|
Ma namiętność zgasła,
Wraz ze wschodem tego dnia,
Gdy po raz pierwszy było mi dane
Obudzić się samotnie.
Pożądanie spłonęło w świetle
Wstającego słońca.
Uschło jak kwiat bez wody.
Wymarło do końca.
Zimne łoże.
Bezsenne noce
I beznadziejne oczekiwanie
Na doznania o nazwie "pożądanie".
Już nie czuję nic...
Ani dobrego, ni złego.
Już nie pragnę nic.
Nie szukam niczego...
4.02.2000.r.
|