Królowa Ashke
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 09 2011 18:27:29
Jaka ona piękna - pomyślał Lestat wkraczając do kamiennej komnaty. Taka wieczna i delikatna a jednocześnie tak groźna - wampir był coraz bardziej zauroczony białym posągiem, niezwykłej kobiety, Królowej. Siedziała spokojnie na tronie, wyrzeźbiona w marmurze, a jednak Lestatowi wydawała się taka prawdziwa. Zatrzymana w kamieniu tylko na moment. Obok, również na tronie siedział Król, lecz młody wampir w ogóle nie zwracał na niego uwagi.
-Chcesz bym ci zagrał? - spytał posągu, choć wiedział, iż nie usłyszy odpowiedzi. Uniósł trzymane od początku skrzypce i począł grać. Z początku spokojnie i wolno, potem coraz szybciej, piękniej... i szybciej... szybciej... szybciej... szybciej....
Nagle, bardziej poczuł niż ujrzał, iż posąg poruszył się. Lestat opuścił skrzypce i przyjrzał się Królowej. Jej dłoń była podniesiona. Zaciekawiony wampir podszedł bliżej posągu. Przerażony ujrzał delikatne żyłki na dłoni... To niemożliwe - pomyślał w pierwszej chwili, przecież ona jest posągiem. Lecz przerażenie szybko minęło, a Lestat poczuł chęć by ugryźć jej rękę, by zasmakować krwi tej piękności. Przecież sama go zaprasza.
Dotknął delikatnie, wyciągniętej dłoni a potem...
To był impuls, a Lestat już pił jej krew. Czuł palący jego wnętrzności ogień. Nigdy jeszcze nie doświadczył czegoś takiego. To było niesamowite.... Przed oczami zaczęły mu się przesuwać różne obrazy, lecz nie znał ich... Należały do Niej... Wszystkie były przerażające... Jednak nie mógł się ich pozbyć, siłą wdzierały się do jego głowy a ogień jej krwi jednocześnie sprawiał ból i rozbudzał żądzę.... Lestat zapadał się w ciemność...


* * *



Marius zobaczył otwarte wrota do sali Ashke. Biegnąć w ich stronę, wiedział już iż stało się coś strasznego i nieodwracalnego.
Przy nogach posągu zobaczył nieprzytomnego Lestata z szeroko otwartymi oczami, które były całe czerwone i z krwią na wargach.
-Cóżeś ty uczynił.... - wyszeptał przerażony Marius


* * *



Lestat obudził się gwałtownie. Obrazy w jego głowie ukazywały się nieprzerewanie. Płonęły w głowie niczym krew płynąca w jego żyłach... nowa, nieznana krew... krew Królowej.
Powoli otworzył oczy. Znajdował się na łóżku Mariusa. Przez chwilę bezwiednie wpatrywał się w baldachim rozpięty nad swoją głową. Po chwili zapragnął wstać, zagrać coś na swych ukochanych skrzypcach by przestać myśleć o tych koszmarnych wizjach, dręczących jego umysł. Jednak nie mógł tego zrobić. Został przykuty metalowymi łańcuchami do łoża. Zaczął się szarpać gwałtownie. Po chwili udało mu się zerwać łańcuch, którym przykuta była prawa ręka, lecz momentalnie chwyciła go czyjaś silna dłoń i przytrzymała mocno, silniej nawet niż trzymały go łańcuchy.
-Zmężniałeś - powiedział cicho Marius. Lestat nie zauważył go wcześniej pochłonięty myślami o swej niedawnej przygodzie z posągiem, lecz nagle zrozumiał, że starszy wampir siedział przy nim od początku.
-S..słucham?
-Mówię, że zmężniałeś. Widocznie jej krew tak na ciebie podziałała.
-Jej? Powiedz mi: kim ona jest... była? - spytał niepewnie Lestat
-Zabawne, że niechcący użyłeś tych dwóch słów. Widzisz... ona była ale również jest. - mówiąc to wampir był śmiertelnie poważny.
-Jak to?
-Bo widzisz... Napiłeś się najczystszej krwi...
-.............
-Ona jest naszą matką, Lestacie. Moją matką. Kiedyś rządziła Egiptem wraz ze swym małżonkiem... Kiedyś poczuli wielkie pragnienie... Zabili mnóstwo ludzi, aż w końcu zaspokoili je, dzięki morzu wylanej krwi i z przesytu zamienili się w wiecznie żywe posągi...
-Ale jej krew to czysty ogień... Nie wiem dlaczego ale z każdą minutą pragnę tej rozkoszy coraz więcej... Jeszcze... Mariusie... - w oczach Lestata widać było obłęd.
-Zrozum! Pijąc ją posiadłeś starożytną wiedzę!!! Jak możesz być tak nierozsądny?!! Czy nie uczyłem cię rozsądku? - przy ostatnim pytaniu Marius bezwiednie, jeszcze mocniej ścisnął trzymaną rękę Lestata.
-Mówisz jak ojciec. - młodszy wampir skrzywił się.
-Nie rozumiesz?!! Czuję się za ciebie odpowiedzialny!!!!! Staram się nauczyć cię jak masz żyć w moim... w naszym świecie!! - Marius zamyślił się. - Masz rację. Jesteś jak dziecko, które dopiero poznaje otaczający go świat, a ja jak rodzic bo chce ci ten świat przybliżyć, żebyś potem umiał sobie samemu dać radę bez sprowadzania na siebie kłopotów. Ale widocznie ja się nie nadaję zarówno na nauczyciela jak i na rodzica...
-Czemu ci tak zależy?
-............
-Masz wiedzę, moc. Po co ci ja? Dlaczego tracisz na mnie czas?
-Może dlatego.... - Marius wyraźnie się zawahał.
-Może co?
-Może dlatego, że życie wampira jest strasznie samotne... Taka jest nasza natura... Być wiecznym, samotnym łowcą, lecz ja już nie mogłem tego znieść. Może to właśnie jest mój słaby punkt... Początkowo malowałem postacie, ludzi, siebie po to by mieć jakieś towarzystwo... Lecz teraz nie mogłem... nie chciałem być sam... Gdy tylko pomyślę, że miałoby tak być przez całą wieczność... Myślę, że oszalałbym...
-Ale przecież... - zaczął niepewnie Lestat
-Tak, wiem. To wbrew wszelkim wampirzym zasadom...
-Ale dlaczego ja?
-Nie wiem - odparł szczerze mężczyzna.
Lestat gapił się ogłupiały na Mariusa. Wiedział, że nie będzie w stanie zrozumieć starszego wampira, nie wiedząc co znaczy wieczność. W tej chwili zdał sobie sprawę, że to słowo niesie ze sobą strach większy niż śmierć...
Nagle poczuł ból w ręku. Marius do tej pory nie rozluźnił uścisku.
-Au... - jęknął cicho nim zdążył się powstrzymać.
-Oh. Przepraszam... Już sobie idę. Mam tylko nadzieję, że to co się tu wydarzyło będzie dla ciebie nauczką. - Marius odpiął łańcuch, uwalniając prawą nogę Lestata.
-Nie... nie odchodź... - szepnął Lestat dziwiąc się swym własnym słowom. Pochylił głowę wpatrując się bezwiednie w poduszkę i czekając na reprymendę.
-Dlaczego? - zdziwiony spojrzał znad łańcucha, który unieruchamiał lewą nogę "więźnia"
Lestat nie odpowiedział nie rozumiejąc pytania. Oderwał wzrok od poduszki i spojrzał w szeroko otwarte oczy Mariusa.
-Dlaczego? - powtórzył starszy wampir.
-Nie... nie rozumiem - wyjąkał Lestat.
Marius wpatrywał się w niego, jakby chciał samym patrzeniem poznać jego myśli, a przecież sam Lestat nie wiedział dlaczego o to poprosił...
-Nie wiem... Po tym co powiedziałeś... ja też nie chcę być sam...
Nim się spostrzegł Marius przylgnął do jego warg. Zdumiony Lestat otworzył szeroko oczy. Był zbyt zdziwiony by zareagować.
-Przepraszam. - powiedział po chwili Marius oderwawszy się od ust młodszego mężczyzny - nie wiem co mnie napadło. Śpij dzisiaj tutaj. Ja zajmę pokój w lewym skrzydle. Rzucił kluczyki od kajdan na poduszkę obok głowy mężczyzny.
Nim Lestat zdążył się ruszyć, czy coś powiedzieć, Marius z łopotem płaszcza wyszedł z komnaty.
Lestat został sam. Miał mętlik w głowie. Wizje były już mniej uciążliwe, ale pojawiło się na ich miejscu mnóstwo pytań. Poza tym bolała go głowa.
Co się stało Mariusowi? - myślał - Dlaczego mnie pocałował?
Lestat zadawał sobie jeszcze wiele różnych pytań, lecz zmęczony szybko zasnął nie znajdując na nie odpowiedzi.


* * *



Mariusa zbudził piekielny wrzask. Przeraźliwy krzyk, rozdzierający nocną ciszę, jak miecz. Wampir zerwał się błyskawicznie i pobiegł do Lestata.


* * *



-Błagam! Nie!! Zostawcie mnie!!! Nie chcę!!! Aaaaaa!! - Lestat chciał by koszmar już minął. Czuł straszny ból w głowie, myślał, że zaraz zwariuje.
-Proszę!!! Aghrrr!!! NIEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!
-Już dobrze... - słowa te docierały do młodego wampira jakby z oddali, ale niosły ze sobą tak potrzebną ulgę - Wszystko będzie dobrze.
-Marius... ach... - Lestat skrzywił się z bólu - to mnie rozsadza... Ja już nie chcę tego widzieć... To... to jest potworne...Nie zniosę tego...
-Myśl o czymś innym. - głos Mariusa był łagodny lecz stanowczy.
-Nie mogę... Pomóż mi... Błagam!!
-Proszę cię, skieruj myśli na mnie.
Lestat patrzył na Mariusa zamglonymi oczami, z których strużką spływały łzy. Czuł, ze sama obecność starszego mężczyzny działa na niego uspakajająco. Czuł się jak dziecko, które potrzebuje dotyku dłoni rodzica, jakiejś pieszczoty by móc z powrotem zasnąć. Czuł się też całkowicie bezradny - jak niemowle.
Marius delikatnie głaskał go po jasnych, posklejanych potem włosach. Lestat powoli zamknął oczy, a jego oddech stał się spokojniejszy, wyrównany. Marius już chciał odejść, lecz młody wampir zatrzymał go chwytając delikatnie za rękę.
-Proszę, zostań ze mną do końca - Lestat spokojnie przyciągnął go do siebie. Marius usiadł na łóżku. Lestat uniósł się z lekkim trudem i pocałował go.
-Już wiem - odezwał się Lestat - że to oznacza to samo w stosunku do kobiety jak i do mężczyzny.
-Nie rozumiem... - w głosie Mariusa można było wyczuć lekką nutkę strachu.
-Czego się boisz? Dobrze wiem, że rozumiesz. Na początku nie chciałem w to uwierzyć. Lecz teraz wiem. Mariusie, kocham cię. I wiem, że to właśnie z tobą chcę spędzić tę całą naszą wieczność.
-Niczego nie rozumiesz! Niczego nie wiesz! - krzyknął starszy wampir lecz w jego głosie nie było gniewu lecz ból i bezradność. - Jak możesz mówić, że mnie kochasz? Nie powinienem...
-Czego nie powinieneś?
-Nie powinienem ukazywać swojej słabości...
-Nie kochasz mnie? - Lestat spojrzał na Mariusa lecz ten odwrócił wzrok.
-Dobrze wiesz, że nie o to chodzi...
-Ale nie zaprzeczasz...
-Nie... nie zaprzeczam... Ale nie powinno tak być... Nie powinniśmy mieć takich słabości. Jesteśmy łowcami, dla siebie nawzajem konkurencją. Nie powinniśmy się....
Marius nie dokończył, gdyż Lestat zamknął jego usta w gorącym pocałunku. Potem już nie było odwrotu...


* * *



Delikatne pocałunki, zamieniły się w gwałtowne pieszczoty. Mariusa zadziwiała sprawność Lestata. Młody wampir z czułością pieścił każdy fragment jego ciała, a ten natomiast nie miał już najmniejszych chęci by zatrzymać bieg wydarzeń.
Marius przewrócił Lestata na brzuch by móc zdjąć z niego spodnie sznurowane z tyłu. Musiał się nieźle namęczyć by rozplątać jedwabne tasiemki, które z powodu rosnącego w nim podniecenia dziwnym trafem wysuwały się z rąk. Lestat natomiast wiercił się niecierpliwie.
Gdy spodnie leżały już daleko, Marius zajął się swoją koszulą, natomiast Lestat w tym czasie pozbył się swojej. Czynności te przerywane były gorącymi pocałunkami.
-Zaczekaj chwilę... - powiedział nagle Marius odsuwając się delikatnie - Na pewno tego chcesz? To nie jest to czego cię uczyli w domu. Nie jestem w końcu panienką.
-Nie wydurniaj się. Wiesz dobrze, że tego pragnę jak niczego wcześniej. A przy panienkach nie czułem nigdy tego co czuję przy tobie. A wierz mi, że parę zdążyłem wychędożyć. Wystarczy?
-Skoro tak mówisz to nie ma wyjścia, trzeba poradzić coś na to, bo ja też pierwszy raz czuję coś takiego do mężczyzny.
-Serio? Myślałem, że jesteś już z tym obeznany - Lestat zaśmiał się, z na jego wargach pojawił się szelmowski uśmiech. Czuł się wspaniale, jak nigdy dotąd, a koszmar, który jeszcze niedawno go gnębił odszedł w zapomnienie.
-Może, w takim razie sam się o tym przekonasz?!
Marius pocałował Lestata w szyję, potem w obojczyk. Lestat odgiął głowę z rozkoszą prosząc o więcej. Starszy wampir ostrymi kłami zrobił lekkie nacięcie na skórze w okolicy sutka poczym językiem zaczął zlizywać krew cieknącą z ranki. Potem delikatnymi pocałunkami utorował sobie ścieżkę ku pępkowi, potem niżej ku męskości Lestata. Ujął go w usta i począł delikatnie przesuwać językiem w górę i w dół. Lestat wpił palce w jego plecy, kalecząc je do krwi. Uniósł jedną rękę i oblizał palce z czerwonej cieczy, której smak dawał równą rozkosz co dotyk kochanka.
Marius przestał pieścić męskość Lestata, delikatnie wsunął palec w wampira i począł delikatnie nim poruszać w jego wnętrzu. Lestat jęknął cicho.
-Głębiej... mocniej - wymruczał.
Marius wyciągnął palec i czule pocałował kochanka jednocześnie wsuwając w niego swą twardą męskość. Lestat jęknął głośniej. Obaj w jednakowym tempie poczęli poruszać biodrami. Stali się jednością. Po chwili Lestat poczuł ciepło rozchodzące się po jego wnętrzu, a chwilę później sam doszedł. Marius wyszedł z niego powoli.
-I jak? - spytał Marius
-Całkiem całkiem... - zadrwił Lestat
Jeszcze jeden gorący pocałunek. Ich języki ocierały się o siebie w idealnym tempie, znów zgrani doskonale, jakby kiedyś byli jednym, tylko los zakpił z nich i rozdzielił na dwie osoby.
-Kocham cię Marius i nic tego nie zmieni...
-Ja też cię kocham - Marius pocałował zagłębienie na ramieniu Lestata - Kocham cię jak nic na tym świecie. - Lestat już spał. - I nie chcę cię krzywdzić
Marius przytulił się do swego kochanka lecz nie zasnął. Myślał, długo wpatrzony w baldachim nad głową. Po paru godzinach delikatnie wysunął się z objęć kochanka.


* * *



-Dlaczego?!! Przecież powiedziałeś, że mnie kochasz!! Dlaczego mi to zrobiłeś?!!! Marius!!! Czemu?!! - Lestat krzyczał rozdzierająco, odczuwając coraz bardziej, że stracił go. Stracił coś najważniejszego. Marius odszedł.
Lestat czuł prawie namacalnie ból w duszy - jeśli takową w ogóle miał. Ból, którego nie da się wyleczyć.
A najgorsze było to, że Królowa znikła, a jej mąż mimo, iż nadal kamienny miał rozszarpane gardło.
-Marius jak ty mi jesteś potrzebny.... Bez ciebie nie potrafię żyć.... - Lestat zaczął cicho płakać trzymając w objęciach obraz, który musiał namalować Marius, gdy ten spał, przedstawiający jego w objęciach ukochanego - Tak strasznie cię kocham.


The end

No i tio by było na tyle jeśli chodzi o Lestata i Mariusa... Cruor nie ma nic do powiedzenia na temat tego nowego dzieła (Czy Cruor powinna siem wstydzić? T_T) Cruor w ogóle nie wie jak to opowiadanie odebraliście, więc napiszcie co o tym sądzicie. Cruor dziękuje za to, że dobrnęliście aż tu. No i Cruor przeprasza też za pewne niedokładności (Cruor mówi to do fanów twórczości Anne Rice...) Cruor przeprasza ale nie przeczytała "Królowej Potępionych" , a natchnienie Louve i Cruor brały z filmu... ^__^ Cruor.
Ja tyż dopisze coś od siebie...Oczywiście to ja Louve. Mam nadzieje, że nie oburzyliście się za bardzo i nie straciliście nic ze swojego rozumu. (Sama wiem jak to jest z tymi opowiadankami.) Dobra już nie przynudzam do zobaczyska.