Dwa światy 1
Dodane przez Aquarius dnia Maja 18 2012 23:13:30
Info: autorka uprasza o konstruktywną krytykę, gdyż zastanawia się nad wydaniem tego opowiadania pod postacią książki, jednak nie jest pewna czy jest dość dobre
Prolog
*Zawsze marzyłem o tym by przeżyć jedną z tych wspaniałych miłosnych historii Holywood, czyż to nie cudowne..zakochać się od pierwszego wejrzenia i zatopić w tym uczuciu na zawsze. Mimo wielu przeciwności zawsze na koniec jest hapy end. Bez niego nie było by filmów…. Mój film był trochę inny…nic nie zapowiadało szczęśliwego zakończenia i oczywiście ono nie było zbyt szczęśliwe.
Teraz siedząc przed komputerem, popijając wisky, i popalając papierosa..mogę obiektywnie przyznać, że ta historia jest mimo wszystko szczęśliwa..a filmm zakończył się jak powinien.
Pamiętajcie jednak, jeśli coś idzie nie tak jak powinno, to znaczy, że to jeszcze nie koniec filmu i wiele się, może jeszcze zmienić.*Youko uśmiechnął się do swoich smutnych myśli poczym zgasił papierosa w szklance wody. Śmieszne było porównywanie jego życia do filmu, jemu jednak przychodziło tylko to do głowy.
1
-Ale to jest niesprawiedliwe-Wykrzyknął oburzony Youko- Jak Pan Profesor może..- Profesor uśmiechną się do niego zadziornie. Chłopak mógłby się założyć, że do niego mrugnął. – To jest potworne.. ja wiem, że Pan nie toleruje takiego zachowania, ale serio nienawidzę go i obydwoje się ze sobą zgodzimy, że nie możemy razem współpracować- Uderzył głową w ścianę obok drzwi wejściowych do domu nauczycieli.
Youko był uczniem jednej z prywatnych szkół dla dzieci wyjątkowo uzdolnionych. Był tu na pierwszym roku i nadal nie wiedział czemu go tu wysłali, wiedział na pewno, że nauczyciele darzą go pewnym szacunkiem co go straszliwie wpieniało. Chłopak był wysoki i nieziemsko przystojny miał czarne zadziorne loki opadające ja chłopięcą twarzyczkę i ramiona. Jego oczy były złote co już robiło z niego kogoś wyjątkowego, rzęsy miał długie jak dziewczyna a usta różowe, jego nosek był mały i delikatnie zadarty. Nie był wysoki, miał posturę lekko atlety był szczupły i gibki. Zuko dla odmiany był wysoki i umięśniony, jego szare włosy nie były długie ale gdy rozwiewał je wiatr łaskotały go w szyję. Miał piękne błękitne oczy i wąskie usta. Był wyjątkowo młodym, przystojnym i uzdolnionym profesorem w wieku zaledwie 19 lat został przyjęty do szkoły jako profesor. Każda dziewczyna w szkole pragnęła go równie mocno jak nieznaczna część chłopców. Youko nie zaliczał się do tej większości, nie lubił nauczyciela literatury, ale nigdy nie zastanawiał się nad jego urodą. Tak jak nad urodą większości osób ze szkoły.
- Mój drogi nie wiem skąd wywnioskowałeś, że możesz podważać moje zdanie- Powiedział chłodno do młodzieńca. Yuko był przekonany, że jego nauczyciel za nim nie przepada, zawsze był w stosunku do niego chłodny i nieco za bardzo surowy. Chłopak całkowicie tego nie rozumiał.
-Ale Panie profesorze zrobił to Pan specjalnie..-Mruknął niezadowolony chłopak.
-Po pierwsze nie ma żadnego ‘’ale’’ po drugie naprawdę nie obchodzi mnie Twoje zdanie-Powiedział to wkładając w te słowa tyle jadu ile zdołał. Tak naprawdę tylko ona wiedział, że jest to wymuszony jad.
- Och..jest Pan…jest..cholernym potworem..-Wykrzyknął i ruszył biegiem do internatu dla chłopców, nie zwracając na nikogo uwagi. Kidy wspinał się po schodach do swojego pokoju nie mógł wytrzymać całego napięcia i zaczął szlochać. Na szczęście nikogo nie było. Youko był bardzo delikatny i nie lubił, naprawdę nie lubił gdy ktoś był dla niego nie miły ale ten profesor wyjątkowo przesadzał. Nie to, że on był taki zawsze, co to..to nie.. tylko jego dopadała złośliwość nauczyciela, tylko dla niebo był on niemiły i chłodny..Nie rozumiał tego, może był jeszcze za młody, żeby to pojąć. On naprawdę nie rozumiał co się święci, tak naprawdę Zuko specjalnie go odtrącał, nie chciał bowiem, zrobić tak uroczej i niewinnej istocie krzywdy, i gdyby się tylko dowiedział o co w tym wszystkim chodzi, na pewno by uciekł . Zuko wiedział, że przesadził, ale nie mógł tego naprawić, bowiem był pewny, że nie mógłby się powstrzymać przy chłopcu.
Youko roztrzęsiony wszedł do pokoju jego współlokator był zajęty czymś a może kimś. Youko był do tego przyzwyczajony, przed niespełna rokiem kiedy przybył do te szkoły trafił go zaszczyt dzielenia pokoju z Casanovą co niesie za sobą takie widoki.
-J a tylko na chwilę-Powiedział lekko zachrypniętym, łamiącym się głosem.-Nie przeszkadzajcie sobie.
Z niepokojem zauważył że jego przyjaciel gości nie jedna a dwie dziewczyny, które całkiem sprawnie zajmowały się nim. Przywykł już do tego częstego widoku, chociaż jego samego nie kręciły takie akcje, owszem był też prawiczkiem i naprawdę nie spieszyło mu się z takim krokiem. Ze względu na swoją niebywałą urodą miał pewne trudności, nie raz udało mu się cudem uciec od chciwych dziewczyn ze szkoły, starał się nie zwracać uwagę na pożądliwe spojrzenia chłopców ze starszych klas .
Wszedł do łazienki i postanowił wziąć długi, ciepły i kojący prysznic z kojącym masarzem głowy.
Kiedy wyszedł z łazienki z zadowoleniem stwierdził, że nie ma już dziewczyn, a jego przyjaciel leży wygodnie rozłożony na swoim łóżku.
- Nie chcę się wtrącać, ale co sprawiło, że płakałeś, znowu jakaś natarczywa dziewczyna?- Zapytał ale kiedy Youko pokręcił głową, od razu zgadł o co chodzi.- Błagam tylko nie mów mi, że znowu u niego byłeś.. ile razy będziesz jeszcze przez niego płakał to okropne.-Powiedział cicho.
Bumer(bo tak on się nazywał) Był rudym, wysokim chudzielcem, który potrafił przełamać, każde kobiece serce. Nie tyle wyglądem co zachowaniem.
- Oj skończ już, nie moja wina, że mnie nie lubi, a ja nie chcę być z Cedrikiem w parze, on zrobił mi na złość, mało tego mamy grać najlepszych przyjaciół. Specjalnie to zrobił, a miałem już grac z Kristiną, no wiesz tą blondynką..-Powiedział cicho, wiedział, że dziewczyna wyraźnie na niego leciała, ale była bardzo miła i przyjął jej zaproszenie, ale facet to usłyszał i dał go do pary z najgorszym wrogiem Youkiego.
-Uuuuu..coś się święci- Zachichotał jego przyjaciel. Wiedział o chłopaku już wszystko, w szczególności, że nie kręcą go ani dziewczyny, ani chłopcy, mimo to uwielbiał się z nim droczyć.
-Wiesz, że nie oto mi chodzi, po prostu uważam, że jest zbyt nieśmiała, by mi zagrozić. Zresztą jestem zmęczony, czy możemy się juz położyć.? -Zapytał zadowolony, że może zmienić temat.
-Jasne ..-Powiedział jego przyjaciel i wstał -to ja wyłączę światło.- kiedy już to zrobił wskoczył na łóżko przyjaciela i zaczął się kręcić.
- Stary ja wiem, że jesteś pobudzony, ale naprawdę spadaj do swojego łóżka,- Próbował go zepchnąć, ale chłopak przeważał go wagą i siłą i niestety nie udało mu się tego zrobić.
-Czy nie uważasz, że to przeznaczenie, że nasze łóżka są dwuosobowe ?-Zapytał przyciskając go do poduszki. Zaczął go gilgotać, aż zaczął błagać o litość.. Youko był niezadowolony i zaryczany ze śmiechu, kiedy do ich pokoju nie pukając wpadł Zuko, który najwyraźniej patrolował korytarz, czy aby nie ma w internacie, żadnej dziewczyny. Kiedy usłyszał hałas w pokoju chłopaka pospieszył tam. To co tam zobaczył. Bardzo go zdenerwowało, nie tylko dla tego, że chłopak należał do niego, choć chłopak o tym jeszcze nie wiedział, ale też dla tego, że był zapłakany, nie tylko ze śmiechu widział pod jego oczami wielkie wory i zaczerwienioną białkówkę w obydwu oczach.
-Złaź z niego-Powiedział kiedy zaległa cisza. Jego głos był lodowaty i bez uczucia. W pokoju zrobiło się jakoś zimno.
- Tak jest Panie profesorze,- Odpowiedział Bumer i posłał mu swój standardowy rozbrajający uśmiech. Powoli podniósł się z przyjaciela..-Co pana do nas sprowadza ?-Zapytał grzecznie.
-A temu co?- Zapytał nieco cieplej i uśmiechnął się do Bumera jednym z najfajniejszych uśmiechów zdaniem Youkiego, który siedział zgaszony z zamkniętymi oczami przysłuchując się rozmowie.
-Nic, wydawał mi się smutny więc chciałem go rozśmieszyć-Powiedział młodzieniec z szerokim i niewinnym uśmiechem na twarzy. Youko parsknął śmiechem. Jego śmiech był szczery i dźwięczny przywodził na myśl dzwonki pozostawione na wietrze. Była to muzyka dla uszu nauczyciela…
-Taaa raczej chciałeś mnie zagilgotać na śmierć…- Odpowiedział lekko przestraszonym głosem- Bał się profesora to był pewne.
-Dobra idźcie już spać-Powiedział i miał już wyjść kiedy mu się coś przypomniało-A tak, do zobaczenia jutro..-Powiedział do Youkiego i posłał mu smutny uśmiech. Chłopak się z dziwił, ale w jego oczach oprócz smutku zobaczył cos jeszcze, jakieś uczucie, było mu znajome, ale nie mógł go zidentyfikować …Psor zniknął za drzwiami.
-Ej dobra to było dziwne - Wybuchli śmiechem szczerząc się do siebie.
Następnego dnia nie było lepiej. Youko był obrażony na nauczyciela, który był bardziej złośliwy niż normalnie . Literatura była na ostatniej lekcji, zaraz po niej były ważne uroczystości, niestety chłopak nie mógł znieść docinek Profesora i wyszedł z lekcji trzaskając drzwiami. Niestety jego przyjaciel był o rok wyżej od niego i nie mógł wiedzieć co się stało. Zuko trochę przesadził znowu. Strasznie bił się z myślami i stwierdził, że musi trochę wyluzować, chłopak i tak już się do niego nie zbliży, za bardzo się boi. Wiedział, że to okrutne, ale nie miał wyjścia. Samo to że krzywdził go przyprawiało go o cierpienie. Pocieszała go jednak myśl, że oszczędzi chłopakowi większych krzywd. Zuko był świadom, tego, że w szkole wszyscy się w nim kochają począwszy od nauczycielek a skończywszy na poszczególnych chłopcach, on jednak kochał kogoś innego, kogoś kto nie patrzył na jego wygląd. On go pragnął, ale bał się, że jak to okaże, to inni będą się mścili na chłopcu. Nie było wyjścia.. Mimo, że niepoprawne są zażyłości między uczniami a nauczycielami, zwłaszcza z wychowawcami, by tym był właśnie Zuko dla Youkiego… to i tak wszyscy przymykali oko na poczynania tego Profesora..wiele on miał uczennic, wiedział to każdy zainteresowany. Wszyscy jednak wiedzieli, że kto raz sędzi noc z nim, nigdy tego nie zapomni, ale tez nigdy nie zrobi tego po raz drugi. Taka była zasada i nikt nie ośmielał się jej podważać. Zuko się zasmucił, kiedy chłopak wybiegł z klasy , a zmartwił się jeszcze bardziej kiedy nie zobaczył go na uroczystościach. Postanowił, że dziś z nim pogada i go przeprosi..wyjaśni mu.
2
Tymczasem Bumer wrócił do pokoju i zobaczył w nim złego Youkiego, który był bliski rozwalenia czegoś..
-O widzę, że przyszedłem w samą porę- Zaśmiała się, wiedział , a raczej domyślał się o co chodzi…Właśnie dlatego znalazł się w tej szkole…jego intuicja była nad wyraz rozwinięta, ale nie umiał nad tym panować, taki był jego dar. Jego umiejętności, jak i większości uczniów ujawiły się dopiero w 2 klasie innym ujawniają się znacznie później, więc Youko myślał, że ma jeszcze czas.
- To niedopuszczalne… -Zaczął coś mamrotać do siebie, przeplatając to przekleństwami..
-Młody gniewny-Zażartował Bumer, ale młodzieńca nie rozśmieszył ten żart, wręcz go nawet zdenerwował jego oczy zalśniły..on sam zrobił wypad powalił przyjaciela na ziemie i przystawił mu promieniującą dłoń do szyi. Był w transie, ale starszy kolega wiedział co z tym robić, ma się nie ruszać i tak robił. Wtedy do pokoju wpadł Zuko, był zamyślony więc najpierw nie zauważył chłopców leżących na podłodzie. Dopiero kiedy chłopka cicho pisnął. Nauczyciel się rozejrzał i rzucił się na pomoc odciągając chłopaka, który się ocknął.
-Boo..oż..że Bumer ja c.c..cię prz..prze..przepraszam- Wyjąkał, ale po chwili się opanwał i odetchnął
- Nie chciałem, serio..ja nad ty mnie panuję…-Zauważył obecność wychowawcy i skulił się w sobie czekając na stek wyzwisk nie doczekał się tego jednak.
-Bumer podnieś się , nikomu nie wolno Ci mówić co tu się stało, z tego co widziałem Twój kolega ma interesujący dar…hmmm, dopóki się nie dowiemy, jak go opanować nie waż mi się nikomu opowiadać co tu się stało. – Powiedział dale zamyślony. Drugoroczniak odpowiedział mu coś niewyraźnie ale on go nie słuchał, wpatrywał się w Youkiego znowu tym zagmatwanym wzrokiem, którego jego wychowanek nie był w stanie zrozumieć.
-Chłopcze pozwól ze mną-Przerwał i popatrzył na Bumera- Musimy porozmawiać, a Ty jak wrócimy, masz już spać jasne?-Nie czekał na odpowiedź chłopaka chwycił Youkiego za rękę i wyprowadził do z internatu i zaprowadził pod zachodni mur szkoły. Milczący do tej pory chłopak rozluźnił się widząc, że nauczyciel nie ma zamiaru nań krzyczeć. Rozejrzał się po okolicy, było ciemno więc niewiele widział, ale potrafił dostrzec, że jest w najpiękniejszym miejscu w całej starej szkolę. Muszę napomnieć, że sama szkoła była równie urodziwa co tajemnicza.. Niegdyś była ona zamkiem, który został kupiony za marne grosze od panujących tutaj, którzy zbankrutowali przez hazard nie mogli się pozbierać, ani utrzymywać zamczyska. Oczywiście sam zamek był odrestaurowany i unowocześniony przez nowych właścicieli. Sama szkoła korty, pływalnia, boiska, stajnia wybieg, wielka biblioteka, kino, stołówka i internaty oraz dom dla nauczycieli nie zajmował 1/3 tego ogromniastego budynku, ale obecnie nie wiedzieli co mogli by jeszcze dodać, oczywiście było kilka całkiem fajnych pomysłów, ale one były w trakcie omawiania..
Youko stał i rozglądał się po polanie, nie minął rok jak się tu znalazł a nawet teraz nie dążył jeszcze poznać całego tego ,,Agatu’’ bo tak nazywała się szkoła. Z zamyślania wyrwał chłopaka przepełniony goryczą głos nauczyciela.
-Youko…musisz mi wybaczyć nie chciałem być dla ciebie taki..-Nie mógł znaleźć słów, teraz po za lekcjami nie był już nauczycielem literatury, tylko zwykłym kolesiem..
-Niech no zgadne taki zły…chamski..niemiły…chłodny..niesprawiedliwy…bez uczuć-Zaczął wymieniać, ale kiedy w oczach wychowawczy ujrzał gniew natychmiast zamilkł. Ale sam gniew szybko minął.
-Ty mały łobuzie-Odpowiedział mu czule, aż chłopak cofnął się jak oparzony-Zawsze chciałem Ci powiedzieć ile dla mnie znaczysz, ale bałem się , że cie skrzywdzę- Mówił smutnym głosem, kogoś ze złamanym sercem.
-Och naprawdę-trącił się zirytowany chłopak. Zuko spojrzał mu w oczy, młodzieniec zobaczył w ich upór, co go nieco zdziwiło.
-Wiem, zabrnąłem trochę za daleko…
- Już raczej za późno..- Powiedział ale nie był do końca przekonany..bał się go.
- Jesteś tego pewien ?-Zapytał z nadzieją w głosie Zuko i ruszył w stronę chłopaka. Który zaczął się automatycznie cofać. To urokliwe miejsce wydawało mu się teraz takie ciche i odległe..bał się, że jak mu Zuko coś zrobi to on nie będzie miał szans zawołać o pomoc. Tymczasem Profesor zbliżył się do niego.-Nie uciekniesz mi, póki nie powiesz co do mnie czujesz..
-Ale ja nie wiem- Odparł mu zdecydowanym głosem zirytowany i wystraszony chłopak. Nie miał zamiaru dać się zastraszyć. Nie spodziewa się tego co się stanie.- Zapewne niechęć,
- Nie zmieni Pan zadania?- robił jeszcze krok do przodu..
-Nie sądzę panie profesorze- chłopak zbladł kiedy chłodne ręce wychowawcy złapały go za ramiona i pchnęły prosto na mur. Chłopak nie wiedział czy to kpina, czy został podpuszczony, nie podobała mu się ta sytuacja. Nie zdążył zareagować jak jego nauczyciel przysunął się do niego tak blisko, że chłopak poczuł jego oddech na szyi i jego muskularny tors na sobie. Został całym ciężarem przyciśnięty do muru. Jednocześnie wsunął mu nogę między jego uda. Youko z przerażeniem odkrył jak umięśnione udo nauczyciela na niego napiera. Otworzył szeroko oczy i spojrzał w błyszczące oczy mężczyzny, które wyrażały teraz tylko pożądanie…
- Jesteś, najpiękniejszym, najzdolniejszym , najsłodszym najmniej ogarniętym, najbardziej upartym, irytującym, najsłodszym, pociągającym stworzeniem jakie kiedykolwiek spotkałem-Wyszeptał chłopakowi w usta-Jesteś pewny że, nie zmienisz zdania.- Chłopak był przerażony rosnącym pożądaniem w oczach swojego wychowawcy. Opanował się jednak i odpowiedział..
-Nie…-Nie dane mu było skończyć. Zuko, który powstrzymywał się od dłuższego czasu wyczerpał już swoje pokłady cierpliwości…
-Może to cię przekona- Nie czekając na oznaki sprzeciwu nakrył ustami jego usta i zaczął zachłannie całować. Chłopaka zdziwiła łapczywość Profesora był także zszokowany tym iż nauczyciel go pragnął, nie miał jednak teraz głowy do rozmyślań kiedy usta profesora błądziły po jego szyi i zatrzymywały się na wargach. Wychowawca puścił ręce młodego i obiął go teraz w pasie, żeby mu nie uciekł. Chłopaka przeraziła żarliwość tego pocałunku, bardzo mu się ona podobała. Pocałunek był namiętny, głęboki i brutalny. Chłopak jęknął i zarzucił ręce na szyje mężczyzny na co on mocniej przycisnął ja do muru i szerzej rozsunął jego uda..Chłopak był niedoświadczony w tych sprawach, jak już mówiłam był prawiczkiem i nie umiał się nawet całować, ale przy tak wytwornym nauczycielu..szybko się to zmieniło. Prowadzony impulsem chłopak przygryzł wargę mężczyzny na co odpowiedział on cichym jękiem i bardziej łapczywymi i gorętszymi pocałunkami. Chłopak rozchylił wargi chcąc cos powiedzieć, ale Zuko sprawnie wykorzystał tę sytuacje wślizgując się do środka i badając podniebienie chłopaka. Mężczyzna zaczął ruszać swoim udem w górę w dół co podrażniało rosnącą wypukłość w spodniach chłopaka. Youkiemu kręciło się w głowie czół zapach i smak mężczyzny, którego mimowolnie od dawna pragnął. Gdyby jeszcze tego było mało Zuko swą dłonią zaczął gładzić wypukłość w spodniach ucznia i całować jego szyję umożliwiając mu ciche jęki, sprawiające mu niemałą przyjemność. Kochał go i pożądał…on musiał to zrozumieć. Chwycił guzik od spodni chłopaka, ale zawahał się.-Ulegnij mi- Powiedział zmysłowym pełnym pożądania głosem.
-Nie..nie chcę, nie możesz-Odpowiedział mu zachrypniętym głosem. Cały płoną i drżał, i gdyby Zuko go nie trzymał pewnie by upadł. Tyle uczuć go nawiedziło z jednej strony chciał więcej, z drugiej nie był na to gotowy, nic mu się nie zgadzało. Nie mógł się skupić kręciło mu się w głowie, przez spodnie czuł ciepło jego dłoni. Nie mógł oddychać, ale nauczyciel nie zamierzał mu dać jeszcze spokoju. Zaczął ssać ucho swego podopiecznego, wywołując u niego drgawki i jęki. Ponieważ chłopak był niedoświadczony nie potrafił się zmusić, ani go do zrobienia tego w tym miejscu od tak..po pierwsze.. chłopak musiałby mi się oddać dobrowolnie, po drugie to musiało by się stać w pięknej sypialni na wielkim łożu a nie przy murze. Kiedy lizał delikatnie skórę na szyi chłopaka usłyszał jego cichy głos
-Prooszę, więcej, nie przestawaj….-Wychrypiał, ale Zuko wiedział, że nie myśli teraz racjonalnie. Pocałował go jeszcze ostatni raz i się odsunął zanim stracił panowanie nad sobą. Nagle jego seksowne spodnie stały się nieco przy ciasne w spodniach, dopiero teraz to poczuł.
-Nie tutaj..wiem juz jak Cię przełamać..będziesz mój-Powiedział pewnym głosem. Kiedy puścił chłopaka i już maił odejść usłyszał jak ten osuwa się po ścianie zapłakany. Złapał go nim dotknął ziemi. Trochę przesadził..znowu, choć może pod innym kontem, ale jednak.. Postanowił że odprowadzi chłopaka do jego pokoju. Zostawił go przed drzwiami i zapukał. Nie usłyszał odpowiedzi więc wszedł po cichu i położył chłopca na jego łóżku, cieszył się że jutro sobota chłopak nie będzie musiał wstawać d szkoły. Nakrył go ciepło i wymknął się z pokoju.
Musiał wyładować się, nie mógł iść spać z naprężonym członkiem bo nie usnął by pewnie. Jak zwykle kiedy doszedł do pokoju przy jego drzwiach stały młode uczennice chętne spełnić jego najdziwniejszą fantazję. Wybrał tę która była jak niższa najbardziej płaska, miała długie ciemne loki..zawsze takie wybierał…takie które przypominały mu go… zaprosił ją do środka. Dziewczyna zachichotała i weszła do jego królestwa Tak zwanego ,,rozkoszy’’. Nigdy nie dawał się całować, ta jedyna zewnętrzna część jego ciała była przeznaczona tylko dla jednej osoby. Nie była to doświadczona kokietka… złapała go za bluzkę i pociągnęła, na łóżko. Nie wiedział jak się nazywa.. nie obchodziło go to…Rozpieła mu spodnie, nie myślał o niej tak naprawdę..był gdzieś daleko. Ona tylko pozwalała mu się rozładować…Wydała chchy pomruk zdziwienia zmieszanego z zachwytem,
-Och jakiś ty przeogromny-Powiedziała piskliwym dziewczęcym głosem
-Zamilcz- Odpowiedział jej, wolał, żeby nic nie mówiła tylko robiła swoje. Rozebrała się do naga, starała się to robić zmysłowo ale jej nie wychodziło, zresztą i tak nie zwracał uwagi na jej próby. Położyła się naga w rozkroku a on brutalnie wdarła się do środka. Aż krzyknęła z zachwytu…Była dziewica to było pewne, więc w jego obowiązku było chociaż zapytać o imię tej co ja rozdziewiczył, ale teraz się tym nie zajmował, postanowił ż się później zapyta. Przyspieszył swoje ruchy, tak aby jak najszybciej pozbyć się młodej ze swojego pokoju. Owszem była ponętna, nawet bardzo ale i tak nie zwracał na to uwagi. Stwierdził, że często właśnie dziewice przychodzą do niego. Wiedział nawet dlaczego, jednym z jego darów było właśnie to, że przy nim nie odczuwało się bólu, dlatego rozumiał poczynania dziewczyn. Kiedy ona doszła on odsapnął i położył się obok niej, rzucił jej kołdrę, żeby się przykryła. Miał niewiele szacunku, dla takich kobiet, ale jednego nie robił, był dżentelmenem więc nie wyganiał kobiet od razu z łóżka.
-Jak masz na imię-Zapytał dziewczynę. Uśmiechnął się do niej teraz jej się przyjrzał, miała cos w sobie.
-Klara-Odparła kokietka, lekko speszona nie wiedziała co ma robić, Czy już iśc, o czym mówić…-To ja już pójdę-Powiedziała i wstała. Zrobiło mu się jej żal, złapał ja za rękę i usadził na łóżku- Zostan na chwilę. -Boże co on wyrabia..a wszystko przez tego chłopaka, co on mu robił, nagle miał wyrzuty sumienia, że tak traktuje dziewczyny. Tej akurat, zaproponował, żeby została do rana, ale odmówiła, ubrała się i wyszła. A on zapałdł w sen..
3
Youko poderwał się kiedy Bumer bez pytania wpakował mu się do łóżka.. Walnął przyjaciela w łeb..
-Stary dziś jest sobota-Jęknął. Był to jedyny dzień, kiedy mógł się wyspać. Ale jego współlokator nie zamierzał pozwolić mu się wyspać,
-Stary, nie za uwarzyłem kiedy wróciłeś wczoraj- Powiedział jego rozradowany kumpel. On nie potrafił długo spać i nie dawał innym.
-Ja też, dobra zjeżdżaj, daj się normalnemu człekowi wyspać- Spojrzał na zegarek stojący na stoliku i się przeraził.
-Tak masz racje już 11.00 jeżeli zaraz nie wstaniesz nie wyrobisz się na przegląd filmów.- Była to ich tradycja w każdą sobotę od rana do późnych godzin siedzieli w kinie i oglądali najgłupsze filmy, jakie tylko mogły powstać. Nigdy, ale to przenigdy nie opuścili tego rytuału. Chłopak podniósł się zdrętwiały, kiedy już jako tako się rozbudził przypomnial sobie wszystkie wydarzenia z poprzedniego wieczoru i zrobiło mu się słabo, jak on mógł do tego dopuścić. Zrozumiał by gdyby to była jeszcze jakaś jego rówieśniczka, ale nie nauczyciel a do tego wychowawca. Wzdrygnął się na samą myśl. Pocieszało go to, choć może i zasmucało, że nie był osamotniony. Zastanawiał się tylko czy wszystkich tak Zuko traktuje i czy wszyscy tak kończą, ale kiedy przypomniał sobie jego usta na swoich, jego smak, jego ciężar na sobie…to co on mu powiedział..Zrobiło mu się gorąco..pragnął go…już po raz drugi to sobie uświadomił. To była najokropniejsza rzecz jaka tylko mogła mu się przydarzyć..
Youko odgonił natrętne myśli i wstał.-Dobra już się ubieram…-Poszedł do łazienki..
-Mów co się wczoraj wydarzyło i stary wow..pełen szacun..-Powiedział Bumer..-To jak mnie zaatakowałeś wczoraj noo, no ładnie..- Świergotał przyjaciel. Youko wziął sobie długi prysznic i orzeźwiony wyszedł z łazienki, nie miał zamiaru odpowiadać na żadne pytania kumpla…Po jakichś 5 minutach drogi doszli do kina. Youko bombardowany seria pytań, bronił się jak mógł, żeby tylko się nie wygadać, chciał mu powiedzieć, ale nie wiedział co. Mało tego bał się, że Bumer go opuści jak u powie. A tego by nie chciał.
Po serii beznadziejnych filmów udali się powrotem do pokoju. Niepokoiło chłopaka, czemu nie widział nigdzie profesora od literatury. Nie żeby się za nim rozglądał. Po drodze do pokoju zaszli do kuchni po piwo karmelowe i chrupki.. Bumer zgarnął jeszcze kilka batonów… i z uśmiechem pognał za chłopakiem…-E słuchaj cały dzień jesteś jakiś marudny..-Zaczął zadowolony z siebie…
-Też byłbyś marudny gdybyś się nie wyspał i został brutalnie obudzony, -Pewność siebie i samo zachwyt Bumera w pewnym stopniu niepokoiło Youkiego. Nie mógł nic poradzić na to że jego najlepszy przyjaciel jest największym kretynowatym narcyzem jakiego widział świat. Nie zmienia to jednak faktu, iż obaj chłopcy nie mogli bez siebie żyć. Porównywać ich można by było do dwóch najlepszych przyjaciółek, które zwierzają się sobie z każdej sekundy ich jakże pasjonującego życia..
Tylko jedna rzecz się nie zgadzała Youko bowiem nie miał tej pewności czy może powiedzieć wszystko swemu kumplowi na temat wczorajszej nocy. Nie chciał się narażać na wyśmianie i gnębienia kolegów.
Po drodze do pokoju natknęli się na grupę głośnych pierwszoroczniaczek, które szukały sobie zajęcia na wieczór. Kiedy Youko z pogardliwą miną przechodził obok dziewczyn Bumer bawił się w najlepsze bajerując głupie kokietki. Ciemno włosy naprawdę szanował płeć przeciwną na tyle, na ile to możliwe, ale twierdził..że są pewne granice, których powinny przestrzegać młode osoby..które jednak z dala od rodziny czuły się władczyniami lub władcami (Jak kto woli) życia i rozwagę miały za nic. I jak tu się dziwić młodemu chłopakowi wychowanemu w wierze i pełnego dobrych manier takiego patrzenia na te sprawy. Nie żeby dziewczyny go obrzydzały same w sobie, no na to , to on nie mógł sobie pozwolić. W takim Momocie myśleć o facecie, starszym, przystojniejszym, a do tego FACECIE. Nic nie potrafiło go wyprowadzić z równowagi równie dobrze jak myśl, że mógłby się zakochać w kimś tak brutalnym, złośliwym i perfidnym jak nauczyciel od literatury.
Youko nie przejmując się nagabywaniem zachłannych dziewczyn przyspieszył i po kilku minutach znalazł się w bezpiecznym pokoju. Powoli rozejrzał się po korytarzu, po czym zamkną drzwi stwierdziwszy najpierw, że Bumer tak prędko się nie zjawi. Usiadł na kanapie łączącej oba końce pokoju i włączył telewizor. Nastawił na jakiś kanał muzyczny i zaczął czytać książkę.
Każdy pokuj w internacie różnił się znacząco od innych, obydwoje współlokatorów samemu mogło go sobie umeblować wymyślić, w ostateczności powiększyć pomalować przemeblować. Pokuj chłopców był wielki i ładny. Był w kolorach czerwieni, czerni, bieli i odcieni szarości. Na przeciwległych krańcach pokoju były wielkie łóżka obydwa wyściełane czerwonymi jedwabnymi pościelami. Ścianę zdobiła czarnobiała szachownica, firanki w wielkim oknie były szare z pojedynczymi czerwonymi wzorkami, nawet parapet przerobiony był na wygodne szare siedzenie, na którym spokojnie można było wyciągnąć nogi i poczytać książkę wyjętą z półki pod tym właśnie siedzeniem. A czerwona poduszki służyły jak gdyby książka była nudna. Po bokach okna znajdowały się dwa białe biurka z czarnymi blatami i czerwonymi laptopami. Ściany były wypełnione wieloma czarnobiałymi obrazami w czerwonych ramkach oraz czarnymi półkami z pamiątkami, które idealnie zgrywały się z szachownicą. Na środku pokoju stała wielka czerwona kanapa a u jej nóg Sary dywan naprzeciwko stała czarna półka z wielkim plazmowym telewizorem białą wierzą, i szarymi DVD, oraz PS3, co za sobą niosło różne ciekawe gry… Po całym pokoju rozsiane były szare głośniki od stereo. W rogu pokoju stał wielki biało szary kominek . Przy łóżku każdego z chłopców stała niewielka szafeczka. W pokoju były 3 pary drzwi. Czerwone prowadziły na korytarz, czarne do łazienki a szare go garderoby.
4
Była druga w nocy kiedy do pokoju wpadł całkiem zalany Bumer, niestety nie był sam, co nie zdziwiło jego przyjaciela bo wiedział, że raczej sam by nie dotarł do pokoju. Niestety jak się okazało nie był to nikt inny jak właśnie Zuko, który teraz z troską sadzał chłopaka na łóżku. Kiedy już go jako-tako ułożył odwrócił się do Youkiego i powiedział:
-Znalazłem go w tym stanie przy drzwiach do internatu-Tak czół potrzebę wytłumaczenia się. Przez cały dzień pragnął zobaczyć chłopca, sprawdzić jak się czuje, czy niczego mu nie potrzeba, a znalezienie jego porywczego współlokatora było świetną wymówką. –Pomożesz mi?- Zapytał. Youko, który ocknął się dopiero jak nauczyciel do niego przemówił pokiwał głowa milcząc, nie widział jednak w czym ma pomóc bowiem na razie zrobione było wszystko co potrzeba. Kiedy podszedł do przyjaciela poczuł ciepłą dłoń na swoim biodrze i lekki nań nacisk, obrócił się błyskawicznie, po czy tego żałował. Nowa sytuacja nie była za wesoła. Stał przyciśnięty do wychowawcy całym ciałem, i gdyby nie to, że był o głowę niższy stykali by się pewnie nosami. Ciemno włosy próbował odepchnąć Zuko, ale ten był od niego silniejszy zmusił chłopaka do stanięcia na palcach i złożył mu na ustach pocałunek..słodki..zapalczywy pocałunek zwiastujący coś wielkiego, cos czego nigdy nie czuł młody jeszcze chłopak. Zuko odstawił delikatnie ukochanego na ziemię po czym bez słowa opuścił pokuj. Youkiemu nie dane było nic powiedzieć, stał tak i stał póki Bumer nie podniósł się z łóżka. Zachciało mu się uwagi innych.
-Mogę poprosić wody-Wychrypiał i podrapał się po głowie. Youko podał mu ją bez zastanowienia, po czym zapytał.
-Co Ty najlepszego wyrabiasz, myślisz, że to śmieszna jak Cię w środku nocy przynosi do pokoju nauczyciel, nie słyszałeś o tym grasującym po nocy mordercy-zboczeńcu, który włóczy się po całym mieście..
-Słyszałem, ale daj spokój nigdy nie przedostanie się do szkoły, nie ma na to szans, nie przy takim murze. Ogarnij się cały dygoczesz muszę się umyć-Wstał i poczłapał do łazienki, towarzyszył temu wesoły i skoczny gwizd.
Youko tymczasem dopił jego wodę poszedł do garderoby przebrał się i poszedł do łóżka po niedoczytaną książkę, starając się nie myśleć o kolejnym spotkaniu z nauczycielem.
Następnego dnia po przebudzeniu usłyszał pukanie do drzwi, ale kiedy wyszedł na korytarz nikogo na nim nie było. Pod drzwiami stał mały bukiet kwiatów z wielkim pięknym napisem.
Dla najseksowniejszego chłopca ..wielbiciel
Youko od razu pomyślał, że to od jego nauczyciela, nie zgadzało mu się jednak charakter pisma, a ten nauczyciela znał całkiem dobrze, tyle razy musiał czytać jego kąśliwe uwagi w swoim zeszycie.
Wszedł na palcach do pokoju, ale nie dane mu było pozbycie się bukieciku. Bumer już szykował się do skoku by odebrać jego prezent?
-Od kogo to? -Zapytał zaciekawiony. Bukiecik zrobiony był z czarnych, białych i czerwonych róż. Symbolizował śmierć, niewinność oraz namiętność.
-Nie wiem, może od którejś dziewczyn? -Odpowiedział pytaniem…
-Nie to nie to.. moja intuicja mi mówi, że to sprawa jakiegoś dorosłego mężczyzny, na pewno nie dziecka i z całą pewnością nie dziewczyny.- Co w sumie było by lepszym wytłumaczeniem dla dziwnego zjawiska. Bumer stwierdził, że na pewno nie znają tego mężczyzny. Kiedy tak zastanawiali się od kogo mogły być te kwiaty i doszli do wniosku, że wypada iść Tym do wychowawcy, jakby na zawołanie ten pojawił się w ich pokoju, ale z zupełnie innego powodu.
-Dzień dobry ja wpadłem się tylko zapytać jak się czujesz.-Powiedział uwodzicielski głosem i posłał obu chłopcom olśniewający uśmiech. To nic, że był tu, patrzył na niego i miał ochotę porwać go i gdzieś wywieźć tak by mogli być tylko sami.
-Wszystko ok.- Odpowiedział mu posłusznie Bumer. Kiedy Zuko uśmiechną się na tą odpowiedź zobaczył co trzyma w dłoniach Youko i się rozzłościł.
-Co to jest?-Zapytał, może raczej wysyczał przez zaciśnięte zęby. Ciemno włosy wyczuł jego zmianę nastroju i zadrżał mimowolnie, nie udało się mu odpowiedzieć wyręczył go w tym jego najlepszy przyjaciel.
-Youki dostał to rano-Podał nauczycielowi liścik zaadresowany do jego kumpla i się szeroko uśmiechną. Gdy tylko złotooki dojrzał ten uśmiech od razu się rozluźnił, wiedział, że Bumer nie uśmiechał by się tak gdyby im cos groziło ze strony wychowawcy.
-Pozwólcie, że to przebadam- powiedział i opuścił pokuj w pośpiechu.
5
Chłopcy zdziwili się jego nagłym wyjściem, Bumer zaniepokojony popatrzył na przyjaciela.
-Nie podoba mi się to, chyba nie myślisz, że to ten z za muru?- Zapytał cicho, na co Youko parsknął śmiechem. Sam się nad tym zastanawiał, bo gdyby tak było już teraz powinien zacząć się martwić, ale nie miał ochoty to tylko kolenie niepotrzebne zmartwienie.
-Nie przesadzaj stary..-Powiedział- Nie wiedziałem, że napędziłem ci takiego stracha. Przecież chyba nie wierzysz, że to mógłby być…-Jakoś nie mógł tego powiedzieć. Owszem te kwiaty były podejrzane, ale nikt by się przecież nie dostał sam za mury szkoły, która już dawniej była nie do zdobycia.
-Nie boję się, ale mam złe przeczucia. Ta sprawa śmierdzi.
-Nic mi nie mów, poczekamy zobaczymy- Youko był w pełni świadom, że przeczuciom Bumera można całkowicie ufać. Nie był pewny czy się już bać czy nie..- Dobra idę na stadion.
-Spoko ja idę do Tami, mamy zamiar uczyć się do jutrzejszego sprawdzianu z siły mózgu.
Youko się roześmiał i poklepał przyjaciela po plecach. Już widział tę ich naukę, współczuł tylko współlokatorce dziewczyny, która była niewinna. Pewnie ja zmuszą do wyjścia z pokoju, albo już się z niego zabrała. *Ale zaraz jak ona się nazywała…* Youko próbował sobie przypomnieć…po kilku chwilach przypomniało się mu..*A tak, Klara już pamiętam,* Dziewczyna była strasznie miła, ale łatwo się zawstydzała, mogłaby się nawet spodobać Youkiemu gdyby nie jej nadmierna płochliwość i gadatliwość.
- Taak, no to miłej zabawy..-Odchrząkną – Znaczy nauki naturalnie-Zachichotał i wymknął się z pokoju zanim Bumer zdążył rzucić czymś w niego. Gdy zamkną drzwi usłyszał głuchy łomot, później sprawdzi co będzie musiał naprawić.
Ruszył powoli do najbardziej odległego budynku na terenie szkoły. Musiał odpocząć i pomyśleć, a miał o czym. Samo to jaka zmiana nastąpiła w Zuko, nauczyciel się zmienił był teraz dla niego miły, aż za miły. Youko bał się, że wychowawca ma złe zamiary co do niego. To co się wydarzyło wtedy w nocy..i potem w jego sypialni. Nie raz słyszał o podbojach nauczyciela od literatury ale nigdy nikt nie wspominał o tym, że zachowywał się tak dziwnie. Młodzieniec idąc do tej szkoły marzył, że będzie zwykłym lubianym nastolatkiem a tymczasem spotkało go coś dziwnego z błazna klasowego przerodził się w błazna szkolnego i zabaweczkę jednego z profesorów. Ironia losu nieprawdaż?
Mało tego przyciągał same kłopoty, ganiały za nim szalone dziewczyny gotowe zrobić wszystko byleby dobrać się do jego rozporka, no i ten cholerny wielbiciel, o ile można go tak nazywać. Te wszystkie rzeczy tak go denerwowały, że nawet jego tajemnicza umiejętność się ujawniła. Nie umiał z niej korzystać, a i lekcje w szkole nie były pomocne. W tej szkole były zajęcia wspomagające naukę panowania nad swoimi mocami, ale tematy te nie obejmowały ego dolegliwości. Dlatego sam się musi wszystkiego nauczyć, choć jak sam wiedział, nie będzie to takie łatwe . Mało tego już powinien się zacząć przygotowywać, niedługo koniec roku i egzaminy.
Kiedy tak rozmyślał po drodze wpadł na kogoś. Oszołomiony nie wiedział na kim wylądował, ale kiedy usłyszał pod swoim adresem stek wyzwisk i przekleństw domyślił się, że jest to Cedrik i rzeczywiście po kilku chwilach zobaczył jego zarozumiałą buzię przed sobą i jego długie złociste dredy.
- Ej złamasie patrz jak idziesz-Powiedział robiąc ze swoich ust niezła fontannę ze śliną. Youko z ledwością uniknął oplucia. Wściekły pacną wroga w klatę.
-Zjeżdżaj cwelu, nie mam ochoty na gadanie z Tobą-Odwarknął na przekleństwa tamtego. Kiedy Cedrik się opanował i znowu założył na swoją twarz maskę zobojętnienia i swoim mocno przesłodzonym głosem powiedział.
-Mój drogi pamiętaj, że jutro przedstawiamy naszą scenkę na lekcji literatury.- Posłał mu słodziutki wymuszony uśmiech. Youkiego zemdliło.
-Tak pamiętam wstrętny karaluchu, nie musisz mi przypominać.-Odpowiedział mu, w wkładając w to tyle jadu ile zdołał. Właściwie to obaj chłopcy nienawidzili się bez przyczyny. Youko wiedział tylko tyle, że gdy pierwszy raz go zobaczył został zaczepiony przez swojego wychowawcę, który o razu się nim zainteresował, od tamtej chwili Dy tylko widzi Cedrika jest on dla niego nie miły.
-Tylko mi niczego nie zawal nie chcę przez twoją głupotę i przez twój brak szacunku dostać złej oceny.-Zarzucił dumnie swoimi dredami i odszedł w swoja stronę. Youko tylko się skrzywił pokazał mu środkowy palec i ruszył dalej w stronę stadionu. Wszystko się w nim gotowało po tej rozmowie. Kiedy zmierzał do swojego ulubionego miejsca natknął się na rannego orła, postanowił się nim zaopiekować. Wziął go delikatnie na ręce, zdziwiła go niezwykła ufność naturalnie dzikiego ptaka, kiedy biegł do gabinetu pielęgniarki zerkał w jego piękne mądre oczy. Ptak patrzył mu głęboko w oczy, jakby próbował wniknąć w jego duszę. Droga nie była trudna, ani daleka wystarczyło mu tylko kilka minut biegu i był na miejscu. Zatrzymał się przed drzwiami i odetchnął głośno. Powoli zapukał, kiedy usłyszał przyjazne proszę, pchnął drzwi i wszedł do środka. Przywitała go najmilsza osoba na całym świecie Pani Broughcz, szkolna pielęgniarka była niska i krępa jej pełna buzia zawsze uśmiechnięta, a oczy zawsze błyszczące. Jej siwe włosy były ostrzyżone i postawione na jeża. Nie było osoby w szkole, która by nie lubiła pielęgniarki.
-Coś się stało słodziaku?- Zapytała stojąc tyłem do chłopaka i szukając czegoś do pisania.
-Tak, właściwie to nie, nie mi, proszę spojrzeć. Znalazłem go na dworze, jest ranny- Zmartwiona kobieta popatrzyła na ptaka.
-Zobaczę co da się zrobić, nie jestem weterynarzem, nic nie obiecuję -Powiedziała cicho i spojrzała chłopakowi w oczy.
-Dobrze, proszę dać znać jak będą jakieś zmiany-Jeszcze raz spojrzał na orła i wybiegł z budynku, jak zamierzał poszedł na stadionu.
Zaczął od rozgrzewki. Lubił czuć napięta zmęczone mięśnie, lubił czuć się zmęczony..Lubił mieć płytki oddech. Zadowolony przeszedł do pracowania nad swoimi umiejętnościami. Skakał, kopał, uderzał. Każdy element dopracowywał do tego stopnia, że nie było szans na pomyłkę. Na razie nie używał magii, bał się.
Zmęczony i pozytywnie nastawiony ruszył w drogę powrotną do internatu. Po drodze zajrzał do gabinetu pielęgniarki szkolnej, ale kiedy zobaczył jej minę wolał się wycofać. Przy drzwiach spotkał Klarę, która wypłoszona z pokoju nie miała co robić.Podszedł do nie i się uśmiechnął.
-Cześć-Powiedziała cicho, nadal była nieśmiała.
-No cześć, miło Cię znowu widzieć-Jego szeroki uśmiech bardzo podnosił na duchy dziewczynę.
-Ciebie też, -Powiedziałą nieco pewniejszym tonem .Youko zadowolony pokiwał głową.
- Czekasz na kogoś?-Zapytał śmiejąc się. Dziewczyna zrobiła się czerwona ja burak i zacisnęła wargi, widac było że jej nie na ręke takie wypytywanie.
-I tak, i nie
-To może zaczekać z tobą? -Zapytał w sumie nic by mu się nie stało jakby chwile postał na dworze.
-Nie dzięki, poradzę sobie- W jej głosie była pewność, która sprawiła, że Youko zdziwił się i ruszył w stronę drzwi.
-Dobra to do zobaczenia.-Wbiegł do internatu i pognał na górę.
6
Ale od kogo to może być, przecież nikt ze szkoły nie odważył by się na takie coś, bo jest to dość dziwne. Ale zaraz to nawet ciekawy pomysł czemu on na to nie wpadł, na pewno zdenerwował by tym chłopaka, ale to by go ucieszyło. Lubił robić młodemu na złość. Zuko zmarszczył brwi.
-Pozwólcie, że to przebadam.- Profesor opuścił szybko pokuj i zatrzasnął za sobą drzwi.
-Muszę iść do gabinetu- Mruknął do siebie. Po drodze postanowił sprawdzić jeszcze jedno miejsce. Kiedy przyjechał do szkoły po raz pierwszy zafascynowała go, postanowił zbadać ja dokładnie, bez najmniejszego wyjątku. Poznał jej wszystkie tajemnice, przejścia, pomieszczenia, o których nie wiedział nawet poprzedni właściciel TEGO. A szkoła była ogromna.
Teraz właśnie przemierzał szybkim krokiem trawnik to jednego z tajnych przejść, sprawdzić czy nadal jest zamknięte. Co go zdziwiło to przejście, a także każde następne było zamknięte i szczelnie zamaskowane. Uspokojony tym, że to nikt z spoza szkoły ruszył do swojego gabinetu. Nie wiedział jeszcze jak bardzo się myli. Jego ograniczony jak na człowieka z mocami parapsychicznymi umysł, nie pojmował czegoś takiego jak instynkt łowcy, czy może nawet sam popęd do łowów. Zuko nie był tez jednak całkiem niewinny ciągnęła się za nim, bowiem zbrodnia. .nawet nie jedna. Podążały za nim jak wierne psy, widzące w nim tylko jednego, jedynego pana. Tak to on był za nie odpowiedzialne i musiał karmić te psy wyrzutami sumienia i koszmarami. Nie było mu na rękę to co się wydarzyło, nikt na szczęście nie zadawał mu zbędnych pytań, a jego znajomości sprawiły, że w jego życiorysie powstała niby nic nie znacząca, a zajmująca kilka lat luka. Jakby czarna dziura wchłonęła wszystko co się wydarzyło przez te kilka lat. Ta właśnie luka pozwoliła mu na nowy start, na nowy początek w tej szkole jako nauczyciel, dzieci wyjątkowych. Dzieci mu bliskich i tak jemu podobnych. Nie rozumianych przez obcy nierozumny świat postrzeganych jako potwory i niedocenianych. I teraz gdy znalazł się w tak cudownym położeniu musiał się mu trafić ten niefortunny wypadek, czym było zakochanie się w Youkim. Wiedział, że to nie tyle co zauroczenie co bliskość ich dusz i związana magicznymi węzami przyszłość. Nie miał zamiaru od tego uciekać, kochał chłopaka, ale bał się go stracić. On był jak wilk, cichy spokojny, przerażający przeciwnik. Dużo bardziej dostojny od innych, górował nad nimi rozwagą, rozumem. Choć może nie do końca był pewny swej prawdziwej mocy, bo gdyby ja odkrył i chciał mógłby być kimś wielkim. Tak jego losy związane były właśnie z tym wielkim Wilkiem, choć jak dotąd był to nie wilk, a wilczek. Co Zukiego niezmiernie cieszyło. Postanowił, że dziś wieczorem napisze list do swojej siostry Heiko.
Zuko otworzył ostrożnie drzwi do swojego pokoju i wślizgnął się do środka po cichu, nie chciał obudzić wielkiego łaszącego się do nóg potwora. Ten srebrnej maści tygrys o imieniu Sonija był pamiątką po tej właśnie czarnej wyrwie, która była przestroga jego niebezpiecznego zachowania. Tygrysica była własnością jednego złego goście, który postanowił ograbić majątek i pozbyć się ważnej rodziny Zuko. Na co ten dowiedziawszy się o jego zamiarach nie mając zbyt dużo czasu na namysł Ruszył nocą do jego domu.
Na nic zdało się jednak jego ciche stąpanie, kocica przywitała go głośnym prychnięciem. Ubóstwiał ją za to, że była tak rozpieszczona, że czasami miała go w dupie co pozwalało mu się skupić na tym co miał zrobić. Sonija była tak nieufna, nikomu obcemu nie pozwalała się dotknąć, ale też nie pozwalała dotknąć, ani skrzywdzić swojego pana. Oczywiście w szkole nie wolno było trzymać zwierząt, nawet nauczycielom. Dlatego na dzień zamykał Tygrysicę w jednym z tajemnych pomieszczeń otaczających, główny , centralny pokój całej szkoły. Na szczęście Jemu przypadł zaszczyt posiadania tego właśnie pokoju. Z niego właśnie potrafił w kilka minut znaleźć się po drugiej stronie szkoły.
-Tak, tak-Westchnął głośno- Nie mam zamiaru ci przeszkadzać śpij sobie- Zadowolona tygrysica ziewnęła głośno i zapadła w sen. A on ruszył do swojego gabinetu.
Niedaleko szafy na ubrania wisiało wielkie złote lustro, wystarczył unieść je lekko by szafa się odsunęła ukazując piękne drewniane drzwi. Drzwi nie stanowiły oporu często używane otworzyły się bezszelestnie. Wystarczyło przekroczyć próg by znaleźć się w zupełnie innym świecie, jego świecie.
Pokuj wypełniony był półkami, książkami, pismami pergaminami, płótnami porozrzucanymi po całym pokoju. Po za tymi oczywistymi rzeczami na środku pokoju stało wielki stare drewniane biurko. A za nim stał miękki wyściełany czerwonym jedwabiem fotel. Na biurku stała niewielka lampka do czytania, laptop oraz pozostawione tu poprzedniego dnia książki. W pokoju było wystarczająco jasno, żeby nie potknąć się o cokolwiek co leżało na podłodzie, ale nie było też bardzo jasno. Poszukał włącznika światła. Może i lubił stare rzeczy, ale był tez nowoczesny i takie udogodniania jak eklektyczność czy komputer bardzo mu odpowiadały.
Rozsiadł się wygodnie w fotelu. Był tu bezpieczny tylko 3 osoby wiedziały o tym miejscu: On, Sonija i..
-Czekałem na ciebie-Powiedział Cedrik. Tak moi drodzy czytelnicy, kiedyś cos łączył tych dwoje, choć nie można było tego nazwać zauroczeniem. Zuko pożądał kiedyś Cedrika. Po jakimś czasie chłopak mu się znudził. Jednak ten nie dawał mu spokoju. Profesor był w pełni świadom, że chłopak go kocha i to najgorszą z możliwych miłości. Taka patologiczną, nieodwzajemnioną.
-Niepotrzebnie-Odpowiedział mu chłodnym tonem. W szkole musiał być dla niego miły, poza nią na szczęście nie. W odróżnieniu do Youko gdzie w szkole musiał się pastwić a poza już nie.
-Kiedy wreszcie zrozumiesz, że jesteś mój-Powiedział płaczliwym tonem młodzieniec. Ten chłopak ma w sobie niespotykany dar, potrafi omotać każdego swoja mocą. Jednak Zuko się na nią uodpornił.
-Myślę, że to nie nastąpi, a teraz proszę wyjdź-Powiedział spokojnym, władczym tonem. Kolejna z jego umiejętności, nikt, ale to nikt nie umiał sprzeciwić się kiedy coś rozkazał. Nie wiedział tylko czy chodzi tu o jego moc czy o co innego.
-Zobaczysz zemszczę się, myślisz, że nie wiem czemu go tak nienawidzisz? O nie mój drogi, Ty go nie będziesz miał. Zobaczysz-Zaśmiał się i znikną za drzwiami. Zmartwiony i wściekły Zuko z bólem głowy położył się spać.