając je ku górze, uniósł się na łokciu i kilkoma szybkimi pchnięciami sprawił, że przez moje żyły znów przelał się ogień. Jeszcze kilka ruchów i poczułem w środku eksplozję ciepła. Sully z cichym westchnieniem przygarnął mnie do siebie i zamknął w ramionach

- Sullyvan... mogę iść się umyć? - spytałem cicho, kiedy nasze oddechy już się uspokoiły
- Pewnie. - puścił mnie i przewróciwszy się na brzuch patrzył, jak znikam w drzwiach łazienki
Kabina prysznicowa w łazience S.J była ogromna, taka, że można by się w niej spokojnie położyć. Umyłem się dokładnie, po czym pochyliłem się lekko, aby gorąca woda swobodnie płynęła mi po plecach - uwielbiałem to. Przez jednostajny szum prysznica nie usłyszałem wejścia Sullyego. Poczułem dopiero, kiedy stanął za mną, oplatając mnie ramionami. Wyprostowałem się, opierając głowę o jego obojczyk, pozwalając ciepłym strumieniom wody pieścić moją twarz i szyję. Jego ręka powoli zsunęła się z mojego ramienia po piersiach, brzuchu i zatrzymała się między udami. Chwycił mnie lekko i zaczął drażnić, całując jednocześnie mój odsłonięty obojczyk.
- Co robisz? - zapytałem z rozbawieniem, wyrzucając z ust fontanny wody
- Mam zamiar znów cię kochać... - wymruczał mi do ucha, a z jego tonu wywnioskowałem, że wcale nie żartował. Rozsunąłem nogi, pochylając się i opierając dłonie na mokrych kafelkach. Zamruczałem z rozkoszy, kiedy znów poczułem go w sobie.
- Taaaaaak mi dobrze... - mruczałem, poddając się jego niespiesznym, leniwym ruchom. Kochaliśmy się wolno, w jednostajnym rytmie. Woda spływająca po naszych ciałach jeszcze potęgowała doznania. Jednocześnie osiągnęliśmy rozkosz.
- Jesteś cudowny - wydyszał S.J., obsypując mój kark pocałunkami
- Jestem wykończony - wyszeptałem, osuwając się na kolana
- Ale to jeszcze nie koniec - roześmiał się, podnosząc mnie z klęczek i opierając o siebie
- Jak Boga kocham... erotoman mi się trafił...
- A wiesz w ogóle co to słowo oznacza? - spytał rozbawiony wycierając mnie puszystym ręcznikiem
- To ktoś, kto ciągle chce się pieprzyć, jak ty
- To też - pocałował mnie w ramię - ale pytam, czy wiesz co oznacza dokładne tłumaczenie?
- Nie. - przyznałem cicho
- Zakochany do szaleństwa...
- A ty jesteś zakochany?
- Tak. Do szaleństwa....
- A w kim? - poczułem, że serce zaczyna mi walić coraz szybciej
- Też pytanie....oczywiście, że w tobie, skarbie - pocałował mnie w usta i pchnął w kierunku pokoju - Wracaj do łóżka, zaraz przyjdę.
Wlazłem szybko pod przykrycie i obserwowałem, jak, pogwizdując, szybko się myje. Pokręcił się jeszcze przez chwilę po łazience, po czym wśliznął się do łóżka. Przytulił mnie mocno, chuchając mi w kark ciepłym powietrzem.
- Dobranoc - mruknąłem, czując jak powieki same mi się zamykają
- Dobranoc, skarbie...