Drunk
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 06 2011 12:32:03
Od tłumaczki: - Tytuł orygiału brzmi Drunk, jako że jest nieprzetłumaczany, sugeruję użyć skróconego podtytułu, który po polsku brzmieć będzie: "Dlaczego Aya nie powinien pić".
Youjiemu bardzo zależało, żeby spędzić ten wieczór właśnie na prostym i bezpretensjonalnym piciu, no a że były to jego urodziny, nawet Aya nie odmówił. I tak oto, kilka butelek przeróżnych trunków później, członkowie Weissa siedzieli w salonie... tak właściwie, to Ken leżał na podłodze, gapiąc się w sufit jakby to była Kaplica Sykstyńska, Omi leżał na brzuchu na kanapie i gapił się na Kena, Aya siedział na stoliku do kawy ze zwyczajowo naburmuszoną miną, a Youji rozwalił się w fotelu, trzymając na kolanach pustą butelkę.
- No dobra. - mruknął, spoglądając na pozostałych. - Skoro są moje urodziny, chcę, żebyście mi odpowiedzieli na kilka bardzo ważnych pytań.
- Jakich? - zapytał Omi, dla zabawy wodząc palcami po włochatym dywanie.
- Przypuśćmy... - zaczął - że musiałbyś się przespać z jednym z nas. Kto by to był?
Omi skrzywił się lekko, ciągle patrząc na Kena.
- Dlaczego wy? Jesteście facetami! - odezwał się tamten.
- Cóóóóóż, załóżmy, że musiałbyś. - nalegał Youji.
- Ken. - stwierdził krótko Omi. - Ty jesteś za stary.
- Jej. - Youji czknął. - Dzięki.
- Ja bym tego nie zrobił. - stwierdził Ken.
- Musisz.
- Więc, pewnie Omi.
- Aya?
Rudowłosy podniósł brwi.
- Ę?
- Z którym z nas byś się przespał, gdybyś musiał?
- A ty?
- Z tobą.
- Więc... pewnie bym cię zerżnął, bo co?
- Aya-kuuuuun! - wrzasnął Omi, kiedy ten spadł nagle ze stolika i rąbnął tyłkiem o podłogę. Przez chwilę wyglądał na mocno zdezorientowanego, najwyraźniej nie mając bladego pojęcia, jak to się stało, że siedzi teraz na dywanie zamiast, jak pięć sekund temu, na stole.
- Następne pytanie! - wrzasnął Youji. - Wolelibyście być na górze czy na dole?
- Na górze. - trzej chłopcy odpowiedzieli jednocześnie.
Aya położył obie dłonie na stoliku, chcąc się upewnić, że ten ciągle znajdował się w miejscu, w którym zakładał, że się znajduje. Wtedy powoli wspiął się na niego.
- A co ze Schwarz'em? - zapytał Youji.
- Nagi. - Omi stwierdził automatycznie.
Aya gapił się na chłopca, starając się jakoś przetrawić dochodzące do jego mózgu informacje.
- Kto to jest Schwarz? - zapytał w końcu, jednocześnie znowu spadając ze stolika.- Cholera! Wiedziałem, że ten popierniczony stół jest dokładnie tam, gdzie na nim usiadłem!! Co, do kurwy nędzy, ugryzło tego skurwysyna? - krzyczał, podnosząc się z podłogi i znikając na chwilę z pola widzenia. Chwilę później wrócił z kataną w ręku i zredukował stolik do kupki wykałaczek.
- Taaaaaaach. - westchnął Ken, usuwając się z zasięgu ostrza.
- No, to teraz się spróbuj ruszyć, ty mały pojebańcu!! - krzyknął Aya. Schował katanę i rzucił ją na stertę wiór, po czym rozejrzał się dookoła, a nie widząc żadnego miejsca, gdzie mógłby wygodnie usiąść, podszedł do Youjiego i klapnął na jego kolana.
- W porządku. A teraz, kto to jest Schwarz? - powtórzył pytanie.
- Farf. - stwierdził nagle Ken, po dogłębnym (i długotrwałym) przeanalizowaniu sprawy.
- Co? On jest stuknięty. - odezwał się Omi, patrząc na przyjaciela z niedowierzaniem.
- No, taaak, ale w sumie to chyba mógłbym zagłębić się w to sadomasochistyczne gówno. - stwierdził w zadumie.
- A ty? - zapytał Aya, usuwając niewygodną butelkę z kolan Youjego.
- Ę?
- Kogo ze Schwarz'a byś zerżnął?
- Schu. - powiedział Youji. - Bo co?
- To ty się, kurwa, pytałeś! - krzyknął, podnosząc butelkę w górę.
- Och, Yohji-kun, nie sądzę, żeby Aya powinien tyle pić. - Omi stwierdził poważnym tonem.
- Schwarz tworzą Crawford, Schu, Farf i Nagi. - Yohji odpowiedział na wcześniejsze pytanie Ayi.
- No więc, prawdopodobnie... Został tylko Crawford.
Pozostali automatycznie skrzywili się na samą myśl o tych dwóch zimnych, twardych draniach usiłujących podjąć próbę przespania się ze sobą...
Crawford: Ty jesteś uke.
Aya: Ty jesteś.
Crawford: ::wyciąga broń i celuje w Ayę:: TY!
Aya: ::Wyjmuje katanę i przykłada ją do jego gardła:: TY!
Crawford: ::Parska:: Ooooch, tak się boję tej twojej małej zabaweczki. TY JESTEŚ!!!
Aya: Wcale nie jest mała!! Pieprz się!
::Wywiązuje się drobna bijatyka, z ciąganiem za włosy i pluciem na przeciwnika w rolach głównych::
Crawford: Wygrałem...
Aya: Nie dobierzesz się do mojego tyłka!
Crawford: Nie zmuszaj mnie, żebym cię skrzywdził!
Aya: Spieprzaj, Crawford, mam cię w dupie!
Crawford: Już za momencik...
Chłopcy wybuchnęli tłumionym śmiechem. I wtedy pomyśleli o Kenie i Farfim...
Ken: To jak będzie, pokaleczymy się troszeczkę przed czy po?
Farfie: ::Mrug:: ::Mrug::
Ken: Nie umiem czytać w myślach...
::Natychmiast pada na twarz, stosownie i wygodnie rozciągnięty ::
Farfie: ::Parszywy uśmieszek:: Wymoczek!!
::Z sadomasochistycznej komnaty miłości Farfiego dochodzą hałasy przeróżnego typu i pochodzenia. Gdzieś wśród gorącej, gęstej pary, dają się zauważyć przejawy działań z rodzaju "gorące pikantne NC-17 lemon" oraz wycia typu "Giń, BOŻEEEEEEE!", słyszane na okrągło.::
- Wiesz, Youji-kun, nie sądzę, żebyś powinien spać z Schu. To znaczy, on jest... no, tego, za łatwy...
Youji: Cześć.
Schu: Cześć.
Youji: Taa, dosyć konwersacji. Teraz seks.
Schu: Stanowczo zbyt wiele rozmawiamy.
::Szczątki ubrań lądują na najbliższej osiągalnej płaskiej powierzchni.::
- Dobra, następne pytanie!! - wrzasnął Youji, lekko zaniepokojonym głosem.
Omi i Ken podnieśli wzrok i zobaczyli przed sobą bardzo, ale to bardzo interesujący obrazek.- Czy Aya się do mnie dobiera, czy znowu śnię? - zapytał Youji.
Omi i Ken automatycznie podnieśli się i usiedli, chcąc się lepiej przyjrzeć zachodzącej przed nimi scence.
- Jestem całkiem pewien, że to się naprawdę dzieje. - stwierdził Ken po krótkiej chwili namysłu.
- Jak bardzo pijany jesteś? - zapytał Youji.
- Ę?
- Sprawdzimy. Jak masz na imię?
- Ken.
- Jak ma na imię siostra Ayi?
Ken wyglądał na skołowanego.
- Zaczekaj... zaczekaj... wiem, przypomnę sobie...
To było żałosne.
- Omi? - Youji spojrzał na chłopca z nadzieją.
- To była Sukura, albo Ouka... czekaj... może Manx...albo Ran... Tak! To jest Ran!
- Jesteście zbyt pijani, żeby pamiętać, że siostra Ayi ma na imię Aya?! - krzyk Youjego został brutalnie przerwany, kiedy ręka Ayi zablokowała jego usta.
- Myślę, że powinieneś się zamknąć. - uśmiechnął się krzywo. - A jak nie zrobisz tego po dobroci...
- Ken-kun...umh... - zaczął Omi z dziwnym wyrazem twarzy.
- O cholera... Omi, dawaj aparat! - Ken był przerażony, zszokowany i skołowany. I bardzo pewny, że jest bardzo pijany.
Omi wrócił z aparatem i wręczył go przyjacielowi.
- Czy to... właśnie tak powinno wyglądać? Tak to powinni robić? - zapytał nieśmiało, przekrzywiając głowę w bok.
- No tak, chyba tak. - Ken zrobił kilka zdjęć. W końcu, taka okazja mogła się już nigdy nie powtórzyć.
- Ale, Ken-kun, myślałem...
- MYŚLAŁEŚ o >>tym<! - Ken spojrzał na chłopca z wyrazem szoku na twarzy.
- No, nie konkretnie z Ayą i Youjim w rolach głównych. - bronił się Omi.
- Sądzę, że Aya radzi sobie całkiem nieźle, zważywszy na to, jak Youji siedzi w tym cholernym fotelu.
- Tak, ale... czy oni nie powinni być kompletnie rozebrani?
- Nie, Omi. To tylko element gry wstępnej. - wyjaśnił Ken, robiąc kolejne zdjęcie.
- Aaach, ale myślałem, że Aya-kun chciał, żeby Yohji się zamknął, to dlaczego nie kazał Youjiemu zrobić tego sobie?
- Omi, błagam, zatkaj sobie czymś usta.
- To właśnie Aya ma zatkane usta. - zauważył z zadowoleniem chłopiec.
- Już nie. - skomentował Ken.
- Czy to nie za szybko? To znaczy, myślałem...
Ken jęknął. Ten chłopiec stanowczo za dużo myślał.
- Następne pytanie!! - zaczął znowu Youji.
- Nie, dopóki nie skończę. - przerwał brutalnie Aya, przyciągając Youjego bliżej.
- Eeech, Ken-kun... - zaczął Omi.
- Słuchaj, nie sądzę, żebyśmy mieli wystarczająco dużo filmu. Leć po kamerę.
- A odpowiesz na moje pytania?
- Tak, szybko!!
Chłopiec wybiegł i po chwili wrócił z kamerą. Ken zaczął nagrywać.
- Czy teraz już nie powinni być rozebrani? - Nagłe pojawienie się w powietrzu latających części garderoby zdezaktualizowało ten problem, więc Omi przeszedł do następnego.
- Myślałem, że to się robi inaczej...
- Ależ, Omi, na to są bardzo różne metody. Trzeba mieć otwarty umysł. - Powiedział Ken, przesuwając się kawałek, by móc filmować pod dogodniejszym kątem.
- Czy Aya nie zabije cię rano, jeśli dowie się, że go nagrałeś?
- Tak, pewnie tak. Ale wcześniej Youji zabije Ayę za zerżnięcie go.
- Daj spokój, Aya tak by pobił Youjego...
- Omi, nie podrzucaj im pomysłów! Jesteś za młody na oglądanie sadomasochistycznego porno.
- Och, ale na oglądanie moich prawnych opiekunów rżnących się nawzajem, to jestem dość duży?
- Nie, Omi. Oglądasz Ayę rżnącego Youjego. A to duża różnica.
- Czy to w ogóle możliwe?
- Co?
- No... Żeby się zerżnęli... w znaczeniu, nawzajem?
Ken przemyślał to.
- Nie. - stwierdził.
- I nawet to nie zmusiło Youjego do zamknięcia się. - zauważył chłopiec.
*
W obudzeniu się na dużym kacu nie ma nic strasznego.
W obudzeniu się na dużym kacu nago nie ma nic strasznego.
W obudzeniu się na dużym kacu nago z poczuciem, że uprawiało się seks nie ma nic strasznego.
W obudzeniu się na dużym kacu nago z poczuciem, że uprawiało się seks z innym mężczyzną też nie ma nic strasznego.
W obudzeniu się na dużym kacu nago z poczuciem, że uprawiało się seks z innym mężczyzną, który okazuje się być Ayą JEST coś strasznego. Bardzo, bardzo strasznego.
Yohji spojrzał w dół, na mężczyznę, na którego kolanach ciągle jeszcze siedział, i zamrugał. Po krótkiej chwili namysłu zamrugał znowu. I jeszcze raz. I jeszcze. To nic nie dawało. Aya ciągle tam był.
Ken zawył z bólu budząc się niechętnie, po czym spojrzał na taśmę znajdującą się w jego dłoni.
- Co na niej jest? - zapytał, patrząc na Omiego. Chłopiec wzruszył ramionami.
- Włącz i sprawdź.
Ken doczołgał się do magnetowidu, przewinął kasetę i włączył ją. Niemal natychmiast pokój wypełniły krzyki i jęki Youjego. W tej samej chwili Aya obudził się i - zrzuciwszy chłopaka na podłogę - odruchowo próbował sięgnąć ręką cokolwiek, czym dałoby się zabić. Potem rudowłosy zamrugał i spojrzał na ekran, na którym... Tak. Na którym ewidentnie rżnął Youjego.
Brunet tymczasem patrzył się na niego z podłogi z cokolwiek dziwnym wyrazem twarzy.
- Jezu Chryste!! - krzyknął Aya, owijając się w pasie kocem. - Co się kurwa stało i wyłączcie to!!
Omi wcisnął guzik. Zapadła cisza. Głęboka cisza.
- Co się kurwa stało? - powtórzył Aya.
- Nie pamiętam, ale wygląda na to, że to zrobiliście - stwierdził Ken.
- Co piliśmy?
- Ym... - Omi przez chwilę zamierzał zinwentaryzować puste butelki, ale zrezygnował. - Dużo... płynów.
Youji wstał i zaczął rozglądać się za swoimi spodniami. Kiedy je znalazł, ubrał się pospiesznie i znowu dziwnie spojrzał na Ayę.
- Cholera, Youji, wiesz lepiej ode mnie, że nie wolno pozwalać mi pić!!
- E, Ken... - zaczął niepewnie Omi.
- Taaa?
- Czy oni już kiedyś...?
- Myślałem, że już się pozbyłeś tego cholernego nałogu rżnięcia-mnie-zawsze-kiedy-stracisz-kontrolę-tylko-dlatego-że-jestem-łatwy-i-jestem-zawsze-pod-ręką!
- Jesteś łatwy? - zapytał Aya.
- Tak.
- Jesteś zawsze pod ręką?
- Tak.
- WIĘC JAK DO JASNEJ CHOLERY MIAŁEM SIE GO POZBYĆ?!
- Tak Omi, myślę, że tak. - odezwał się Ken.
- Czy to moja wina, że masz nałogi?!
- Jasne, jasne. A czy to moja wina, że za pierwszym razem sam nalegałeś, bym cię zerżnął?
- To nie fair! Wziąłem cię za dziewczynę!!
- Ja nawet nie brzmię jak dziewczyna! [zauważcie, że nie powiedział: Nie wyglądam.]
- Ale wyglądasz!! Co miałem myśleć?
- To nie jest wymówka. Jak się dowiedziałeś, że jestem facetem, też mnie chciałeś!
- Chciałem cię zerżnąć, to ty odwróciłeś kota ogonem.
- Czy mi się dobrze wydaje? - zapytał cichutko Omi.
- Aya x Youji vs Youji x Aya? - zaproponował Ken.
- Taaa.
- Niop.
- I TO CIĘ MA USPRAWIEDLIWIAĆ?! - krzyczał Aya. - Wiesz dobrze, że nie można pozwalać mi pić!! I to jeszcze przed Omim i Kenem!!
- Świetnie, więc może rozwiążesz to pięścią?
- To by chyba bolało. - skomentował Omi.
- Nie puściłbym mu tego płazem. - mruknął do niego Youji.
- Oooch, skoro zupełnie ci nie przeszkadza, co widzieli, dlaczego od razu nie powiesz im o wszystkich swoich zboczonych fetyszach, co, panie Playboy?
- Aya. - pisnął Youji. - Obiecałeś!!
- Taaak? Cóż, pewnie byłem zbyt pijany, żeby o tym pamiętać.
- Nie byliśmy wtedy pijani. Byliśmy na haju.
Aya zastanawiał się nad czymś przez chwilę.
- To było z Crawfordem czy z Farfim? - zapytał, dla odmiany zupełnie spokojnym tonem.
- Z Farfim było wtedy, kiedy związaliśmy i pobiliśmy Schu. Nagraliśmy to jako prezent urodzinowy dla Crawforda. Pamiętasz?
- Aaach, tak. To było całkiem zabawne.
- Tak. Szkoda tylko, że ten mały sukinsyn Schu dobrze się przy tym bawił.
- Wracamy do kłótni. - powiedział Aya.
- NIGDY WIĘCEJ MI TEGO NIE RÓB!! - wrzasnął Youji.
- NIGDY WIĘCEJ NIE CZĘSTUJ MNIE ALKOHOLEM!! - odwrzasnął Aya. Potem objęli się, pocałowali i poszli ubrać.
Omi zamrugał powoli, Ken parę razy otworzył i zamknął usta.
Nagle ktoś otworzył drzwi. Chłopcy odwrócili się automatycznie i zobaczyli, jak salon wypełniają członkowie Schwarz'a, zaopatrzeni w popcorn, colę i cukierki, jakby wybierali się do kina.
- Hej! - powiedział Schu, naciskając przycisk przewijania na wideo.
- Dzień dobry. - powiedział Crawford.
- Przesuń się, albo cię zabiję. - powiedział Farfie.
- Przesuń się, albo cię przesunę. - powiedział Nagi. Za nim do pokoju wpłynęła butelka wody sodowej.
Omi mrugnął, Ken mrugnął.
W salonie znowu pojawił się Aya.
- Skarbie!!! - krzyknął, rzucając się w ramiona Crawforda. - Tak za tobą tęskniłem... - zachichotał.
Youji wrócił do pokoju i przywitał się ze wszystkimi, po czym również rzucił się na Crawforda. Aya wcisnał Farfiego w kanapę, usiadł na nim okrakiem i pocałował.
- Fajnie, darmowy show. - Schu mruknął do Nagiego.
- Najwyższy czas. - odparł tamten. - Zróbcie coś z nimi. - dodał, wskazując na Omiego i Kena, którzy ciągle stali na środku salonu i mrugali.
- Ej, chodźcie tu, bo stracicie zabawę.
Przyszli.
Omi usiadł na kolanach Schu, a Ken stanął obok Nagiego. Dwaj członkowie Schwarza spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
- Włącz.
Włączył.
- i w tym miejscu następuje dobra, tradycyjna orgia Weiss/Schwarz -