Tajemnica 9
Dodane przez Aquarius dnia Czerwca 29 2011 21:35:05
- Wszystko zaczęło się 10 lat temu, kiedy to... - Dziewczyna zaczęła swoją opowieść. - Zginął nasz ojciec. Król Soltius został zabity przez jednego z żołnierzy. Jedynym świadkiem zajścia był nasz stryj, Karius. Miałeś przyjemność poznać go w Wielkiej Sali. - Terra lekko się skrzywiła. - Więc Karius zabił tego żołnierza, niby z rozpaczy za bratem. - Dziewczyna prychnęła. - Oficjalnie nie było powodu, aby mu nie wierzyć, więc zaczął pomagać matce. Szybko zaczął mieć coraz większe wpływy na dworze. Śniło mu się zostanie królem, ale najpierw musiałby poślubić królową Arterrę. Na szczęście nasza matka odrzuciła jego zaloty i Karius musiał się z tym pogodzić. Niestety spokój nie trwał długo. Po roku mama zaczęła chorować. Objawy choroby pojawiły się nagle. Inro odkryła, że jej stan był spowodowany przez truciznę Cruor. - Artre skrzywił się słysząc nazwę trucizny. Środek ten był bardzo niebezpieczny, nawet krótki kontakt trucizny ze skórą gwarantował nieprzyjemną śmierć w przyszłości. - Kiedy nie było już królewskiej pary, nasz pogrążony w bólu stryj ogłosił się regentem i naszym opiekunem. To było cztery lata temu. Żadne z nas nie może zasiąść na tronie dopóki nie odnajdziemy Kryształu Łez. - Terra mówiła szybko, treściwie z twarzą nie wyrażającą żadnych emocji, tylko jej oczy błyszczały. Artre podziwiał jej opanowanie. - Kryształ Łez to pierwszy twór bogini Areh, powstał na długo przed Prastarymi, zawiera część jej mocy. I jest konieczny przy koronacji nowego władcy Nikary. Kłopot w tym, że tuż po pogrzebie królowej Kryształ zniknął. Około trzech miesięcy temu otrzymaliśmy wiadomość, że Pustelnik z Pustkowi wie gdzie się znajduje Kryształ. Więc Sol podjął się misji dyplomatycznej do króla, Dorika, aby po drodze sprawdzić te wiadomości nieoficjalnie, oczywiście. Niestety nie wiem czy mu się powiodło. Kiedy Sol i jego drużyna wracali zostali zaatakowani dosłownie tuż przed grodem. Sola znaleziono nieprzytomnego i położono go w jednej z gościnnych kwater. - Na pełne wargi dziewczyny wypłynął szelmowski uśmiech. - Jednego tylko nie rozumiem: Jak znaleźliście się obaj, nago w jednym łóżku.

- Co?! - Noiro gwałtownie zeskoczył z krzesła i podbiegł do Sola. - Proszę powiedz, że to nie prawda! Sol? - Chłopak zakończył prosząco, czekając niecierpliwie na odpowiedz mężczyzny. Sol zerknął szybko na Terrę. Artre wydało się, że zachodzi pomiędzy nimi jakaś bezsłowna rozmowa.

- No cóż sam rozumiesz. Niektórym po prostu przeznaczono być razem. Prawda kochanie. - Zwrócił się do Artre posyłając mu znaczący uśmiech, od którego blade policzki mieszańca pokryły się szkarłatem. Noiro kręcił głową patrząc raz na jednego raz na drugiego. W końcu głęboko westchnął i powiedział.

- Kto wie, może jeśli pojadę z tobą na następną wyprawę. - Zwrócił się do Sola. - Może mi się poszczęści i nas zaatakują, a ja skończę z tobą w łóżku. - Powiedział z rozmarzeniem. Wszyscy wkoło wybuchnęli śmiechem nawet, Artre lekko się uśmiechnął.

- Noiro, chyba już ci mówiłam, że masz zejść z kolan Sola. - Powiedziała Inro z trudem łapiąc oddech i ocierając z twarzy łzy.

- Ależ babciu czy muszę? - Noiro zamrugał w możliwie najsłodszy sposób. Na jego babkę jednak to niepodziałało, widać umiała sobie radzić z takimi trikami. Jedno ostre spojrzenie wystarczyło, aby chłopak zszedł z Sola jak niepyszny.

- Wystarczy. - Terra znów przywróciła powagę spotkania. - Musisz zdecydować tu i teraz. - Artre czuł się niewygodnie pod spojrzeniem wszystkich zebranych. Najbardziej ze wszystkich ciążył mu błękitny wzrok pewnego złotowłosego księcia.

- Zgoda, będę pracować dla was. - Sam był zaskoczony tym, co powiedział. Jeszcze bardziej zaskoczyło go spojrzenie, jakie posłał mu Sol. Wielu ludzi patrzyło na niego ze strachem, lub odrazą, niektórzy nawet z pożądaniem, ale nigdy niczyje spojrzenie nie sprawiło, że czuł się jak osoba mile widziana. Artre wpółświadomie w odpowiedzi również się uśmiechnął. Obaj, Sol i Artre nie wiedzieli, że mają dwoje uważnych obserwatorów. Jednakże o ile rudowłosa księżniczka przyglądała im się z życzliwą ciekawością, o tyle białowłosy śpiewak z trudem ukrywał niechęć wobec uwagi, jaką książę obdarzał nowo przybyłego.

- Artre, a może byśmy poszukali ci jakąś kwaterę i zaznajomili z przyszłymi obowiązkami. - Odezwał się Metsuke. - Prawdę mówiąc przydałaby mi się pomoc w poszukiwaniu informacji w starych księgach. Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci praca wśród starych oryginałów, co? - Szare oczy błyszczały szelmowsko.

- Już nie mogę się doczekać. - Rzeczywiście, wertowanie starych ksiąg było dla Artre wielką przyjemnością.

- Świetnie. A więc wszystko załatwione. Witaj w drużynie. - Ciepły uśmiech Terry powiedział mu, że został zaakceptowany, przynajmniej przez część grupy. Tak rozpoczął się pobyt Artre na zamku Nika.