Papieros
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 09 2011 19:11:42
Dochodziła pierwsza, a oni dopiero teraz zakończyli nagrania. Nie chcieli jutro przyjeżdżać tylko dla jednej piosenki, więc postanowili zostać tak długo, aż nie skończą. Ale który z nich mógł przypuszczać, że zajmie im to aż tyle czasu? Przecież mieli już wszystko dopracowane...

Kai zaciągnął się papierosem i cieszył się, że dzisiejsza noc była bezwietrzna. Uwielbiał obserwować, jak dym z papierosa wylatuje leniwie, tworząc skomplikowane i niepowtarzalne wzory. Tyle razy chciał je uchwycić za pomocą aparatu w telefonie, ale za każdym razem traciły tą magię. Wypuszczając powoli dym z płuc zapatrzył się jak ulatuje wysoko w górę, do nieba. Zawsze, gdy palił w samotności czuł, że wraz z tym właśnie dymem odlatują wszystkie jego problemy oraz troski.

I już nie ważne było, że Reita znowu znęca się nad Rukim, bo wyszedł na pięć minut; że Aoi'emu pękła struna, a nie ma zapasowej; że Uruha znowu przyszedł zmęczony, bo po nocy grał na konsoli; że menedżer goni go, ponieważ zapomniał nagranego demo, że... Mógłby wymieniać tak w nieskończoność. Boże, jaki on był czasami zmęczony!

Dziękował ludziom, że wynaleźli tą używkę, która jest teraz jego, bynajmniej nie jedynym, nałogiem.

Wyrzucił niedopałek i zapalił kolejnego papierosa. Ach, kiedyś przez to umrze, ale teraz musiał jeszcze raz się zaciągnąć. Zamknął tylko drzwi, by jeszcze bardziej odgrodzić się od wydobywającego się z sali wrzasku.

Przez chwilę zastanawiał się kim byłby jeżeli wybrałby inaczej. Co by się stało, gdyby nie grał na perkusji? Poszedłby do szkoły gastronomicznej? Został pracownikiem, a może nawet dyrektorem jakiejś firmy?

Westchnął ciężko i zapatrzył w żarzącą końcówkę papierosa. Podobał mu się ten pomarańczowy kolor, gdzieniegdzie czerń z powodu gromadzącego się tam popiołu oraz tytoniu. Kojarzył mu się z ogniem, a ten znowu z ciepłem, ale równocześnie z nieokiełznaniem i dzikością. Był to jego ulubiony żywioł.

Nagle poczuł oplatające go ciasno ramiona i podbródek wbijający się w ramię.
- Yukata, nad czym tak dumasz? - Zapytał Uruha wciągając dym z podstawionego papierosa.
- Nad życiem i ogniem.
- Podzielisz się tym?
- Później, teraz jestem zmęczony.
- Więc wracajmy - ucałował go w policzek po czym wszedł do środka przygotowywać się.

Kai zaciągnął się po raz ostatni i zgasiwszy papierosa, stanął w drzwiach. Rozglądając się dookoła zauważył Rukiego uciekającego przed basistą z jego basem, na którym pobrzękiwał, próbując go rozstroić; Aoi'ego kimającego na krześle, który omal z niego nie spadł oraz Uruha ze swoja kurtką i kluczykami w ręce, czekającego tylko aż do niego podejdzie.

- Zbieramy się panowie! - krzyknął na nich i już po chwili zamykał salę ich prób na cztery zamki. Mieli tam w końcu instrumenty.

I już nie liczyły się te wszystkie problemy, które teraz wydawały mu się błahe i śmieszne. Z takim kochankiem jak Kouyou i takimi przyjaciółmi jak oni codzienność nigdy mu się nie znudzi. A że bywał nią czasami zmęczony? To nie tak. On po prostu czuł, że żyje. Uzależnił się już od niej.