Saturday
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 06 2011 12:29:07
UWAGI: Klasyczne PWP, lemon itd. To moje pierwsze tłumaczenie, więc każdy, kto czytał oryginał, ma prawo mieć ochotę mnie zamordować za takie zbezczeszczenie. Przyznaję, chwilami mnie ponosiła wyobraźnia. Ale w zasadzie, to historia trzyma się pierwowzoru. Nie mam i nie roszczę sobie żadnych praw ani do bohaterów ani do samego opowiadania. Pozwolenia autora nie mam, ale myślę, że by się nie obraził :-). W końcu wszystko w celach nie komercyjnych.


--------------------------------------------------------------------------------
Jak zaradzić nudnym sobotnim popołudniom?

* * *




Głośne, dudniące dźwięki, wypełniające pokój już od co najmniej dwóch godzin, ucichły tak nagle, że nie przyzwyczajone do ciszy zmysły Omiego były chwilowo w stanie poważnego szoku. Lubił taką muzykę. Chciał wykorzystać tych kilka godzin, w czasie których mógł słuchać jej bez żadnych ograniczeń, nie narażając się na czyjąś reprymendę (była sobota, popołudnie, nie noc, nie ranek, nie wieczór, nikt nie spał, Youjiego nie było w domu), ale mówiąc szczerze, nawet jego zaczynała już boleć od niej głowa.

Nieco znudzony, Omi oparł się łokciami o parapet, wyjrzał przez okno i westchnął. Nie znosił tej pory roku. Była mniej więcej tak nieprzewidywalna, jak zbyt wcześnie obudzony Youji. Wczoraj nawet świeciło słońce, podczas gdy dzisiaj padał paskudny deszcz ze śniegiem, mocno dający się we znaki nielicznym przechodniom.

Omi westchnął znowu. Pogoda definitywnie wykluczała jakiekolwiek zajęcia na zewnątrz. No, chyba że miałby ochotę włożyć swoją zimową kurtkę. Ale nie miał.

Tymczasem innych opcji zabicia czasu jak zwykle brakowało. Lekcje odrobił wczoraj, w sieci nie było o tej porze nikogo ciekawego, a i na żywo nie lepiej - Youji i Ken byli w tym czasie w sklepie, zaś Aya raczej nie nadawał się na partnera do nastawionej jedynie na zabicie nudy rozmowy o niczym. Aya nigdy nie mówił więcej niż musiał.

Nieco zrezygnowany Omi rzucił się na łóżko. Wyglądało na to, że spędzi kolejne popołudnie gapiąc się w sufit i licząc dziury w tynku. Z doświadczenia wiedział jednak, że ten sposób zabijania nudy nie należy do najskuteczniejszych.

Więc znowu absolutnie nic do roboty.

Nawet pracy domowej.

Cholera.

Omi przewrócił się na brzuch i sięgnął ręką pod materac. Po chwili wyciągnął stamtąd to, czego szukał - magazyny yaoi, skrzętnie ukrywane przed Ayą i Youjim. Omi nie chciał nawet myśleć o tym, co by się stało, gdyby któryś z nich się dowiedział... No cóż, Youji najpewniej usiłowałby odebrać mu magazyny, a następnie - w celach oczywiście czysto wychowawczych - zastąpić je pornografią kobiecą, wygłaszając przy tym moralizatorskim tonem, że to najlepsza metoda żeby "dzieciaka naprostować". Aya natomiast... cóż, Aya pewnie miałby specyficzne hobby Omiego w głębokim poważaniu. Było w nim jednak coś, co sprawiało, iż Omiemu robiło się słabo na samą myśl o tym, że mógłby się dowiedzieć. Ken z kolei... Ken to zupełnie inna sprawa. Jego preferencje seksualne były dla Omiego równą zagadką, co jego własne. Raz, kiedy tamten przyłapał go na czytaniu gazet dla gejów, nie miał nic przeciwko. Mało tego. Właściwie rzecz biorąc, połowa kolekcji Omiego pochodziła właśnie z zasobów Kena, jako że chłopak był na tyle uprzejmy, by zamiast po przeczytaniu wyrzucać pisma, przekazywał je Omiemu.

Omi kartkował jeden z magazynów, stwierdzając przy tym, że najwyższy czas zaopatrzyć się w nowe. Stare były już nie tyle gazetami, co kupkami luźnych kartek, których zawartość Omi dawno znał na pamięć. Był nieletni, a jego młody wygląd nie ułatwiał sprawy, więc jego kolekcja miała szansę rosnąć tylko dzięki sprzedawcom nie mającym nic przeciwko drobnemu naginaniu zasad.

Omi zatrzymał się na stronie ze swoim ulubionym opowiadaniem. Rysunki były doskonałe, a chłopcy przedstawieni bardzo dokładnie, w przeróżnych pozycjach. Nie dało się ukryć, autor miał talent. Omi chwilami odnosił wrażenie, że wyraźnie słyszy ich ciężki oddech i głośne jęki...

Zaraz. Chwileczkę. On właśnie SŁYSZY czyjeś jęki.

Omi mrugnął parę razy, zastanawiając się przy tym, czy nuda może mieć tak fatalny wpływ na jego mózg.

Cholera, znowu. Niski, gardłowy jęk dochodzący z któregoś z pozostałych pokoi. Omi mrugnął ponownie, siadając na łóżku. Szybko schował magazyny pod materac i zaczął nasłuchiwać. Przez chwilę myślał, że to tylko jakieś hałasy ze sklepu. Jedna z dziewcząt, może, piszcząca tym razem nieco zbyt głośno.

Znowu to usłyszał, tym razem wyraźniej i głośniej, tak, że z pewnym wysiłkiem zdołał złożyć z tego słowo... Aya. Ktoś jęczał imię Ayi? To się zaczęło robić NAPRAWDĘ dziwne. Omi podszedł do drzwi, wsadził głowę w szparę i wrócił do nasłuchiwania.

Tylko spokojnie... Przecież zawsze MUSI być jakieś logiczne wyjaśnienie. Ostatecznie, to mógł być Ken pod prysznicem, nieco zbyt głośno dający wyraz swoim pragnieniom dotyczącym Ayi i tego, co mężczyzna mógłby z nim robić. Zastępując jego rękę własną.

Nie, to nie mógł być Ken. Ken był na dole, w sklepie. Więc co zostało? Youji, który urwał się ze sklepu i przeszmuglował tu swoją dzisiejszą dziewczynę? Ryzykowne posunięcie, szczególnie, gdyby Aya go na tym przyłapał. Tymczasem hałas zdawał się dochodzić właśnie z sypialni Ayi. To się nie trzymało kupy.

Ostrożnie, tak cicho jak tylko mógł, Omi wyszedł na korytarz i poszedł w kierunku pokoju rudowłosego. Gdy znalazł się tuż przy drzwiach, prócz jęków zaczęły do niego docierać dźwięki przyspieszonego oddechu i cichy łomot. Zupełnie, jakby wezgłowie łóżka Ayi waliło właśnie o ścianę.

O nie nie nie nie nie. Omi pokręcił głową z niedowierzaniem, stając spory kawałek od drzwi. Aya nie mógł mieć dziewczyny. I nie mógł właśnie się z nią kochać. On NIE UPRAWIAŁ SEKSU.

Nie uprawiał seksu, nie masturbował się, nie nakręcał się na widok gołych tyłków w telewizji. Nie był zachwycony, kiedy Youji przyniósł do domu kalendarz ze zdjęciami porno. Właściwie rzecz biorąc, patrzył z obrzydzeniem na te wszystkie silikonowe panienki z Playboya. (Omi zakrył sobie wtedy oczy ręką, a Ken wyglądał, jakby się czymś zakrztusił, wrzeszcząc przy tym, żeby Youji zabrał to świństwo zanim ktoś oślepnie, ale Aya nawet nie skomentował. Wyszedł, trzaskając drzwiami.)

To MUSI być halucynacja.

AAAAALE zaraz, czy ten głos jęczący imię Ayi nie był aby przypadkiem męski?

Omi sam siebie przeklął, kiedy ciekawość kazała mu dać kilka kroków do przodu i stanąć przy samych drzwiach. Ta ciekawość go kiedyś zabije, pomyślał, ale MUSIAŁ wiedzieć. Musiał wiedzieć KTO i DLACZEGO jęczy imię Ayi w jego pokoju.

Może to po prostu Youji, ze swoimi dziwnymi pomysłami, robił Ayi jakiś numer. Taaak, to mogło być to. Youji nie miał napisu "Jestem kompletnym idiotą" przyklejonego do tylnej części swoich spodni...

...Youji w ogóle nie miał spodni. Właściwie rzecz biorąc, w tej chwili nie miał na sobie niczego - skonstatował Omi, zaglądając przez szparę w drzwiach. "JASNA @#(%^(_#$@#@%^&*()!!!!!!!!!!!!"

Miał dużo szczęścia, że nie zaklął na głos, inaczej przeszkodziłby tej dwójce w środku bardzo ważnej chwili. Aya i Youji właśnie... Oni właśnie...

Oczy Omiego zajęły połowę twarzy. Dokładnie na przeciwko niego, Aya i Youji, świadomi tego, że drzwi są otwarte i że Omi jest na przeciwległym końcu korytarza, robili [TO] jak przysłowiowe króliki.

Musieli czuć się bezpiecznie, ponieważ jego muzyka była tak głośna... A teraz byli zbyt zajęci sobą, by zauważyć, że ją wyłączył.

Cóż, Omi właściwie nie mógł ich winić.

Wygięte ciało Ayi zawieszone nad Youjim, ich usta złączone, ramiona splecione ciasno, palce wbijające się w ciało, paznokcie raniące skórę, koc sięgający jedynie tak wysoko, by osłonić gorączkowe, rytmiczne ruchy bioder Ayi.

Przełykając ciężko Omi ostrożnie cofnął się od drzwi, zastanawiając się przy tym, który z tej trójki ostatnio mocniej uderzył się w głowę. Playboy Youji, NIENAWIDZĄCY seksu Aya, czy Omi de "Właśnie-Zobaczyłem-Ostatnią-Rzecz-Jakiej-Się-W-Życiu-Spodziewałem". Tak. W tej sytuacji tylko dwie rzeczy były pewne. Po pierwsze, częstotliwość, z jaką starsi członkowie Weissa pojawiają się w jego marzeniach i snach, wzrośnie po dzisiejszym nie mniej niż o kilkaset procent. Po drugie, Aya i Youji POĆWIARTUJĄ go, jeśli dowiedzą się, że to widział.

Całkowicie pochłonięty cichym wycofywaniem się z miejsca zbrodni, Omi zapomniał o pewnym drobnym szczególe - za nim znajdowała się ściana. Ściana z mnóstwem obrazów i zdjęć, które miały zwyczaj spadać na podłogę, jeśli się zbyt mocno w nią rąbnęło.

"Ooooops."

Wstrzymując oddech z przerażenia, Omi usłyszał, jak Youji przeklął, a Aya warknął. Przeszkodził im.

Już był trupem.

Przez chwilę zza drzwi dochodził lekko szeleszczący hałas. Chłopak domyślił się, że to jeden lub obaj jego kaci zarzucają właśnie jakieś części garderoby na swoje dolne połowy. Sekundę później silne pchniecie mało nie wyrzuciło drzwi z zawiasów, a czworo błyszczących oczu wbiło spojrzenie prosto w Omiego.

Chłopak prawie krzyknął, jednocześnie podejmując decyzję o natychmiastowym odwrocie w zacisze własnego pokoju, gdzie zamierzał znowu włączyć muzykę i pozwolić tym dwojgu w spokoju dokończyć to, co zaczęli. Jutro mogliby udawać, że nikt nic nie wie. Plan, niestety, nie wypalił, ponieważ Omi zdążył zrobić zaledwie dwa kroki, zanim para silnych rąk zatrzymała go i podniosła do góry. Jednocześnie czyjaś dłoń zakryła jego usta, by stłumić krzyk zaskoczenia.

"Znudzony, co, Omi?" - usłyszał surowy, trochę ironiczny szept.

Aya zaniósł go do swojego pokoju i rzucił na łóżko niczym worek kartofli. Youji wszedł za nimi i zatrzasnął drzwi.

"Coś ty sobie wyobrażał szpiegując nas?!" - zapytał Aya, stając kilka kroków od chłopca, z rękoma skrzyżowanymi na piersiach i niezbyt przyjaznym wyrazem twarzy. Omi zadrżał.

"Przepraszam, Aya-kun... Ja..." - zaczął, kuląc się na łóżku. Czuł, jak jego oczy zaczynają napełniać się łzami. Jednocześnie, te same oczy nie mogły się oderwać od tych dwóch, prawie nagich, silnych ciał, stojących teraz tak blisko...

Nie mająca wiele wspólnego z niewinną obserwacją wędrówka jego oczu nie mogła pozostać nie zauważona. Youji chrząknął nagle, uśmiechnął się lekko i nieco rozluźnił. Podszedł bliżej Ayi, jednocześnie obejmując go ramieniem. Początkowo rudowłosy poczęstował go jednym ze swoich zdolnych zabić spojrzeń, jako że nie było to coś, czego świadkiem powinna być ich obecna widownia. Jednakże już po chwili na jego twarzy pojawił się wyraz przyjemności, a z ust wydobył się cichy jęk, kiedy Youji zaczął skubać ustami jego ucho. Na chwilę wsunął język do środka, po czym coś do niego wyszeptał.

Jak na komendę obaj spojrzeli na Omiego. Na twarzy Ayi pojawił się szeroki uśmiech, mniej więcej taki, jakim kot mógłby obdarzyć mysz na kilka sekund przed jej pożarciem. Ich wyraz twarzy zdawał się przy tym bardzo wyraźnie sugerować, że - jak przystało na troskliwych opiekunów - zamierzają nie dopuścić, by Omi się jeszcze tego popołudnia nudził.

Youji usiadł na łóżku koło chłopca, który gapił się na niego kompletnie zdezorientowany i trochę przestraszony.

"Youji-kun, myślałem, że powinieneś być teraz w sklepie...", wymamrotał, głośno wciągając powietrze, kiedy dłoń Youjiego zaczęła delikatnie gładzić jego policzek.

"Mam przerwę" uśmiechnął się Youji, z zadowoleniem stwierdzając, że Omi raczej nie opiera się jego pieszczocie. Wprost przeciwnie, dotyk zdawał się sprawiać mu przyjemność. Chłopak westchnął cicho, kiedy druga dłoń przyjaciela znalazła się na jego drugim policzku. Zamrugał powiekami, patrząc, jak Youji przysuwa się coraz bliżej niego, powodując w końcu, że ich usta się spotkały.

"Youjiiiiiii-kun.." Zdążył jeszcze jęknąć, zanim tamten rozchylił jego wargi, powoli rozpoczynając łagodny pocałunek, któremu Omi się nie opierał.
Nie mógł się opierać. Nie chciał.

Wysoki i przystojny Youji za często nawiedzał jego fantazje, by mógł teraz z tego zrezygnować. Poza tym, sam fakt, że to się naprawdę dzieje, był dla Omiego szokiem, niemalże tak silnym, jak widok Youjiego i Ayi...

Aya!?

Na chwilę o nim zapomniał. Podskoczył i o mały włos nie ugryzł Youjiego, kiedy zaskoczony poczuł czyjeś ręce na swojej talii.

"Chętnie bym cię pobił za to twoje szpiegowanie" - usłyszał cichy głos, szepczący prosto w jego ucho. "Ale odnoszę wrażenie, że to będzie trochę bardziej zabawne..."

W ciągu zaledwie paru sekund starsi członkowie Weissa pozbyli się nie tylko swojej bielizny, ale też ubrania Omiego, który, z mocno zaciśniętymi powiekami, nie zupełnie orientował się, co się dzieje i kto gdzie go dotyka.

Silne dłonie i wilgotne usta były wszędzie, dotykając, całując i pieszcząc, podczas gdy jego ubranie znalazło się nagle na drugim końcu pokoju, pozostawiając go drżącego, otoczonego ich dotykiem i oddechem.

Słyszał, jak Youji wymamrotał coś na temat jakieś butelki, nie odrywając ust od jednego z jego sutków. Aya, gdzieś pomiędzy całowaniem i lizaniem kręgosłupa chłopca, wydał dźwięk, który najpewniej miał być odpowiedzią. Z ust Omiego wydobył się krótki jęk rozczarowania, kiedy Aya zabrał nagle rękę, do tej pory znajdującą się po wewnętrznej stronie jego uda, by spotkać się z dłonią Youjiego i wyjąć z niej rzeczoną butelkę.

Omi słyszał, jak ktoś ją otworzył.

Poczuł zapach oliwki do ciała. Poczuł, że jest podnoszony i sadzany delikatnie na kolanach Youjiego. Poczuł ramię Ayi podtrzymujące go od tyłu. I poczuł śliskie, mokre palce, dotykające jego dziewiczego wejścia.

"Cii..." wymruczał uspokajająco Youji, kiedy chłopak jęknął i podskoczył na jego kolanach. Całował go bez pośpiechu, jednocześnie powoli, coraz głębiej, wsuwając w niego palce. Nie minęło wiele czasu, a Omi znowu jęknął, tym razem ze zgoła innego powodu. Zaczął poruszać biodrami w ten sposób, by palce Youjiego weszły jeszcze głębiej.

Youji pocałował go mocniej, przesuwając dłonie na jego biodra, ustawiając go w odpowiedniej pozycji i wtedy powoli wsuwając się w niego.

Uczucie było dziwne, nieznane, bolesne i jeszcze raz dziwne. Omi znowu jęknął i podskoczył, ale dłonie Ayi trzymały go mocno, jednocześnie masując i pieszcząc jego drobne sutki.

Obaj pomogli mu się ruszać. W górę i w dół, powoli, tak, jak wcześniej robił to czując w sobie palce Youjiego. A jednak inaczej. Otworzył oczy i spojrzał na przyjaciela.
Youji mruczał z zadowolenia, całując go delikatnie po twarzy. Aya tymczasem zaczął już wyrażać swoje zniecierpliwienie. Nie mógł się doczekać swojej kolejki.

Nie trwało to znowu aż tak długo, bo Youji już poprzednio, z Ayą, był bliski finału, i wkrótce Omi poczuł, że ciało Youjiego wypręża się niczym struna, a mokre ciepło wypełnia go od środka.
Starszy chłopak położył się powoli bokiem na poduszkach, ciągnąc Omiego za sobą. Aya położył się tuż za nimi. Z niecodzienną dla siebie delikatnością, wsunął się w ciało chłopca, poruszając się w nim długimi, powolnymi pchnięciami.

Omi stracił orientację. Nie wiedział, jak długo to trwało. Jak długo leżeli w zmierzwionej pościeli, jak długo Aya w nim był, jak długo Youji całował jego usta, ile razy doszedł z pomocą jego ręki, ale kiedy było po wszystkim, kiedy Aya jęknął głucho i Omi znów poczuł wypełniające go ciepło, chciał już tylko zwinąć się w kłębek i zasnąć wygodnie pomiędzy ich ciałami na resztę dnia i nocy. Leżał skulony między nimi, otoczony silnymi ramionami, spokojny i bezpieczny. Kiedy podniósł wzrok i natrafił na pełne czułości spojrzenie, którym tych dwoje wzajemnie się obdarowało, wiedział, że pozwolono mu uczestniczyć w czymś naprawdę wyjątkowym.

Było spokojnie. Bezpiecznie. I cicho. A potem...

"Youji! Cholera, Youji, gdzie ty się znowu podziewasz? Miałeś wrócić po dziesięciu minutach! YOUJI!!!"

Na schodach wyraźnie dały się słyszeć kroki i głos Kena. Potem w salonie... w kuchni... w korytarzu... w sypialni Youjiego... znowu w korytarzu... I wtedy...

"Aya, nie wiesz przypadkiem, gdzie jest Youji? Miał wró... Niech to %@#@&()&#$@)!!!!!@#$%&*(!!"

Aya warknął i zerknął na Kena, podobnie Youji. Omi nie zadał sobie trudu, by odwrócić się i spojrzeć na ten bardzo charakterystyczny wyraz szoku, jaki Ken musiał mieć właśnie na twarzy. Wiedział, że niedawno wyglądał podobnie. Wtulił się tylko mocniej w klatkę piersiową Ayi, delektując się ciepłem jego ramion i poczuciem bezpieczeństwa, jakie dawały. Youji podniósł się, nagi, z jednoznacznym uśmiechem na twarzy podszedł do Kena i otoczył jego ramiona swoim.

"Myślę, że Momoe poradzi sobie przez chwilę w sklepia sama, prawda, Ken?" Chrząknął i zaśmiał się, prowadząc Kena w stronę łóżka.

Zgodnie z obietnicą, Omi przez resztę dnia nie miał już czasu się nudzić.