Słońce za chmurami 5
Dodane przez Aquarius dnia Grudnia 30 2011 23:20:03
Rozdział 9. Wijący się smok
Jego wzrok mimowolnie prześlizgnął się po sylwetce byłego kochanka, a serce zaczęło bić szybciej. Przełknął ślinę, niezbyt wiedząc jak się zachować. Czy normalne przywitanie pasowałoby po tym ich dosyć głośnym i niezbyt miłym rozstaniu?
Poczuł się nagle jak idiota, gdy tak stał, wpatrując się w Marcina. Musiał jednak przyznać, że z biegiem czasu mężczyzna wyprzystojniał. Nabrał ostrych rys twarzy i nawet te zmarszczki w kącikach oczu dodawały mu pewnego uroku.
- Jeny, ile to lat? – zapytał były kochanek z niedowierzaniem, przytulając nagle zdziwionego Rafała i przyjacielsko poklepując go przy tym po plecach. Mężczyzna na początku stał jak sparaliżowany, wdychając mocny, męski zapach, który go otoczył, dopiero później zreflektował się i odpowiedział na uścisk.
Marcin odsunął się od niego z szerokim uśmiechem, wciąż mu się przyglądając. – Ale wyprzystojniałeś. Pamiętam cię jeszcze jako takiego kogucika – zaśmiał się, na co Rafał odchrząknął nerwowo, ale na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
Mateusz, stojący tuż obok, przyglądał się tej wymianie gestów, spojrzeń i uśmiechów, dochodząc do wniosku, że mężczyźni musieli coś dla siebie znaczyć. Stwierdził również, że wcale mu się to nie podoba. Rafał przy tym facecie zachowywał się zupełnie inaczej niż przy nim. Jego wzrok był inny. Jakby bardziej onieśmielony…? Takie określenie nie pasowało mu do mężczyzny, którym był Rafał. Rafał przy nim był zawsze opanowany, chociaż z drugiej strony nie znał go długo, więc niewiele mógł powiedzieć o jego zachowaniach.
- Ja idę – powiedział do Rafała, na chwilę zdobywając jego uwagę. Mina mężczyzny mówiła, że dopiero przypomniał sobie o obecności Mateusza, który aż przeklął w duchu. Nie lubił być ignorowany, a już z pewnością nie lubił, gdy jego obiekt zainteresowania skupiał się na kimś innym. – Pamiętaj o tym, co ci mówiłem, wyślę smsa – mruknął smętnie, odwracając się i wychodząc z klubu, wzburzony.
Rafał uniósł brwi, zdziwiony jego zachowaniem.
- Twój chłopak? – zapytał nagle Marcin. Były kochanek spojrzał na niego, kręcąc stanowczo głową.
- Nie, niedawno go poznałem – powiedział zgodnie z prawdą. Marcin zmarszczył na chwilę brwi, po czym potaknął ze zrozumieniem.
- Fajny z niego facet. – Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który Rafał pamiętał sprzed kilkunastu lat. Uwielbiał to, w jaki sposób układały się jego wargi przy uśmiechu, uwielbiał jego leciutko zmrużone przy tym oczy i ten jeden dołeczek w prawym policzku.
Boże… Kiedyś by się nie przyznał, ale teraz z pewnością mógł stwierdzić, że go kiedyś kochał. Kochał go kilkanaście lat temu tak bardzo, że gdy odszedł, Rafał za wszelką cenę usiłował o nim zapomnieć.
Oczywiście to, co czuł do Marcina, dawno już znikło, bo przecież pierwsza miłość prędzej czy później przemija.
- Masz czas? – zapytał nagle mężczyzna, spoglądając na niego swoimi przenikliwymi, szarymi oczami. Rafał w pierwszym odruchu chciał odmówić, wciąż pamiętając o swojej żonie, do której powinien wrócić. Zastanowił się jednak dłuższą chwilę, stwierdzając, że przecież dawno się nie widzieli… Chciałby zapytać, co takiego wydarzyło się w jego życiu zaraz po tej całej nieciekawej sytuacji z ojcem. Chciałby choć przez chwilę poczuć się jak tamten dwudziestokilkulatek odkrywający krok po kroku swoją orientację. Był wtedy taki… wolny. Mógł wszystko.
Przynajmniej dopóki nie powiedział ojcu. Źle zrobił, że się ujawnił, do teraz nie potrafił sobie wybaczyć tego, jak bardzo był naiwny, wierząc, że rodzic go zaakceptuje.
- Tak, trochę mam – powiedział w końcu, chcąc coś jeszcze dodać, ale Marcin zaraz złapał go za nadgarstek, ciągnąc z powrotem do głównej sali.
- Mamy tyle do omówienia – mruczał mężczyzna pod nosem, jednak dalsze jego wypowiedzi zlewały się z głośną, klubową muzyką. Były po prostu za ciche, żeby przebić się przez gwar panujący w pomieszczeniu, Marcinowi najwidoczniej to nie przeszkadzało i przez całą drogę coś mówił.
Rafał uśmiechnął się, widząc to. Chyba… chyba Marcin niewiele się zmienił od tamtego czasu. Przynajmniej jego zachowania się nie zmieniły. Dalej sprawiał wrażenie człowieka zrównoważonego, ale jednocześnie cieszącego się życiem.
Usiedli przy pierwszym lepszym stoliku, naprzeciwko siebie, a wzrok Marcina zaczął przez chwilę błądzić po parkiecie.
- Jeny, ile wy w tej Bydgoszczy macie mięsa. – Uśmiechnął się szeroko, wodząc wzrokiem za jakimś facetem.
Rafał uniósł jedną ze swoich brwi, nie do końca go rozumiejąc.
- Mięsa…?
- Mięsa. – Potaknął, powracając spojrzeniem do swojego rozmówcy. – Fajnych facetów, znaczy się – wyjaśnił. Rafał nie powstrzymał rozbawionego parsknięcia.
- Jezu. – Pokręcił głową, opadając bardziej na oparcie krzesła. – Naprawdę nic się nie zmieniłeś… - Odkąd pamiętał Marcin lubił mówić o mężczyznach, którzy mu się podobali. Nie raz, kiedy siedzieli w parku, komentował przechodniów płci męskiej, mówiąc swojemu kochankowi, kogo by przeleciał. Kiedyś Rafała oczywiście to trochę denerwowało. Był zazdrosny, ale teraz…? Chyba zbyt dużo czasu minęło, aby pozostało cokolwiek z tamtego uczucia, którym darzył byłego partnera. Oczywiście, dalej pociągał go w kwestiach fizycznych, szczególnie, że bardzo zmężniał przez te kilkanaście lat. - No, chyba że z wyglądu – dodał szybko do swojej wypowiedzi, żeby go nie urazić.
- No… Przybyło zmarszczek. – Pokiwał głową, wzdychając głęboko. – Ale ty… Jeny. Aż nie wiem, co powiedzieć. Mokry sen każdego geja?
- Ja? – zaśmiał się ponownie. Nie do wiary, że po tak długim czasie wciąż czuł się w jego towarzystwie niezwykle swobodnie. – Chyba trochę za chudy jestem na bycie „mokrym snem.”
Marcin aż się wychylił ze swojego miejsca, lustrując ciało Rafała uważnym spojrzeniem, po czym zgodził się kiwnięciem głowy.
- W sumie racja. Dalej jesteś szczupły, ale chyba trochę urosłeś…? Albo mi się tak wydaje – wzruszył ramionami.
- A ty za to przypakowałeś – powiedział bez cienia skrępowania. – Jakiś taki większy się zrobiłeś.
- No… Spędziłem trochę czasu na siłowni. – Oblizał usta, milknąc, przez co pomiędzy nimi zapadła cisza. Marcin zmarszczył brwi, przesuwając po policzku swoją dużą dłonią, jakby się nad czymś głęboko zastanawiał. – A więc… Uwolniłeś się już od ojca? – zapytał, zwracając na byłego partnera swoje przenikliwe, szare oczy.
Rafał automatycznie odwrócił wzrok, niezbyt pewnie się czując w tych tematach. Nie lubił wspominać ojca, nie lubił powracać wspomnieniami do tamtego dnia, kiedy mu powiedział.
Tak było po prostu prościej.
- On… umarł kilka lat temu – powiedział wreszcie, uśmiechając się pod nosem. Marcin wydawał się przez chwilę zaskoczony tą informacją, jednak po chwili również się uśmiechnął, tyle że szerzej.
- To… Nie chcę być chamski, czy coś, ale to… Chyba dobrze dla ciebie, nie?
Rafał na te słowa aż zagryzł wargę. Faktycznie, w dniu, kiedy dowiedział się o śmierci ojca, poczuł ulgę, ale też smutek. W końcu był jego rodzicem… Nie potrafił jednoznacznie opisać wtedy swoich uczuć, był zagubiony, a przy nim nie było nikogo, kto mógłby mu pomóc.
- Nie wiem…
- Możesz być sobą. Twój ojciec był skurwielem. – Rafał na te słowa poczuł się nieswojo. Nie dlatego, że jego nieżyjący rodzic został obrażony, ale dlatego, że Marcin myślał, że wreszcie wyszedł na prostą.
Gdyby tylko wiedział… Ale nie wie. I jest dobrze. I nie powinien się dowiedzieć. Ani on, ani Mateusz, ani żaden inny gej.
Wyciągnął powoli rękę, naciskając na guzik i przywołując windę. Trzask. Kolejny. I następny. Już po chwili drzwi otworzyły się, prezentując niezbyt przyjemne dla oczu wnętrze metalowej klatki. Westchnął ciężko, wchodząc do niej. Jego ruchy były powolne, wręcz ociężałe, zupełnie, jakby nie chciał wracać do mieszkania, bo to oznaczało dla niego tylko jedno – powrót do swojej monotonii.
Winda na siódme piętro dojechała nadzwyczaj szybko. Do jego uszu dobiegł dźwięk ogłaszający otwieranie drzwi. Spojrzał na korytarz, pozostając jednak dalej w bezruchu. Najchętniej by się odwrócił i już nigdy tu nie wracał, ale musiał. Nie miał innego wyjścia.
Wyszedł na klatkę, jak w amoku kierując się pod swoje drzwi. Poszukał w kieszeni klucza i wsunął go w zamek.
Nagle pojawiła się myśl: „Zawróć”, ale była tak absurdalna, że szybko ją odrzucił. Otworzył drzwi, wchodząc do ciemnego przedpokoju.
Zdążył jedynie zdjąć buta, gdy nagle zapaliło się światło. Zamarł na ułamek sekundy, a serce zabiło mu szybciej. Spojrzał na żonę stojącą w przejściu do sypialni.
- Gdzie byłeś? – zapytała. Nie z urazą, groźbą, czy złością… Po prostu zapytała. Tak jak pyta się o godzinę, czy nawet o dokładkę przy jedzeniu.
Przełknął dyskretnie ślinę, odpowiadając szybko:
- Przejść się – skłamał. Po raz pierwszy źle się czuł, kłamiąc jej prosto w oczy. Pewnie, gdyby przy zadawaniu pytania w jej głosie obecna była jakaś negatywna emocja, wszystko byłoby inaczej.
- Nie mogłeś spać? Też się przed chwilą obudziłam, to chyba to ciśnienie, bo mnie ciągle głowa boli – westchnęła. – No to rozbieraj się i chodź do łóżka – powiedziała jeszcze, wracając do sypialni.
Zacisnął dłoń w pięść, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Przecież to dobrze, że tak zareagowała, dlaczego więc jest na nią zły?
A może jest zły na siebie?
Wiedział jedno – miał już dość. Mateusz, Michał, a nawet Gracjan nie muszą przechodzić przez coś takiego, mogli być sobą, nie krzywdząc przy tym nikogo. Gdzieś w głębi czuł, że już niedługo po prostu nie wytrzyma, szybko jednak to zignorował, zdejmując kurtkę, gdy nagle zawibrował mu w kieszeni telefon. Wyciągnął aparat, odczytując wiadomość od Mateusza:
„Jaskółcza 26/4. Punktualnie o dwudziestej, bo nie zobaczysz go w pełnej krasie!”
Aż się uśmiechnął. Och tak, chciałby zobaczyć ten tatuaż w całości, oczami wyobraźni widział, w jakich miejscach mógłby się znajdować i była to bardzo kusząca wizja.
„Będę punktualnie, coś takiego nie może mnie ominąć.”
Stanął pod drzwiami jego mieszkania, spoglądając na nie jakby z obawą, ale też ekscytacją. Serce waliło mu w piersi jak szalone już od czasu, gdy wysiadł z samochodu i spojrzał na całkiem nowy blok.
Zapukał, aż wstrzymując oddech i starając się jakoś pohamować swoje podniecenie. Drzwi się otworzyły, a w progu stanął nie kto inny jak Mateusz z tym swoim szerokim, teraz trochę drapieżnym uśmiechem.
Obaj wiedzieli, co będą robić i że na pewno nie będzie to takie spotkanie „przy herbatce.”
Rafał zmierzył go spojrzeniem, jakby oczekując, że otworzy mu drzwi już nagi, prezentując swój tatuaż w całej okazałości. Niestety, trochę się zawiódł, bo ubranie Mateusza nie pokazywało nawet skrawka tatuażu.
- Jesteś punktualnie, więc chyba mogę cię wpuścić – zaśmiał się, odsuwając się od drzwi i gestem ręki zapraszając go do środka.
Rafał wszedł do malutkiego przedpokoju, rozglądając się z zainteresowaniem. Ściany przyozdobione były w różne zdjęcia modeli w antyramach.
- Interesujesz się modą? – zapytał, spoglądając na jakąś kobietę na wybiegu.
- No… Trochę – mruknął Mateusz niechętnie. Każdy facet, który się o tym dowiadywał, niemal od razu zaczynał myśleć o nim jak o takiej ciotce, czego wręcz nie cierpiał. Może i interesował się modą, ale czy przy tym tracił przecież na męskości! Po prostu wiedział jak się dobrze ubrać.
Rafał spojrzał na niego trochę zaskoczony. Chłopak miał tyle zainteresowań… Był taką barwną postacią, a on? Był księgowym, facet spod krawatu. Co takiego widział w nim Mateusz, że chciał się z nim spotykać? Przecież nie był nawet jakiś bardzo wyjątkowy pod względem wyglądu!
No i przy Mateuszu czuł się jeszcze starszy… Chłopak miał jakieś plany na przyszłość, masę zainteresowań i jeszcze mógł coś zrobić ze swoim życiem, co niestety nie tyczyło się już Rafała.
- Kto to? – zapytał wskazując na zdjęcie. – Ładna – dodał po namyśle, na co Mateusz parsknął śmiechem. Starszy spojrzał na niego zdziwiony, nie za bardzo wiedząc, co było powodem rozbawienia.
- To ON – powiedział w końcu, przysłaniając dłonią usta i opierając się o przeciwległą ścianę. Rafał uniósł brwi, przenosząc wzrok z powrotem na zdjęcie, na którym, mógłby przysiąc, że znajdowała się kobieta. - Andrej Pejic, facet. – Ruchem głowy wskazał na kolejne zdjęcie, na którym model znajdował się już w innej pozie i widać było męskie rysy twarzy. Wciąż jednak były one tak delikatne, że z łatwością można byłoby pomylić go z kobietą. – To ciekawe, nie? Wszystko zależy od kąta nastawienia aparatu i makijażu – powiedział z lekkim uśmiechem.
Rafał popatrzył na niego chwilę w milczeniu, stwierdzając, że dzieciak nadawałby się do fotomodelingu. Może nie chciałby go zobaczyć w roli kobiecej, tak jak było z tym Andrejem, ale w takiej typowo męskiej, dlaczego nie? Miał ładną twarz i w miarę regularne rysy, może trochę przydługi nos, ale to na swój sposób dodawało mu uroku, takiego charakterystycznego wyglądu.
- Interesujesz się też fotografią? – zapytał, czując się tak, jakby z każdą chwilą dowiadywał się o Mateuszu czegoś nowego.
Młodszy z mężczyzn uniósł brwi, po czym uśmiechnął się szeroko, kręcąc głową.
- Nie, fotografią nie.
- Mój brat jest fotografem – powiedział Rafał, sam nie wiedząc, dlaczego. Przecież nie przedstawi Gracjanowi Mateusza! To byłoby bardzo niezręczne.
- O, serio? – Na jego twarzy znów pojawił się uśmiech, tylko nieco bardziej drapieżny, co przypomniało Rafałowi o powodzie jego wizyty tutaj. Odchrząknął z zakłopotaniem, mimowolnie spoglądając na ramię, na którym znajdował się tatuaż, teraz okryty czarnym materiałem T-shirtu. Jego wzrok powędrował niżej, na tors, a następnie jeszcze niżej. I trochę za nisko, na rozporek. – Ale coś mi się wydaje, że o twoim bracie możemy porozmawiać później, hm? – Mateusz niemal zamruczał, podchodząc do mężczyzny i tak po prostu całując go znienacka. Rafał odetchnął ciężej, zdziwiony jego nagłym ruchem, ale wcale nie miał mu tego za złe. Objął go w pasie, przyciągając do siebie jeszcze bardziej i przesuwając językiem po jego kształtnych wargach. Chłopak tak nieziemsko pachniał… Przesunął dłońmi po jego bokach, a gdy tylko wyczuł twarde ciało pod ubraniem, zaczął się powoli podniecać. Lepiej nie porównywać do tego zbliżeń z Martyną, bo przy tym wypadała bardzo, bardzo słabo.
- To jak? – zapytał Mateusz, odsuwając się od niego na chwilę. – Chcesz zobaczyć ten tatuaż?
Rafał mimowolnie się uśmiechnął, dalej trzymając go w żelaznym uścisku. Potaknął, dopiero po chwili puszczając chłopaka, który zaczął rozpinać jego kurtkę. Zupełnie o niej zapomniał.
Ściągnął więc szybko obuwie, a Mateusz powiesił płaszcz starszego mężczyzny na wieszaku, po czym złapał go za dłoń, ciągnąc w kierunku pokoju. – Zapytam teraz, bo później będzie za późno. Chcesz coś do picia?
Rafał zmierzył plecy chłopaka pożądliwym spojrzeniem, a jego serce rozpoczęło swój dziki rytm.
- Nie za bardzo mam głowę myśleć teraz o takich rzeczach jak picie – powiedział zgodnie z prawdą, wchodząc do dużego, przestronnego pomieszczenia, do którego, przez ogromne okno i drzwi na balkon, wpadało światło przydrożnych lamp.
Mateusz wychylił się do przełącznika, żeby zapalić lampę wiszącą tuż pod sufitem. Pomieszczenie się rozjaśniło, dzięki czemu Rafał mógł bardziej mu się przyjrzeć.
Miało przyjemny, zielony kolor i było całkiem przyjemnie urządzone. Nigdzie nie widać było takich bibelotów jak świeczki, czy aniołki, które, za sprawką Martyny, w jego mieszkaniu walały się dosłownie wszędzie. Nawet w toalecie. Nie mógł spokojnie załatwić swoich potrzeb, nie będąc obserwowanym przez gołego dzieciaka ze skrzydełkami, patrzącego na niego z półki nad wanną.
Jego spojrzenie powędrowało na nowoczesną kanapę w kawowych odcieniach. Była rozłożona. Zupełnie, jakby na coś czekała albo jakby gospodarz rozłożył ją w wiadomym celu.
- To co? – Mateusz odwrócił się nagle w jego stronę, opierając dłonie biodrach i wbijając w Rafała oczekujące spojrzenie. Mężczyzna mimowolnie przysunął się do niego, niemal stykając się z nim nosem. Był już bardzo podniecony. – Chcesz go zobaczyć? – zamruczał w jego usta.
- Pewnie, że chcę – odparł, podwijając rąbek jego T-shirtu i wsuwając dłoń pod materiał. Aż wciągnął ze świstem powietrze, dotykając twardego brzucha Mateusza. Niby wtedy, z tym chłopakiem w Przystani, też mógł poczuć to samo, ale z Mateuszem wydawało się to bardziej ekscytujące.
Odsunął się, spoglądając na jego płaski brzuch i linię włosów łonowych znikającą za materiałem dżinsów. Trochę się rozczarował, nie widząc nigdzie tatuażu.
- Na plecach – powiedział chłopak, przyciągając go jeszcze do szybkiego pocałunku. Zgrabnie wsunął mu język do ust, pieszcząc chwilę wnętrze Rafała, po czym się odsunął, nim ten zdążył zareagować. Odwrócił się do niego tyłem, podciągając trochę koszulkę tak, że odsłonił lędźwie.
Starszy z mężczyzn aż się zapatrzył na wijący się na plecach chłopaka tułów smoka, który chował się pod materiałem spodni, dając tym samym znak Rafałowi, że to jeszcze nie koniec tatuażu. Wyciągnął dłoń, przesuwając nią po łuskach stwora, które były tak realne, że aż ciężko było w to uwierzyć. – Wyżej? – zapytał Mateusz, posyłając jeszcze mężczyźnie drapieżne spojrzenie i lekko podciągając koszulkę.
- Wyżej – odparł, łapiąc za materiał T-shirtu i odsłaniając całe plecy chłopaka. Ten aż sapnął, zaskoczony nagłym ruchem, a następnie dotykiem ciepłej dłoni na łopatce. – Ściągnij to – niemal rozkazał. Chłopak, będąc coraz bardziej podniecony tą władczością, wykonał jego polecenie, prezentując się półnagi. Odwrócił się do starszego przodem, pokazując łeb smoka znajdujący się na jego prawej piersi.
- I co? – zapytał, oblizując wargi.
- To chyba nie cały tatuaż – odparł Rafał, uśmiechając się pod nosem, rozogniony. Objął chłopaka w pasie, zsuwając swoje dłonie na jego pośladki. Już dawno nie pamiętał, żeby był tak napalony jak teraz. Przed oczami przesuwały mu się sceny, jak posuwa Mateusza, podziwiając przy tym wijące się pod nim ciało i ten tatuaż… Oblizał wargi, zaciskając lekko dłonie.
Mateusz westchnął, ocierając się swoim kroczem o krocze mężczyzny i przesuwając dłonią po jego drapiącym policzku. Jego członek od tego dotyku twardniał, a on powoli zaczął boleśnie odczuwać brak miejsca w spodniach.
- No nie… - wychrypiał od nadmiaru podniecenia, na co Rafał prawie że jęknął. Chłopak miał cudowny, łóżkowy głos, zupełnie jak ci faceci w pornosach. – Chcesz sam go odkryć? – zapytał, spoglądając mu głęboko w oczy.
- Myślę, że mógłbym pobawić się w odkrywcę – zaśmiał się, popychając go na łóżko i zawisając nad nim. Przesunął dłonią po jego lekko umięśnionym torsie, aż dostając od tego wypieków. Boże, nigdy by nie pomyślał, że mógłby z takim facetem… Ale chyba znalazł sobie partnera do takich małych wyskoków w bok. Widział przecież, jak Mateusz na niego reaguje, musiał mu się podobać, więc to nie powinno być udręką dla żadnego z nich.
Zsunął dłoń niżej, na pępek, a następnie jeszcze niżej, na wypukłość w spodniach. Leżący pod nim chłopak westchnął, ale pozostawał bierny, nie odpowiadając na pieszczoty.
Rafał pochylił się do niego, nakrywając jego usta swoimi i wyciskając na nich zapierający dech w piersiach pocałunek. W międzyczasie rozprawił się z zamkiem, a Mateusz uniósł biodra i pomógł mu zdjąć z siebie ubranie, pozostając całkowicie nagim.
Starszy mężczyzna zacisnął dłoń wokół pokaźnego penisa chłopaka, drażniąc go dotykiem. Młodszy westchnął, obejmując szyję Rafała ramionami, całując go przy tym zapalczywie i bardziej rozchylając nogi.
- Dobra – wydyszał, gdy udało mu się od niego odsunąć. – Pokaż mi ten tatuaż. – Sapnął, gdy w odpowiedzi otrzymał drapieżne spojrzenie Mateusza, który zaczął się pod nim obracać, prezentując mu zgrabny tyłek i łapy smoka wbijające mu się w pośladek. Rafał odsunął się jeszcze bardziej, by móc zobaczyć go w pełnej krasie. Długi ogon stwora owijał mateuszowe udo niczym lasso. Przednie łapy smoka sprawiały wrażenie, jakby pazury wbijały się w łopatki, a długi tułów wił się przez całe plecy. Wszystko było dopracowane, każdy szczegół, przez co tatuaż sprawiał wrażenie, że żyje.
Rafał sapnął, zdejmując szybko koszulkę. Ależ był podniecony. Nachylił się nad chłopakiem, całując go w ramię.
- Podoba mi się.
Opadł na jego tors, rozpaczliwie łapiąc powietrze. Rany! Nigdy by się nie spodziewał, że seks z Rafałem może być taki intensywny! Facet tak na niego działał, że od samego patrzenia jego członek budził się do życia.
Przesunął dłonią po lekko owłosionym i dosyć szczupłym torsie mężczyzny, po czym uniósł się, żeby go pocałować.
- Było zajebiście – przyznał zgodnie z prawdą, z powrotem opadając na kanapę. Rafał zaśmiał się cicho, przyciągając go do siebie ramieniem.
- Było – potaknął.
Zapadła chwila ciszy, jednak nie była ona dla nich niezręczna. Leżeli w swoich objęciach, wspominając niedawno przeżyty orgazm. Mateusza trochę bolał tyłek, bo musiał przyznać, że Rafał miał się czym pochwalić, ale i tak był zadowolony z ich zbliżenia.
Nagle jednak jego myśli zeszły na zupełnie inny tor. Wciąż się zastanawiał, kim był tamten mężczyzna w barze, przez którego Rafał zupełnie go wtedy zignorował.
- Rafał? – zapytał nagle, nie patrząc nawet na niego.
- Hm?
- Kto to był? Ten w barze? – powiedział najbardziej obojętnym tonem, jaki umiał z siebie wykrzesać. Nie chciał przecież, żeby Rafał uznał go za ciekawskiego, choć naprawdę zastanawiała go ta sprawa.
Mężczyzna spiął się nieznacznie, co jednak młodszy wyczuł od razu, gdyż półleżał na nim. Starszy odchrząknął, jakby w gardle zaległo mu coś wyjątkowo nieprzyjemnego. Nie odpowiadał przez dłuższą chwilę, gładząc powoli ramię Mateusza.
- Mój pierwszy facet – odparł tak, jakby tych „facetów” miał w swoim życiu co najmniej kilkunastu.
- Dawno się nie widzieliście, co? – zapytał chłopak, dalej drążąc nieprzyjemny dla kochanka temat. Aż uniósł się na łokciu, spoglądając na niego z góry, zainteresowany rozmową.
- No… Trochę minęło – mruknął wymijająco.
- Nie krępuj się! – Klepnął go w ramię z szerokim uśmiechem, chociaż ta informacja niezbyt go zadowoliła. To oznaczało, że Rafał i tamten Marcin mieli ze sobą naprawdę wiele wspólnego. – To był twój pierwszy w ogóle, tak? – W odpowiedzi otrzymał jedynie kiwnięcie głową. Westchnął, gdy zobaczył, że Rafał niekoniecznie chce o tym rozmawiać. Położył się koło mężczyzny, przytulając do niego bokiem. Po chwili objęło go ramię starszego, na co uśmiechnął się szeroko. Uwielbiał takie drobne czułości po seksie, w szczególności, gdy miał na nie nastrój.
A Rafał wprawiał go w ten nastrój samą swoją obecnością.