Niezapomniane urodziny
Dodane przez Aquarius dnia Pa糳ziernika 09 2011 01:55:40
Niemcy obudzi艂 si臋 nagle w nieznanym mu pomieszczeniu. Pierwsze, co zobaczy艂, to zamkni臋te podw贸jne drzwi tu偶 przed nim. Po jego prawej stronie znajdowa艂o si臋 lustro, kt贸re zajmowa艂o ca艂膮 艣cian臋, z lewej za艣 wielkie 艂o偶e z krwawo-bordowym baldachimem. Chcia艂 si臋 poruszy膰, ale nie by艂 w stanie nic zrobi膰. Spojrza艂 w g贸r臋, gdzie jego uniesione r臋ce skute by艂y kajdankami i bezw艂adnie wisia艂y na 艂a艅cuchu. Musia艂 tkwi膰 w tej pozycji do d艂u偶szego czasu, bo straci艂 ju偶 czucie w palcach. Nie mia艂 na sobie koszuli, a jego spodnie by艂y rozpi臋te ukazuj膮c niebiesk膮 bielizn臋.
'Kto mi to zrobi艂?' - pomy艣la艂 zaciskaj膮c szcz臋k臋 do granic mo偶liwo艣膰, a偶 zacz臋艂a trzeszcze膰. Natychmiast jednak si臋 uspokoi艂 i zamkn膮艂 oczy, pr贸buj膮c sobie przypomnie膰, co robi艂 ostatnio. Nagle jego rozmy艣lania, kt贸re i tak nie da艂y efektu, zosta艂y przerwane przez powoli otwieraj膮ce si臋 drzwi. Gdy stan膮艂 w nich W艂ochy, Niemcy od razu spojrza艂 na niego przera偶ony, szukaj膮c tu偶 za nim swojego wroga, kt贸ry powinien w tym momencie celowa膰 z pistoletu w jego plecy. Jednak偶e okaza艂o si臋, 偶e jego przyjaciel by艂 zupe艂nie sam.
- Feliciano, nic ci nie jest? - spyta艂 pr贸buj膮c wsta膰, ale nogi odm贸wi艂y mu pos艂usze艅stwa.
- Czy co艣 ci臋 boli? - W艂ochy podszed艂 powoli do Niemiec i kucn膮艂 przed nim.
- To jest nieistotne! Wyno艣 si臋 st膮d zanim i ciebie z艂api膮!
- Spokojnie, nic nam nie grozi... - powiedzia艂 W艂ochy, k艂ad膮c r臋ce na jego twarzy, po czym przybli偶y艂 si臋 do niego, aby go poca艂owa膰. Gdy tylko ich usta si臋 zetkn臋艂y, Ludwig natychmiast odchyli艂 g艂ow臋.
- B艂agam ci臋, to nie miej... - Feliciano jednak nie podda艂 si臋 tak szybko i poca艂owa艂 Ludwiga, wsuwaj膮c mu j臋zyk w usta i przerywaj膮c jego wypowied藕.
- Spokojnie, jeste艣 bezpieczny... - wyszepta艂, gdy tylko oderwa艂 si臋 od m臋偶czyzny.
- Gdzie jeste艣my? - Niemcy spyta艂 teraz ju偶 spokojnie, bior膮c g艂臋boki wdech.
- W moim domu - u艣miechn膮艂 si臋 Feliciano, wsuwaj膮c mu d艂o艅 we w艂osy, psuj膮c przy tym jego zgrabnie ulizan膮 fryzur臋.
- To dlaczego jestem przykuty?
- Bo dzi艣 s膮 twoje urodziny, a ja postanowi艂em zrobi膰 ci t膮 oto niespodziank臋. Ludwig, teraz ci臋 zjem, wi臋c przygotuj si臋 na to.
- O czym ty m贸wisz?! - Niemcy ju偶 straci艂 cierpliwo艣膰, szarpn膮艂 za 艂a艅cuchy, ale bez skutku.
- Poczekaj, id臋 si臋 przebra膰 i za chwileczk臋 wr贸c臋!
- Wracaj natychmiast!
W艂ochy jednak go nie us艂ucha艂 i ca艂y w skowronkach wybieg艂 z pomieszczenia.
Niemcy pomy艣la艂, 偶e chyba 艣ni mu si臋 jaki艣 koszmar, ale b贸l w ca艂ym ciele u艣wiadamia艂 mu, jak bardzo si臋 myli艂. Ch臋膰 po偶arcia kogo艣, jak膮 wyrazi艂 jego kochanek, by艂a dla niego jednoznaczna i pozostawi艂a go w szoku do czasu, a偶 Feliciano wr贸ci艂. W艂ochy stan膮艂 przed Ludwigiem w sk贸rzanym wdzianku. Mia艂 na sobie kozaki na szpilkach si臋gaj膮ce do kolan i kr贸tkie spodenki z rozporkiem. Na piersi natomiast siatk臋, kt贸ra nic nie zas艂ania艂a. Jego r臋ce odziane by艂y w d艂ugie r臋kawiczki, a na szyi opr贸cz krzy偶a 偶elaznego, znajdowa艂 si臋 jeszcze naszyjnik.
Niemcom opad艂a szcz臋ka na ten widok, z pewno艣ci膮 przetar艂by sobie oczy, ale nie by艂 wstanie tego zrobi膰, wi臋c pomruga艂 nerwowo.
- Jak ci si臋 podoba? - spyta艂 W艂ochy obracaj膮c si臋.
- To jaki艣 偶art, tak?
- Nie...
- 艢ci膮gaj to, natychmiast!
- Dobrze... - Schyli艂 si臋 grzecznie, 艂api膮c za rozporek w kozaku.
- Nie! Zaczekaj, nie 艣ci膮gaj!
- Zdecyduj si臋... - Feliciano wyprostowa艂 si臋, tupi膮c jedn膮 nog膮.
- Dlaczego to robisz? Natychmiast mnie uwolnij, s艂yszysz?!
W艂ochy spojrza艂 z przera偶eniem na swojego kochanka.
- Bo ja, bo ja... - zacz膮艂 szlocha膰.
- Hej, poczekaj! Nie p艂acz...
- Bo ja widzia艂em twoje filmy i tam same takie rzeczy by艂y, i sk贸ry, i w og贸le, i pomy艣la艂em sobie, 偶e ju偶 mnie nie kochasz, bo nie robimy takich rzeczy jak tam oni! I to twoje urodziny i tak... - tym razem rozp艂aka艂 si臋 na dobre.
- Ale偶 sk膮d, ja ci臋 naprawd臋 kocham, ca艂y czas...
- Naprawd臋, naprawd臋? - Natychmiast przesta艂, poci膮gaj膮c nosem.
- Naprawd臋, sko艅cz t臋 parad臋 i mnie wypu艣膰, i ubierz si臋 w co艣 normalnego...
- Nie... - Feliciano spowa偶nia艂, podchodz膮c do Ludwiga. Dobrze mu sz艂o poruszanie si臋 w butach na obcasie, do tego jego biodra zmys艂owo falowa艂y sprawiaj膮c, 偶e Niemcy mia艂 ochot臋 si臋 na niego rzuci膰.
- Co? - Jego g艂os zadr偶a艂, w tym momencie zacz膮艂 ju偶 si臋 ba膰.
- To prezent, nie mo偶esz odm贸wi膰 jego przyj臋cia... - stan膮艂 tu偶 za nim, 艂api膮c za d藕wigni臋 na 艣cianie, sprawiaj膮c, 偶e 艂a艅cuch zacz膮艂 si臋 podnosi膰 i zmusi艂 Ludwiga do stani臋cia na r贸wne nogi. B贸l prostuj膮cych si臋 ko艅czyn by艂 tak nie do wytrzymania, 偶e Niemcy a偶 j臋kn膮艂. W艂ochy podszed艂 do niego od ty艂u, obj膮艂 go rekami, zsuwaj膮c reszt臋 niepotrzebnej garderoby, ods艂aniaj膮c jego po艣ladki i zgrabne uda.
- Co zamierzasz ze mn膮 zrobi膰? - Niemcy zacz膮艂 ju偶 panikowa膰. Nigdy nie widzia艂 W艂och w takim stanie, d膮偶膮cego do celu po trupach. Gdyby tylko taki by艂 w czasie wojny, losy 艣wiata mog艂yby potoczy膰 si臋 inaczej.
- Nic z艂ego... - wyszepta艂, a jego d艂onie zacz臋艂y w臋drowa膰 po ca艂ym ciele kochanka. Materia艂, z kt贸rego zrobione by艂y r臋kawiczki, przykleja艂 si臋 do jego spoconego cia艂a, zostawiaj膮c po sobie czerwone 艣lady. W艂ochy wgryz艂 si臋 w jego kark powoduj膮c, 偶e usta Niemiec rozchyli艂y si臋 w niemym krzyku. By艂 to jeden z jego czu艂ych punkt贸w i bawienie si臋 nim parali偶owa艂o go ca艂kowicie.
- Podoba ci si臋? Tak si臋 ciesz臋, 偶e odkry艂em twoj膮 s艂abo艣膰! - Feliciano oderwa艂 si臋 od niego na chwil臋, a gdy tylko Ludwig odetchn膮艂 z ulg膮, znowu zaatakowa艂 jego kark li偶膮c i gryz膮c go zarazem.
Niemcy nie by艂 w stanie nic powiedzie膰. Dotychczas tylko on zna艂 s艂abo艣ci swojego partnera, tak naprawd臋 nie chcia艂, aby W艂ochy pozna艂 jego, bo m贸g艂by wykorzysta膰 to przeciwko niemu.
- Hmm, zawsze chcia艂em to zrobi膰... - szepn膮艂 Feliciano i kl臋kaj膮c tu偶 za nim, przystawi艂 policzek do nagich po艣ladk贸w. Po plecach Niemiec przeszed艂 niewyobra偶alny pr膮d podniecenia. Spojrza艂 w prawo, aby zobaczy膰, co dok艂adnie robi W艂ochy. By艂 ca艂kiem nagi i bezbronny, a stercz膮ca erekcja dawa艂a mu si臋 we znaki.
- Przesta艅... - zacisn膮艂 po艣ladki, wyginaj膮c si臋 i uciekaj膮c przed jego policzkiem.
- Nie uciekaj... - W艂ochy z艂apa艂 go w pasie i poci膮gn膮艂 w swoja stron臋. - One s膮 takie mi臋ciutkie... - powiedzia艂, wgryzaj膮c si臋 w po艣ladek m臋偶czyzny. - B臋dziesz mnie bardziej kocha膰, jak to ja b臋d臋 na g贸rze? - spyta艂 jak gdyby nigdy nic.
Ludwig nic nie powiedzia艂, pogr膮偶aj膮c si臋 w my艣lach. Nie s膮dzi艂 nigdy, 偶e nastanie taki dzie艅, gdzie W艂ochy b臋dzie chcia艂 by膰 na g贸rze. W sumie nale偶a艂o mu si臋 to tak samo jak jemu, ale raczej nie widzia艂 siebie w roli uleg艂ego.
- Wi臋c to sprawdzimy... - Feliciano wyrwa艂 go z rozmy艣la艅, nie pozwalaj膮c mu na dog艂臋bne zastanowienie si臋 nad sytuacj膮, w kt贸rej si臋 znalaz艂.
Rozstawi艂 mu nogi, po czym rozszerzy艂 po艣ladki, a Ludwig poczu艂, 偶e wciska on w niego co艣 nieznacznej wielko艣ci.
- Jeszcze nie odpowiedzia艂em ci na pytanie!
- Nie musisz nic m贸wi膰... 呕eby si臋 ze mn膮 kocha膰 te偶 musia艂e艣 si臋 tysi膮c razy zastanowi膰... A ja nie chc臋 czeka膰, chc臋 ci臋 po prostu kocha膰...
- Feliciano... - Ludwig zupe艂nie nie wiedzia艂, jak zachowa膰 si臋 w takiej sytuacji. Poczu艂 nagle jak co艣 wype艂nia go od 艣rodka.
- Co to?! - Niemcy odruchowo chcia艂 si臋 obr贸ci膰, ale 艂a艅cuchy mu na to nie pozwoli艂y, wi臋c spojrza艂 w lustro.
- Nie martw si臋, po tym b臋dziesz czy艣ciutki. - W艂ochy klepn膮艂 go w po艣ladek, wyci膮gaj膮c z niego co艣, co przypomina艂o gruszk臋 lekarsk膮, po czym usiad艂 po turecku, bacznie obserwuj膮c swojego ukochanego.
- Nie... - Niemcy zacisn膮艂 po艣ladki, opuszczaj膮c g艂ow臋 i zamykaj膮c oczy, boj膮c si臋, 偶e substancja do niego wlana, zacznie z niego wyp艂ywa膰. Pierwsz膮 my艣l膮, jaka przysz艂a mu do g艂owy, by艂 Feliciano, kt贸ry zapewne musia艂 robi膰 takie rzeczy przed ich ka偶dym zbli偶eniem, a nie by艂o to zbyt mi艂e uczucie.
- Musisz si臋 rozlu藕ni膰... - zmartwi艂 si臋 W艂ochy, patrz膮c na swojego kochanka, kt贸ry bardzo si臋 m臋czy艂.
- Nie mog臋, tak przy tobie... - Ludwig wydusi艂 przez zaci艣ni臋te gard艂o.
- Musisz kochanie... Prosz臋 ci臋... - Znowu si臋 do niego przybli偶y艂, ca艂uj膮c jego po艣ladki. Niemcy uchyli艂 lekko oczy, dopiero teraz zauwa偶y艂, 偶e obok nich znajduje si臋 jaka艣 szafeczka, na kt贸rej le偶a艂y bardzo dziwne rzeczy. Mign臋艂o mu przed oczami co艣 w kolorze krzykliwego r贸偶u, ale nie chcia艂 wiedzie膰, czym to naprawd臋 by艂o. Ale nagle us艂ysza艂 jaki艣 dziwny d藕wi臋k i spojrza艂 w d贸艂. Pomi臋dzy jego nogami zauwa偶y艂 du偶ych rozmiar贸w przezroczyst膮 misk臋.
- B臋dziesz mia艂 w sobie tyle wody, a偶 b臋dziesz musia艂 si臋 tego pozby膰! - powiedzia艂 Feliciano z sadystycznym u艣miechem, wpuszczaj膮c we wn臋trze swojego kochanka, kolejn膮 porcj臋 p艂ynu.
- Musz臋 do 艂azienki, wypu艣膰 mnie! - wysapa艂 Niemcy, szarpi膮c si臋.
Feliciano wsta艂 z miejsca, obchodz膮c Ludwiga i wpychaj膮c mu w usta czerwon膮 kulk臋 z dziurkami. Niemcy nie zd膮偶y艂 nic powiedzie膰, bo W艂ochy szybkim ruchem zapi膮艂 mu knebel z ty艂u g艂owy.
- Cichutko... - przystawi艂 palec do ust. Przytuli艂 m臋偶czyzn臋 do siebie i podnosz膮c mu lekko praw膮 nog臋, zmusi艂 do oparcia ci臋偶aru na 艂a艅cuchach. Mimo i偶 Niemcy mia艂 teraz zatkane usta, sta艂 si臋 jeszcze bardziej g艂o艣niejszy.
- Zr贸b to dla mnie... - wyszepta艂 Feliciano, po czym wsadzi艂 oba palce wskazuj膮ce w jego otw贸r. Tym razem dla Ludwiga by艂o to ju偶 za du偶o, ca艂a woda, kt贸ra znajdowa艂a si臋 w jego odbycie wytrysn臋艂a, trafiaj膮c do miski pod nim, a tak偶e na boki, ochlapuj膮c im stopy.
- Grzeczny ch艂opczyk... - W艂ochy pu艣ci艂 nog臋 partnera i przesun膮艂 misk臋 gdzie艣 dalej, aby im ju偶 nie przeszkadza艂a.
Wr贸ci艂 na ty艂y m臋偶czyzny i od razu rozszerzy艂 jego po艣ladki i wsadzi艂 j臋zyk w jego otw贸r. Ludwig nie mia艂 ju偶 si艂y aby protestowa膰, zw艂aszcza, 偶e by艂o to o wiele przyjemniejsze od poprzedniego stanu rzeczy. Nie chcia艂 r贸wnie偶 my艣le膰 o tym, gdzie Feliciano nauczy艂 si臋 tych wszystkich technik i co w jego domu robi艂y takie dziwne zabawki jak 艂a艅cuchy i d藕wignie.
Nagle ziemia pod stopami Ludwiga zachwia艂a si臋, a sam m臋偶czyzna run膮艂 na kolana. Jego cia艂o zgi臋艂o si臋 w p贸艂, zmuszaj膮c go do oparcia ci臋偶aru na 艂okciach. Pozycja, w kt贸rej si臋 znalaz艂 by艂a do艣膰 jednoznaczna i wyra偶a艂a jego gotowo艣膰 na to, aby jego kochanek jak najszybciej go przelecia艂. W艂ochy odszed艂 od d藕wigni, za pomoc膮 kt贸rej powali艂 m臋偶czyzn臋 na ziemi臋, po czym rozpi膮艂 swoje spodenki i ukl臋kn膮wszy, wszed艂 powoli w kochanka, zatrzymuj膮c si臋 w po艂owie. Niemcy zadr偶a艂, 艂api膮c nerwowo powietrze. Najpierw znajdywa艂a si臋 w nim nieprzyjemna woda, potem ciep艂y i koj膮cy j臋zyk, a teraz pulsuj膮cy cz艂onek Feliciano.
- Ludwig... - wyszepta艂 W艂ochy, wchodz膮c w niego coraz g艂臋biej. Zatrzyma艂 si臋 na chwil臋, po czym cofn膮 lekko i szybko wbi艂 si臋 do samego ko艅ca. - To takie cudowne uczucie, nie wiedzia艂em, 偶e to takie przyjemne... - j臋kn膮艂, powoli poruszaj膮c biodrami. Spojrza艂 w d贸艂, mocno dysz膮c i napawaj膮c si臋 widokiem po艣ladk贸w Niemiec, oraz co rusz znikaj膮cego pomi臋dzy nimi penisa.
- Ludwig, czujesz to? To wspania艂e uczucie... - W艂ochy zacz膮艂 porusza膰 si臋 coraz szybciej, a Niemcy pod naporem tego wszystkiego zgi膮艂 r臋ce i opar艂 na nich swoj膮 klatk臋 piersiow膮. Feliciano zatr膮caj膮c si臋 w tej przyjemno艣ci nie spostrzeg艂 nawet, 偶e przesta艂 po艂yka膰 艣lin臋 i ta zacz臋艂a mu skapywa膰 z brody, l膮duj膮c na mokre ju偶 od potu plecy Ludwiga.
Niemcy czu艂 si臋 w tej sytuacji jak najbardziej odosobniony, 艣ci艣ni臋ty gdzie艣 pomi臋dzy gor膮cym cia艂em swojego kochanka, a zimn膮 pod艂og膮, z uczuciem wspania艂ej i nieznanej dot膮d przyjemno艣ci.
- Ju偶 nie mog臋... - wydysza艂 W艂ochy i po raz ostatni wbi艂 si臋 w przyjemn膮 ciasnot臋 swojego partnera, dochodz膮c w nim obficie. Zatrzyma艂 si臋 i b臋d膮c wci膮偶 we wn臋trzu Niemiec, stara艂 si臋 z艂apa膰 oddech.
- Ludwig... - powiedzia艂 wychodz膮c z niego i obracaj膮c go na plecy. Zobaczy艂 jeden z najcudowniejszych widok贸w w swoim 偶yciu, Niemcy by艂 czerwony na policzkach, jego oczy 艂zawi艂y, a knebel, kt贸ry mia艂 w ustach, nie pozwala艂 mu na prze艂kni臋cie w艂asnej 艣liny, wi臋c ta, w du偶ych ilo艣ciach, skapywa艂a mu z twarzy. Dostrzeg艂 r贸wnie偶, 偶e przez swoj膮 nierozwag臋 zapomnia艂 o tym, 偶e nie jest tu ca艂kowicie sam i nie dopilnowa艂 tego, aby i jego partner doszed艂.
- Nie podoba艂o ci si臋? - spyta艂 b臋d膮c prawie bliski p艂aczu, ale Niemcy nic mu nie odpowiedzia艂, zamykaj膮c oczy. - Przepraszam, nie chcia艂em! - krzykn膮艂 W艂ochy, rzucaj膮c si臋 na Ludwiga i przytulaj膮c go mocno do siebie. - Zaraz to naprawi臋, obiecuj臋! - Zacz膮艂 ca艂owa膰 go po twarzy, zlizuj膮c wr臋cz jego s艂one 艂zy, po czym zdj膮艂 mu knebel. Rozpi膮艂 swoje fiku艣ne spodnie do ko艅ca, gdy偶 ich zamek zaczyna艂 si臋 tam gdzie powinien, a ko艅czy艂 z ty艂u na plecach. Wsta艂 i usiad艂 na twarzy Niemiec, k艂ad膮c d艂onie na jego klatce piersiowej. Nic nie m贸wi膮c potrz膮sn膮艂 lekko swoimi po艣ladkami.
Niemcy zawaha艂 si臋 przez chwil臋, jednak ch臋膰 spr贸bowania Feliciano w taki spos贸b by艂a nieodparcie zach臋caj膮ca. Wsun膮艂 j臋zyk w jego dziurk臋 tak, jak on robi艂 to przed chwil膮 jemu. W艂ochy nie pozostawa艂 w tej pozycji bierny i pochylaj膮c si臋 do przodu, z艂apa艂 cz艂onka Ludwiga w obie r臋ce. Niewiele brakowa艂o Niemcom aby zacz膮艂 szczytowa膰, wi臋c kilka ruch贸w d艂oni w wykonaniu Feliciano sprawi艂o, 偶e Ludwig doszed艂 niemal偶e natychmiast. W艂ochy posun膮艂 si臋 w ty艂, zatrzymuj膮c swoj膮 g艂ow臋 tu偶 przy twarzy kochanka. Poca艂owa艂 go raz, potem drugi tak, aby Ludwig poczu艂 smak swojego nasienia, kt贸re by艂o na ca艂ej twarzy W艂och.
- Chc臋 ciebie jeszcze... - wyszepta艂 Feliciano, wtulaj膮c oblicze w szyj臋 m臋偶czyzny. Ludwig pog艂aska艂 go swoj膮 obola艂膮 r臋k膮, kt贸ra wci膮偶 tkwi艂a w kajdanach.
- To mnie rozkuj... - jak Niemcy poprosi艂, tak W艂ochy uczyni艂y, po czym usiad艂 mu okrakiem na udach. R臋kami zacz膮艂 pociera膰 jego penisa, kt贸ry w mgnieniu oka sta艂 si臋 twardy i gotowy do dalszej zabawy. Ludwig zatrzyma艂 jego r臋ce.
- Wol臋 doj艣膰 w tobie ... - wyszepta艂 z za偶enowaniem, chocia偶 nie powinien tego ju偶 odczuwa膰 po tym, co dzia艂o si臋 przed chwil膮. Feliciano u艣miechn膮艂 si臋 i nakierowuj膮c jego cz艂onka na swoje wej艣cie usiad艂 na nim.
- Tego mi brakowa艂o... - wyszepta艂, pochylaj膮c si臋 do przodu i opieraj膮c r臋ce na klatce piersiowej swojego kochanka. Niemcy chcia艂 si臋 podnie艣膰, ale jak tylko pr贸bowa艂, od razu osuwa艂 si臋 na ziemi臋.
- Chcia艂bym ci臋 zanie艣膰 na 艂贸偶ko... - wyszepta艂, zatrzymuj膮c ruchy swojego partnera. Znowu chcia艂 si臋 podnie艣膰, opar艂 si臋 ju偶 na 艂okciach, ale r臋ce W艂och mu przeszkodzi艂y.
- Niewa偶nie! - Feliciano popchn膮艂 go z powrotem na pod艂og臋. - Tak jest lepiej. Mo偶esz na wszystko patrze膰! - powiedzia艂, po czym podni贸s艂 swoje nogi tak, 偶e opiera艂 je teraz na stopach, a nie na kolanach. - Ludwig, to jest o wiele lepsze od tego, gdy to ja ci臋 posuwa艂em!
- Feliciano...
- Mimo i偶 by艂e艣 tak mi臋kki i ciep艂y w 艣rodku, mimo tego... To ja wol臋 mie膰 w sobie twojego twardego... - Niemcy tym razem podni贸s艂 si臋 bardzo szybko i poca艂owa艂 go w usta, pozbawiaj膮c mo偶liwo艣ci wypowiadania tych wszystkich 艣wi艅stw. Jeszcze chwila, a by doszed艂 od samego s艂uchania. W艂ochy, gdy tylko oderwa艂 si臋 od s艂odkich ust swojego kochanka, przytuli艂 si臋 do niego mocno. Obaj sko艅czyli niemal偶e r贸wnocze艣nie. Niemcy opad艂 bezsilnie na posadzk臋, a na niego wyczerpany Feliciano.
- Obiecaj mi... Obiecaj - Ludwig nie m贸g艂 z艂apa膰 oddechu. - Obiecaj mi, 偶e ju偶 nigdy nie zrobisz niczego g艂upiego!
- B臋d臋 ju偶 grzeczny... Ale mam dla ciebie jeszcze jeden prezent.
- Jaki? - spyta艂 Ludwig z lekkim przera偶eniem. Feliciano wsta艂 i wyszed艂 z pomieszczenia. Gdy wr贸ci艂, tu偶 obok niego szed艂 du偶y owczarek niemiecki z wywieszonym j臋zorem i machaj膮cym ogonem.
- I jak? - spyta艂 Feliciano, u艣miechaj膮c si臋 od ucha do ucha, po czym kaza艂 zwierzakowi usi膮艣膰, co ten zrobi艂 bardzo grzecznie.
- Pie-pie pies? - zaj膮kn膮艂 si臋 Ludwig, a jego twarz zrobi艂a si臋 bia艂a.
- Co si臋 sta艂o, nagle zblad艂e艣?
Niemcy spojrza艂 na swojego kochanka, po czym z powrotem bezw艂adnie upad艂 ziemi臋.
- Ludwig! Co si臋 sta艂o? - Feliciano podbieg艂 do niego i potrz膮sn膮艂 za jego ramiona. Poklepa艂 go lekko w policzek, ale ten nadal le偶a艂 nieprzytomny. - Musia艂o ci臋 to bardzo wym臋czy膰, 艣pij dobrze... Wszystkiego najlepszego - powiedzia艂 po chwili zastanowienia, po czym przykry艂 go ko艂dr膮 z 艂贸偶ka, poca艂owa艂 w czo艂o i wyszed艂 z pokoju razem ze swoim nowym pupilkiem