Całkowite zaćmienie 1
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 06 2011 21:30:29
Dedykuję wszystkim, którzy mnie nie lubią - ja nie lubię was jeszcze bardziej ;)
Wiele jest rzeczy na niebie i ziemi, o których się filozofom nie śniło, jeszcze więcej jest jednak takich, które irytują Draco. A czołowe miejsce wśród takowych zajmuje młodzian bliżej znany jako Harry Potter. Nie to żeby młody Malfoy go nie lubił, po prostu do szewskiej pasji doprowadzał go fakt, iż za zielonookim czarodziejem ugania się pół Hogwartu. Co do drugiej połowy to uganiała się za Draco, lecz dla niego był to nędzny wynik zwłaszcza, że owo 50% nie zawierało pewnej konkretnej osoby...
* * *
Oliver Wood przebiegł wzrokiem po swojej drużynie. Tak, Slytherin nie ma z nimi szans, inne domy zresztą też - byli najlepsi, odkąd zyskali nowego szukającego nie zdarzyło im się przegrać. Już kilka ładnych lat minęło od tamtego momentu... Kapitan zatrzymał spojrzenie na Harrym - chłopak wyglądał nieszczególnie. Z zaspanym wyrazem twarzy opierał się o miotłę. "Wcale o siebie nie dba - pomyślał Wood - muszę z nim pogadać."
- Koniec treningu, możecie już iść. A ty Harry pozwól na chwilkę. -Wood położył dłonie na ramionach chłopaka. - Nie wyglądasz najlepiej. Coś się stało?
Harry ziewnął i posłał cierpiętnicze spojrzenie swojemu kapitanowi.
- Nie, nic mi nie jest. Po prostu się nie wyspałem. Mogę już iść?
Harry spojrzał błagalnie. Oliver stał bez ruchu, jakby nie usłyszał jego prośby. Bardzo chciałby stać tak jeszcze chwilę i patrzeć w zielone oczy. Wyciągnął dłoń i ostrożnie pogłaskał policzek ciemnowłosego czarodzieja. Przesunął palcami po rozchylonych ustach, które tyle razy całował w snach. Delikatnie objął chłopaka i przyciągnął do siebie. Harry wtulił się w niego i oparł mu głowę na ramieniu. Oliver chłonął całym sobą jego zapach, ciepło, rytm oddechu, każdy, najdrobniejszy ruch ciała. Pragnął go. Odkąd tylko zobaczył tę niewinną, delikatną istotkę chciał ją chronić, pocieszać, móc być zawsze blisko niej. Z czasem jego pragnienia stawały się coraz mniej niewinne...
- Wood...
- Hmm?
- Dzięki.
- Za co?
- Jesteś jedną z nielicznych osób, która nie próbuje się do mnie dobrać.
Jasnowłosy chłopak westchnął ciężko.
- Idź już Harry, musisz się wyspać.
* * *
Nocny mrok wlewał się przez otwarte okno do komnaty Draco. Nie było najmniejszej iskierki światła, która wydobyłaby z ciemności zarys skulonej na łóżku, drżącej sylwetki. Ale białowłosy czarodziej nie potrzebował widzieć czekającej na niego istoty - znał jej ciało na pamięć. Bezszelestnie położył się na łóżku i miękkim, kocim ruchem przylgnął do swojego kochanka. Harry wzdrygnął się mimowolnie, czując chłód jego skóry.
- Moja śliczna zabaweczka. - wymruczał białowłosy chłopak wtulając się jeszcze mocniej w rozdygotane ciało Harrego. - Dlaczego tak się trzęsiesz, przecież nic ci nie zrobię moje słodkie maleństwo...
Uśmiechnął się w ciemnościach i usiadł wypuszczając chłopca z objęć. Po chwili nachylił się nad nim i spytał:
- Chcesz tego? Chcesz się ze mną kochać?
Chociaż nic nie widział, doskonale wiedział, że Harry skinął głową. Tak jak zawsze.
- Jakoś nie słyszę, żebyś był zainteresowany...
- T...tak, chcę. - wyszeptał zielonooki czarodziej rwącym się głosem.
- Ale to będzie bolało.
- Wiem...
- Skoro ci to nie przeszkadza...
Pocałował Harrego brutalnie, kalecząc mu wargi, po czym zanurzył się w delikatnym aksamicie jego skóry. Uwielbiał bezwolną uległość jego ciała, które mógł dręczyć jak długo tylko pragnął. Wiedział, że nie usłyszy słowa protestu, nie poczuje oporu. Uwielbiał patrzeć na niego następnego dnia; bladego, ze spuszczoną głową, w szkolnym mundurku kryjącym siniaki i rany.
- Draco...
- Co? - mruknął, odgarniając włosy z twarzy wilgotną od krwi ręką.
- Kocham cię.
Parsknął śmiechem.
- Przecież wiem głuptasie.
Światło księżyca przebiło się przez chmury i wydarło ciemności jej sekrety. Łagodnym blaskiem kładło się na szkarłatnej pościeli, na białych włosach chłopca o zakrwawionych dłoniach i ustach, migotało we łzach bezszelestnie płynących po twarzy jego kochanka.
* * *
Crabb nieomal połknął swój język, gdy wracając późną porą do pokoju napotkał w korytarzu wysoką, ciemną postać.
- Gdzie Malfoy? - zapytał głos zwiastujący morderstwo z zimną krwią.
- Jja nnie wiem... - wyjąkał.
- Za tobą. Spadaj Crabb, on ma interes do mnie. - Draco wynurzył się z cienia, a połowa jego obstawy skwapliwie oddaliła się korzystając z łaskawego pozwolenia.
- Czego chcesz Wood?
- Odchrzań się od Harrego, chory sadysto. Tylko tyle.
- A co, mój malutki Harry się na mnie skarżył?
- Nie musiał. Widzę jeszcze kiedy coś jest nie tak z moimi zawodnikami.
- Skąd wniosek, że to akurat ja?
Oliver spojrzał na Draco z politowaniem.
- Przecież cała szkoła wie, że ze sobą sypiacie. Żadna tajemnica. Dobrze ci radzę trzymaj się od niego z daleka, bo pożałujesz.
- Doprawdy? A czy cała szkoła wie, że sam chętnie byś się przespał z Potterem?
Jasnowłosy chłopak zamarł.
- To...to nie tak...
Młody Malfoy uśmiechnął się złośliwie.
- Nie tak. A jak w takim razie? Nie chciałbyś chyba żeby twoja mała tajemnica wyszła na jaw, co?
- Zabiję cię...
- Nic mi nie zrobisz, a poza tym... - Draco zbliżył się do Olivera i musnął wargami jego usta. Chłopak odepchnął go z obrzydzeniem. -...powinieneś być dla mnie trochę bardziej miły. W końcu co nieco o tobie wiem. A co do Harrego to on jest tylko mój i nie mam zamiaru z niego rezygnować. Żegnam.
To powiedziawszy dziedzic rodu Malfoyów odwrócił się na pięcie i oddalił w stronę swojej komnaty.
* * *
- Widzisz Harry, jak się wyśpisz to od razu lepiej sobie radzisz. Mam nadzieję, że na jutrzejszym meczu będzie równie dobrze.- Kapitan poklepał szukającego po ramieniu.
- Oczywiście, że będzie jeśli znów będziesz mnie trzymał całą noc pod kluczem. - odwarknął Harry -
Myślisz, że jak się siedzi samemu w pokoju to jest coś lepszego do roboty poza spaniem?!?
- Mogłeś się pouczyć. - stwierdził Wood z niewinną minką.
- A co ja Hermiona jestem!?!
- Nie wściekaj się tak, tylko żartowałem. Poza tym skoro czujesz się taki samotny zawsze mogę dotrzymać ci towarzystwa.
- Dziękuję za propozycję, chętnie skorzystam.
- A..ale ja tylko żartowałem...
- Szkoda.
- Mówisz serio?
- Jak najbardziej. Skoro i tak muszę siedzieć w pokoju to dlaczego mam siedzieć sam? Poza tym nic mi chyba nie zrobisz, nie jesteś jadowitym bazyliszkiem ani...
- Draco Malfoyem... - dokończył za niego Oliver. Harry roześmiał się, ale po chwili spoważniał.
- Masz rację, nie jesteś taki jak Draco. Nie, to nie było w tym sensie... - dodał widząc cień zasnuwający twarz przyjaciela -... Ty jesteś po prostu inny...
- Rozumiem. - odparł Wood z rezygnacją.
- Nie! Nic nie rozumiesz! Ty jesteś...
- Jaki? - zapytał chłodno. Ciemnowłosy czarodziej spuścił głowę nie wiedział co powiedzieć. Wszystkie słowa wydawały się takie banalne, pozbawione sensu.
- Jesteś ciepły... - Harry mimowolnie uśmiechnął się do siebie - ... zawsze, kiedy mnie dotykasz... - Urwał gwałtownie i zakrył usta rękami. Dlaczego powiedział coś takiego? Co Wood sobie teraz o nim pomyśli?
Jasnowłosy chłopak ostrożnie odsunął dłonie Harrego od jego twarzy. Zazwyczaj blade policzki pokrywał ciemny rumieniec. Oliver nachylił się nad nim i delikatnie pocałował rozpaloną skórę.
- Chodź, musisz się w końcu wyspać. - wziął przyjaciela za rękę i pociągnął w stronę zamku.
- Nie! - Harry stanął w miejscu z miną nadąsanego pięciolatka. - Nigdzie się nie ruszę!
- A to czemu?
- A temu! - Zielonooki chłopiec wspiął się na palce i złożył pocałunek na ustach Olivera. - Teraz możemy iść.
- A jeśli ja teraz stwierdzę, że nigdzie się nie ruszam? Nie patrz tak na mnie, żartowałem.
- Szkoda.
- Jesteś niemożliwy...
* * *
Białowłosy młodzieniec zakrył magiczne lustro ciężką kotarą. Po raz pierwszy w życiu nie wiedział, co czuje. Setki doznań mieszało się w jego duszy. Nienawiść, gniew, chęć zemsty, zazdrość i coś jeszcze. Coś czego nie potrafił nazwać. Nieokreślona pustka, poczucie straty, nie dający niczym się wytłumaczyć tępy ból. Przesunął dłonią po twarzy i spojrzał zaskoczony na swoje palce. Na pokrywające je chłodne, roziskrzone kropelki.
* * *
The End
by Yaoi-chan
czerwiec 2003