Dream on
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 06 2011 14:19:02
Poczułem, jakby coś we mnie pękło . Nie mam pojęcia jak długo siedziałem przy stole i nieprzytomnym wzrokiem gapiłem się w okno . W takich momentach jak ten kompletnie odpływałem, kierując cały swój umysł w stronę utęsknionego Amestris ... Ojciec nie pokazał się w domu już od ponad tygodnia ... Głupi, stary dziwak ... Zupełnie jak wtedy, gdy zostawił mamę - powiedział, że wychodzi "na trochę i niedługo wróci". Dobre sobie . Ponownie wyjrzałem przez okno i dopadła mnie znajoma nostalgia . Moje myśli uleciały wolno i straciłem kompletny kontakt ze światem, który mnie otaczał .
... To zabawne. Dlaczego w takich momentach zawsze pierwszą osobą o której myślę jest zawsze ON ? Nie Al, Winry, mama czy ktokolwiek inny tylko właśnie ten ON? Chyba coś ze mną nie tak . Wstałem z krzesła, w locie zdjąłem z wieszaka swój brązowy płaszcz i wyszedłem z domu .
***
Ocknąłem się w pozycji siedzącej, oparty o ścianę jakiegoś zaułku ... spojrzałem na swoje dłonie ... nie, wszystko w porządku - zamiast prawej ręki pomiędzy zakończeniem rękawa a białą rękawiczką na mojej dłoni połyskiwał metal . Podniosłem wzrok i ujrzałem nad sobą zachmurzone, szare niebo .
- Jak ja się tutaj ... - wyszeptałem sam do siebie wstając i łapiąc się za głowę; z jakiegoś powodu okropnie mi się w niej zakręciło . Początkowo nie mogłem złapać równowagi, więc podszedłem do wyjścia z zaułka opierając się o ścianę .
- Przepraszam ... - wypaliłem, gdy zorientowałem się , że wychodząc z zaułku zderzyłem się z kimś .
- Nic się nie stało . - odpowiedział mi ktoś niskim głosem, na którego dźwięk przebiegł mi po plecach dreszcz. Znałem ten głos . Uniosłem głowę by spojrzeć w twarz mężczyzny, na którego wpadłem .
- Roy . - wyszeptałem ledwo słyszalnie unosząc dłoń w kierunku swojej twarzy . Nie wiem czemu, ale wpadłem w totalne osłupienie . Przez dłuższą chwilę tępo przyglądałem się brunetowi; wyglądało na to, że był niemniej zaskoczony niż ja .
- Edward .. skąd ty tu ? - wydusił z siebie i spojrzał mi w oczy . Teraz dopiero zaczynałem kontaktować . Dotarło do mnie, że znajduję się na dobrze znajomej mi ulicy ... nie, to już nie było Monachium...
- Szczerze to nie mam pojęcia - odparłem już nieco bardziej trzeźwo . Ogarnąłem znajomego mężczyznę wzrokiem . Prawie nic się nie zmienił . Ledwie zauważalnie uśmiechnąłem się do siebie . Co to za dziwne uczucie? Radość ? Dlatego, że go widzę? Nie... to chyba jednak nie to. Może raczej coś w rodzaju nostalgii . ]
- Dość niecodzienny widok . - Uśmiechnął się ciepło i swoim odwiecznym odruchem włożył rękę do kieszeni . - Stalowy, skoro już na mnie wpadłeś to może zgodziłbyś się na mały spacer ? - spytał i niemalże mógłbym przysiądz, że lekko załamał mu się głos ...
- A... pewnie . - odparłem dość zaskoczony tą propozycją, tym bardziej że wciąż nie mogłem ogarnąć jakim cudem się tutaj znalazłem . W ciszy podążyłem za Mustangiem ... Poczułem, że zaczął dąć dość silny wiatr; ręką ściągnąłem kołnierz płaszcza wokół szyi i spojrzałem na Roya . Jak to możliwe ? Zamyśliłem się na chwilę i nadal szedłem obok niego bez żadnego słowa, dopóki nie przerwał tej niezręcznej ciszy .
- Posłuchaj ... Robi się dość chłodno; może poszlibyśmy do jakiejś knajpy, żeby na spokojnie porozmawiać ?
- Hmmm.... całkiem niezły pomysł . - uśmiechnąłem się delikatnie . Doskonała propozycja, biorąc pod uwagę że z jakiegoś powodu bardzo chciałem wypytać go o parę rzeczy i po prostu pogawędzić z nim jak za dawnych lat ... Jak to śmiesznie brzmi w ustach kogoś w moim wieku .
Weszliśmy do jakiejś knajpki a właściwie to niewielkiej restauracji i zajęliśmy stolik w kącie . Z trzech stron był osłonięty czymś w rodzaju ścianki z wikliny, porośniętej jakąś wijącą się rośliną (prawdopodobnie bluszczem), więc pomyślałem że pewnie nikt nie przeszkodzi nam w rozmowie . W lokalu jak i na zewnątrz było dość szaro i panował lekki półmrok - cóż za okoliczności spotkania ...
Usiadłem na krześle naprzeciwko niego i przewiesiłem swój płaszcz o oparcie . Gdy na niego spojrzałem ogarnęło mnie dziwne uczucie - coś w rodzaju bólu w klatce piersiowej, ale nie dałem tego po sobie poznać . Położyłem ręce na blacie i niepewnie się odezwałem .
- Roy ... ile to już czasu od naszego ostatniego spotkania ? - zacząłem lekko drżącym głosem i nie wiedząc czemu, spuściłem wzrok i zacząłem przyglądać się swoim splecionym dłoniom.
- Eh... już dobrze ponad 2 lata . - Roy także lekko zwiesił głowę na te słowa, ale wciąż patrzył w moim kierunku . - Gdzie byłeś przez cały ten czas ? - spytał a ton jego głosu sprawił, że coś we mnie pękło . Sam nie wiem czemu, ale wypowiedział to tak, jakby sprawiało mu to ból . Starałem się nad sobą panować i wysilić się chociażby na lekki uśmiech, ale nic mi z tego nie wyszło i tylko skrzywiłem się lekko .
- Długo by opowiadać . Roy, a co tam u ciebie ? - prawdopodobnie to był pierwszy raz, gdy zwróciłem się do niego po imieniu . Słysząc to uśmiechnął się lekko i podniósł głowę.
- ... - poczułem że dość ciężko będzie mi się teraz odezwać . Mina Roya zdradzała że jest w podobnym stanie . Zamówiliśmy tylko po jakiejś sałatce i wyszliśmy stamtąd . W jakiś sposób bezsłownie udało nam się ustalić, że nie mamy ochoty zostawać tam dłużej, bo atmosfera nie była zbyt lekka i przyjemna. Nie wiem czemu, ale przy nim jakoś nie mogłem się przełamać i swobodnie odezwać.
***
W mojej głowie kłębiły się tysiące myśli. Idąc wzdłuż ulicy widziałem ekspresję na jego twarzy. Prawdopodobnie czuł się podobnie jak ja. Obserwowałem tylko, jak jego długie blond włosy lekko falują na silnym wietrze, który właśnie się zerwał. Słowa jakoś nie chciały przejść mi przez usta . Nigdy nie myślałem, że jeszcze go spotkam. Ale nie ... przecież po tak długim czasie nie mogę po prostu w milczeniu chodzić bez celu u jego boku . Moją twarz nawiedził dziwny grymas, gdy z lekkim trudem w końcu udało mi się otworzyć usta, aby się odezwać. Wiedziałem, że milczenie nic mi nie da. Z każdą chwilą przyglądania się jego osowiałej twarzy ogarniał mnie większy ból. Musiałem coś z tym zrobić.
- Edward... - powiedziałem cicho na co on natychmiast odwrócił głowę . - Chodźmy do mnie. Nic nam nie da, jeżeli będziemy tak chodzić bez celu; zaraz może się rozpadać - udało mi się lekko uśmiechnąć, gdy zobaczyłem zaciekawienie na jego twarzy . Odwzajemnił mój uśmiech, na co trochę się rozpromieniłem. Skierowałem swoje kroki w stronę ulicy, na której stał mój dom a on podążył za mną . Zabawne ... kiedy on zdążył tak urosnąć ? Sięgał mi już mniej więcej do ucha - już nie mam zbytnio powodów by znowu nazwać go "Fasolką"....
***
Weszliśmy do holu jego domu i pokazał mi, abym usiadł na kanapie przed kominkiem. Sam poszedł do kuchni i wrócił stamtąd z dwoma kubkami herbaty.
- Myślę, że to dużo lepsze miejsce na spokojną rozmowę . - powiedział, podając mi kubek z gorącym napojem . Złapałem go prawą ręką, aby się nie poparzyć, przy czym niechcący lekko musnąłem jego dłoń. Dziwne . Przez chwilę wydawało mi się, że coś poczułem, chociaż ... przecież to niemożliwe, aby automail mógł wyczuć temperaturę ciała . Coś ze mną jest nie tak. Wbrew sobie zarumieniłem się lekko, ale uprzytomniłem sobie, że przecież wypadałoby odpowiedzieć.
- Chyba masz rację. - lekko zwiesiłem głowę, żeby nie mógł zobaczyć czerwieni na moich policzkach i pociągnąłem łyk gorącej herbaty .
- To naprawdę ty, Ed ? - szepnął cicho Roy ze spuszczoną głową i spojrzał na mnie . - Czy to kolejny sen, z którego obudzę się jak tylko cię dotknę ? - to pytanie mnie zamurowało. Poczułem się, jakby na chwilę coś całkowicie mnie zamroziło. Gdy po chwili ocknąłem się i dotarło do mnie co przed chwilą powiedział, utkwiłem wzrok w jego twarzy i delikatnie się uśmiechnąłem. Pomyślałem, że chyba faktycznie przez cały ten czas tak tęskniłem za jego widokiem.
- Roy ... nawet nie wiesz, jak bardzo chciałem jeszcze kiedyś się z tobą zobaczyć . - wyznałem szczerze i poczułem, że otacza mnie ramionami i delikatnie do siebie przytula . Zarumieniłem się jeszcze mocniej niż wcześniej i jakby odruchowo bardzo delikatnie odwzajemniłem uścisk.
- Edward ... nawet nie wiesz jak cholernie za tobą tęskniłem . - usłyszałem tylko jak Royowi łamie się głos. - Myślę, że już nic nie będzie tak jak kiedyś, ale chociaż dzisiaj ... proszę cię, zostań ze mną . - wyszeptał mi prosto do ucha . Nie wiedząc czemu z mojej twarzy zniknął cały rumieniec i zastąpił go delikatny uśmiech. Wyswobodziłem się z jego uścisku i usiadłem naprzeciwko niego. Skierowałem swoją dłoń w stronę opaski na jego lewym oku.
- Jak to się stało ? - spytałem spokojnym tonem i delikatnie przesunąłem swoją prawą dłoń wzdłuż czarnej skóry .
- No cóż . - zaczął z lekkim uśmiechem i delikatnie złapał moją lewą dłoń. - to mój grzech, za który musiałem wziąć odpowiedzialność . Mam wielkie szczęście, że obeszło się ze mną tak łaskawie. - spojrzał na mnie wymownym wzrokiem . Przez myśl przemknęło mi coś, o co nawet nie chciałem pytać. Nie wiedząc czemu po prostu zbliżyłem się do niego i objąłem jego szyję, delikatnie całując miejsce, na którym była założona opaska, po czym oparłem swój policzek na jego głowie.
- Edward ... - wyszeptał cicho po czym delikatnie mnie objął.
- Nadal mnie widzisz ? - spytałem cicho po czym delikatnie się odsunąłem, tak aby móc spojrzeć mu w oczy .
- ... - widać był zaintrygowany tym pytaniem, bo tylko przyjrzał mi się dokładniej .- Edward ...
- W takim razie dotknij mnie, skoro dalej mnie widzisz . - uśmiechnąłem się ciepło i poczułem jak mocno mnie przytula . Zrobiłem to samo...
Trwaliśmy w uścisku przez dość długi moment. Czując ciepło jego ciała, pomyślałem że prawdopodobnie przez cały ten czas obaj czekaliśmy na taką chwilę... Nawet jeżeli miałby to być tak krótki moment jak ten...
***
Poczułem, jakby coś wewnątrz mojego ciała zaczęło się palić - jakby Roy wewnątrz mojego ciała rozniecił potężny płomień, który trawił je od wewnątrz. Początkowo całował mnie tak delikatnie, ale zatraciłem się w tym uczuciu. Objął mnie i delikatnie przyciągnął do siebie tak, że teraz siedziałem mu na kolanach, na co objąłem go mocniej i uniosłem się na własnych. Czułem się dziwnie - nigdy wcześniej nie pozwoliłem nikomu tak się do siebie zbliżyć. W pewnym momencie oderwał się od moich ust i rozpiął mi kilka guzików pod szyją. Poczułem jego gorący oddech na swoim obojczyku . Poczułem kolejną falę gorąca, gdy zaczął całować mnie w szyję.
- Mhh...- wyrwało mi się cicho, po czym Roy delikatnie się uśmiechnął .
- Chodźmy stąd. - powiedział cicho i wziął mnie na ręce .
- E..ej ?! - odpowiedziałem lekko skołowany i spojrzałem mu w twarz.
- Ćśś .. - szepnął po czym pocałował mnie i rozpuścił moje włosy ...
Uśmiechnąłem się delikatnie i pocałowałem go w czoło ...
I want to be touched by a smiling you ... it's the sweetest pain...
***
Roy miał przed sobą widok, w który trudno było mu uwierzyć... Szczupły, niewysoki blondyn leżał tuż przed nim - jego długie, piękne włosy były rozsypane po dość dużej powierzchni łóżka ... swoją drogą bardzo urosły odkąd widział go ostatnio. Był nieco bledszy, jednak wciąż piękny. Miał przymknięte oczy i lekki rumieniec na twarzy - głowę lekko przekręcił w lewo . Delikatnie pochylił się nad jego nagą sylwetką, tak, że jego czarne włosy lekko musnęły obojczyk Eda, od czego otworzył oczy.
- Pozwalasz mi na to ? - spytał szeptem, na co Ed delikatnie się uśmiechnął .
- Chyba nie zastanowiłeś się nad pytaniem. - odpowiedział spokojnym tonem. Złapał obiema rękami za kołnierzyk jego koszuli i lekko przyciągnął do siebie jego twarz, po czym go pocałował. Rozpiął w niej kilka guzików, lecz Roy nie dał mu skończyć, bo położył go z powrotem i lekko się na nim ułożył, nie przerywając pocałunku. Sam miał na sobie jeszcze wszystkie części garderoby, poza faktem, że jego koszula była zapięta ledwo na trzy guziki i swobodnie wisiała na jego ciele, odsłaniając ramiona i klatkę piersiową... Ogarniał ich mrok jesiennego wieczoru. Ed obiegł wzrokiem ciało bruneta, przyglądając się rozlicznym bliznom w najróżniejszych miejscach. Zatrzymał go na dość dużej ranie na jego boku, która wyglądała jak blizna po przysmażeniu żywcem. Domyślił się, skąd może pochodzić*. Przejechał po niej delikatnie dłonią...
Stalowy mocno tulił do siebie Mustanga, gdy ten delikatnie dotykał i całował jego ciało, powoli odbierając mu zmysły .
- Ahh...ghh..... cze .. czekaj . - wydyszał cicho Ed, gdy Płomienny całował i pieścił jego klatkę piersiową .
- Edward ? - spytał cicho Roy, gdy oderwał się od niego.
- Nie .. po prostu ... - zaczął niepewnie i oparł lewą dłoń na twarzy tak, by choć częściowo przykryć obfity rumieniec, który pojawił się na jego twarzy .
- Denerwujesz się ? - spytał brunet delikatnym tonem, po czym utkwił wzrok w jego twarzy.
- Kto się denerwuje, idioto ?! - odszczeknął mu, gdy zrozumiał sens słów .
- No cóż ... Ja.... Odrobinę .... W pewien sposób... - odparł spokojnie, na co Elric natychmiast złagodniał i spojrzał mu w twarz z lekkim rumieńcem . - ... czuję, że jestem pierwszą osobą, która dotyka cię w taki sposób. - to mówiąc znów przybliżył twarz do jego szyi i zaczął delikatnie ją całować .
- Ahhh... - wyrwało mu się, gdy Roy delikatnie polizał jego grdykę .
- Onieśmielasz mnie ... - wyszeptał, muskając lekko jego sutek. - Nie musisz nic robić, wystarczy że tu jesteś . - powiedział cicho, po czym przejechał językiem po jego brzuchu, schodząc coraz niżej .
- Czekaj ... Roy, nie .... aghhh... - Ed zakrył twarz rękoma, aby nie wrzasnąć . - ahh... przes ... - wydyszał z karminowo-czerwonym rumieńcem na twarzy, po czym Mustang przejechał językiem po jego lewym udzie, docierając do złączenia automaila. Ed przekręcił się na lewy bok, przykrywając się drugą nogą i zasłaniając sobie twarz zgiętą ręką. Roy oddalił się od niego na chwilę, aby samemu pozbyć się reszty odzienia, po czym chwycił go lekko za stalową rękę i przekręcił tak, aby spokojnie mógł pocałować go w usta. Edward zarumienił się, a do oczu napłynęły mu łzy. Brunet delikatnie położył się na nim, na co on przyciągnął go mocniej do siebie i objął ramionami, jakby bał się że zaraz zniknie i więcej go nie zobaczy....
- Ahhh...aaa..ghhh... - Ed usilnie starał się nie krzyczeć, gdy czuł jak Roy wchodzi w jego ciało . Jedną ręką objął go w talii a drugą trzymał go za przegub dłoni, w której miał czucie. Ed wyswobodził ją i splótł swoją dłoń z jego. Roy był trochę zaskoczony tą reakcją. Otworzył oczy i utkwił wzrok w jego . Były przeszklone a z kącików oczu spływały łzy..
- Dlaczego ja płaczę ? - spytał jakby sam siebie Ed i utkwił wzrok w twarzy starszego mężczyzny . On gdy to zobaczył oparł się na łokciu i zbliżył swoją twarz do jego.
- Stalowy, gdzie byłeś przez cały ten czas ? - spytał i oparł głowę na jego obojczyku . - Gdzie byłeś ? Gdzie jesteś teraz ? - przymknął oczy i lekko zwiesił głowę . Ed przytulił go i delikatnie się uśmiechnął. Z kącików jego oczu znów spłynęło kilka łez.
- Hm... w czymś w rodzaju "Nibylandii" ... - Blondyn lekko zacieśnił uścisk .
Wtedy właśnie modliłem się najżarliwiej jak tylko potrafię, abyś mógł przy mnie zostać . Na zawsze ...
***
Za oknem lał deszcz; wewnątrz pokoju panował mrok i słychać było jedynie szum spadających kropel i cichy, spokojny oddech postaci, w którą byłem wtulony. Byłem ubrany w jakąś białą koszulę. Roy miał tylko jedną poduszkę, ale jakoś udało nam się nią podzielić. Leżałem i spokojnie wpatrywałem się w jego śpiącą twarz. Uśmiechnąłem się delikatnie Pocałowałem go delikatnie, po czym rękoma chwyciłem się pół jego koszuli i wtuliłem mocniej w jego sylwetkę. Zasnąłem wsłuchany w bicie jego serca i miarowy oddech, który czułem na swoim czole...
****
Twój dom jest tam w ciemności
Powinienem był jej powiedzieć
Przyjąć niezniszczalny ogień
Do śmierci jest wiedzieć, ze jesteś żywy
I rzeka mojej krwi nie będzie płynąć sucha
Nigdy nie chciałem cię zgubić, nie
Ale zimne serce jest martwym sercem
I to jest tak, jakbym był
Pochowany za życia przez miłość
Czy powinienem umrzeć, zanim się obudzę
Tam w mojej duszy nie ma nic do wzięcia
Czy obudzić się zanim umrę
Ocal mnie ze swoim uśmiechem...****
Obudziłem się, leżąc połową ciała na stole, przy którym siedziałem wcześniej i gapiłem się przez okno na to znienawidzone przeze mnie miasto... Nie podnosiłem się z blatu tylko zacząłem tępo wpatrywać się w swoje zaciśnięte pięści. Poczułem rozrywający ból wewnątrz klatki piersiowej a do oczu napłynęły mi łzy. Skrzywiłem się i nie myśląc nad niczym wybuchnąłem płaczem. Chyba nic nie mogło zranić mnie mocniej. Zacząłem szlochać jak opętany, dopóki nie poczułem, że trzymam coś w zaciśniętej, prawej pięści . Wciąż szlochając i dławiąc się łzami otworzyłem dłoń i zauważyłem, że trzymam w niej poskładaną karteczkę. Byłem zdziwiony, bo nie przypominałem sobie, abym wcześniej trzymał cokolwiek. Otworzyłem ją i poczułem, jakby stanęło mi serce. Po przeczytaniu kilku słów, naskrobanych naprędce znajomym pismem znów zaniosłem się płaczem i tuląc zwitek do siebie opadłem z powrotem na blat stołu .
***
Edward, mam nadzieję, że gdziekolwiek teraz jesteś przeczytasz tą wiadomość .
Chcę powiedzieć Ci tylko jedno - pamiętaj, kocham Cię i zrobię wszystko by sprowadzić Cię z powrotem .
Roy
Komentarz : nie chciałam zamieszczać go na początku, żeby za bardzo nie zamulać (;D)
Otóż powyższy fic początkowo miał być częścią prologu do "Waiting For New Life", ale w końcu zrezygnowałam z tego pomysłu, żeby zbytnio nie przedłużać . Jako że historia WFNL jest wciąż w trakcie tworzenia i wciąż się rozwija, nie wiem czy jeszcze odniosę się do tego, więc nie dziwicie się w razie czego : . Niektórzy z Was mogą doszukać się tutaj podobieństwa do historii zawartej w doujinshi "Dolce" . Bardzo chciałam nieco przerobić pod własną modłę, gdyż wydała mi się świetnym "podkładem" . To tekst raczej surowy i napisany "na jednym oddechu" więc może zawierać błędy itp., więc proszę o wyrozumiałość ;) . Cytat przed ostatnim akapitem to polski przekład części piosenki HIM "Buried Alive By Love" .
* Co do tej blizny Roya - można doszukać się jej pochodzenia w 39 rozdziale papierowego wydania FMA (to bodajże tom 10)